babka - (Plantago maior) - babka zwyczajna. Nazwa angielska - Great Plantain lub plantaun. Nazwa amerykańska - Rippleseed Plantain. Roślina wieloletnia z rodziny babkowatych. Pospolity chwast wyrastający do 4 centymetrów wysokości. Liście zebrane w rozetę, szeroko jajowate. Kwiaty żółtawobiałe, zebrane w kłosowate kwiatostany. Owoc - torebka. Pochodzi z Eurazji, zawleczona do Ameryk.
Inne, polskie nazwy babki zwyczajnej to; babczak, babczok, babka pospolita, babka szerokolistna, babka świętojańska, babka większa, baski, bobkowe liście, bubczynlistek, pięć żyłek, podorożnik, powabczyk, psie języki, skołojma, skołojrze, skołojże.
(P. psyllium), babka płesznik, jest rośliną roczną, krótko owłosioną, dorastającą do wysokości 10-40 centymetrów, z niedużym, wrzecionopodobnym korzeniem. Zawleczona została nie tylko do Ameryk, ale także i do Australii.
Indianie Chippewa nazywali tę roślinę gine'biwuck, co znaczy "niby-wąż" i używali do leczenia stanów zapalnych. Ta sama roślina nazywana była przez tych samych Indian również o'mukiki'bug, co znaczy "żabi liść" i pod tą nazwą wykorzystywana przez nich do celów praktycznych.
Inni Indianie nazywali babkę "śladem bladych twarzy", ponieważ pojawiała się wszędzie tam, gdzie dotarła stopa Europejczyka.
Indianie Omaha-Ponca używali tej rośliny jako aplikantu do wyciągania drzazg.
Wysuszone liście babki zwyczajnej (zawierające glikozydy, aukubinę i rinantynę, śluz, flawonoidy, karoten, witaminę C, gorycze i garbniki) w postaci naparu stosuje medycyna naukowa jako środek wykrztuśny. Mieszankę soków ze świeżych liści babki zwyczajnej i ziela babki płesznika (P. psyllium) przepisuje się przy nieżytach żołądka z niedokwaśnością i przewlekłych biegunkach.
Preparat Plantaxglucin, otrzymywany z wodnego wyciągu z liści babki zwyczajnej zalecany jest chorym na nieżyt żołądka z niedokwaśnością oraz na chorobę wrzodową żołądka i dwunastnicy z normalną lub obniżoną kwaśnością (przeciwwskazany przy nadkwaśności). Maść 10-procentowa z liści babki na oleju brzoskwiniowym i wazelinie oferowana jest jako środek gojący rany i antyseptyczny.
Klinicznie stwierdzono dodatnie działanie wyciągów z liści babki w przypadku neurastenii, stwardnienie tętnic, przewlekłego zapalenia pęcherzyka żółciowego, chorób dróg oddechowych, kokluszu, gruźlicy płuc i przewlekłego zapalenia nerek.
Całe lub tłuczone nasiona babki płesznik, przepisuje się jako środek przeczyszczający przy zaparciach, przewlekłych zapaleniach okrężnicy i zwiotczeniu jelit. Miksturę z nasion (1:10) i odwar (4:200) stosuje się jako środek powlekający i przeciwzapalny w chorobach jelit.
W przemyśle babkę tę ceni się jako środek do apretury tkanin i glansowanego barwnego papieru; używana jest także w drukarstwie i produkcji lodów.
Liście babki lancetowatej (P. lanceolata) są środkiem oczyszczającym krew, antyseptycznym i powlekającym. Sok wyciśnięty ze zgniecionych liści w dawce 3 łyżki stołowe dziennie zażywany jest przy malarii, zaniedbanych zapaleniach oskrzeli i suchym kaszlu. Zewnętrznie stosowana jest na uszkodzenia skóry wszelkiego pochodzenia, stany zapalne i świąd sromu, zapalenie spojówek i powiek, ukąszenia owadów i żmii, zapalenie dziąseł, liszajec, dermatozy strupiaste, świerzb, wrzody na nogach.
Liści gatunku P. coronopus używa się dziś do przyrządzania sałat i ozdabiania różnych potraw.
Babka zwyczajna i lancetowata zaliczana jest również do dzikich warzyw. Spożywa się je jako sałatę lub jarzynę a suszone - jako herbatkę.
Świeży, zmiażdżony liść (sok) goi drobne skaleczenia, ukłucia owadów, oparzenia, wypryski.
Jak podaje KAYAS OCHI nr 33, babka, według kalendarza Sun Bear'a, jest symbolem miesiąca Pumy (19 II - 20 III).
babka kalifornijska - (Thphologobis californiensis); ryba z wybrzeża Kalifornii.
Babinga - Plemię paragwajskie, spokrewnione z Indianami Ache. Pierwsze wiadomości o nich podał w 1873 roku Lazano.
BAC - Bolivian Action Coalition; Boliwijska Koalicja Czynu. Utworzona została w celu osiągnięcia międzynarodowej solidarności z polityką "Ruchu Indian" i zapewnienia Indianom zarządzania krajem w którym stanowią 85% ludności. BAC swą bazę posiada w Kanadzie. Główne cele Koalicji to: 1) Wprowadzenie łączności komunikacyjnej, 2) Organizowanie pomocy finansowej 3) Rozwinięcie badań i programu informacji 4) Skoncentrowanie międzynarodowej uwagi i zrozumienia na najbardziej naglących sprawach indiańskiej ludności. Do programu należą także wypowiedzi o prawach człowieka i walka w celu wyeliminowania przemocy rasowej a także protest przeciwko zaludnianiu Boliwii białymi rasistami z Południowej Afryki oraz stworzenie warunków do międzynarodowego poparcia ludności indiańskiej Boliwii.
Adres:
BAC
P.O. Box 1178
Port Alberni B.C.
Canada V9V 7M1
Bacairi - Indianie brazylijscy.
Bacalar - Indianie meksykańscy.
baccharis trinervis - (Baccharis trinervis); zimozielone lub zrzucające liście krzewy, kwitnące na biało przeważnie jesienią, uprawiane ze względu na liście i owoce. Należą do rodziny astrowatych. Rosną w krajach tropikalnych ameryki Południowej.
Bachahom - Indianie meksykańscy.
Baciroa - Indianie meksykańscy.
Bacua Bagua
Bacuen - Indianie brazylijscy.
badian - (Badianus rufus); ryba raf koralowych Morza Karaibskiego.
Baena - Indianie brazylijscy ze stanu Bahia, zamieszkujący obszar między rzeką Colonia a Pardo w okręgach Itaju de Colonia, Pau-Brasil i Camaraa. Znani byli już od 1610 roku. Dziś żyją w rezerwacie Caramuru-Paraguaex.
Bagaz - Indianie z Kostaryki.
bagno - (Ledum groenlandicum); niski krzew z rodziny wrzosowatych, dorastający do 1¸1,2 m. wysokości, o kwiatach zebranych w szczytowe baldaszki. Występuje w trzech gatunkach, porastających torfowiska i bory bagienne zimnej i umiarkowanej strefy półkuli północnej. Cała roślina wydziela silny, odurzający zapach. Środek odstraszający mole (odurzająca woń). Roślina trująca.
Indianie Chippewa nazywali to muckig'obug, co znaczy "bagienny liść" i używali w lecznictwie na ropiejące rany oraz do celów spożywczych.
We współczesnej medycynie zielarskiej stosowana jest przy gośćcu, podagrze i kokluszu a zewnętrznie przy świerzbie i liszajach, ukłuciach przez owady, bólach pięt i podeszew. Ziele używane bywa również do kąpieli.
Bagua - Indianie peruwiańscy.
Baguaja - Indianie boliwijscy.
Bahaire - Indianie kolumbijscy.
Bahia - Wymarła kultura znad wybrzeży Ekwadoru, rozwijająca się w latach od 500 roku p.n.e. do 500 roku n.e.
Bahuna - Indianie kolumbijscy.
Bahura Mura
Bailador - Indianie wenezuelscy.
Baimea - Indianie meksykańscy.
Bainoa - Indianie z Haiti i Santo Domingo.
Bajogoula - Indianie północnoamerykańscy ze stanu Luizjana.
bakaba - Bakaba lub bacaba - nazwa Indian Yanoama nadana gatunkowi palmy o bardzo twardym drewnie. Posiada ona owoce z których Indianie ci wyciskają sok i piją go, często po zmieszaniu z bananami.
Bakairi - Bacairi lub Kura; Indianie z Brazylii Mato Grosso, żyjący w okolicach górnego Xingu (stan Mato Grosso). Zaliczeni do rodziny językowej caribe. Zajmowali się trzebieżowo-żarową uprawą ziemi, myślistwem i rybołówstwem. Wrogowie Indian Paressi.
Według wierzeń Indian Bakairi Słońce i Księżyc to dwie kule z pór. Jednocześnie zaś ich imiona nosi dwóch bohaterów, którzy nie są jednak identyczni z tymi ciałami niebieskimi, lecz tylko kiedyś je rozdzielili. Ich imiona to Keri (mądry) i Keme (błazen). Narodzili się w ten sposób, że ich matka wyszła za mąż za Jaguara, połknęła dwie ludzkie kości i wskutek tego poczęła parę bliźniąt. Będąc w ciąży, została ona zagłodzona przez własną matkę. Synów uratował Jaguar, rozcinając brzuch martwej już żony.
Według ich wierzeń, krzew bawełniany ofiarowała im Kuna.
Wśród tych Indian panuje zwyczaj czerpania imion od matki lub innego żeńskiego przodka.
U Indian Bakairi zanotowano przypadek objęcia władzy po śmierci wodza przez brata wdowy.
Jeszcze na początku XX wieku istniały dwa niezależne, całkowicie od siebie izolowane, ośrodki osiedleńcze Bakairi: jeden nad rzekami Novo i Paranatinga, a drugi nieopodal źródeł rzeki Xingú.
Przebywał u nich Fawcett tuż przed swym zaginięciem. W 1933 roku trafił do nich poszukujący Fawcetta Anglik - Albert de Winton.
Pod koniec XX wieku żyli w 9 lub 10 wioskach. Mówili swoim języki oraz portugalskim. 10 do 25% In-dian Bakairi umiało wtedy czytać i pisać.
W 1999 roku liczebność ich szacowano na 570 osób.
Obecnie prawie całkowicie zintegrowani zatrudniają się jako najemni robotnicy i w związku z tym często zmieniają miejsca swego zamieszkania.
Bakaroro - Postać z mitologii Indian Bororo. Brat bliźniak Itubori. Przypisany im mit głosi, że podczas pojedynku Indianina z Jaguarem zwyciężyło zwierzę. W nagrodę Jaguar poślubił córkę pokonanego. Jaguar ostrzegł swą żonę przed jego babką Gąsienicą. Ta jednak przybyła i tak rozśmieszyła kobietę, że ta ze śmiechu zmarła. Jaguar wróciwszy do domu rozciął żonie brzuch i wyjął z niego bliźniaków; Bakaroro i Ittubori. Ci szybko podrośli i w zemście spalili starą Gąsienicę. Dowiedziawszy się, że zwłoki matki pożarł Sokół - zabili i jego. Bakaroro zakazał też wtedy wszystkich Sokołom jadać ludzkie mięso i w zamian wyznaczył im inne pożywienie. Jednocześnie zabronił też i innym zwierzętom zjadania ludzkiego mięsa, a były to bociany, papugi, ryby i węże. Indianie Bororo wierzą też, że dusze zmarłych wędrują albo do Bakaroro, na zachodni kraniec świata, albo do Itubori, na wschodni koniec.
balata - (Mimusops globosa); drzewo z rodziny sączyńcowatych, rosnące w tropikalnej części Ameryki Południowej. Jego nazwa pochodzi z języka Indian Yanoama. Posiada jadalne owoce spożywane m.in. przez ww. Indian. Głównym jego składnikiem jest trans-poliizopren. Stosowane jest do wyrobu gumy do żucia.
Balcony House - Ruiny należące do zespołu Cliff Dwellers kultury Anasazi odkryte w 1886 r. na terenie Mesa Verde w stanie Kolorado, USA.
Baldam - Indianie nikaraguańscy.
Ballo-Kai_Pomo - Inna nazwa Indian Pomo Środkowych.
balsa (1)- (Ochroma logopus) zwana też ogorzałką wełniastą Potężne drzewo z rodziny serecznikowatych, rosnące w krajach Ameryki Środkowej i Południowej oraz na Cejlonie i Antylach. Najlżejsze drzewo świata, lżejsze od korka. Mężczyzna przeciętnej postury może udźwignąć pień tego drzewa o długości 5 metrów.
"Balsa" to także nazwa wszelkiego rodzaju tratw używanych przez Indian na wybrzeżu Pacyfiku, budowanych z pni lub prętów bambusowych. Jest to także nazwa łodzi budowanych z trzciny totora, używanych kiedyś na całym wybrzeżu, a obecnie głównie na jeziorze Titicaca.
Dawni Inkowie posługiwali się dwoma typami statków, z których jeden to wielkie tratwy budowane z drzewa balsa, przystosowane do zabierania wielotonowych ładunków.
Suche drewno balsa, spotykane w handlu i ogólnie dzisiaj znane, nie nadaje się do budowy tratw, gdyż silnie chłonie wodę, ale drewno świeże, kiedy trafi do morza tuż po ścięciu, pełne soków, jest bardzo mało higroskopijne, a choć woda stopniowo przenika w wysuszona przez słońce część zewnętrzna, to soki wewnątrz pnia zapobiegają dalszemu jej wchłanianiu.
Drewno z tej rośliny użyte zostało do budowy tratw Kon-Tiki Dziś nadal buduje się z niego tratwy, łodzie, jachty, szybowce i wykonuje różnego rodzaju sprzęt ratunkowy a także stosowane jest jako materiał izolacyjny.
balsa (2) - Nazwa wszelkiego rodzaju tratw używanych przez Indian na wybrzeżu Pacyfiku w Ameryce Południowej, budowanych z pni lub prętów bambusowych.
Dawni Inkowie posługiwali się dwoma typami statków, z których jeden to wielkie tratwy budowane z drzewa balsa, przystosowane do zabierania wielotonowych ładunków.
balsa (3) - Nazwa łodzi z trzciny totora używanych dawniej przez Indian na całym wybrzeżu Ameryki Południowej, a obecnie głównie na jeziorze Titicaca.
balsam peruwiański balsamowe drzewo
balsamowe drzewo - (Myroxylon balsamum, Myroxylon pereirae); balsam peruwiański, woniawiec balsamowy lub woniawiec talutański. Indianie Mohawk nazywali je ohtsohko:ton. Inne nazwy zwyczajowe: balsam of Tolu, balsamo peruano, quina-quina. Drzewo osiągające wysokość do 20-25 metrów. Ma rozłożystą koronę i chropowatą korę, po nacięciu której można uzyskać zastygający, pachnący wanilią, cierpki w smaku, przypominający żółtawobrązową żywicę balsam. Ułożone naprzeciwlegle, złożone, wiecznie zielone liście są parzystopierzaste. Niewielkie kwiaty zebrane w kiście osadzone są w kątach liściowych. Oś kwiatostanu jest brązowawa, pokryta meszkiem. Pięć płatków korony ma kolor żółtawy i szerokość około 12 milimetrów. Owocem jest strąk o długości ponad 12 cm z zakrzywionym szczytem, z dwiema jamkami zawierającymi jedno do dwóch nasion nerkowatego kształtu o długości do 14 mm otoczone żywicą balsamiczną i pokryte cienką, suchą łuską.
M. pereirae jest charakterystyczne dla całej Ameryki Środkowej, podczas gdy M. balsamum pochodzi z północnej części Ameryki Południowej; Peru, Kolumbia, Wenezuela. Występuje też w Argentynie, Paragwaju i Boliwii. Oba gatunki są blisko spokrewnione i mają podobne zastosowanie. Tworzą lasy pierwotne na wysokości od 850 m. n.p.m.
Preparaty z owoców i liści drzewa zawierające żywicę używane były od dawna przez plemiona amazońskie w celu leczenia grypy, stanów gorączkowych, astmy, nieżytu nosa, jak również reumatyzmu. Zielarz Inków, Ayala, wymienił różne gatunki tego drzewa jako lekarstwa na gorączkę i infekcję. Hiszpanie natomiast twierdzili, że Indianie kolumbijscy używali tej rośliny jako środka odurzającego.
Już w XVII weku zaczęto sprowadzać balsam otrzymywany z tego drzewa do Europy, o czym świadczą ówczesne informacje w Farmakopei Niemieckiej. Ze względu na szczególnie korzystne działanie na skórę stosowano je w leczeniu zmian skórnych, a nawet dla łagodzenia odmrożeń.
Dziś preparaty z kory balsamowego drzewa zażywane są w schorzeniach dróg oddechowych, przeziębieniach, zapaleniu płuc i gruźlicy. O wykorzystaniu balsamu we wspomaganiu leczenia dróg oddechowych decyduje obecność olejków eterycznych i ich przeciwbakteryjne oraz wykrztuśne właściwości. Stosowany jest też zewnętrznie na rany, otarcia, ropnie i owrzodzenia skóry. Przynosi również ulgę w przypadku wrzodów żołądka, w bólach głowy związanych z urazami. Są też doniesienia o leczeniu chorób wenerycznych z użyciem żywicy M. balsamum. O jej działaniu przeciwbakteryjnym, przeciwgrzybicznym i przeciwpasożytniczym świadczy fakt, że do dziś ma zastosowanie w leczeniu biegunek, czerwonki, upławów, grzybicy, świerzbu, odparzeń skórnych oraz dla przyspieszenia ziarninowania tkani skórnej.
Z uwagi na przyjemny, waniliowy zapach balsam peruwiański używany jest w Ameryce Południowej do aromatyzowania żywności. Z tego samego powodu jest również stosowany w przemyśle perfumeryjnym - do produkcji mydeł, kremów, toników, a nawet perfum. Sproszkowanej kory drzewa używano niegdyś jako dezodorantu. Właściwości przeciwgrzybiczne i przeciwbakteryjne surowca wykorzystywane są w szamponach przeciłupieżowych, odżywkach do włosów oraz płynach do higieny intymnej.
Obecnie dwa wyżej wymienione gatunki balsamowego drzewa spotkać można w Azji (Indie, Sumatra), dokąd sprowadzono je w XIX wieku.
Balsapiertino Yamoari
Bambana - Indianie nikaraguańscy.
bambus - (Bambusa); roślina o zdrewniałym pędzie, występująca na całym świecie, we wszystkich strefach klimatycznych. W Andach bambusy "wdrapują się nawet na 4500 metrów. W Peru jedna z odmian bambusa nazywana jest guadua.
Z bambusa powstała kobieta w jednym z mitów Indian Patángoro, gdy po potopie na ziemi pozostał samotny mężczyzna. Jeden z duchów wręczył mu wówczas pusty bambus, który następnie zamienił na kobietę.
Jeden z klanów Indian Hopi nosił nazwę Klanu Bambusa. Indianie Ache z bambusa wyrabiali batog; rodzaj trąby stanowiącej instrument muzyczny.
Inkowie wyrabiali z bambusa swoje różnego rodzaju flety. Bambusowe podłogi posiadały czworokątne chaty Indian Miskito.
Ze sprężystego bambusa patagońskiego colique Indianie Mapuche robili swoje lance.
Jan Sztolcman, przebywając w XIX wieku w Peru, poczynił następującą obserwację: "Do ulubionych świąt należy dzień Świętego Jana (24 czerwca) obchodzony zwykle po miasteczkach walkami byków, które dni kilka trwają. Podróżny, przebiegający w tym czasie kraj, zdziwiony niepomału bywa usłyszawszy gdzieś na zakręcie drogi dziwny głos jakby trąby: to Indianie prowadzą do miasteczka dzikie byki, ostrzegając przejezdnych o niebezpieczeństwie przy pomocy trąb, zrobionych z bambusa. Zwą się te trąby 'bocinas' i służą do alarmowania przejezdnych przy pędzeniu dzikiego bydła."
Indianie Waika z okolic Orinoko wyrabiają z bambusa strzały a Indianom Auca gruby kawał bambusa służył za bęben. Bambusowych strzał, często rzucanych jak dzida, używali również i Indianie Yanoama. Indianie Cofano wykorzystują bambus do budowy swych domów (bambusa nie jedzą mrówki). Bambusowe zaś naczynia wytwarzali Indianie Sumo.
