Teraz Francuz
TERAZ FRANCUZ
25.01.2054
Amerykanie wstydzą się za błędy historii i polityki wizowej...
"I have a dream!" - wykrzyknął prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej - Bill Dablju Kennedy jr podczas tegorocznego orędzia o stanie, sorry, państwa. Przyśnił mu się Tadeusz Kościuszko, który popatrzył nań z góry i rzekł w te oto słowa:
"Zaprawdę powiadam ci, że jeno pomoc gospodarcza Wielkiej Rzeczypospolitej pomoże ci zostać wybranym na następną kadencję". Na tym się wizja urwała. Prezydent ma kłopoty ze stabilnym snem.
Stan finansów USA jest katastrofalny, a dług publiczny stale się pogłębia. Rozliczne wojny prewencyjne podejmowane wobec dyktatorów dybiących na bezpieczeństwo Ameryki, fatalne loty na Marsa w poszukiwaniu ropy naftowej i zielonych ludzików, zrujnowały budżet i nadwyrężyły reputację byłego supermocarstwa. We wszystkich tych operacjach wojska oraz agencje Stanów Zjednoczonych udowodniły swą indolencję. Dość przypomnieć, że Saddama Husajna wytargali za brodę ze szczurzej nory funkcjonariusze polskiej formacji GROM (pierwociny korpusów inwazyjnych), a słynny terrorysta Osama ben Laden został schwytany przez egzorcystę-amatora pana Jakuba Wędrowycza w warmińsko-mazurskich Klewkach, gdzie ukrywał się w stodole z napisem "Tora Obora", produkował wąglik i planował zamach na Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. No, ale to wie każde dziecko z lekcji historii.
Sporą część swego przemówienia prezydent poświęcił na ekspiację wobec majestatu Wielkiej Rzeczypospolitej. Pokajał się za liczne wypaczenia w historii USA, jak zezwolenie Stalinowi w Jałcie na zagarnięcie terytorium Polski, wypomniał błędną politykę wizową wobec obywateli Rzeczypospolitej z początku wieku, a także ze łzami w oczach wyspowiadał się, iż w młodości śmiał się z "polish jokes" (ale tylko półgębkiem). Czujne kamery wychwyciły, że co rusz zezował w stronę loży ambasadora Najjaśniejszej, by spostrzec choćby promyk zrozumienia. Jednak Jego Ekscelencja ambasador Józef Maria Pietrucha zachował swe poważne lico, jak na przedstawiciela dyplomacji zzaoceanicznego mocarstwa przystało.
Plotki w Waszyngtonie śpiewają, iż Bill Dablju zwróci się o pomoc militarną i gospodarczą do Naczelnika Państwa Polskiego podczas zapowiadanej wizyty w Macieży. Jednak rzecznik prasowy Ministerstwa Słusznych Kroków powiedział wprost:
"To sami Amerykanie powinni zrobić pierwszy krok. Mówiąc bez ogródek: skończyć z promowaniem kolorowych zboczeńców na najwyższe stanowiska w państwie. Całą pomoc zagraniczną rozdają swoim, a nie tam, gdzie trafić ona powinna, to znaczy do głodnych dzieci".
Warto przypomnieć jakie kłopoty podczas kampanii wyborczej miał obecny prezydent, gdy do prasy przedostała się wiadomosć, iż sypia on z... własną żoną! Poparcie ze strony mniejszości łóżkowych spadło gwałtownie w dół.
Jednak gotowy jest projekt offsetu dla przemysłu amerykańskiego. W amerykańskich fabrykach będą produkowane na licencji NeoTechu wielofunkcyjne zestawy politechniczne "Francuz". Są to roboty do własnoręcznego montażu, które po zaprogramowaniu robią i wygadują same głupoty. Najczęściej wymądrzają się i filozofują na wybrany temat. Świetny prezent od mężów dla ich żon, gdy ci muszą się wymknąć do swoich kochanek. Panie uwielbiają "francuzów" jeszcze za inne umiejętności, ale to temat na oddzielny artykuł...
Dla Wiadomości Wielkiej Rzeczypospolitej z Waszyngtonu:
Mariusz Pol Anonim
|