Indianie Ameryki Południowej robili z bambusa fajki a Indianie Waika zażywają w pewnych sytuacjach proszek narkotyczny, zwany jupo, co też czynią poprzez wdmuchiwanie go do nosa przy pomocy bambusowej rurki. Pusty kawałek bambusa jest kołczanem Indian amazońskich w którym noszą i przechowują zatrute strzały do dmuchawek.
Bambuti - Indianie zamieszkujący okolice wschodniego Paragwaju. Pierwsze o nich wzmianki zamieścił Lazano w swych dziełach z 1873 roku.
Bamigua Pamigua
Bamoa - Indianie meksykańscy.
banan - (Musa); bylina zielna o silnym, soczystym kłączu z którego wyrasta krótka łodyga ledwie wystająca nad powierzchnię ziemi. Na łodydze tej rozwijają się ogromne liście; ich blaszka liściowa ma do 4 metrów długości i 80-90 centymetrów szerokości. Pochwy liściowe obejmują siebie tworząc pozorowany pień, który osiąga wysokość 15 metrów. Kwiatostanem jest kłos z dolnymi kwiatami żeńskimi, środkowymi - obupłciowymi i górnymi - męskimi. Tylko kwiaty żeńskie zawiązują owoce. Ich zalążnia dolna przekształca się w owoc. Owocostan banana ma do 2 metrów długości i może ważyć do 50 kilogramów (średnio - 15 kilogramów). Liczba owoców w owocostanie niektórych odmian dochodzi do 300. Banany uprawne i ich dzicy krewniacy liczą około 80 gatunków.
Banany często odwiedzane są przez nietoperze a swoje kwiaty, zebrane w olbrzymie grona wielkości człowieka, otwierają przeważnie wieczorem.
Banan jest jedną z najstarszych roślin uprawnych strefy tropikalnej. Stanowi najważniejszą roślinę jadalną tropików, której owoce często zastępują chleb mieszkańcom Afryki, Indii, Indonezji, wysp Oceanu Spokojnego oraz Ameryki Środkowej i Południowej. Do Europy banan trafił dopiero w roku 1885.
Przemysław Burchard w jednej ze swych książek pisze:
"Ale czy banany i trzcina cukrowa - to rośliny amerykańskie? Otóż nie! Bananowiec po raz pierwszy pojawił się na amerykańskiej półkuli dopiero w XVII wieku. Najpierw zaczęto go uprawiać w Panamie, stąd dopiero - stosunkowo szybko - rozpowszechnił się na inne kraje Ameryki Środkowej, później także i Południowej."
Ewa Lips w "Księdze Indian" pisze jednak już coś innego:
"Banan miał być sprowadzony z Azji południowo-wschodniej jeszcze przed odkryciem Ameryki."
Według mitów ludów Montanii (główne Indian Campa i Machiguenga) spożywania bananów nauczył ich kultowy bohater - Kashiri. U Indian Jivaro patronem roślin uprawnych (głównie bananów) jest bóstwo o imieniu Shakaema.
Jan Sztolcman, podróżując w XIX wieku po Peru zauważył:
"Na wysokości (5800 stóp tj. 1767 metrów n.p.m.) zwykły banan zwany 'platano' nie dojrzewa, a zastępuje go 'guineo' - o łodydze ciemnej, prawie szarej." Wymieniając zaś dalej rośliny Peru, ten sam autor dodaje:
"Nie mogę tu pominąć milczeniem bananów, zwanych 'platano mundshe' lub 'portuges' albo jeszcze 'gigante' (olbrzym), który smakiem dorównywa sławnemu ekwadorskiemu 'platano de seda'."
Konstanty Jelski, przebywając w latach 1863-1871 w Gujanie i Peru, napisał m.in.:
"Jeden z najważniejszych przedmiotów żywności, sprzedawanych na rynku Kajenny, to banany i bakowy (M. sapientium i M. paradisiaca). Jedne i drugie bardzo do siebie podobne, mają prawie kształt ogórka, a tym głównie różnią się między sobą, że banany są większe i z nieco wydatnymi trzema podłużnymi żeberkami, zatem kanciaste i ze spiczastym końcem. Bakowy są mniejsze, maja boki zaokrąglone i koniec przytępiony. Oba te gatunki owoców mają skórę na kilka milimetrów grubą, włóknistą ale miękką i która oddziela się z łatwością. Banany jedzą się w Gujanie gotowane albo pieczone; bakowy, od bananów więcej miękkie, jedzą się zwykle surowe i stanowią ulubioną zakąskę. Jedne i drugie pokrajane w długie płatki i usmażone są jednym z najsmaczniejszych pokarmów.
Bananowe drzewo (jeśli je dla niewielkiego wzrostu tak nazwać można) jest miękkie i soczyste, gładkie i lśniące. Właściwie jest ono olbrzymim zielem, bo jego pień złożony jedynie z ogonkowych pochew tych liści, które stanowią też koronę. W miejscach niskich albo świeżo wytrzebionych, koło mieszkań i w ogóle w gruncie silnym taki bananowy pień może mieć ze 30 centymetrów średnicy, a jednak jednym zamaszystym cieciem pałasza, jakiego tu wszyscy używają pod nazwą sabre d'abattis, ścina się z łatwością, bo grube liście pochwy albo dolne przedłużenia ogonków liściowych są wewnątrz bardzo komórkowate. Pień z koroną złożoną z około 10 liści ma zwykle około 4 metrów wysokości. Każdy osobnik wydaje kilka pni jednocześnie; najstarsze mają kilkanaście miesięcy, najmłodsze ledwo pokazują się z ziemi. Liście bez ogonka mogą być ze dwa metry długie i pół metra szerokie. W cieniu ich można schronić się od słońca, a nawet i od deszczu. Śliczne są bananowe liście, póki od wiatru nie podarte na strzępki, co jednak dzieje się najczęściej, bo liście bananowe nie mają żyłek siatkowato rozgałęzionych, ale wszystkie żyłki równoległe, poprzeczne, od brzegu liścia do środkowej grubej, rynienkowatej żyły skierowane.
Każdy pień wydaje jedno grono olbrzymie, które bywa tak duże, iż je trudno podnieść z ziemi. Największe mają do 100 owoców. Te są po kilkanaście w dwurzędowe wiązki zebrane, niby palce u rąk razem złożonych, a każda taka wiązka nazywa się ręką (une main de bananes). Grona dorosłe tak ciężą roślinie, że ta pochyla się, a czasem i wywraca. Kiedy owoce dorosną, wtedy ucinają się grona jeszcze zielone i zawieszają na werandy, gdzie w ciągu kilku dni wszystkie pożółkną. Po odjęciu grona ściana się także i pień, zwykle porzucany na miejscu, żeby gnijąc, przyczynił się do użyźnienia gruntu.
Różne są odmiany bananów i bakowów. Największe banany są tak zwane banabes roungou, podobno z Afryki sprowadzone, ze 40 centymetrów długości mieć mogące. Bakowy zaś gujańskie najlepsze i najzwyczajniejsze są: bacove pomme - jasnożółte, większe, smakiem przypominające cokolwiek jabłka i bacove balisier - mniejsze, ciemniejsze, czerwono nakrapiane, jeszcze słodsze i bardzo pachnące. Zupełnie dojrzałe, tak są miękkie, że prawie nie wymagają żucia. Kreole przekładają b. balisier, mnie b. pommes bardziej smakowały. Bardzo są piękne, czerwone bakowy, ale trochę mniej przyjemnego zapachu, bo mają nieco topolowego zapachu. Zwykle od razu podobają się Europejczykom. Jednakże zdarza się, że kiedy kto głodny zjada ich z dziesięć od razu, to traci do nich upodobanie na pewien okres czasu.
Pomiędzy hodowanymi roślinami banany należą zapewne do najbardziej uszlachetnionych. One straciły własność wydawania doskonałego ziarna, podobnie jak drzewo chlebowe, trzcina cukrowa, bambus i palma paripú. Wprawdzie ktoś mi mówił, że znalazł był pomiędzy niezliczonymi, zdrobniałymi ziarnami w bananie kilka rozwiniętych ziaren, że posiał takowe i otrzymał roślinki; ale wątpię w doskonałość spostrzeżenia już dla tego, że taki wypadek zwróciłby na siebie uwagę i stałby się głośnym. Zresztą nie słychać o pojawieniu się nowych odmian bananów, a jest tylko kilka, które są wszystkie znane. Jednak zdaje się, że nadzwyczajności tego rodzaju, jak rozwinięcie się doskonałego ziarna w roślinie, posiadającej takowe w stanie zanikłym , powinno być uważane za możliwe.
Pomiędzy gatunkami bananów nie znam kwaśnych, ale bywają cokolwiek kwaskowate. Póki zielone mają smak cierpki, zielony, chociażby były gotowane lub pieczone. Gotowane, na kaszę utarte, przypominają smakiem kaszę kartoflaną i zastępują chleb. Pieczone, przypominają pieczone ziemniaki, ale są twardsze.
W Peru dowiedziałem się kilku innych rzeczy o gatunkach i użytku bananów. Oto najprzód widziałem, jak łamano nadciętą część łodygi bananowej, przy czym wyciągały się ze środka niezmiernie cienkie włókienka, które zbierano na kijku tuż podstawionym. Zebrawszy dość tych bardzo delikatnych włókien, używano ich przy krzesaniu ognia.
Znakomitsze odmiany bananów w Peru są dwie: w Środkowym Peru - isla, trójgraniasty, z mięskiem pomarańczowego koloru, troszeczkę kwaskowaty, z łodygą cieńszą i wyższą niż guajańskie. W północnym Peru odmiana bananów ze znanych mi najszlachetniejszych, platano de seda, czyli banan jedwabny; jeszcze przed zżółknięciem słodki, w ustach rozpływający się prawie, ma oliwne plamki, jak nasze jabłka oliwne.
W niemieckiej kolonii Pozuzu, w departamencie Junin, pędzą wódkę z bananów; w Surynamie nie maniok, ale banany i mięso solone stanowią podstawę żywności klasy roboczej. W departamencie Piura, niedojrzałe banany, pokrajane w talarki, usmażone w smalcu, zabierają w woreczku na drogę. Takie i po miesiącu tak dobre, jak świeżo usmażone.
Kiedy mieszkałem z panem Sztolcmanem w Palmal przy plantacji bananowej, w której dla oddalenia od miejsc zamieszkałych dojrzałe banany marniały, przypominam sobie, com widział w Montan de Huanta. Tam pewien amator dał mi do spróbowania banana suszonego na kamieniach rozgrzanych na słońcu. Tego banana on przy tym nacierał ręką z każdej strony od czasu do czasu. Banan pomału zupełnie zczerniał, zmiękł, spłaszczył się, a wewnątrz była masa gęstawa, miękka, przedziwnego smaku. Rozważając znaczenie tego nacierania suszonych bananów i robiąc próby, doszedłem do wniosku, że tu chodzi o odebranie życia, o zabicie skóry tego owocu. Bez tego raczej sfermentują i zgniją, a nie wyschną tym bardziej, że od mnóstwa owadów (calandra, nitidula) ochronić je trudno. Niszczyłem więc skórę, zanurzając banany na chwilę we wrzątku; tak samo czerniały, a przy tym nie pękały, co się zdarzało przy nacieraniu. Myślałem wtedy, że zrobię dobry interes wprowadzając nowy gatunek bakaliów do Europy, ale pokazało się, że smakiem zbyt przypominały figi i daktyle, aby na wielką ich wziętość można było rachować. Zdaje mi się jednak dzisiaj, że przy dobrej suszarni warto by było spróbować tego przemysłu w jakiejś polsko-brazylijskiej plantacji."
Fernando Benitez w "Indianach z Meksyku" pisze, że na targu znaleźć można "dojrzałe banany z Copala gatunku tabasco, macho, dominico" a w innym fragmencie tej samej książki dodaje:
"Jest wiele gatunków bananów. "Manila" albo "Costa Rica", trójkątny o wnętrzu różowym i ścisłym, "Karzeł" albo "Sto w ustach" o jasnej skórce i miąższu pachnącym jabłkiem, klasyczny lekki "Tabasco" i banan-gruszka lub banan-sakiewka, solidny rąb o płaskich ściankach, który również służyć może jako pomoc szkolna do geometrii w klasach podstawowych."
Lucjan Znicz w książce "Goście z kosmosu?", wydanej w 1983 roku zaznacza:
"(...) wszystkie banany rosnące od Ameryki poprzez Afrykę aż do Azji są rośliną uprawną, rozmnażaną przez człowieka wyłącznie za pomocą sadzonek, przy czym jednego dzikiego protoplastę tej rośliny, tzw. pacoba odkryto niedawno w ... Brazylii." Niewątpliwie chodzi tu o "bakowy" Konstantego Jelskiego.
Przemysław Burchard pisząc o Indianach z Chaco zauważa:
"W klimacie tutejszym nie da się robić zapasów żywności. Kiść bananów, przywieziony łodzią do domu, wytrzymuje dwa, najwyżej trzy dni. Później banany czernieją i gniją. Zbiera się więc tyle, ile potrzeb dla wyżywienia rodziny przez dzień, dwa. Potem znów płynie się na pole, by przywieść nową kiść bananów. Banany bowiem są tutaj podstawą wyżywienia.
Są to banany odmiany zielonej, nie nadają się do jedzenia na surowo, lecz po ugotowaniu. Są dość sypkie, mdłe. Rano miska gotowanych bananów dla całej rodziny, po południu - druga miska. Tak przez wiele dni, prawie bez żadnej odmiany."
Między innymi w liście bananowca owinięte zostały mumie z odnalezione w wenezuelskiej grocie Ataruipe.
Indianie Cayapa utrzymuję się m.in. z uprawy bananów. W liście banana owija się tortillas a Indianie Yagua wyrabiają z bananów m.in. alkohol zwany mazate.
Ulubiona potrawa z bananów Indian Sumo nazywała się nabul.
Indianie Janoama palili zwłoki zabitego towarzysza a spalone i sproszkowane kości mieszano z bananową papką i zjadano. To samo zjawisko zaobserwowano i u Indian Wika.
Indianie Callawaya leczyli ludzi m.in. pleśnią pokrywającą banany.
Zielone pozornie pnie, liście, kłącza, okrywy owoców i zbywające owoce stanowią paszę dla bydła, owiec, świń i słoni. Świeże i suszone liście zastępują talerze i papier pakunkowy. Włókna liści używane są do wyrobu powrozów, mat, grubego papieru. Z miąższu produkuje się mąkę, mączkę, dżem, galaretki, marmoladę, syropy, wina i namiastki kawy.
Owoce mają działanie lecznicze (lekko przeczyszczające przy różnych schorzeniach żołądkowych). Niedojrzałe owoce i gotowane kwiaty zalecane są chorym na cukrzycę. Owoce przepisywane są - w dni ścisłej diety odchudzającej - chorym na stwardnienie tętnic, przy nadciśnieniu, biegunkach, zapaleniach jelit, ropnych zapaleniach okrężnicy, chorobach wątroby, zapaleniach nerek (w przypadku cukrzycy i silnej nadkwaśności żołądka ogranicza się spożycie dojrzałych owoców). Dzięki zawartym w miąższu biologicznie czynnym substancjom (serotonina, nerpinefryna, dopamina, katecholamina) owoce stosuje się z powodzeniem w schorzeniach jelit i wrzodach żołądka. Sok działa leczniczo przy wylewach krwi do żołądka i dwunastnicy, czerwonce i cholerze; stosowany jako środek uspokajający i przeciwkurczowy przy histerii i epilepsji.
Popiół z kłączy i roślin jest środkiem stosowanym przeciw robakom.
Irena Gumowska w książce "Od ananasa do ziemniaka" poleca banany ponurakom, śledziennikom i nerwicowcom; w bananach odkryto bowiem pewną substancję, podobną do hormonów, o działaniu rozweselającym. Pozwoliło to Francuzom nazwać je hormonami "radości i urody życia".
Przepisy kulinarne:
Banany po meksykańsku.
Skład:
4 banany
1łyżka papryki
16 plasterków boczku
20 gram masła
500 gram pomidorów
sok cytrynowy
sól
pieprz
Banany obtoczyć w papryce, owinąć boczkiem. Piec 20 minut. Pomidory przetrzeć przez sitko i doprawić. Banany polać sosem, przybrać pietruszką.
Banawa - Kitiya, Banava, Banaua lub Jafi; Indianie brazylijscy znad rzeki Banawa. Sami siebie nazywa-ją Kitiya.
Pod koniec XX wieku tworzyli dwie rodziny żyjące w jednej wiosce. Część z nich umiała mówić wtedy po portugalsku, ale z zasady preferowali swój własny język. Niecałe 5% Indian Banawa umiało wtedy czytać i pisać.
Banawa Yafi - Indianie z Brazylii. Zaliczeni do rodziny językowej arawak i podrodziny arawa. W 1999 roku liczyli 80 osób.
Bani - Indianie kubańscy.
Baniba - Inna nazwa Indian Baniwa.
banisteria caapi - Banisteria caapi (lub Banisteriopsis); peruwiańska roślina o działaniu halucynogennym. Różni Indianie nazywają ją ayahuascy, ayac, huasca, jage, capi, caa-pi, punga huasca, natema, nepe lub pinde. Jest to liana o pięknych, żółtych kwiatach, często hodowana przy chatach tubylców.
Odurzające właściwości narkotycznego napoju honi, wyrabianego z łodyg Banisterii, sprawiły, że roślina ta znalazła swoje miejsce w ustnej tradycji szczepów. Indianie zamieszkujących basen Juruá-Purús wyjaśniają w jednym z podań, w jaki sposób doszli do ujawnienia odurzającego działania honii; pewien mężczyzna podpatrzył jednego z żeńskich duchów przy obcowaniu płciowym z tapirem i gdy chciał owego ducha złapać, ten wciągnął go do wody, gdzie odurzył go wywarem honi, który sprowadził na niego szereg dziwnych wizji. Po powrocie do wioski mężczyzna zapoznał swoich ludzi ze sposobem przyrządzania honi.
Jak podaje Nevill Drury w "Szamaniźmie" - "Pnąca się po drzewach winorośl, przez botaników zwana B. caapi, wyróżnia się wśród świętych roślin Ameryki Południowej. Napar z jej kory pozwala na bezpośrednie zetknięcie się z nadprzyrodzoną rzeczywistością, umożliwiając szamanom kontakt z przodkami lub duchami pomocniczymi i uzyskanie wtajemniczających wizji."
Indianie Jivaro z Ekwadoru napój pozyskany z B. caapi nazywają natema, co znaczy "winorośl duszy".
Przyczyną halucynogennych właściwości Banisteriopsis jest obecność w jej zdrewniałych łodygach alkaloidów harmala, harmaliny i harminy - dawniej zwanych wspólnie telepatyną z powodu rzekomej zdolności do budzenia pozazmysłowej percepcji. Jakby jednak nie było - narkotyk ten z całą pewnością stwarza u wielu osób (zarówno tubylców jak i ludzi Zachodu) doznanie "lotu duszy" oraz jaskrawo kolorowe i dramatyczne wizje. Indianie, sporządzając z tej rośliny napój, dodają do tego jeszcze szereg innych składników. Taki napój tubylczy lekarz wydziela w małych dawkach uczestnikom seansu. Po jego wypiciu ludzie zapadają w głęboki sen, mają cudowne wizje a przed ich oczyma otwiera się cała teraźniejszość i przyszłość. Szamani stosujący ayahuasco opowiadają o spotkaniach z nadprzyrodzonymi istotami. Indianie Conibo mówią, że pomaga im widzieć demony w powietrzu. Jivaro mają wizje ogromnych anakond i jaguarów bez końca pędzących przez deszczowy las.
Wydaje się, że twierdzenia o wzmocnieniu telepatycznych zdolności mają pewne podstawy. Południowoamerykański antropolog Tomas Roessner opowiadał, że członkowie pewnego szczepu żyjącego w pobliżu rzeki Ucayali we wschodnim Peru byli autentycznie zdumieni na widok obiektów "ujrzanych" w jasnowidzeniu we współczesnych miastach, których nigdy fizycznie nie odwiedzili:
"[Indianie] którzy często przyjmują ayahuasca, siadają czasami razem i pojąc ją, wysuwają propozycję, żeby wszyscy zobaczyli coś wspólnie, na przykład: Zobaczmy miasta! Zdarzyło się, że ci Indianie pytali białych ludzi, czym są te dziwne rzeczy, które tak szybko pędzą ulicami: widzieli samochody, z którymi, oczywiście, fizycznie się nie zetknęli".
Na ogół napój Banisteriopsis stosowany jest do uzdrawiania dusz chorych pacjentów, pytania duchów o przyczynę rzucenia czaru lub - w przypadku stosowania czarów - by czarny mag mógł zmienić się w ptaka lub inne zwierzę, co umożliwi mu wyrządzenie komuś krzywdy. Jednakże rolą tego świętego narkotyku jest również umożliwienie szamanowi uczestniczenia w jego własnej kosmologii, "zjednoczenia się z mitycznym światem Stworzenia". Gerardo Reichel-Dolmatoff przekazał szczegółowy opis wizji jakich doświadczają kolumbijscy Indianie Tucano:
"Według Tucano, po etapie mglistej świetlistości poruszających się form i kolorów, wizja zaczyna się klarować i ukazują się znaczące szczegóły. Pojawia się Droga Mleczna i odległe zapładniające odbicie słońca. Pierwsza kobieta wyłania się z wód rzeki i utworzona zostaje pierwsza para przodków. Ukazują się Pan Zwierząt dżungli i wód oraz gigantyczne prototypy zwierząt łownych i początki roślin istocie, początki samego życia. Manifestują się również początki Zła, jaguary i węże, symbole chorób oraz duchy dżungli czające się na samotnego myśliwego. Jednocześnie słychać ich głosy, dociera muzyka tej mitycznej epoki i widać przodków, tańczących o świecie Stworzenia. Widać źródło ozdób używanych podczas tańców, koron z piór, naszyjników, naramienników i instrumentów muzycznych. Ukazuje się podział na fratrie i flety yurupari obwieszczają prawa egzogamii. Poza tymi wizjami otwierają się nowe 'bramy', a poprzez szczeliny przebłyskują wciąż nowe, jeszcze głębsze wymiary... Dla tych Indian doświadczenie halucynacyjne jest zasadniczo doświadczeniem seksualnym. wysublimowanie go, przejście od erotycznej, zmysłowej do mistycznej jedności z mityczną erą, wewnątrzmacicznego etapu, jest ich ostatecznym celem, osiąganym przez garstkę, lecz pożądanym przez wszystkich. Najtrafniej ten cel wyrażają słowa pewnego Indianina, wychowanego przez misjonarzy, który powiedział: Przyjęcie yaje jest duchowym spółkowaniem; to duchowa komunia, o której mówią kapłani."
Banisteriopsis na bardziej podstawowym poziomie uważany jest po prostu za silne lekarstwo, środek leczniczy i sposób uzyskiwania szczególnej wiedzy. Indianie Cashinahua uważają wizje za zapowiedzi przyszłych zdarzeń, a sam święty napój za "przerażającą rzecz" - traktują go z lękiem i ogromnym szacunkiem. Indianie Jivaro natomiast są przekonani, że tsentsak, pomocne duchy, zobaczyć można tylko w wizjach wywołanych przez natemę, a ponieważ główną przyczyną choroby są czary, ten święty narkotyk pozwala dotrzeć do źródeł problemu. Niektóre duchy tsentsk stwarzają również pewnego typu psychiczną osłonę przede magicznym atakiem.
Wykorzystywanie Banisterii zanotowano też i u Indian Shipibo-Konibo, Campa, Sharahua i Sione.
Dziś, we współczesnej medycynie, pozyskany z Banisteria alkaloid - telephatinę, używa się w postaci kryształków, do leczenia choroby Parkinsona oraz innych chorób centralnego kładu nerwowego.
Baniua do Icana - Inna nazwa Indian Baniwa
Baniva - Inna nazwa Indian Baniwa.
Baniwa - - Baniua do Icana, Maniba, Baniva, Baniba lub Issana; Indianie z Brazylii, Wenezueli i Kolumbii. Być może też ich inna nazwa to Kohoroxitari. Żyją nad rzeką Icana i Atabapo. Zaliczeni do rodziny językowej arawak i podrodziny maipure. Język baniwa podzielony jest na następujące dialekty: hohodene (hoho-dena lub kadaupuritana) i siusy-tapuya (seuci, siuci lub siusi).
Wśród Indian Baniwa pierwsza menstruacja dojrzewającej dziewczyny jest również okazją do odbycia szeregu uroczystości, podczas których w szóstym dniu świętowania odbywa się uczta pijacka z tańcami zamaskowanych mężczyzn, mającymi udobruchać złego ducha; kobietom nie wolno w nich uczestniczyć pod karą śmierci. Gdy któraś z kobiet spojrzy na taniec, czeka ją śmierć z ręki jednego z jej męskich krewnych, który musi wyrok wykonać.
W drugiej połowie lat 30-tych XX wieku przebywała wśród nich Helena Valero. W 1975 roku Indianie Baniwa z Wenezueli liczyli 407 W 1983 roku liczebność Indian Baniwa w Brazylii szacowano na 5460 osób.
Pod koniec XX wieku wielu Indian Baniwa z Brazylii i Wenezueli udawało się do Kolumbii za pracą lub by tam prowadzić działalność handlową.
Banks, Dennis - W lutym 1972 roku wraz z Russellem Meansem poprowadził tysiąc trzystu Indian zajmując Gordon w Nebrasce w proteście przeciwko upokorzeniom i zamordowaniu Raymonda Yellow Thunder. 6 lutego 1973 roku Russell Means i Dennis Banks protestują w Custer, w Dakocie Południowej, przeciwko zabiciu Wesleya Bad Heart Bull. Wybucha walka, a Indianie podpalają trzy budynki i niszczą dwa policyjne samochody.
Bannock - Indianie z południowego Idaho. Mówią mieszanym językiem należącym do rodziny uto-azteckiej i algonkińskiej. Żyli w stożkowatych tipi. Utrzymywali się z łowów na duże zwierzęta. Historycznie byli spokrewnieni z Indianami Shoshone. W XVII wieku zamieszkiwali południowy brzeg rzeki Snake w jej środkowym biegu. Dzielili się na wiele odłamów różniących się między sobą specjalizacją uprawną; na przykład Yambadika, Waradika, Penointikara, Kutschundika. W 1847 roku wybuchnęła wśród nich epidemia odry. W 1870 roku, za sprawą Taribo, ogarnęła ich pierwsza fala Tańca Ducha. W 1878 roku zbuntowali się przeciwko białym osadnikom, zniszczyli miasto Fort Hall i pod wodzą Buffalo Horna zaczęli uciekać na tereny Kanady. Wkrótce poległ ich wódz i niedługo po tym ulegli żołnierzom generała Howarda. W 1964 roku na terenie stanu Idaho żyło 337 Indian Bannock. W roku 1985 było około 2250 Indian Bannock żyjących w rezerwacie Wind River w Wyoming.
Banos - Bardzo mało poznana kultura ekwadorska, rozwijająca się w latahc 750-1250.
baptysja - (Baptisia tinctoria); kwitnące latem byliny. Zimotrwałe.
Indianie Creek gotowali korzenie tej rośliny w wodzie i podawali wywar wewnętrznie lub zewnętrznie dzieciom wydającym się być ospałymi i mało żywotnymi. Indianie Mohegan moczyli korzeń i używali tak otrzymanego płynu do obmywania skaleczeń i ran. Indianie Meskwaki używali B. leucantha T. & G. w mieszankach na różne cele, w tym jako środka wymiotnego, do leczenia egzem, zranień, obolałych miejsc, ukąszeń węży i kataru. Smith zanotował też, że gatunek ten był również używany przez lokalnych białych i Indian Iowa dal różnych celów, w tym jako lek przeczyszczający i wymiotny.
Bara - Indianie kolumbijscy.
Baracoa - Indianie kubańscy.
Barajagua - Indianie kubańscy.
baran - Samiec owcy domowej i owiec dzikich.
Indianie Mapuche w okresie prekolumbijskim składali w ofierze zazwyczaj lamy, w następnych stuleciach, w miarę upowszechniania się hodowli, coraz częściej ofiarowywano bóstwom owce. Jeśli po długotrwałej spiekocie niecierpliwe oczekiwano opadów upragnionego deszczu wówczas poświęcano czarnego barana, sądząc, iż czerń runa sprowadzi na niebo ciemne, brzemienne w wodę chmury. Jeśli natomiast celem obrzędu było powstrzymanie przedłużających się ponad miarę opadów, wtedy wybierano białego barana, gdyż ta barwa, zgodnie z logika skojarzeń, symbolizować miała czyste, słoneczne niebo. Rytualnemu uśmiercaniu zwierząt, wspólnym ucztom, komuniom oraz obrzędom ofiarowywania krwi genchenowi towarzyszyły śpiewy i tańce o charakterze religijnym, dźwięki bębnów, piszczałek i rogów oraz okadzanie ofiarników i świętego słupa rewe kłębami dymu wypuszczonymi przez szamanów. Wszystko to razem nadawało uroczystości podniosły charakter, przenosząc zebranych w świat tajemnego misterium niweczącego granice między świeckim a sakralnym, ziemskim a nadprzyrodzonym.
Jak dalece zakorzeniona była wiara w skuteczność takich ceremonii świadczyć może opowiadanie ojca Roniulo, misjonarz z Valdivia, który w połowie XIX wieku nawracał Indian Mapuche. Jego relację zapisał Ignacy Domeyko, który w owych latach penetrował ziemie środkowego Chile, pozostawiając potomnym swe wspomnienia w książce "Araukania i jej mieszkańcy" oraz w swych obszernych "Pamiętnikach wy-gnańca":
"Jednego lata (...) w wielkim łopocie znaleźli się Indianie (...) z przyczyny nieustannych deszczów, które im nie pozwalały zebrać już dojrzałej pszenicy z niewielkich łanów, które uprawiali. Jest u nich zwyczaj, że kiedy dokucza słota, zbierają się owe juntas (zgromadzenia), zabijają barana na przebłaganie złego ducha, pija krew i spędzają noc na pijatyce. Że jednak między nimi było wielu ochrzczonych, przyszli do księdza z prośbą, żeby im pozwolił sprawić ową baranią uczt i junta na przebłaganie swego dawnego boga, od którego odstąpili. Smutno było na sercu mnichowi widzieć, jak mało skutkowały jego nauki (...) Przerażony tą myślą samą (...) wznawia nabożeństwo na przebłaganie nieba. Lecz deszcz nie przestawał padać i Indianie z oczyma zwróconymi na ich przepadające mienie wahali się między ufnością w Bogu a dawnemi swemi przekonaniami. Wiedzeni złym duchem, któremu cześć oddawali ich przodkowie, udają się do władzy cywilnej (...) oraz proszą o pozwolenie, aby raz jeden tylko wolno im się było zebrać dla odnowienia ceremonii przodków dla przebłagania gniewu dawnego Boga, któremu ich ojcowie służyli (...) Gubernator na przekór misjonarzowi zezwolił im na wszystko (...) Indianie uradowani biegną do domów, zwołują się i zbierają w wielkiej liczbie, czynią ofiary i libacje, upijają się i trzęsą się lasy przerażającymi krzykami i hałasem, mogącymi i burz samą przerazić, i zarazem wzywają swe fałszywe bóstwa i szatana (...) Po deszczu trwającym dni trzydzieści wypogodziło się nagle niebo i kiedy uradowany misjonarz... wyszedł podziękować Bogu za jego miłosierdzie, spotkał się z Indianami, którzy głosem silnym i wyniosłym triumfować zdawali się z tego, że otrzymali od Pilana to, czego im odmówił Bóg chrześcijański".
Bararati-Maracana - Indianie z Brazylii (stan Amazonia).
Barasana - Barasano, Paneroa, Eduria lub Edulia; Indianie z Brazylii i Kolumbii (południowa część departamentu Vaupes, wokół rzeki Pira-Parana). Zaliczeni do rodziny językowej tukano. Język ich podzielono na trzy dialekty: taiwano (taibano, taiwaeno), janera i comematsa. W 1990 roku Indianie Barasana z Kolumbii liczyli 350 osób, a ci z Brazylii - 43.
Barasano (1) - Inna nazwa Indian Barasana.
Barasano (2) - Inna nazwa Indian Pokanga.
Barasano (3) - Inna nazwa Indian Waimaha.
Bara Sona - Inna nazwa Indian Pokanga
Barauana Barauna
Barauna - Indianie brazylijscy.
Barba Voto
Barbacoa - Indianie kubańscy.
Barbado Barbudo
barbasco - (Lonchocarpus nicou); jest to krzak, a raczej małe drzewo, uprawiane głównie na brzegach rzek przez Indian peruwiańskich dla pozyskania korzeni, które po wysuszeniu używane są do wyrobu środków owadobójczych. Korzenie te zawierają silną truciznę - rotenon.
Dla tubylców barbasco stanowi najlepsze źródło zysków. Z przerabianych ma miazgę korzeni wytłaczają oni mleczny płyn, lub też suszą korzenie i mielą je na proszek. Przez setki lat mieszkańcy dżungli używali barbasco jako skutecznej trucizny oszałamiającej ryby. Po dziś dzień robią to w następujący sposób:
Najpierw buduje się na rzece zaporę wodną z bambusowej plecionki. Następnie jedna grupa udaje się w górę rzeki na odległość około pół mili od zapory, druga grupa idzie jeszcze pół mili wyżej; każdy niesie wiązkę barbasco. Potem tak długo tłuką korzenie kamieniami, aż powstaje soczysta miazga, którą wrzucają do rzeki. Niektórzy Indianie, jak np. Xuara, tak stłuczone korzenie wrzucają wpierw do koszyków, które z kolei zanurzają w wodzie. Alkaloid zawarty w soku natychmiast się rozpuszcza i wszelkie będące w pobliżu stworzenia zimnokrwiste duszą się. Jeszcze zanim prąd zniesie je do zapory, unoszą się na powierzchni brzuchami do góry. Wówczas to tubylcy wskakują do wody i przed zapor wyrzucają cały "plon" na brzeg.
Barbillo - Indianie wenezuelscy.
Barbudo (1) - Indianie peruwiańscy.
Barbudo (2) - lub Barbado; Indianie wenezuelscy. W 1915 roku zawarł z nimi sojusz S. Rondon.
Barbudo (3) - Mayoruna
barchavis trinervis - (Barchavis trinervis); roślina z rodziny astrowatych. Pochodzi z krajów tropikalnych Ameryki Południowej. Posiada białe kwiaty.
bardache - George Catlin, malując "Taniec bardache'a" napisał:
"Dla zrównoważenia wyjątkowych przywilejów, z jakich korzysta bardache, musi on wykonywać najpodlejsze usługi, od których nie wolno mu się uchylać. Jest jedynym członkiem szczepu zdanym za zupełne poniżenie; ale jednocześnie uważany jest za świętego i wtajemniczonego, a corocznie urządza się święto na jego cześć... Takich ludzi spotkałem tylko wśród Indian Sioux oraz wśród Indian Sauk i Fox."
Badacz okolic Missisipi, Marquette, pisał o tego rodzaju osobnikach istniejących u Indian Dakota i Illinois:
"Już w młodości wkładają kobiece szaty i noszą je odtąd przez całe życie. Nie żenią się i są dumni z tego, że wykonują roboty kobiece. Biorą wprawdzie udział w wyprawach wojennych, jednakże wolno im się wtedy posługiwać jedynie maczugami, a nie łukiem, będącym męską bronią. Są obecni przy wszystkich czynnościach magicznych, a także przy tańcach poświęconych fajce pokoju; nie wolno im przy tym tańczyć, lecz tylko śpiewać. Uczestniczą również w naradach i bez ich udziału nie może zapaść żadna decyzja. Z racji swego zawodu prowadzą niepospolite życie, toteż uważani są za manitou, czyli za ludzi będących duchami imających potężne wpływy."
Bare - - Barawana, Barauna, Barauana, Ihini, Arihini, Maldavaca, Cunipusana, Yavita lub Mitua; Indianie z Brazylii, Wenezueli i Kolumbii (departament Guainia). Żyją wzdłuż górnego Rio Nrgro. Zaliczeni do rodziny językowej arawak i podrodziny maipure. Pod koniec XX wieku Indianie Baré z Wenezueli liczyli 1226 osób, a ci z Brazylii - 3.
baribal - (Ursus americanus); zwany też niedźwiedziem czarnym. Zamieszkuje lasy zachodnie Ameryki Północnej od Missouri do Pacyfiku. Długość jego ciała dochodzi do 2 metrów i około 1 metra wysokości w barkach. Ubarwienie sierści jest różne u różnych osobników; od czarnego przez różne odmiany brązu do białego. Żywi się pokarmem roślinnym i zwierzęcym, głównie rybami. Dobrze wspina się na drzewa. Zimą zapada w lekki, często przerywany sen zimowy.
Barinao - Indianie wenezuelscy.
barszcz - (Heracleum lanatum); roślina zielna z rodziny baldaszkowatych, rosnąca do 1,20 m. wysokości. Porasta w około 70 gatunkach łąki i zarośla obszarów klimatu umiarkowanego. Nazwa anglojęzyczna - cow parsnip.
Dawniej używana na polewkę zwaną barszczem.
Indianie Chippewa nazywali to bi'bigwe'wunuck, co znaczy prawdopodobnie "fleto-piszczłka" i używali do leczenia chorób gardła, niestrawności i czeraków
Indianie Ojibwa tłukli świeży korzeń barszczu i aplikowali go w formie gorącego okładu na chore miejsca. Indianie Meskwaki używali korzenia przy kolce i skurczach żołądka, a nasiona w przypadku bólu głowy. Łodygę zaś, w formie gorących okładów, aplikowano na zranienia. Dla Indian Menominee roślina ta była złym lekiem używanym przez czarodziejów.
Dla innych plemion roślina ta była pożywieniem.
Barszcz uważany jest za dzikie warzywo. Młode liście i pędy zbiera się przed kwitnieniem i gotuje w osolonej wodzie. Spożywa się je jako sałatkę lub jarzynę. Mają one łagodny smak. Korzenie służyły na Kamczatce do produkcji cukru i wina. Z pustych łodyg dzieci robiły sobie rozmaite zabawki.
Roślina ta jest wielopostaciowa, wykształcając różne formy geograficzne. Dotykanie jej może wywoływać zaczerwienienie skóry.
bartszella - (Bartschella Br. et R. ); kaktus z Półwyspu Kalifornijskiego. Jedyny znany jego gatunek, Bartschella schumannii, jest małą rośliną, podobną do mamilarii.
barwinek - (Vinca minior) - barwinek pospolity, jest to półkrzew zimozielony, wyrastający do 20 centymetrów wysokości. Łodyga płożąca i zakorzeniająca się, wydająca liczne pędy kwiatonośne. Kwiaty jasnoniebieskie, czasem białe, wyrastające pojedynczo w kątach liści. Owoc - dwa mieszki. Występuje w lasach liściastych, dębowo-grabowych, zaroślach, w miejscach zacienionych, zwykle gliniastych. Roślina trująca.
Inne polskie nazwy; barbinek, barwik, barwinek mniejszy, barwinek zwykły.
Nazwy angielskie: lesser periwinkle, common periwinke.
Liście barwinka zawierają alkaloidy obniżające ciśnienie. Wykryto też w nich winkaminę i winicyninę. Winkaminę (i jej półsyntetyczne pochodne) stosuje się coraz częściej jako ważny lek przeciwskurczowy (m.in. na naczynia wieńcowe) obniżający ciśnienie krwi.
Jako zioło lecznicze, barwinek stosowany jest do gojenia się ran. Stosowany jest także jako środek tamujący krew (z nosa, z macicy). Używany jest też zewnętrznie i wewnętrznie przy schorzeniach skóry. Poprawia również ukrwienie głowy i mięśnia sercowego.
Barwinek ceniony jest także jako roślina ozdobna.
baryt - Baryt jest jednym z głównych surowców przemysłowych służących do otrzymywania metalicznego pierwiastka baru. Często występuje w postaci kryształów o białej, brązowej lub czerwonej barwie. Wyglądem przypomina szkło, gdyż jest przezroczysty. Występuje często jako wypełnienie żył i dziur w skałach osadowych.
Będąc siarczanem baru, stał się niezastąpionym składnikiem technik rentgenowskich. Chociaż jony baru są śmiertelnie trujące, to siarczan tego metalu jest całkowicie bezpieczny do stosowania wewnętrznego, ponieważ jest nierozpuszczalny; nie produkuje zatem jonów barowych. Jest także nieprzezroczysty dla promieni rentgenowskich, służy więc jako kontrast do prześwietleń żołądka i innych części przewodu pokarmowego.
Używany też jest do wyrobu ciężkiego błota pompowanego do szybów kopalnianych, dzięki czemu urobek kopalniany wydobywany jest na powierzchnię. Ma też zastosowanie w przemyśle chemicznym i farbiarskim.
Stanowi jedno z głównych źródeł dochodu państw Ameryki Łacińskiej.
Duże złoża barytu występują w USA. W Polsce znaleźć go można m.in. w sudeckim Stanisławowie i Boguszowie oraz w Tarnobrzegu.
bass słoneczny - (Lepomis gibbosus); ryba środkowej i wschodniej Ameryki Północnej.
bass wielkogębowy - (Micropterus salmoides); ryba występująca w Ameryce Północnej od Rzeki Św. Wawrzyńca i Wielkich jezior po Florydę, Teksas i Rio Grande w Meksyku.
batat - (Ipomea L.); należy do rodziny powojowatych i liczy ponad 400 gatunków. Jest to płożąca się bylina wieloletnia, pochodząca z Ameryki Środkowej. Uprawiana jest w strefie międzyzwrotnikowej dla potężnych, jadalnych bulw, osiągających 5 kilogramów wagi, których wartość odżywcza jest o 50% wyższa niż ziemniaków. Nie jest znany w stanie dzikim. Dziś należy do najbardziej na kuli ziemskiej rozpowszechnionych tropikalnych i subtropikalnych roślin bulwiastych. Nazwa wywodzi się z języka Indian Taino - od słowa potato.
I. purpurea, to wilec purpurowy o pięknych, niebieskich lub purpurowych kwiatach. Ma znaczenie ozdobne.
Do Starego Świata (Oceania) roślina ta dostała się długo jeszcze przed podróżami Kolumba. Jest rzeczą zupełnie możliwą, że po raz pierwszy przywieźli ją tam Peruwiańczycy, którzy dopłynęli do Polinezji. Wyprawa "Kon-Tiki" potwierdziła możliwość zaistnienia takiej sytuacji. Ekspedycja Cooka stwierdziła, że batat uprawiany był na Nowej Zelandii przez półdzikich Maorysów. Na 500 lat przed naszą erą uprawiano batat na Wyspach Hawajskich. Do Europy i Afryki roślina ta dostała się po odkryciu Ameryki.
Jak zauważa Leo Denel w książce "Odkrywcy dawnej Ameryki":
"Rodzime południowoamerykańskie pataty nie tylko były uprawiane w Polinezji jeszcze przed przybyciem białego człowieka, lecz miały też tę samą nazwę 'kumara', będącą słowem z języka kiczua."
Bataty uprawiali już Indianie Muisco i Maya. W Peru patat zwany jest "camote". Największe znaczenia lecznicze i gospodarcze mają gatunki batat, czyli wilec ziemniaczany lub słodki ziemniak (I. batatas, I. aquatica, oraz I. hederacea). Sok z I. aquatica stanowi w Chinach antidotum przy zatruciach arsenem i opium. Gatunek I. hederacea uprawiany jest jako roślina lecznicza w Pakistanie i Indiach. Nasiona są środkiem przeczyszczającym i moczopędnym. Zawierają konowolwulinę, farbitycynę i żywice.
Bulwy batata wykorzystywane są a stanie świeżym i suszonym; produkuje się z nich mąkę, kaszę, makarony, cukier, syrop, alkohol, napoje, konserwy i krochmal. Można jw. smażyć, gotować, dodawać do duszonych potraw z masłem, imbirem i gałką muszkatałową. Wykorzystuje się je również na karmę dla zwierząt. Budzą zainteresowanie jako źródło witaminy A.
Batata - Indianie brazylijscy.
Baticula Mbya
Batue - Indianie meksykańscy.
Batwi - Zwany Samem; imię ostatniego męskiego przedstawiciela północnego plemienia Indian Yana, który wraz z kobietą imieniem Chidaimiya, przyczynił się do opracowania sporego słownika ich języka.
bat woźnicy - (Fouquieria spendes); roślina Południowego Zachodu USA. Dorasta do 6 metrów długości i ma pęki szkarłatnych kwiatów.
Bauche - Jedna z legend Indian Chibcha mówi o kobiecie, która wyłoniła się z pewnego jeziora leżącego w okolicach masywu górskiego wokół miasta Tunja. Nosiła ona imię Bauche. Trzymała ona na rękach małego trzyletniego chłopca. Bauche żyła z dzieckiem prze pewien czas w danej okolicy. Kiedy zaś chłopiec podrósł, pojął ją za żonę, która następnie rodziła mu za każdym razem od 4 do 6 dzieci. Małżeństwo to wędrowało przez wiele krajów i wkrótce świat zaludniła się jej potomkami. Gdy wrócili znów do okolic jeziora sąd się wyłonili, zwołali wokół siebie mnóstwo ludzi. Bauche przemówiła do nich i zaapelowała o zachowanie ustanowionych praw i pokojowe współżycie między ludami, a następnie zamieniła się wraz z mężem w dwa duże węże, które znikły w wodach jeziora.
Bauihca - Indianie nikaraguańscy.
Baure - Indianie boliwijscy.
Bawahca Bauihca
bawełna - (Gossypium L.); należy do rodziny malwowatych. Większość gatunków bawełny to krzewy lub niewielkie drzewa sięgające do 7 metrów wysokości, rosnące w gorących strefach klimatycznych. Użytkowana od kilku tysięcy lat. Nazywana jest także "wybitnym przykładem uprawnej rośliny oswojonej w czasach prehistorycznych na obydwu półkulach", jednakże o gatunku amerykańskim mówi się, że jest najbardziej znaczącym gospodarczo.
G. vitifolium, bawełna egipska, pochodzi z Ameryki Środkowej i Południowej.
G. hirsutum, bawełna kosmata, pochodzi z Ameryki Środkowej.
W Ameryce bawełna uprawiana była od północnych terenów dzisiejszego Peru po Południowy-Zachód Stanów Zjednoczonych.
Nie brak jednak "fantastycznych" spekulacji na temat pochodzenia bawełny. Jedno z takich rozważań znaleźć można w książce Ritchie Calder pt. "Spadkobiercy":
"Kiedy jednak próbujemy odtworzyć historię bawełny południowoamerykańskiej, stajemy wobec tak nieprawdopodobnej plątaniny faktów, że najbardziej dociekliwym botanikom-detektywom opadają ręce. W peruwiańskich grobach pochodzących - według najbardziej ostrożnego szacunku - najpóźniej z około 2000 roku p.n.e. znaleziono piękne tkaniny z włókien wysokogatunkowej bawełny. Ale tu dopiero wszystko się gmatwa, ponieważ wygląda na to, że mamy do czynienia z bawełną pochodzenia azjatyckiego, która odbyła wędrówkę z zachodu na wschód (do Ameryki) jako roślina o normalnej liczbie chromosomów, a następnie po podwojeniu ich liczby - czyli jako szlachetny tetraploid - powróciła przez Ocean Spokojny do Azji. Ta współpraca dwóch kontynentów wydaje się czymś zupełnie fantastycznym, ale zdaniem fachowców stanowi ona jedyne możliwe rozwiązanie tej zagadki. Jak więc do tego doszło?
W pierwszej chwili narzuca się odpowiedź - dzięki ptakom. Ale pomijając kwestię odległości, ptaki nie jedzą nasion bawełny. Przeniesienie ich przez wiatr na odległość blisko 6000 kilometrów nie wchodzi w rachubę. Nasuwa się więc rozwiązanie jeszcze bardziej śmielsze niż pogląd Heyerdahla, że południowoamerykańscy Indianie skolonizowali Polinezje przeprawiając się przez ocean na tratwach podobnych do jego 'Kon-Tiki'. Rozwiązanie to zakłada, iż jakaś grupa prehistorycznych emigrantów azjatyckich zabrała ze sobą do Ameryki Południowej nasiona pierwotnej bawełny, a następnie po upływie tysięcy lat inna międzykontynentalna grupa koczowników powróciła do Starego Świata z bawełną w postaci szlachetnego tetraploidu. brzmi to fantastycznie, ale możemy tylko zgadywać."
Także i według prof. dr José Alcina Franch bawełna jest hybrydą i pochodzi od bawełny amerykańskiej i tej ze Starego Świata. Ta ostatnia ma 13 chromosomów wielkich i 13 małych, a wiadomo, że bawełna kultywowana w Ameryce przed Kolumbem też maiła 26 chromosomów (chromosomy są to stałe składniki jądra komórkowego roślin i zwierząt, będące nosicielami czynników dziedzicznych - genów).
A według wierzeń Indian Paressi, bawełnę stworzył ich mitologiczny bohater o imieniu Uzale, sadząc swoje własne włosy. Indian Tapirape umiejętnością uprawy bawełny obdarzył Apuwenonu. Indianom Bakairi krzew bawełniany ofiarowała kuna. Ettore Biocca w książce "Yanoama Opowieść kobiety porwanej przez Indian" zapisała zasłyszaną u tychże Indian przypowieść o bawełnie:
"Dawno, dawno, kolibry były ludźmi i miały hamaki z bawełny; jeszcze dziś kolibry kradną bawełnę, żeby zrobić sobie gniazda. Yanoama zobaczyli hamaki i spytali Tenszo (kolibra), z czego one są zrobione. Wtedy Tenszo zaprowadził ich do swojej roca i pokazał młode roślinki bawełny, dalej krzaczki z owocami i jeszcze dalej takie, które już nie miały owoców. I tak im powiedział: Zróbcie roca niedużą; nie sadźcie tam innych roślin, bo odbierają ziemi jej siłę. Sadźcie tak, żebyście mieli tu roślinki młode, dalej z owocami i jeszcze dalej stare: w ten sposób będziecie zawsze mieli bawełnę. Wrócił do domu, wziął nasiona, dał je Yanoama i powiedział: Kiedy roślinki wyrosną dość wysoko, obrywajcie im czubki, będą przez to mocniejsze. Wziął długi patyczek, tykwę okrągłą u dołu i gładką i zrobił wrzeciono: tak nauczył ich prząść. Kiedy ludzie przemienili się w zwierzęta, także i Tenszo stali się ptakami, kolibrami."
Toltecy z bawełny przędli nici służące im z kolei do tkania materii z której wyrabiali różne części swej odzieży. Indianie Maya używali też korzeni bawełny przy leczeniu astmy. Ci sami Indianie, aby uzyskać informacje na temat losów noworodka stawiali wróżbę w której pewną rolę odgrywał puszek bawełny spryskany mlekiem matki. Indianie Maja też wprowadzali dziewczynki - niemowlęta do swojej wspólnoty w chwili ukończenia przez nie 60 dnia życia. Podczas organizowanej z tej okazji ceremonii matka podawała dziewczynce m.in. kłębek rośliny mówiąc: "Bierz to, abyś nauczyła się prząść bawełnę."
W Meksyku, ok. 3400 do 2500 lat p.n.e. bawełna, która przedtem pojawiała się jako roślina dzika, uległa udomowieniu i weszła w powszechne użycie. Wojownicy Indian Mexica nosili bawełniane pancerze, pikowane jak materace i moczone w solance, aby stwardniały. Indianie Mexica z bawełny wyrabiali też znakomite tkaniny, z których kobiety szyły sobie długie spódnice i bluzki, noszone przez Indianki meksykańskie po dziś dzień (enagues i huipiles). Kodeks Mendoza podaje, że kolonie azteckie musiały w ciągu jednego półrocza dostarczyć konfederacji m.in. 4800 paczek bawełny.
Odzież z bawełny wyrabiali też tkacze kultury Nazca.
W peruwiańskiej dolinie Chicama bawełna uprawiana była już 2500 lat p.n.e.
Bawełnę uprawiali też i Inkowie. Gałąź krzewu tej rośliny była jednym z darów wrzucanych w ogień przez Inków w hołdzie dla Pacha Mamy przed przystąpieniem do budowy nowego domu. Bawełniane okrycie żołnierzy inkaskich służyło im za swego rodzaju pancerz, a z drewna krzewu bawełnianego wyrabiano dla nich tarcze.
Nićmi bawełnianymi zdobione były pałeczki modlitewne Indian Ameryki Północnej. Indianie Mohave budowali swe domu m.in. z drzewa bawełnianego.
Powalone Drzewo Bawełny i Mały Gąszcz Bawełny to nazwy dwóch klanów lub grup Indian White Mountain Apache. Ta druga nazwa występuje też w podziale Indian Pinal Coyotero Apache.
Nie tylko sama bawełna, ale i liście, nasiona, kwiecie i korzenia, używane były przez Indian Maya i Mexicos do różnych celów leczniczych. Indianie Pima używali bawełny do leczenia zranień a Indianie Alabama i Kosati gotowali korzeń bawełny-rośliny i podawali w postaci herbatki kobietom przy lekkich bólach porodowych, co też było i jednym ze sposobów stosowanych przez białych najeźdźców. Indianie Yanoama natomiast używali suchych patyków krzewu bawełnianego do rozniecania ognia a kłębków bawełny - do tamowania krwi.
W jednym z muzeum meksykańskiego Tuxtlan leżą dwa małe skrawki wzorzystych tkanin. Pochodzą one z tzw. Nowego Imperium Indian Maya, a znalezione zostały w grocie koło Tenam we wschodnim Chiapas. Surowcem do wykonani tych tkanin była bawełna, która również służyła do wyrobu płacht patí o standartowych wymiarach. Po konkwiście, zwane już manta, stanowiły obowiązująca część daniny płaconej przez Indian Hiszpanom. Od prawieków przędzeniem i tkaniem bawełny zajmowały się kobiety. Córki notabli uczyły się tkactwa w specjalnych szkołach przy świątyniach, a niewolnicy przeznaczeni na ofiarę, posiadający te umiejętności, mogli dzięki temu ratować swe życie. Ze starych wrzecion do dziś przetrwały tylko gliniane przęśliczki, warsztaty jednak zachowały swój niezmienny wygląd.
Kiedy Krzysztof Kolumb wylądował w San Salwador, tubylcy ofiarowali mu m.in. kłębki bawełny. Na innej z sąsiednich wysp Kolumb zauważył, że "mężatki noszą rodzaj bawełnianych spodenek". Podróżnik zauważył też wielkie ilości bawełny u Indian Taino. Zanotował, że "w jednym tylko domu widziano jej ponad 5 ton, a cała okolica mogła dać 260 ton rocznie."
U Indian Yanoama bawełnę sadzą mężczyźni; odchwaszczają wpierw swoje poletka, roca, i końcem złamanego łuku albo zaostrzonym kijkiem robią dołek, do którego wkładają po dwa nasiona bawełny. Jeżeli krzew wypuści dużo pędów to obrywają je, zawsze pozostawiając tylko dwa z nich. Indianie ci mawiają, że niektórzy ludzie mają nieszczęśliwą rękę; bawełna prze nich sadzona wyrasta za wysoko i mało owocuje.
Jak podał miesięcznik KONTYNENTY z marca 1984 roku:
"Amerykański antropolog i etnolog dr James Friland pojechał do Peru w celu zbadania metod uprawy ziemi wśród Indian. Ku swemu zdziwieniu odkrył tam gatunek bawełny, która zakwita nie na biało, jak wszędzie, lecz kolorowo: jest beżowa, fioletowa, brązowa i popielata. miejscowi Indianie twierdzą, że ten rodzaj bawełny rośnie na północy Peru od niepamiętnych czasów. Jest to jednak gatunek wyjątkowo odporny na susze i zasolenie gleby. Jak twierdza biolodzy z uniwersytetu w Teksasie, być może uda się wkrótce wyhodować bawełnę, której barwa będzie genetycznie zakodowana."
W Chaco rośnie do dziś miejscowa odmiana krzewów bawełnianych - G. peruvianum - a bawełną z nich otrzymywaną Indianie Macá, i inne plemiona indiańskie, uważają za lepszą jakościowo niż bawełnę zbieraną na plantacjach. Indianie Macá na swoich krosnach, przejętych prawdopodobnie jeszcze w czasach przedkolonialnych od Indian brazylijskich, potrafią tkać wszystkie rodzaje tekstyliów jakie są im potrzeba; koce, pasy, ozdobne wstążki i coś w rodzaju poncza.
Dziś korę bawełny stosuje się w medycynie jako środek powstrzymujący krwawienie. Stwierdzono, że gossypol z kory korzeni jest środkiem przeciwwirusowym, likwidującym obrzęki i gojącym rany. Nalewkę ze świeżej kory korzeni stosuje się w homeopatii przy bezpłodności, zatruciach ciążowych i zakłóceniach w regularności miesiączkowania.
Olej bawełniany, wytłaczany z nasion, używany jest do produkcji maści i plastrów a włókno - do produkcji materiałów opatrunkowych.
Olej bawełniany zawiera 70-80% nienasyconych kwasów tłuszczowych, dzięki czemu jest cennym składnikiem diety chorych na stwardnienie tętnic. Stosowany jest do pozajelitowego odżywiania ciężko chorych. Obfituje też w witaminę E.
Bawełniana Piłka - Żona Cocojoeza i matka Cocijopija, ostatniego władcy Indian Zapotec z Tehuantepec (obecny Meksyk).
BaxbakualanuXsi'wae - Kanibal Z Północnego Końca Świata. Potężny Duch Kanibal Indian Kwakiutl i Salish. Ci pierwsi twierdzili, że jest on wodzem rezydującym w głębi lasów a Indianie Salish mówili, że jest to niewolnik przebywający na końcu oceanu. BaxbakualanuXsiwae był opiekunem najpotężniejszego stowarzyszenia Indian Kwakiutl - Hamasta. Jego sługą był Kruk Ludożerca. Pojawienie się przebranego za Baxbaku?lanuXsi'wa? tancerza podczas ceremonii wtajemniczenia do Stowarzyszenia Hamasta zawsze było dla zebranych widzów wielkim emocjonalnym przeżyciem.
Baxumomowi - Indianie południowoamerykańscy. Zaliczeni do rodziny językowej arawak i podrodziny guahibo.
Bayamo (1) - Indianie z Puerto Rico
Bayamo (2) - Indianie kolumbijscy.
Bayano - Grupa Indian Kuna, skupiona w czternastu osiedlach położonych w dorzeczu Bayano i Panama.
Bayaquitiri - Indianie kubańscy.
Baymunana Baldam
Baymuna Baldam
Bayogoula - (W języku Indian Choctaw Băyuk-ókla znaczy Lud Znad zatoki); Indianie zaliczani do muskogeńskiej rodziny językowej. W 1700 roku żyli wraz z Indianami Mugulasha w wiosce na zachodnim brzegu Missisipi, blisko 64 legwy powyżej jej ujścia i 30 legw poniżej wsi Huma. Lemoyne d'Iberville daje krótki opis ich wsi, która składała się z dwóch świątyń i 107 chat. W świątyniach płonął stale ogień a u drzwi znajdowało się wiele figur zwierząt jak niedźwiedź, wilk, ptaki i w szczególności choucoüacha, czyli opos będący naczelnym bóstwem któremu składano ofiary. W tym czasie liczyli 200-250 mężczyzn, ale chyba razem z Indianami Mugulasha. W jakiś czas później Indianie Bayogoula niemal wytępili Indian Mugulasha na skutek sporu między wodzami obydwu plemion, lecz później sami padli ofiarą takiego samego podstępu, kiedy to zaproszeni w 1706 roku do wsi India Tunica zostali niemal wszyscy wybici przez swych perfidnych gospodarzy. Większość pozostałych padła ofiarą czarnej ospy tak, że w 1721 roku nie zachowała się już wiadomość o żadnej ich rodzinie.
bazalt - Skała magmowa, wylewna lub subwulkaniczna, czarna. Składa się głównie z plagioklazu i piroksenu, często oliwinu. Bardzo rozpowszechniona. Z bazaltu zbudowana jest skorupa ziemska pod dnem oceanów. Wykorzystywany bywa jako materiał drogowy oraz surowiec leizny kamiennej.
Odłupkowe narzędzia z bazaltu wyrabiano w tzw. fazie Ayacucho (Andy środkowe), datowanej na okres 14 000 - 11 000 lat p.n.e.
Bazaltowe konstrukcje wzniesiono w Tiahuanaco.
W chilijskim Monte Verde znaleziono bazaltowe groty, których wiek ocenia się na 13000 lat. W kamieniu tym wyrzeźbione zostały przez Olmeków m.in. słynne, gigantyczne głowy.
Z bazaltu wykonany jest także tzw. "Kalendarz aztecki" (który tak naprawdę to z kalendarzem nie ma nic wspólnego). Replikę tego dzieła podziwiać można w Puszczykowie koło Poznania, w Muzeum-Pracowni Arkadego Fiedlera.
Jak zauważa Theodora Kroeber w książce "Ishi, człowiek dwóch światów", "Chociaż nie robił i nie pokazywał tego w muzeum, Ishi umiał wyrabiać z bazaltowej skały z Lassen oszlifowane moździerze, manos albo tłuczki używane przez kobiety Indian Yahi do mielenia i tłuczenia żołędzi i różnych gatunków ziaren". Dalej dodaje też; "Wszystkie większego rozmiaru kamienne narzędzia Ishi były z bazaltu. U innych Indian mogły być z granitu. W każdym razie musiały być z takiego gatunku kamienia, który się ściera podczas obróbki i staje się gładszy przez używanie przy pracy. Z takiego kamienia nigdy nie robi się ani noża ani ostrza, a więc też nie używa się go do wyrobu broni i narzędzi ostrych (...)".
bazylia - (Ocimum); aromatyczna roślina zielna, doniczkowa, przyprawowa i lecznicza będąca rodzajem z rodziny wargowatych, liczącym ponad 150 gatunków, które rosną dziko w krajach subtropikalnych i tropikalnych.
Bazylia pospolita (O. basilicum) rośnie dziko W Iranie, Chinach, w tropikalnej Ameryce i w niektórych częściach Azji.
Dziś liście bazylii pospolitej stosowane są w kuchni gruzińskiej, ormiańskiej i azerbejdżańskiej jako składnik narodowych potraw, dodawane do sałat, sosów, zup, dań mięsnych i serów. Suche liście -potłuczone na proszek mają przyjemny, kwaskowaty smak i razem z innymi dodatkami korzennymi służą jako przyprawa do sosów, marynat, dań mięsnych, dań rybnych i warzywnych. Zmieszane z rozmarynem zastępują pieprz. Bazylię używa się również do aromatyzowania konserw i solonek oraz w produkcji wędlin. Liście są cennym źródłem karotenu i rutyny.
Z ziela pozyskuje się dwa rodzaje olejku eterycznego: olejek z zachodnioeuropejskiej i amerykańskiej bazylii zawiera głównie chawikol i linalol o wysokiej jakości i delikatnym zapachu (kamfory prawie nie ma).
Bazylię można uprawiać jako roślinę miododajną. W Azji Środkowej sadzi się ją między roślinami rolniczymi w celu zwalczania mszyc. Używana jest także w przemyśle perfumeryjnym i do wyrobu lakierów.
bażant - Indianie Cheyenne nazywali go tó'ęsęhevá'séhe lub tó'ęsevotonáhe.
bażyna - (Empetrum); krzewinka z rodziny bażynowatych, występująca w pięciu gatunkach, głównie na obszarze arktycznym i w górach Ameryki Południowej. Dorasta do wysokości od 20 do 50 cm.
E. nigrum, to bażyna czarna, roślina podobna do wrzosu, o liściach zimozielonych i o jadalnych owocach - połyskujących pestkowcach w postaci czarnych jagód, wielkości 5 mm. Inne źródła podają, że owoce bażyny są niejadalne.
W Polsce występuje na torfowiskach, głównie w północnej części kraju oraz na halach w Sudetach i Karpatach.
Beach, Adam - Urodził się pod znakiem Skorpiona, 11 listopada 1972 roku w Winnipeg, w kanadyjskiej prowincji Manitoba, jako Adam Ruebin Beach. Oto jak mówi o swoich korzeniach:
- Pochodzę z narodu Ojibwa. Dorastałem w rezerwacie w 300-osobowej osadzie zwanej Bogar. Mój rezerwat to Dog Creek Lake w Manitobie. Mieszkałem w nim do ósmego roku życia. Moi rodzice wówczas zmarli i przeniosłem się z wujem i ciocią do miasta, gdzie później zdecydowałem się pójść do szkoły średniej.
Jego pasją był wówczas hokej i zupełnie przypadkowo los pokierował go w zupełnie inną stronę. W wywiadzie tak opowiedział o początkach swojej aktorskiej drogi:
- Z grupą moich przyjaciół stwierdziliśmy, że jedynymi zajęciami, na które wszyscy mogliśmy uczęszczać, była klasa dramaturgiczna. Spędziłem tam dwa lata. Był to najlepszy czas spędzony w szkole średniej, ponieważ mogliśmy kpić ze wszystkich i ze wszystkiego, nie wyłączając siebie samych. Po tych dwóch latach nasze drogi rozeszły się; przyjaciele trafili do innej szkoły, a ja pozostałem przy aktorstwie... Później moja ciotka udała się do agenta, który szukał młodych aktorów tubylczych. Miało to miejsce osiem lat temu, kiedy nie było jeszcze młodych aktorów indiańskich. W ten sposób otrzymałem rolę w filmie Grahama Greena. Nie miałem żadnej kwestii, byłem jedynie statystą wiosłującym z Grahamem Greenem, który mnie wówczas całkowicie obezwładniał. Odtąd wiedziałem już, co chcę robić w życiu. Wiedząc, jak długa jest to droga, rozpocząłem studia w Manitoba Theatre for Young People (Młodzieżowy Teatr Manitoby). Pozostałem tam tylko dwa tygodnie, gdyż nie znalazłem wspólnego języka z otoczeniem i czułem się tam obco... Przyłączyłem się więc do amatorskiej grupy teatralnej, gdzie ludzie przychodzą z potrzeby serca aby spotkać się i uczyć podstaw aktorstwa lub szlifować swoje umiejętności. Wówczas zacząłem grać, a mieliśmy dwa przedstawienia na rok. Po czterech latach ten sam reżyser wezwał mnie i tak zaczęła się moja kariera filmowa.
Po bardzo skromnych początkach, gdy w praktyce jedynie statystował przy serialu "Na południe od Brazos" i filmie telewizyjnym "Sami na bezdrożach" (to ten film z Grahamem), Beach otrzymał poważną rolę w telewizyjnym "Jeźdźcu z zaświatów('93).
- "Spirit Rider" był kręcony w Winnipeg i po paru dniach otrzymałem propozycję występu w moim pierwszym filmie, który powstał w Halifaxie w Nowej Szkocji. Następnie, po około czterech miesiącach, nakręciłem odcinek serialu "Gdzieś na północy". Dwa miesiące później byłem już Squanto...
Propozycja zagrania tytułowej roli w tym obrazie to milowy krok w karierze młodego aktora. Dobrze przyjęta produkcja Disneya była popisem nie tylko aktorstwa, ale też sprawności fizycznej Beacha. Jak pisali krytycy "Squanto", bez natrętnej idealizacji i nieznośnej cepeliady, w atrakcyjny sposób opowiadał się za porozumieniem całkowicie odmiennych kultur.
Następnie, po wojowniku z XVII wieku, był na wskroś współczesny Frank Fencepost w szczęśliwie znanym nam dramacie kanadyjskim "Chodź ze mną". Rola, choć drugoplanowa, spodobała się. Adam Beach miał wreszcie okazję błysnąć swoim poczuciem humoru, bowiem obraz, (mimo, że traktował o bardzo poważnych sprawach), nie stronił też od śmiechu. Ten opis współczesnego rezerwatu okazał się (obok "Pow wow Highway" i "Sygnałów dymnych") najważniejszym portretem kondycji Indian z końca XX wieku. Sukces tego filmu zaowocował powstaniem serialu "The Rez" (Rezerwat), który jak dotąd nie dotarł do Polski. Beach nie zagrał w nim jednak Franka, lecz zupełnie nową postać - Charliego.
Adam Beach występuje zarówno w Kanadzie jak i Stanach. gra w telewizji i obrazach kinowych. Powrócił do serialu "Gdzieś na północy", pojawił się w "Strażniku Teksasu", gdzie był młodym bojownikiem, i w "Dotyku anioła", w którym z Amerykanina stał się Nawahem. Nie znany nam "My Indian Summer" został uznany najlepszym filmem tygodnia przez stację CBS. Znamy natomiast w Polsce ciekawy dramat "Zbuntowany", ale rola Beacha jest w nim niewielka; pomaga bohaterowi zbiec przed policją, gdy ten trafia na teren indiańskiego rezerwatu.
Z naszego punktu widzenia ważnym tytułem w jego dorobku jest udana ekranizacja telewizyjna "Pieśni Hiawaty" Longfellowa. Wystąpił tu jako Chibiabos, zabawny poeta i pechowy uwodziciel. Po obejrzeniu tego filmu chyba dłużej pamięta się uśmiechniętą twarz Beacha niż trochę bezbarwnego odtwórcę pierwszoplanowej roli.
Rok 1997 okazał się bardzo szczęśliwy dla aktora. Otrzymał bowiem główną rolę w niezwykłym projekcie. Po raz pierwszy sami Indianie mogli zabrać głos w swojej sprawie i zrealizować pełnometrażowy film kinowy. Chodzi oczywiście o "Sygnały dymne". Ten tragikomiczny autoportret współczesnych Indian umocnił bardzo aktorską pozycję Beacha.
Ze szczytu droga prowadzi tylko w jedną stronę - w dół. Po "Sygnałach dymnych" trudno było o równie ciekawe przedsięwzięcie. Beach znowu wystąpił w telewizyjnym obrazie "Harry's Case" i serialach "Fatalny rewolwer", "Pierwsza fala" i nieznanych nam "Madison" oraz "Seventh Generation". Otrzymał też główną rolę w thrillerze "The Last Stop".
Zapytany przez "Instyle Magazine" o swój ulubiony film, wymienia "Mystery, Alaska" - opowieść o drużynie hokejowej.
- Dorastając grałem w hokeja i jest to mój ulubiony film, ponieważ przez trzy miesiące mogłem sobie codziennie pograć - i jeszcze mi za to płacono.
Nieznany w Polsce "Mystery, Alaska" miał swoją premierę 2 kwietnia 1999 roku.
Wśród następnych projektów Beacha znalazła się m.in. ekranizacja opowiadania Johna Steinbecka "Perła". ale nie wiem czy doszło do realizacji. Zresztą kolejna propozycja przyćmiła wszystkie inne. Adam Beach został wybrany przez nowego pupila Hollywoow, Johna Whoo, do roli nawajskiego radiotelegrafisty w "Szyfrach wojny". Nie pierwszy raz indiański aktor wystąpił w kosztownej superprodukcji - wspomnijmy tu Grahama Greene w "Mavericku" ('94) i "Szklanej pułapce III" ('95) albo Wesa Studi w "Gorączce" ('95), ale jak dotąd były to role zdecydowanie drugoplanowe. Natomiast w "Szyfrach wojny", chociaż na plakatach widnieje tylko Nicolas Cage, Beach jest jego równorzędnym partnerem. Wszystko wskazuje na to, że obok "Squanto", "Chodź ze mną" i "Sygnałów dymnych" będzie to najważniejsza pozycja w filmografii aktora.
Pomimo odniesionego sukcesu Adam Beach nie przeniósł się do USA. Pozostał nadal w Kanadzie. Mieszka tutaj z żoną Meredith Porter i dwoma synami, Noah (ur. 16 lutego 1996 roku i Luke (ur. w styczniu roku 1998). Poza aktorstwem, Beach uwielbia tańczyć na pow wow, zwłaszcza Grass Dance, w którym "twoje ciało imituje ruch twarzy" - jak sam powiedział dla "Instyle Magazine". Chętnie udziela się także społecznie:
- Pracuję z młodzieżą, chodzę do szkół i pomagam im w osiągnięciu swoich celów. Pomagam także innym poznać tajniki aktorstwa.
Wśród swoich zawodowych planów ma utworzenie szkoły aktorskiej dla indiańskiej młodzieży, aby ułatwić chętnym start w tym zawodzie.
Na pytanie, czy czuje się bardziej aktorem tubylczym, czy po prostu aktorem, odpowiada:
- Uważam się za tubylczego aktora, ponieważ tak jestem postrzegany przez branżę, kiedy staram się o jakąś rolę. Patrzą na mnie jak na indiańskiego aktora. Często słyszę: "O, jesteś jedynym Indianinem, który stara się o tę rolę" albo "Przykro nam, ale w tym scenariuszu nie ma żadnych Indian". W USA i Kanadzie jestem z miejsca zaszufladkowany jako "tubylec". Tak więc nazywanie mnie tylko aktorem jest swego rodzaju kamuflowaniem rzeczywistości. Gdy mówię o sobie "tubylczy aktor", napawa mnie dumą, że wszystko osiągnąłem właśnie jako Indianin.
Czy udział w wysokobudżetowej produkcji zmieni w jakiś sposób tę sytuacje? Czy Adam Beach będzie odtąd mógł grać także role nie-Indian? A może wręcz przeciwnie i Ben Yahzee jeszcze bardziej umocni jego wizerunek jako indiańskiego aktora? Czas pokaże...
Na sakramentalne pytanie, które zawsze zadaje się aktorom - o jakiej roli marzy, Beach odpowiada:
- Chciałbym wystąpić jako bohater akcji, ktoś w stylu Sylvestra Stallone i Mela Gibsona. Myślę, że to zabawne wcielić się w tego typu herosa. Chciałbym też nakręcić komedię. Komedie są świetne, dają chwile odprężenia w tych stresujących czasach.
Mamy właśnie okazję zobaczyć aktora w filmie akcji. Pozostaje nam więc czekać na komedię.
Filmografia (wybór):
Na południe od Brazos (lonesome Dove) serial TV (1989)
Sami na bezdrożach (Lost in the Barrens) TV (1990)
Jeździec z zaświatów (Spirit Rider) TV (1993)
Cadillac Girls (1993)
Gdzieś na północy (North of 60) serial TV (1993)
Squanto: ostatni wojownik (The Last Great Warrior / Squanto: A Warrior's Tale) (1994)
Chodź ze mną (Dance Me Outside) (1994)
Strażnik Teksasu (Walker: Teksas Rangeer) serial TV (1995)
Zbuntowany (A Boy Called Hate) (1995)
Dotyk Anioła (Touched by en Angel) serial TV (1996)
Coyote Summer (1996)
The Rez, serial TV (1996)
My Indian Summer, TV (1996)
Pieśń Hiawathy (Song of Hiawatha) serial TV (1997)
Fatalny rewolwer (Dead Man's Gun) serial TV (1997)
Sygnały dymne (Smoke Signals) (1998)
Madison, serial TV (1998)
Mystery, Alaska (1999)
Pierwsza fala (First Wave) serial TV (1999)
The Seventh Generation, serial TV (1999)
The Pearl (2000)
The Last Stop (2000)
Hary's Case, TV (2000)
Szyfry wojny (Windtalkers) (2001)
Bear Runner, Edgar - Wnuk Samuela Rocka. Urodził się i wychował w rezerwacie Pine Ridge w Dakocie Płd. i był w drugiej połowie XX wieku znanym aktywistą walki o prawa człowieka i poprawę warunków bytowych swego narodu. Będąc antykolonialistą, mocno wierzył w suwerenność ludów tubylczych. Podczas "rządów terroru" Dicka Wilsona w latach 70. rodzina Edgara, której wszyscy członkowie należeli do "tradycjonalistów" i sympatyzowali z Ruchem Indian (AIM), była jedną z najbardziej prześladowanych przez FBI i bojówki "goons" Wilsona. Sam Edgar brał bezpośredni udział w takich wydarzeniach, jak okupacja budynku Biura ds. Indian w Waszyngtonie w 1972 r., spalenie budynku sądu w Custer, w Dakocie Płd., okupacja Wounded Knee w roku 1973, zamieszki w budynku sądu w Sioux Falls w Dakocie Płd. w 1974 r., "incydent"- strzelanina w Oglala 26.06.1975 roku oraz w licznych pokojowych demonstracjach antyrasistowskich i o prawa tubylcze. To między innymi dzięki niemu we wrześniu 1996 r. rada plemienna Pine Ridge uchwaliła rezolucję popierającą wysiłki o odzyskanie wolności dla uwięzionego już blisko 22 lata Leonarda Peltiera.
Bear Lake - lub Satudene; Indianie z rejonu arktycznego, znad jeziora Great Bear. Należą do atabaskańskiej rodziny językowej. Utrzymywali się z połowów ryb, karibu i łosia amerykańskiego. Zwani są tak od mającego blisko 12000 mil kwadratowych jeziora Great Bear leżącego na północ od koła podbiegunowego w kanadyjskim Terytorium Północno-
Zachodnim. Jezioro to jest częścią osuszonej rzeki Mackenzie.
Beaver - Indianie z Arktyki. Należą do atabaskańskiej rodziny językowej. Żyli w dwuspadzistych domach. Utrzymywali się z polowania na karibu i łosie amerykańskie. W 1885 roku przyłączyli się do powstania Louisa Riela.
W 1967 roku było 727 Indian Beaver żyjących w Kanadzie.
Beb - Kororoti - W mitologii Indian Kaiapo przodek, protoplasta plemienia.
Bacaba - Indianie z Kolumbii i Peru.
Bedonkohe - Grupa Indian Chiricahua Apache. Indianie ci zamieszkiwali górzystą połać kraju na zachód od wschodniej granicy stanów Arizona i Nowy Meksyk (USA) i na południe od źródeł rzeki Gila. Dawniej koczowniczy myśliwi i zbieracze, obecnie w rezerwatach. Z tego szczepu wywodzi się między innymi Geronimo.
begonia - (Begonia), zwana też ukośnicą; roślina zielna lub krzew tropikalnej lub subtropikalnej rodziny begoniowatych. Obejmuje 650 gatunków i wiele odmian, mających mięsiste łodygi i gruboszowate (sukulentne) liście, a niekiedy także wielkie, błyszczące kwiaty. Liście są skrętnolegle ułożone, ukośnie asymetryczne (stąd nazwa polska). Begonie krzewiaste tworzą formy o sztywnych pędach i wysokości dochodzącej niekiedy do 2 metrów. Występuje m.in. w Ameryce Środkowej i Południowej. W Andach rosną co najmniej dwa gatunki begoni.
Niektóre z odmian: B. rex (b. królewska), B. boweri, B. smaragdina, B. mazae, B. carollina, B. foliosa, B. fuchsioidos, B. maculata, B. semperflores Link et Otto (begonia wiecznie kwitnąca), B. tuberhybrida gigantes (begonia bulwiasta). Niezwykła jest B. masoniana, której liście mają wzór w kształcie czarnego krzyża.
Antonio Halik w książce "Moja wielka przygoda" pisze, że jedna z legend Inków opowiada o tym jak córka Inki Pachacuteca, pojmana za miłość do Ollanty ("generał"), otrzymała od niego wiadomość przyniesioną przez kondora. Ptak oddał księżniczce kwiat begonii, symbol miłości. I wówczas, pośród murów więzienia, pokrytych złotymi płytami i kosztownymi tkaninami, przyszło na świat dziecko. Kapłani odebrali noworodka i zostawili je żmiją, jako owoc bezprawnej miłości. Zrozpaczona matka przeklęła Machu Picchu i bogowie wysłuchali jej zaklęć. Od tego czasu wokół miasta kwitnie begonia, która czyni tę miłość nieśmiertelną i dławi inne kwiaty, które chcą ją zagłuszyć. Legenda dodaje, że zmarła Cusi Coillur przychodzi każdej nocy na miejsce, gdzie zginęła jej córeczka, by przeklinać kapłanów i całować kwiaty begonii."
Begua Mbegua
Behecho - Na przełomie XV i XVI wieku przywódca indiańskiej krainy Xaragua na Haiti.
Bejuitung - Osada i grupa Indian Tigua Pueblo.
bejuko - Jak pisze Janusz Wolniewicz w książce "Lądowanie w El Dorado", bejuko jest pnącą rośliną, używaną w Esmeraldzie do robienia trucizny. Ma tę samą nazwę co w lasach Javity - behuco de mavacure i występuje obficie na lewym brzegu Orinoka. Przerabiana bywa przez Indian zarówno w stanie świeżym, jak i suszonym. Świeży sok tej liany nie jest jadowity. Okazuje się on być skutecznym jako trucizna dopiero w silnym stężeniu. Ta groźna trucizna zawarta jest w korze i częściowo w miazdze. Z obciętych gałązek bejuko o grubości od 8 do 11 mm zdejmuje się korę, a następnie rozciera ją na kamieniu przeznaczonym do mielenie mąki z manioku. Tak otrzymaną włóknistą masę zalewa się wodą, z czego powstaje początkowo zimny wyciąg. Mocy nabiera zaś nie wcześniej aż zgęstnieje, przez wygotowanie w wielkich naczyniach glinianych. Od czasu do czasu płyn można próbować, aby móc stwierdzić czy jest już dostatecznie gorzki. Nie ma w tym żadnego niebezpieczeństwa, bowiem kurara działa zabójczo tylko po dostaniu się do krwi. Ale nawet najbardziej wygotowany sok mavacure nie jest na tyle gęsty, by mógł trzymać się strzał. Dla nadania truciźnie gęstości miesza się ją z bardzo lepkim sokiem roślinnym, pochodzącym z drzewa zwanego ciracaguero.
bekas - Indianie Cheyenne nazywali go hove'e.
bekaśnica - (Aramus guarauna); ptak z rzędu żurawiowych. Odżywia się wyłącznie ślimakami. Zamieszkuje wilgotne, bagniste lasy. Występuje w obu Amerykach, od Georgii i Florydy po środkową Argentynę oraz na Antylach.
Bella Bella - Indianie Północno-Zachodniego Wybrzeża Pacyfiku Ameryki Północnej. Należą do grupy językowej wakashan, pokrewnej grupie saliszańskiej. Żyli w prostokątnych, krytych deskami domach. Utrzymywali się z połowu ryb. Będąc pokrewnymi Indian Bella Coola, tak jak i oni żyli w północnej części wybrzeża Kolumbii Brytyjskiej. Obecne miasto Bella Bella zlokalizowane jest koło Campbell Island w Kolumbii brytyjskiej, około 150 mil na północ od Prince Rupert.
Bella Coola - - lub Nuxalk; Indianie Północno-Zachodniego Wybrzeża Pacyfiku Ameryki Północnej. Mówią językiem bella coola zaliczonym do rodziny językowej salish. Żyli w prostokątnych domach krytych deskami. Utrzymywali się z połowu ryb.
Indianie Bella Coola, którzy pierwotnie żyli nad rzeką Bella Coola górnego wybrzeża Kolumbii Brytyjskiej, mają odrębny dialekt, wynikający z ich izolacji od innych ludów saliszańskich. Poprzez swój język byli bliżsi mówiącym po saliszańsku ludom z południa. Ich kultura była bliższa kulturze Indian Kwakiutl.
Według Indian Bela Coola wszechświat dzielił się na pięć światów, czy też pięter. Centralne miejsce zajmowała Ziemia uważana za wyspę lub grupę wysp wyrastających z oceanu.
Ziemię dźwigał pewien gigant przebywający na dalekim wschodzie. Dzierżył on w ręce kamienny krąg, do którego kamiennymi również linami przytroczona była Ziemia-wyspa.
Poniżej Ziemi znajdowały się dwa światy podziemne, a ponad nią dwa światy niebiańskie. W górnym świecie rezydowała Quamaits, istota płci żeńskiej, nazywana też Naszą Kobietą lub Tą Która Nie Boi Się Niczego. Jej wojowniczej postawie Indianie zawdzięczali to, że Ziemia nadaje się do zamieszkania. Wydała ona wojnę górom, które w praczasach zajmowały cały świat i były tak niebosiężne, że człowiek nie miał przy nich żadnych szans przeżycia. Z walki tej ta nadprzyrodzona istota wyszła zwycięsko, wymuszając na górach zarówno ustępstwa, co do zajmowanej przestrzeni, jak i wysokości. Quamaits cieszyła się więc opinią wielkiego wojownika, co przysparzało jej szacunku, choć równocześnie wzbudzała lęk; w czasie bowiem swych rzadkich wizyt na Ziemi sprowadzała rzekomo na ludzi choroby i śmierć.
W niższym niebie znajdował się tak zwany Dom Mitów, którego władcą był Senx, istota rządząca Słońcem. Pod wpływem chrześcijaństwa zaczęto określać tę siłę mianem Świętego lub Naszego Ojca. Do niego Indianie Bella Coola modlili się i składali mu ofiary. Niemal tę samą rangę miała Alkuntam, władająca Księżycem, która wraz ze swym małżonkiem Senx'em przyczyniła się do stworzenia człowieka. Obok tej pary Dom Mitów zamieszkiwało wiele innych osobistości, wśród których były między innymi istoty uosabiające przeznaczenie wszystkich ludzi i zwierząt, duchy patronujące poszczególnym bractwom religijnym, opiekunowie Słońca i Nieba, oraz czterej bracia, którzy nauczyli ludzi sztuki rzeźbienia i malowania, wyrobu łodzi, skrzyń i domów, a przede wszystkim rybołówstwa i myślistwa.
Ziemia natomiast była siedzibą ogromnej liczby władców zwierząt, choć obok nich istniały również i inne duchy.
Górną cześć świata podziemnego zamieszkiwały upiory, które mogły powrócić do nieba, skąd poprzez ponowne narodziny zjawiały się na Ziemi. Dolny świat podziemny uważany był za krainę, z której nie ma powrotu. Trafiały do niej dusze zmarłych, którzy przeszli dwukrotnie przez życie i dwukrotnie doświadczyli śmierci.
Indianie Bella Coola po raz pierwszy natknęli się na Białego, kiedy to sir Alexander MacKenzie dotarł do rzeki Bella Coola w lipcu 1793 roku. Zanotował on wtedy, że domy Indian Bella Coola były dużymi budynkami zrobionymi z cedrowych pni. Podziwiał też wtedy dekoracyjną i religijną sztukę tych Indian, łącznie z ich słupami totemicznymi i rzeźbionymi totemami zwierzęcymi, z którymi spokrewnione były poszczególne rodziny.
Pcecne, to miasto Bella Coola z Kolumbii Brytyjskiej, zlokalizowane jest przy długiej zatoce kanału Burke Channel, około 200 mil na południowy-wschód od Prince Rupert i 50 mil na wschód od Bella Bella. W 1967 roku było 575 Indian Bella Coola żyjących w Kanadzie. W roku 1990 liczebność Indian Bella Coola oszacowano na 700 osób, z których 50 mówiło własnym językiem. Inne dane z roku 1991 podają, że z 700-osobowej społeczności Indian Bella Coola ich własnym językiem mówiło 200, lub więcej, osób.
belona - Ryba. Zęby belony wykorzystywane były przez Indian do pewnych celów leczniczych.
beloperone guttata - (Beloperone guttata); roślina z rodziny akantusowatych, pochodząca z Meksyku, gdzie jest półkrzewem dorastającym do 1 metra wysokości. Od podstawy silnie się rozgałęzia. Liście ma jajowate, owłosione. Białe kwiaty ma zebrane w szczytowe, zwisające kłosy z brązowoczerwonymi przykwiatkami.
Belsano Cumoaza
Bandiapa - Indianie brazylijscy.
benitoit - Benitoit jest pięknym, rzadkim kamieniem półszlachetnym, który początkowo omyłkowo brano za szafir. Jego jedyne większe wystąpienie zostało dotychczas znalezione w USA. Odkryty został w 1906 roku w okręgu San Benito w Kalifornii i od miejsca znalezienia pochodzi jego nazwa. Chociaż od tego czasu natrafiono w USA na kilka innych małych wystąpień, pierwsze wystąpienie jest ciągle jedynym, którego eksploatacja jest celowa. Przybiera zabarwienie niebieskie, często z fioletowymi odcieniami a niekiedy jest nawet bezbarwny. Obróbka szlifierska benitonitu nastręcza jednak pewnych trudności, gdyż jego kryształy wykazują silny pleochroizm, co oznacza w praktyce, że różnią się one zabarwieniem w zależności od kierunku. Wzdłuż głównej osi krystalicznej są intensywnie niebieskie, natomiast w kierunku prostopadłym do osi są niemal bezbarwne. Benitoit występuje niezwykle rzadko w szczelinach łupków krystalicznych. Jego wartość jest bardzo wysoka, przede wszystkim ze względu na fakt, że większe kryształy występują w niewielkiej ilości. Największy dotychczas znaleziony kryształ ważył tylko 7 karatów.
Bent, Charlie - Półkrwi Indianin Cheyenne, syn Williama Benta, handlarza futer (który wraz z trzema braćmi wybudował w latach 1828 - 1832 Bent's Fort nad rzeką Arkansas w pobliżu dzisiejszej La Junty - pierwszą osadę białych w Kolorado, USA) oraz Indianki Cheyenne. George ze swym przyrodnim bratem Charlie'm znajdował się w obozie Czarnego Kotła podczas rzezi nad Sand Creek. Należał do zagorzałych zwolenników Rzymskiego Nosa, przyłączył się do Żołnierzy Psów i poprowadził kilka wypraw na stacje dyliżansu. W 1868 roku został ranny, następnie zaraził się malarią i umarł w jednym z obozów Indian Cheyenne.
Bent, George - Półkrwi Indianin Cheyenne, syn Williama Benta, handlarza futer (który wraz z trzema braćmi wybudował w latach 1828 - 1832 Bent's Fort nad rzeką Arkansas w pobliżu dzisiejszej La Junty - pierwszą osadę białych w Kolorado, USA) oraz Sowy, Indianki Cheyenne, która była żoną Williama od 1835 roku do swej śmierci w roku 1847. George ze swym przyrodnim bratem Charlie'm znajdował się w obozie Czarnego Kotła podczas rzezi nad Sand Creek i ranny ledwo uszedł z życiem. Wstrząśnięci, obaj bracia postanowili całkiem zerwać ze światem białych i przez jakiś czas brali udział w walkach po stronie Indian Cheyenne. Potem ich drogi rozeszły się: Charlie pozostał nieprzejednany, George natomiast po-ślubił w 1866 roku bratanicę Czarnego Kotła, Srokę, i przychylił się do jego bardziej ugodowej polityki. Dzięki znajomości angielskiego w mowie i piśmie (uczęszczał do college'u w Saint Louis) odegrał dość znaczną rolę jako tłumacz i negocjator w rokowaniach, które doprowadziły do osiedlenia się Indian Cheyenne Południowych i Arapaho w rezerwatach na tzw. Terytorium Indiańskim w dzisiejszej Oklaho-mie (USA).
bentewi wielki - (Pitangus sulphuratus); ptak występujący na terenie od Teksasu po Argentynę.
Beothuk - Indianie północnoamerykańscy z Nowej Funlandii. Nazwa ich prawdopodobnie oznacza tyle, co Człowiek lub Istota Ludzka. Inne, stosowane względem nich nazwy to też: Beatook, Beothics, Beothues, Beothugs, Boeothuk, Good-night Indians, Macquaejeet (nazwa Indian Mickmac oznaczająca Czerwonoskóry będąca najwidoczniej przekładem europejskiego określania Czerwony Indianin), Red Indians of Newfounland, Shawatharott (Czerwonoskóry Człowiek), Ulnobah (nazwa stosowana przez Indian Abenaki), Ulnoegit (zdaje się, że była to nazwa stosowana przez Indian Micmac oznaczająca Czerwonoskóry a odnosząca się do rybackiego lub handlowego, europejskeigo określenia Czerwoni Indianie).
Indianie Beothuk mieli zwyczaj malowania swych narzędzi i broni czerwoną ochrą. Wszelkie dane wskazują na to, że byli oni jedynymi przedstawicielami beotukańskiej rodziny językowej, chociaż zachowane słowniki wykazują znaczne różnice między dialektami. Początkowo Indian tych zaliczano do Eskimosów lub do Algonkinów, lecz teraz (głównie dzięki badaniom Gatscheta) uznano, że tworzą oni odrębną grupę językową. Prawdopodobnie to ich właśnie napotkał w 1497 roku Sebastian Cabot odkrywając Nową Funlandię, gdyż pisał o ludziach pomalowanych czerwoną ochrą, na co też zwracali uwagę wszyscy późniejsi obserwatorzy. Whitbourne, który zwiedził wyspę w 1622 roku podał, że ich osiedla znajdowały się w jej północnej i zachodniej części i dodał, że "podczas wojny używali łuków i strzał, włóczni, dzid, maczug i proc".
De Laet w "Norus Orbis 34" z 1633 roku opisał tych Nowofundlanczyków w sposób następujący: "Wzrostu średniego, czarnych włosów, szerokiej twarzy, płaskiego nosa i wielkich oczu. Mężczyźni nie noszą brody, a obie płci malują na czerwono nie tylko skórę, ale i strój. I zamieszkują w stałych stożkowatych szałasach i w niskich chatach z gałęzi ułożonych koliście i łączących się przy dachu. Jako wędrowcy, stale zmieniają miejsce pobytu. Mają rodzaj ciasta zrobionego z jaj, wysuszonego na słońcu i coś w rodzaju puddingu zawiniętego w jelito i złożonego z tłuszczu foki, wątroby, jaj i innych składników". Ten sam autor opisał też ich szczególne kanu o ostrym kilu, które potrzebowało dużego obciążenia by się wywrócić. Miało ono ponad 20 stóp długości i mogło pomieścić najwięcej 5 osób.
Odnaleziono resztki ich chat mających 30-40 stóp w obwodzie, zbudowanych z lekkiego szkieletu z tyczek pokrytych korą brzozową. Jukes natomiast podał, że płoty, lub palisady w jakie zwabiali jelenie, ciągnęły się często 30 mil wzdłuż rzeki. Żywność składali w jamach lub kopcach i zażywali kąpieli parowych w chatkach pokrytych skórą i ogrzewanych kamieniami. Niektóre z cech, jakimi Indianie Beothuk różnili się od większości innych plemion indiańskich to: bardzo jasny kolor skóry, używanie drewnianych łyżek, szczególny kształt kanu, nie udomowienie psa i brak garncarstwa. Poza tym Bonnycastle podał, że Indianie Beothuk jadali wewnętrzną część kory Pinus balsamifera a Lloyd zauważył, że rozpalali ogień krzesząc iskry z dwóch kawałków żelaznego pirytu. Cytowany natomiast przez Lloyda Peyton zapisał, że ich naczelnym bóstwem było Słońce.
Zagładę Indian Beothuk spowodowała głównie nienawiść jaką żywili do nich Francuzi oraz inwazja Indian Micmac z Nowej Szkocji, którzy na początku XVIII wieku osiedli na zachodzie Nowej Funlandii jako myśliwi i rybacy. Przez jakiś czas współżyli oni w zgodzie z Indianami Beothuk, lecz w 1770 roku wybuchły między nimi spory zakończone zażartą bitw na północnym brzegu Grand Poud. Indianie Beothuk żyli w przyjaznych stosunkach z Indianami Naskapi z Labradoru, z którymi handlowali i wzajemnie się odwiedzali. Francuzi, rozwścieczeni drobnymi rabunkami dokonywanymi przez tych Indian, ustanowili w połowie XVIII wieku nagrodę na skalp każdego Indianina Beothuk. Indianie Micmac, znęceni tą obietnicą oraz możliwością zagarnięcia cennych futer, ścigali Indian Beothuk tak skutecznie, że już wkrótce ci drudzy całkowicie stracili swą niezależność. Nie lepiej traktowali też Indian Beothuk Anglicy, chociaż w 1810 roku sir Thomas Duckworth wydał proklamację, w której brał ich pod ochronę. Brzegi rzeki Evploits i jej dopływów stały się ostatnimi zamieszkałymi przez nich terenami.
Wyprawa Carmacka, zorganizowana w 1827 roku z ramienia Society for the Civilization of the Native Savages nie znalazła już ani jednego członka tego wybitnego niegdyś plemienia, choć w tym celu przemierzono wyspę wszerz i wzdłuż. Prawdopodobnie będąc w dobrych stosunkach z Indianami Naskapi z Labradoru, przekroczyli cieśninę Belle Isle i zostali przez nich wchłonięci.
berberys - (Berberis); krzew rosnący do 4 metrów wysokości. Posiada gałązki zaopatrzone w liczne, trójdzielne ciernie, nad którymi wyrastają krótkopędy z liśćmi i kwiatami. Liście są jajowate i eliptyczne z ostro zakończonymi brzegami. Kwiaty ma żółte, pachnące, zebrane w zwisłe grona. Owocem jest podługawa, czerwona jagoda. Znany jest z około 175 gatunków występujących w Azji, Ameryce Północnej, Europie i Afryce północnej.
Inne polskie nazwy berberysu; berberys zwyczajny, berberys pospolity, białe ciernie, cierń biały, czerwone glinka, kalina włoska, kwaśnica, kwaśnica kalina, kwaśnica pospolita, omor, omar, piwnik, porzeczka.
Nazwa angielska - barberry.
Nazwa amerykańska - European Barberry.
W starożytnym świecie białych drewno berberysu było powszechnie stosowane w stolarstwie i tokarstwie. Jako roślinę leczniczą stosowali berberys już mieszkańcy starożytnego Babilonu i Indii. W wiekach średnich wykryto dodatnie działanie tej rośliny przy żółtaczce i malarii.
Indianie Mapuche gotowali korzenie B. darwinii w celu pozyskania barwnika o kolorze żółtym. Odmianę tą nazywali michai.
Berberys wchodził w skład menu Indian kalifornijskich.
Dziś z soku czerwonych, kwaśnych owoców otrzymuje się czerwony atrament, z młodych liści sporządza sałaty, z całych owoców zaś - potrawy dietetyczne, soki, wody owocowe, syropy, kwas, wina, likiery, nalewki, konfitury i dżem. Przemysł cukierniczy używa jagód berberysu zamiast cytryny i octu. Czeskie wino berberysowe zaleca się przy zaparciach, bólach głowy i dyfterycie.
Owoce berberysu doskonale gaszą pragnienie i pobudzają apetyt; w lecznictwie ludowym stosowane są jako środek żółcio- i moczopędny. Sok działa lekko przeczyszczająco.
W USA niszczy się berberys jako drugą roślinę żywicielską patogena rdzy źdźbłowej zbóż - grzyba Puccinia graminis.
Suche liście, korzenie i kora, zawierające liczne alkaloidy - m.in. berberynę i chelidotoksynę - stosowane są w medycynie i homeopatii w przypadkach żółtaczki, jako środek obniżający temperaturę, uspokajający i antyseptyczny oraz do płukania jamy ustnej przy zapaleniu dziąseł. Nalewki, odwaru i naparu z liści kory i korzeni używa się przy krwotokach macicznych, kamicy żółciowej i moczowej, schorzeniach wątroby, przewodów moczowych, reumatyzmie oraz zaburzeniach w trawieniu.
Preparaty zawierające siarczan berberyny stosowane są jako środek żółciopędny przy zapaleniach wątroby i pęcherzyka żółciowego, przewlekłym zapaleniu wątroby, zapaleniach wątrobowo-pęcherzykowych i kamicy żółciowej. Chlorowodorkiem berberyny leczy się owrzodzenia towarzyszące chorobom wywołanym przez pierwotniaki.
berdaches - W społeczeństwach Indian Wielkich Równin określenie mężczyzn, którzy nie byli zainteresowani wartościami typowo męskimi. Mogli ubierać się jak kobiety i wykonywali kobiece prace.
Bernie, Clifford Jr. - lub Storm Horse; Indianin Sioux Yankton. W 1998 roku mieszkał w Marty, na terenie rezerwatu Yankton w Południowej Dakocie. Poeta. Wydał co najmniej jeden tomik wierszy zatytułowany "A Primitive Journey: Nomad if the Native Inner World" (1988).
bernikla kanadyjska - (Branta canadensis); rodzaj kaczki.
berthieryt - Tworzy zazwyczaj skupienia zbite lub igiełkowe, w czym przypomina antymonit. Z reguły ma barwę stalowoszarą z żywymi brunatno brązowymi, połyskliwymi pasemkami. Występuje w żyłach rudnych, zwykle wraz z antymonitem.
Na Ziemi Indian duże złoże berthierytu znajduje się w Oruro (Boliwia).
bertolecja orzesznica
Beryl - Składa się z krzemu, tlenu, glinu i berylu. Powszechnie spotykany jest w formie długich, sześciościennych kryształów. Barwa jasnozielona, lecz czasem także biała i żółta. Zazwyczaj występuje w granitowych pegmatytach.
Jest to minerał, ale występuje w postaci kilku odmian, będącymi drogimi kamieniami, którymi są; helidor, akwamaryn, morganit i szmaragd. Poza tym jest rudą lekkiego metalu berylu, stosowanego w przemyśle jądrowym i lotniczym.
Okaz berylu o długości 10 metrów i średnicy prawie 2 metrów, ważący ok. 100 ton, znaleziony został w 1950 roku w stanie Maine, USA.
Beryl występuje też m.in. w Brazylii (rejon Governador Valadares w stanie Minas Gerais), Kolumbii (okolice Musso) oraz w stanie Utah w USA, gdzie znajdowana jest jego purpurowa odmiana zwana bixbitem. Złoża Minas Gerais w Brazylii, słynące z szlachetnych odmian barwnych beryli, a w szczególności morganitów i heliodorów, znajdują się w okolicach miast Teofiló Otôni, Diamantina i Governador Valadares. W okresie międzywojennym znane było także złoże w okolicach Rio Piaui.
betafit - Betafit należy do grupy pirochloru. Jest zwykle brunatny lub czarny, może być jednak też i zielonkawy lub żółtawy.
Na Ziemi Indian znaleziono go m.in. w Bancroft (Ontario, Kanada) oraz w Kalifornii i Kolorado (USA).
Betatakin - Dom Na Zboczu Góry; jedno z najbardziej imponujących tzw. cliff dwellings - skalnych jaskiń mieszkalnych południowego Zachodu Ameryki Północnej. Znajduje się niedaleko Kayenty w Arizonie północnej, na terenie Navajo National Monument. Odkryty w 1909 roku przez Byrona Cummingsa i Johna Wetherilla, odrestaurowany w 1917 roku przez Neila M. Judda.
W głębokim kanionie, w ogromnej muszli, jaką tworzy jaskinia w potężnej skale, zamieszkiwał tu w okresie od 1242 roku aż do czasów posuchy, jaka nastąpiła około 1300 roku lud Indian Pueblo. W wielopiętrowych domach i wieżach znajduje się 150 pomieszczeń, w tym 6 kiv i 13 otwartych patio.
Betaya - Inna nazwa Indian Tucano.
Betijoque - Indianie wenezuelscy.
Betoi - Indianie kolumbijscy.
Betoya Betoi
Betoyan Tucanoan
bez dziki (czarny) - (Sambucus canadensis L.); krzew lub niskie drzewo z rodziny przewiertniowatych dziko rosnące. Posiada kwiaty kremowe lub różowawe, mdło pachnące, zebrane w nibybaldachy. Owoce są kuliste, czarno fioletowe. Rośnie w strefie umiarkowanej i podzwrotnikowej. Kwiaty, owoce oraz kora są cennym surowcem leczniczym.
Bez dziki wchodził w skład menu Indian kalifornijskich. Znany jest też przykład wykorzystywania patyczków z tej rośliny jako instrumentu muzycznego, którym nadawano rytm do tańca u Indian Yokut.
Peter Kalm wspomina o stosowaniu tego krzewu przez Indian na łagodzenie bólu:
"Widziałem Indian Iroquoi moczących wewnętrzną część kory S. canadensis, czyli kanadyjskiego bzu czarnego i kładących to na tę część klatki piersiowej w której ból był najbardziej dokuczliwy. Sam często używałem tego do zmniejszania bólu"
Odnośnie wyżej wspomnianego gatunku Loskiel stwierdził, że "wywar z drewna i pączków jest doskonałym lekiem w febrze a Indianie używają tego także i przy zaparciach".
Indianie Choctaw zgniatali trochę liści bzu czarnego z solą, robiąc z tego gorące okłady na ból głowy. Indianie Creek delikatne korzonki zalewali gorącą wodą, przeznaczając ten roztwór na lek dla kobiet cierpiących na nabrzmiałe piersi. Jeśli nie można było uzyskać tego rodzaju korzonków, zastępowano je zeskrobywaną z łodyg korą.
Indianie Houma gotowali korę S. canadansis w celu zrobienia płynu aplikowanego na bolące miejsca i opuchlizny, a z jagód wyrabiali środek wzmacniający. Kora korzenia tego gatunku używana była przez Indian Meskwaki do uwolnienia płuc od flegmy. Herbatka z kory używana była do celów oczyszczających. Indianie Menominee używali natomiast sproszkowanych kwiatów do wyrobu herbatki przeciwgorączkowej.
Tradycyjna medycyna białych zaleca z wysuszonych kwiatów robić okłady na opuchnięte, zmęczone powieki. Można też stosować płukanie lub przemywanie przy stanach zapalnych jamy ustnej lub gardła. Roślina ta jest również wykorzystywana da robienia maseczek kosmetycznych.
Jagód dzikiego bzu nie powinno się jeść na surowo, mogą one bowiem (szczególnie w stanie niedojrzałym) wywoływać objawy zatrucia. Zebrane na jesieni, w pełni dojrzałe owoce można przerabiać na sok (dobry środek przeczyszczający), przecier (idealny do wieloowocowej marmolady), chłodniki i wina o specyficznym smaku.
Kwiatostany dzikiego bzu smaży się w cieście naleśnikowym i płynnym tłuszczu na pyszne ciasteczka.
Zarośla dzikiego bzu dobrze znoszą spaliny i pyły i dlatego uchodzą za "odporne na przemysł".
Dzisiejsi zwolennicy medycyny alternatywnej twierdzą, że kontakt z bzem nasyca życiową energią i mobilizuje do działania. Zwalcza przygnębienie, dodaje otuchy i radości życia. Przywraca wiarę we własne siły, obdarza odwagą, pomaga obiektywnie spojrzeć na problemy. Bez wzmacnia psychikę i witalność. Pozwala długo zachować młodość i atrakcyjny wygląd. Do bzu trochę trudno się przytulać, ponieważ właściwie nie ma jednego, grubego pnia, ale zadziała tak samo, gdy będzie dotykany i głaskany.
Dziki bez zawiera znaczne ilości substancji mineralnych i witamin.
Bez Serca - Cante'-wani'ća; No Heart. Indianin Yanktonai Nakota Sioux. Był dobrze znanym leczniczym człowiekiem w plemieniu. Potrafił swobodnie malować z wyobraźni. W Tańcu Słońca wziął udział mając 20 lat i nosił sto blizn na swych ramionach.
bęben - Jak powiadają Indianie Lakota: "Dawno temu, zanim zaczęły się tańce, bębny miały swoje święte nazwy. Każdy posiadacz bębna miał dla niego pieśń. Oto jedna z Pieśni Bębna Indian Lakota, zwana Cancega Yuha Wan Kilowanpi:
(Manza wakpa) (opepe)
mayuha ca blihic'iya
waun wel. Omaha ki
sunka wakan wanicelo.
W Ironwood (nazwa bębna lub społeczności), Ostra Ryba (właściciel)
ma mnie, więc z dumą
istnieję. U Indian Omaha
nie ma koni.
Pieśń Bębna śpiewana jest na początku święta, cztery razy w rytmie "Omaha". Tancerze wykonują przy tym standardowy Taniec Omaha. Na koniec właściciel bębna rozdaje prezenty.
Biała Antylopa - White Antelope lub Tall Bear (Wysoki Niedźwiedź); Indianin Cheyenne. Sygnatariusz traktatu zawartego w Forcie Wise.
12 września 1864 roku, podczas narady z Wynkoopem postanowiono, że Indianie pozostaną w obozie nad rzeką Smoky Hill, podczas gdy siedmiu wodzów uda się wraz z Wynkoopem do Denver, by zawrzeć pokój z gubernatorem Evansem i pułkownikiem Chivingtonem. Biała Antylopa został jednym z reprezen-tantów Indian Cheyenne.
Kawalerzyści Wynkopa, czworo dzieci Białych i siedmiu indiańskich wodzów dotarli do Denver 28 września. Indianie jechali odkrytymi wozami ciągniętymi przez muły i zaopatrzonymi w drewniane siedzenia. Na czas tej podróży Czarny Kocioł wywiesił nad wozem swą wielką wojskową flagę, i gdy wjechali na pełne kurzu ulice Denver, gwiazdy i pasy flagi Stanozjednoczników powiewały opiekuńczo nad głowami wodzów. Orszak ten ściągnął uwagę całego Denver.
Narada odbyła się w Camp Weld, niedaleko Denver. Oprócz indiańskich wodzów wziął w niej udział Evans, Chivington, Wynkoop, kilku innych oficerów, oraz Simeon Whitely, który zgodnie z rozkazem gubernatora, miał notować każde słowo wypowiedziane podczas obrad. Gubernator Evans otworzył spotkanie w mało przyjemny sposób, pytając wodzów indiańskich, co maja mu do powiedzenia. Później nastąpiła seria ostrych wymian słów, w czasie których najstarszy z wodzów, Biała Antylopa, powiedział:
- Zrozumiałem i zapamiętałem każde słowo, jakie rzekłeś (..) Indianie Cheyenne mają oczy zwrócone w tę stronę i będą słuchać tego, co im powiesz. Biała Antylopa jest dumny, że spotkał wodza wszystkich Białych w tym kraju. Opowie o tym swym ludziom. Od czasu, gdy byłem w Waszyngtonie i otrzymałem ten medal, nazywam wszystkich Białych moimi braćmi. Potem inni Indianie byli w Waszyngtonie i dostali medal, lecz teraz żołnierze nie podają nam ręki. Chcą mnie zabić (...) Obawiam się, że ci nowi żołnierze, którzy wyszli z fortu, mogą zabijać moich ludzi nawet w tej chwili, gdy jestem tutaj.
Evans odpowiedział mu szorstko:
- Istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak właśnie jest.
- Gdy wysłaliśmy nasz list do majora Wynkoopa - kontynuował Biała Antylopa - przyjście do naszego obozu jego ludzi było tak trudne, jak przejście przez ogień. Idąc na spotkanie z tobą, czuliśmy to samo.
Dalej gubernator Evans zaczął wypytywać Indian o poszczególne incydenty, które miały miejsce wzdłuż rzeki Platte, sądząc, że uda mu się uzyskać potwierdzenie ich udziału w napadach.
- Kto zabrał konie z Farmont's Orchard - pytał - i stoczył na północ od tego miejsca pierwszą tej wio-sny bitwę z żołnierzami?
- Zanim odpowiem na to pytanie - odparł śmiało Biała Antylopa - chciałbym, żebyś wiedział, że był to początek wojny. Może mi powiesz o co? To żołnierz strzelił pierwszy.
- Indianie ukradli około 40 koni - stwierdził Evans. - Żołnierze przybyli tam, by je odzyskać, a wtedy Indianie oddali salwę w stronę naszych szeregów.
Biała Antylopa zaprzeczył temu;
- Indianie szli w dół rzeki Bijou - powiedział - i znaleźli jednego konia i jednego muła. Konia zwrócili jakiemuś człowiekowi, zanim jeszcze dotarli do Fort Gerry, a następnie udali się do Gerry zamierzając oddać również muł. Wtedy usłyszeli, że żołnierze walczą z Indianami nad rzeką Platte. Przestraszyli się więc i uciekli.
- Kto więc dokonał rabunków w Cottonwood? - Domagał się dalszych wyjaśnień Evans.
- Indianie Sioux, ale nie wiemy jak grupa.
Zginął 29 listopada 1864 roku nad Sand Creek. Na odgłos pierwszych strzałów wybiegł na spotkanie dowódcy, pułkownika Chivingtona, zbliżającego się do obozu Indian na czele oddziału żołnierzy. Wznosząc ręce do góry krzyczał po angielsku:
- Przestańcie, przestańcie!
Zatrzymał się i złożył ręce na piersi, zanim upadł. Do końca śpiewał swoją pieśń śmierci:
Nic nie żyje długo
Tylko ziemia i góry.
Po masakrze jeden z członków pułku kawalerii Colorado zeznał:
- Biała Antylop leżał zabity w łożysku potoku, a Pióropusz Stojący W Wodzie na wprost niego, po lewej stronie rzeczki. Obaj byli oskalpowani, a Białej Antylopie obcięto nos, uszy i genitalia.
biała sapota - (Casimiroa edulis); środkowoamerykańskie, wiecznie zielone drzewo uprawiane dla smacznych, soczystych owoców o średnicy dochodzącej do 10 centymetrów.
Biała Tarcza - Urodzony około 1833 roku nad górnym biegiem North Platte w Wyoming wódz Południowych Indian Cheyenne. Jego indiańsko-brzmiące imię to Wo'poh'lwăts, czyli Właściciel Białej Tarczy. Biali imię to skrócili do Białej Tarczy. Zgodnie z indiańskim obyczajem nosił różne imiona w różnych okresach życia. W młodości znany był jako Mysia Droga. Jego bardziej znanym imieniem ob-darzył go stryj, sławny Czarny Kocioł, który też sam je poprzednio nosił. Około 878 roku przyjął imię swego dziadka Bizoniej Brody, które też nosił już do śmierci.
Dzięki dwóm zwycięskim potyczkom z Indianami Pawnee, Biała Tarcza stał się przywódcą w związku Napiętej Cięciwy a w 1870 roku wybrano go formalnie do rady wodzów. W roku następnym był jednym z delegatów Indian Cheyenne i Arapaho z nowo powstałego rezerwatu w Oklahomie, którzy spotkali się w Waszyngtonie z prezydentem Grantem. Po powrocie stał się gorącym rzecznikiem cywilizacji, szkół i pracy misyjnej. Wziął udział w drugiej bitwie pod Adobe Walls 27 czerwca 1874 roku. Podczas powstania 1874-75 trzymał się wraz ze swą grupą z dala od wypadków. W 1881 roku wybrany ponownie delegatem do Waszyngtonu nie pojechał tam, gdyż zmarła mu córka, a plemienny obyczaj zabraniał pogrążonym w żałobie sprawować publiczne funkcje. Zgodnie z powszechnym zwyczajem na Równinach miał dwie żony, które były siostrami. Syn jego, Harrey Biała Tarcza, jeden z najbardziej wykształconych młodych Indian Cheyenne, był na początku XX wieku tłumaczem i asystentem misyjnym.
Biała Tarcza zmarł w 1883 roku koło obecnego Kingfisher w Oklahomie.
Biało Malowana - Według legendy Indian Chiricahua Apache kobieta żyjąca w początkowym okresie istnienia świata. Była matką wielu dzieci pożartych później przez okrutnego smoka, zdołała ocalić tylko jednego syna, Dziecko Wody, będącego pierwszym Indianinem Apache i pierwszym wodzem Indian.
Biały - Potoczna nazwa człowieka należącego do rasy białej. Indianie Shawnee nazywali go Shemane-se.
Biały Bizon - Wódz Indian Sacree. 1 czerwca 1848 roku Paul Kane namalował go, wraz z grupą innych Indian, koło Fort Pitt.
Biały Byk (1) - W drugiej połowie XIX wieku wódz jednej z grup Indian Cheyenne.
Biały Byk (2) - Wojownik z Indian Miniconjou Teton Lakota Sioux. Uczestnik Bitwy nad Little Bighorn. Uważany za tego, który zabił w tej bitwie generała Custera.
Biały Jeleń - Arikorosapa; wojownik Indian Comanche. Podczas jednej ze swych wypraw do Chichuaua wziął do niewoli Quitana, którego później sprzedał Indianom Kiowa. Później zasłynął jako wojownik i czarownik.
Zginął w przegranej bitwie stoczonej 1 października 1858 roku w Teksasie z żołnierzami dowodzonymi przez kapitana Van Dorna.
Biały Koń (1) Porico, Indianin Apache.
Biały Koń (2) - W XIX wieku jeden z wodzów Południowych Indian Cheyenne. Przywódca Żołnierzy Psów.
Biały Koń (3) - Indianin Kiowa. Wziął udział w drugiej bitwie pod Adobe Walls 27 czerwca 1874 roku.
Biały Łabędź - Wojownik Indian Crow. Walczył w bitwie na Little Big Horn. Odniósł tam rany, które uczyniły go kaleką. Pobierał pensję od rządu. Zmarł w roku 1905. Pochowano go z wojskowymi honorami.
Biały Niedźwiedź Satanka, Indianin Kiowa.
Biały Orzeł - W XIX wieku jeden z wodzów Indian Ponca.
Biały Ptak - W XIX wieku jeden z wodzów Indian Nez Percé; uczestnik narady w Lapwai w maju 1877 roku.
Biały Wilk - Nazwano go również Esa Rosa. Brał udział chyba we wszystkich powstaniach Indian Comanche skierowanych przeciw białym. Kwakierski misjonarz i założyciel pierwszej szkoły dla Indian Kiowa, pan Battey, zachwycał się jego gościnnością. Jadąc kiedyś samotnie do wioski Kopiącego Ptaka, trafił, ku swemu przerażeniu, do obozu Białego Wilka. Ten jednak widząc samotnego, bezbronnego przybysza, zatrzymał go na noc, ugościł, a rano dał mu parę mułów i eskortę, która doprowadziła go bez-piecznie do obozu Kopiącego Ptaka.
BIC - Board of Indian Commissioners; Zarząd Inspektorów Indiańskich Komisarzy. Ważnym momentem w polityce stosowanej wobec Indian było stworzenie w 1868 roku przez Kongres USA organizacji BIC, która miała składać się z dziesięciu wybitnych obywateli mianowanych przez prezydenta. Zadaniem BIC-u miało być czuwanie nad uczciwością urzędników pracujących nad Indianami i likwidacja szerzącej się korupcji, która nabrała już w tym czasie niepokojących rozmiarów. Ilość nadużyć w rezerwatach rosła. Często żywność i odzież (głównie koce) w ogóle o Indian nie docierały. Sytuacja ta stawała się przedmiotem oburzenia i krytyki opinii publicznej. Zarazem Zarząd miał być też ciałem doradczym Departamentu Spraw Wewnętrznych oraz Komisarza do Spraw Indian; miał ponadto za zadanie prowadzić ciągłe badania nad warunkami życia Indian i formułować zalecenia reform. Od członków Zarządu oczekiwano osobistego nadzoru wykonywania postanowień władz federalnych. Istotnie, przez długie lata Zarząd był jedynym organem mającym z urzędu bronić interesów indiańskich. Nie zawsze udawało się jego członkom spełnić to zadanie, gdyż spraw było zbyt wiele, a doświadczenia uczestników Zarządu zbyt małe.
Jedną z sugestii formułowanych przez zarząd było zalecenie, aby rząd federalny zrezygnował z zawierania z Indianami traktatów, gdyż procedura ta jest czysto formalna i ma nikły związek z realiami. Debaty w Kongresie na ten temat trwały długo. Ostatecznie zdecydował interes ekonomiczny. Bezpośrednim bowiem motywem podjęcia takiej decyzji była chęć zniesienia uprzywilejowanej pozycji Indian Cherokee, którym traktat z 1866 roku gwarantował prawo do produkcji i sprzedaży w całych Stanach zjednoczonych tytoniu bez płacenia żadnych podatków. Nie można było jednak zmienić tej sytuacji bez unieważnienia traktatu. W 1871 roku Kongres ostatecznie uchwalił ustawę o zaniechaniu polityki traktatów. Był to pierwszy prawny akt w sprawie ostatecznego zniesienia plemiennej niezależności politycznej Indian, odzwierciedlający faktyczny stan zdominowania politycznego Indian przez społeczeństwo białych Stanozjednoczników.
Tak więc poszczególnymi rezerwatami zarządzały agencje, nadzorowane przez BIC. W praktyce jednak Zarząd nie miał możliwości takiej aktywnej kontroli.
Bicie Serca - Pants; Indianin Sans Arc Teton Lakota Sioux. 25 czerwca 1876 roku wziął udział w Bitwie Nad Little Big Horn.
bieg - Posuwanie się naprzód za pomocą szybkich ruchów nóg. Indianie Shawnee nazywali go memequiluh.
biegunka - lub rozwolnienie; częste oddawanie płynnego lub półpłynnego stolca, będące objawem wielu chorób przewodu pokarmowego, głównie zatruć i zakażeń pokarmowych.
Indianie Chippewa leczyli biegunkę nalewką z korzenia pokrzywy.
bieluń - (Datura); roślina zielna (rzadziej krzewy i drzewa) z rodziny psiankowatych, występująca w około 100 gatunkach, przeważnie w cieplejszych miejscach obu półkul. Uprawiane są dwa gatunki; bieluń dziędzierzawa i bieluń indiański.
Bieluń dziędzierzawa (D. stramonium) jest rośliną jednoroczną, trującą, o dużych, białych kwiatach w kształcie kielicha i o kolczastych owocach, podobnych do kasztanowca. Pospolita jako chwast. Liście i nasiona mają właściwości lecznicze. Występuje w północnej strefie umiarkowanej i rejonach podzwrotnikowych. Pochodzi z Ameryki. W innych rejonach jest zadomowiony. Wszystkie części tej rośliny zawierają alkaloidy; głównymi są hyoscyjamina (atropina) i hyoscyna (skopolamina) - mają one właściwości m.in. przeciwskurczowe.
Bieluń indiański (D. innoxia) jest byliną o wysokości od 60 do 150 centymetrów. W odróżnieniu od wyżej opisanego gatunku ma liście całobrzegie, gęsto omszone, kwiaty większe, osadzone na rozwidleniach łodygi, a nasiona ochrowożółte lub brunatnawobrązowe. Korzeń palowy, gruby, żółtawy, z krótką, zgrubiałą szyjką korzeniową. Łodyga wzniesiona, pusta. Liście ogonkowe, skrętoległe, górne zbliżone parami. Korona biała. Wszystkie części tego gatunku również zawierają alkaloidy. Głównym jest skopolamina; pozostałe ważne alkaloidy to hyoscyjamina i atropina.
W dawnych źródłach pisanych białych narkotyki indiańskie otrzymywane z bielunia nazywane są "zielem z Jamestown". Inne jednak źródło podaje, że anglojęzyczna nazwa tej rośliny, jimsonwood, wywodzi się od pojęcia "Chwast z Jamestown" i że nazwę tą nadali jej brytyjscy żołnierze stacjonujący w Wirginii w 1676 roku. Zjadali oni liście tej rośliny, nie znając ich właściwości. Nie zanotowano również, aby Indianie z Południowego Wschodu wykorzystywali bieluń za względu na jego psychoaktywne właściwości.
Według wierzeń kalifornijskich Indian Tubatulabal, bieluń był niegdyś mężczyzną i dopiero po śmierci przybrał postać rośliny. Dlatego też przed wykopaniem jego korzeni wygłasza się do niego krótką, pełną szacunku mowę.
U Indian meksykańskich czczona jako boski narkotyk ("tolsachi"), wywołujący zobojętnienie na otoczenie i głęboki sen z wizjami erotycznymi; liście bielunia dodawane są tam do herbaty lub papierosów.
Wśród dawnych Indian Chibcha żony wodzów towarzyszyły im z zasady w ich pośmiertnej podróży. Kobiety odurzano wtedy mieszaniną narkotyków pozyskiwanych miedzy innymi z tytoniu i datury, dokładając do tego chichę.
Gatunki bielunia umieszczone zostały w azteckim Kodeksie Badianus a Indianie ci zalecali jego stosowanie w przypadku wielu różnych chorób. Używali tego m.in. jako narkotycznego środka w przypadku bólu w boku, leczeniu infekcji lub wrzodów ucha, a w postaci okładów - przy wrzodach gruczołów i łona oraz wrzodach i wypryskach. Pod postacią maści stosowano go do leczenia potłuczeń podeszew stóp; w płynie - przy skaleczeniach stóp i w podagrze.
Indianie Mexica leki otrzymywane z bielunia nazywali Mixitli talapatl. Po raz pierwszy dla świata białych opisane one zostały przez Sahaguna, który zauważa, że lek ten "paraliżował niejako, zamykał niejako oczy, ściskał gardło, zatrzymywał głos, wywoływał pragnienie, ściskał jądra, rozrywał język". Z nasion bielunia Indianie Mexica wyrabiali maść służącą do leczenia podagry. Sahagun dodał także, że lek ten "szkodzi niejako, odbiera apetyt, doprowadza niejako do szaleństwa i ogłupia".
W ruinach Indian z Utah znaleziono nasiona D. meteloides, lecz, niestety nie ustalono w jakim celu były one wykorzystywane.
Ruth Benedict we "Wzorach kultury" pisze:
"Bieluń, albo ziele jimson, (...) używany jest tylko w Meksyku i przez plemiona południowej Kalifornii, gdzie dawano go chłopcom przy inicjacji. Opowiadano mi o chłopcach, którzy zmarli po wypiciu tego napoju. Chłopcy wpadali w stan omdlenia. Niektóre plemiona twierdzą, że trwa to jeden dzień, inne - że cztery. Mohave, wschodni sąsiedzi tych plemion, używali bielunia, aby zyskać szczęście w hazardzie, i, jak mówiono, bywali przez cztery dni nieprzytomni. W tym czasie miewali sen, który przynosił im poszukiwane szczęście.
(...) Praktyka zatruwania się jimson u południowo-zachodnich Indian Pueblo jest bardzo podobna do praktyki postu. Istnieje, ale nie jest niebezpieczna. Jedno- czy czterodniowe transe bieluniowe Indian z południowej Kalifornii nie są u Pueblo praktykowane. Narkotyku tego używa się, podobnie jak w starożytnym Meksyku, po to, by odnaleźć złodzieja. U Zuni celebrujący kapłan kładzie do ust wybranego osobnika małą jego ilość, a następnie z przyległej izby nasłuchuje, kiedy z ust człowieka, który zażył bieluń, padnie imię oskarżonego. Człowiek ten nie ma bynajmniej popaść w stan komatyczny; na przemian śpi i chodzi po pokoju. Podobno następnego dnia nie pamięta zupełnie tego, co zostało mu objawione. Głównym przedmiotem troski jest usunięcie wszelkiego śladu narkotyku; stosuje się powszechnie dwie desakralizacyjne techniki zniweczenia niebezpiecznej świętości rośliny: po pierwsze, człowiekowi temu podaje się środek wymiotny, aby najmniejsze choćby odrobiny narkotyku zostały zwymiotowane, a następnie włosy tego człowieka myje się w mydlinach z juki. Inne użycie bielunia wśród Zuni jest jeszcze dalsze od jakichkolwiek koncepcji dionizyjskich: członkowie bractw kapłańskich wychodzą w nocy, aby przy pewnych okazjach zatknąć pałeczki modlitewne 'prosząc ptaki, aby śpiewem sprowadziły deszcz', i wtedy wsypuje się do oczu, w uszy i w usta każdemu kapłanowi maleńka ilość sproszkowanego korzenia. Tu stracono z oczu wszelkie związki z fizjologicznymi właściwościami narkotyku."
Ewa Lips w "Księdze Indian" cytuje następujące słowa Mac Cauley'a:
"Wierzenia religijne Seminolów znajdują szczególny wyraz w widowisku zwanym tańcem zielonej kukurydzy, które jest corocznie obchodzonym świętem oczyszczenia i radości. Widowiska tego nie oglądał jeszcze żaden biały, a jedyny Indianin, który zechciał o tym mówić, czynił to z widoczną niechęcią. Powiedział mi wszakże, iż w okresie poprzedzającym samą uroczystość zbierają się czarownicy i za pomocą swoich praktyk ustalają, kiedy ma ona być urządzona i jak długo trwa. Inni natomiast mówili mi, ze taniec trwa zawsze cztery dni.
Na piętnaście dni przed początkiem uroczystości wszyscy uczestnicy dowiadują się od zebranych czarowników o wyznaczonej dacie jej rozpoczęcia. (...) Pierwszego dnia wieczorem pije się Ps-sa-is-kit-a, obrzydliwie cuchnący i niesmaczny 'czarny napój'; Indianie wierz, ż będzie on ich chronił przez cały rok od chorób i że po napiciu się mogą jeść bez obawy świąteczną kukurydzę. Jeszcze podczas picia rozpoczyna się z udziałem czarowników taniec, który odtąd trwać będzie nieprzerwanie (...) W nocy po wypiciu 'czarnego napoju' Indianie śpią. Następnego dnia rano jedzą zieloną kukurydzę (...)"
Autorka "Księgi Indian" wyjaśnia dalej, że "czarny napój" to preparat otrzymywany z bielunia.
Roślina ta używana była też jako środek oszałamiający i hipnotyczny przez Indian z Wirginii podczas inicjacji dojrzałości płciowej.
Indianie Rappahannock, też z Wirginii, ścierali nasiona i liście datury, mieszając je z tłuszczem lub szmalcem w celu zrobienia gorących okładów na miejsca ukąszone przez węża. Używali też gorących liści jako środka na swędzenie stóp i palili je w przypadku "krótkiego oddechu".
Indianie Catawba aplikowali liście na opuchnięte części ciała a nalewkę z liści używali do uśmierzenia gorączki w przypadku złamania kości.
Indianie Zuni używali D. meteloides jako narkotyku i aplikowali go na rany.
Indianie Paiute i Walapi używali bielunia ze względu na jego narkotyczne działanie.
Araukanie z Chile nasionami bielunia lekko narkotyzują niesforne i nieposłuszne dzieci, aby w tym stanie prawić im nauki a wywar z datury podawany jest kobietom dla złagodzenia bólów porodowych.
Dziś preparaty z liści, ziela i korzenia bielunia dziędzierzawy stosowane są w medycynie do leczenia dychawicy oskrzelowej, chorób psychicznych i neurologicznych, oraz jako środki przeciwastmatyczne. Liście z bielunia wchodzą w skład mieszanek przeciwastmatycznych do palenia.
Preparaty zaś wytwarzane z bielunia indiańskiego stosowane są w lecznictwie jako środek uspakajający, przeciwbólowy, nasenny i przeciwwymiotny. W połączeniu z omnoponem lub morfiną skopolamina pozyskiwana z tej odmiany używana jest w praktyce położniczej przy ciężkich, bolesnych porodach.
bierwion - (Epiphyllum Haw.), lub epifilum. Te pochodzące z Meksyku i Ameryki Południowej nadrzewne kaktusy znane są powszechnie pod nazwą Phyllocactus. Są to krzaczaste rośliny o płaskich lub trójkrawędzistych pędach (do 90 cm), przypominających liście, z którego to też powodu nazywane są kaktusami "liściastymi". Kwiaty mają okazałe, czerwone, liliowe lub białe. Są one też pachnące, rozwijają się w lecie, najczęściej w nocy.
Big Bow, Abel - Wnuk Wielkiego Łuka. Mieszkał koło Anadarko.
Big Bull, Rodney - W jednym z numerów pisma KAINAI NEWS z 1990 roku ukazał się artykuł następu-jącej treści:
"Rodney Big Bull urodził się w Pincher Creek, ale dziś mieszka w Calgary. Studiuje na kierunku środków przekazu w koledżu Mount Royal, specjalizując się w tworzeniu różnego rodzaju typów zegarków.
Big Bull wyrastał zarówno w mieście jak i w rezerwacie. Będąc nieżonatym ojcem podchodzi do obowiązków bycia odpowiedzialnym za rodzinę jako do źródła dającego zadowolenie.
- Poświęcanie się dla kogoś ma miejsce wtedy gdy się kocha kogoś, kto jest wart wszystkich proble-mów świata.
Ten młody człowiek specjalizuje się w różnych formach wyrazu opartych głównie na symbolicznych wzorach sztuki tubylczej. Każdemu klientowi może zrobić osobisty zegarek promując w ten sposób swoją własną sztukę.
- Całe swoje życie interesowałem się sztuką. Zarówno mój ojciec jak i dziadek byli namiętnymi artystami i obydwoje wywarli wpływ na mój artystyczny talent. Podobają mi się symbole, które są wyrazem kultury tubylców, które zawsze samym sobą coś wyrażają.
Wierzy on też, że artyści widzą świat w sposób poetyczny i przemawiają do nich takie odczucia jak np. piękno.
- Gdybym poddał się materialnym rzeczom, takim jak pieniądze, to myślę, że w swym wnętrzu stałbym się gorzki i próżny a współzawodnictwo przejęłoby kontrolę nade mną. Próbuję więc utrzymywać równowagę swojego życia przy pomocy swej pracy i swoich przyjaciół, którzy faktycznie za takich się uważają.
Rozmawiam o sztuce z innymi artystami, takimi jak Glenn Eagle Speaker, Henry Standing Alone, Cyn-thia Pitsing, Dan Laba czy też Norvall Morrisseau.
Norvall sugeruje, że ja maluję swoją próżna głupotę - ciągnie śmiejąc się Big Bull. - Aby być dobrym należy sztukę robić cały czas, aby nie wyjść z wprawy i mieć efekty.
Samego siebie opisuje jako radykała, który wziął udział w zorganizowanym w 1978 roku w USA "Najdłuższym Pochodzie" przemierzającym stan Kansas, Missouri i Illinois i jako byłego prezydenta Klubu Tubylców na koledżu Mount Royal sympatyzującego ze sprawą Leonarda Peltiera i Donalda Marshalla.
Chociaż te wszystkie sprawy mają jakieś znaczenie to nie pasują jednak do obecnej sytuacji, ale dobrze jest móc pomagać ludziom - zaznacza z naciskiem Big Bull.
- Wychowanie jest ważną sprawą, ponieważ uczy, aby nie być egoistą wobec innych i aby umieć się porozumiewać.
W przyszłości Big Bull ma nadzieję studiować prawo a po tym powrócić do rezerwatu.
Duże znaczenie ma też sama praca fizyczna. Wraca więc on od czasu do czasu do rezerwatu aby poddać się rozmyślaniom i aby nabrać sił.
- Ktoś taki jak ja zwraca się do Rufusa Goodstrikera. Jego filozofia życia jest bardzo dobra - wierzę, że praktykuje on to, co głosi.
Miał on też przyjemność pracować dla Waylona Jenningsa i Jessiego Coltera.
- Znalazłem się w trudnej dla mnie sytuacji ojca samotnie wychowującego dziecko - ponieważ jednak kocham swojego syna, nauczyłem się przebaczać ludziom i mam przyjaciół, którzy wiedzą, kim są i przetrwałem - chętny do niesienia pomocy innym."
Big Cypress - Rezerwat przyrody zamieszkiwany przez Indian Seminole.
bigonia - (Bigonia chica); z rośliny tej Indianie otrzymują barwnik służący do malowania ciała.
bija arnota
bilbergia zwisła - (Billbergia nutans); zimozielone, rozetowe byliny z rodziny zapylcowatych rzędu ananasowców. Występują w około 50 gatunkach w tropikalnej Ameryce, głównie jednak w Brazylii. Inny gatunek bilbergii to B. horrida oraz B. saundersii (uprawiana jako roślina szklarniowa i doniczkowa).
Biloxi - Indianie północnoamerykańscy z południowej części obecnego stanu Missisipi. Należą do muskogeańskiej grupy językowej. Mieszkali w prostokątnych domach krytych strzechą. Utrzymywali się z połowu ryb. Pierwotnie zamieszkiwali Biloxi Bay koło dzisiejszego Biloxi w Missisipi, ale później przenieśli się do Luizjany. Byli pierwotnie spokrewnieni z Indianami Choctaw, którzy w tym rejonie stanowili główną populację, ale w 1886 roku udowodnili, że są izolowaną częścią ludności siouańskiej. W roku 1985 luizjańska grupa Indian Tunica-Biloxi liczyła 104 osoby.
Biorący Karabin Poza Nimi - Ma'zakan'-wića'ki; Seizes-the-Gun-away-From-Them. Indianin Sioux. Wziął udział w Tańcu Słońca będąc zawieszonym na słupie. Powiedział, że kiedy go holowano, wszyscy wojownicy składali ślubowanie Tańcu Słońca, a on przyłączył się do nich, prosząc by mógł pokonać wroga, pojmać konie a także by mógł znaleźć swych przyjaciół żywych, gdy powróci do domu. Po złożeniu tego ślubowania zawieszono go na ponad godzinę, po czym miał być "szarpnięty w dół", lecz ciało swobodnie opadło samo, po przerwaniu i rozszarpaniu skóry.
Biorący Konie - Takes the Horses; Indianin Minniconjou Teton Lakota Sioux. Brat Dog Backbone'a. 25 czerwca 1876 roku był nad Little Big Horn.
biotyt - Minerał. Najlepsze jego okazy pochodzą m.in. z Brazylii i USA (Kalifornia i Kolorado).
W Polsce Ładne okazy spotkać można w pegmatytach Strzegomia, Strzelina i Karkonoszy.
Bintucua - Indianie kolumbijscy.
Biriune - Indianie brazylijscy.
Bisanigua - Indianie kolumbijscy.
bismutut - Bismutyt jest minerałem wtórnym, często powstającym w wyniku wietrzenia kruszcowych minerałów zawierających bizmut.
Na Ziemi Indian występowanie jego odnotowano m.in. w USA - Arizona i Kolorado.
Bissonette, Pedro - Indianin Lakota. Współzałożyciel i wiceprzewodniczący powstałej na początku lutego 1973 roku organizacji OSCRO. Członkowie OSCRO i AIM stanowili większość uczestników okupacji Wounded Knee. Zamordowany został 17 października 1973 roku na terenie rezerwatu Pine Ridge.
Bituruna - Indianie brazylijscy.
Bitwa Na Barykadzie Z Wozów - Miała miejsce 2 sierpnia 1867 roku.
Bitwa Nad Little Bighorn - Stoczona podczas kampanii 1876 roku; po rozbiciu pięciu kompanii piechoty generała Crooka 17 czerwca 1876 roku Indianie rozłożyli się obozem w dolinie rzeki Rosebud nad rzeką Little Bighorn (stan Montana, USA). Tymczasem generał Custer dowodzący Siódmym Pułkiem Kawalerii Stanów Zjednoczonych zmierzał w tym samym kierunku, nie wiedząc, że znajdzie tam Indian. Natrafił na ich ślad 24 czerwca i następnego dnia, zgodnie z taktyką przyjętą w walkach z Indianami, rozdzielił swój pułk (uznano to potem za jego błąd): major Reno i kapitan Benteen z dwoma zespołami szwadronów zaczęli wykonywać nakazane manewry oskrzydlające, sam Custer z pięcioma szwadronami jazdy czekał na piechotę pułkownika Gibbona. Gibbon spóźniał się, toteż Custer 25 czerwca dał rozkaz do ataku. W rozpoczętej bitwie poszczególni wodzowie Indian prowadzili do walki wojowników swoich grup i samodzielnie nimi dowodzili. Byli to: Pizi, Król Kruków, Czarny Księżyc i Siedzący Byk (Indianie Hunkpapa Teton Lakota Sioux), Szalony Koń, Niski Pies i Wielka Droga (Indianie Oglala Teton Lakota Sioux), Hump (Indianin Miniconjou Teton Lakota Sioux), Cętkowany Orzeł (No Bows), Zabija Orła (Blackfoot Dakota) i Dwa Księżyce. Z wodzów tych najbardziej wyróżnili się: Pizi, Szalony Koń, Król Kruków, Dwa Księżyce i Siedzący Byk, który jako duchowy przywódca Teton Lakota Sioux odegrał bardzo ważną rolę.
W bitwie 52 żołnierzy (z oddziałów Reno i Benteena) zostało rannych, natomiast cały oddział Custera, tzn. 265 ludzi (w tym 16 oficerów, 7 osób cywilnych i 3 zwiadowców indiańskich) został wybity do ostatniego człowieka. W historii wojen amerykańskich należy ona do dwóch bitew, w których zostali zabici wszyscy amerykańscy żołnierze biorący w nich udział. Drugą taką bitwę Amerykanie stoczyli, również z Indianami Równin, 21 grudnia 1866 roku i została ona nazwana Masakrą Fettermana.
Bitwa Na Polu Siana - Stoczona została 1 sierpnia 1867 roku nad strumieniem Warrior wpadającym do rzeki Bighorn.
Bitwa Nad Rosebud - Stoczona została 17 czerwca 1876 roku w dolinie rzeki Rosebud (stan Montana, USA). W bitwie brały udział oddziały Indian Sioux (Indian Oglala prowadzili: Szalony Koń, Wielka Droga i Niski Pies; Indian Santee Dakota - Żółty Kamień, a Indian Hunkpapa - Pizi, Deszcz w Twarzy i Czarny Księżyc), Indian Cheyenne i Arapaho (dowodzonych przez Dwa Księżyce) oraz Indian Blackfoot (pod wodzą Zabija Orła), natomiast ze strony amerykańskiej armię prowadził generał Crook, mający za zadanie zniszczyć Indian w kraju rzeki Powder. Biali zostali wciągnięci w zasadzkę i rozbici przez Indian na kilka grup niezdolnych do utworzenia regularnego frontu walki. Indianie Sioux i ich sprzymierzeńcy po raz pierwszy w tej bitwie zastosowali narzuconą im przez Szalonego Konia nową taktykę walki, polegającą na długotrwałym obleganiu i walce przez cały czas w bezpośrednim zwarciu z przeciwnikiem. W bitwie armia Crooka poniosła ciężkie straty, w wyniku czego została zmuszona do odwrotu i unieruchomiona na dłuższy czas.
Biuro do Spraw Indian - BIA; zorganizowane zostało w 1834 roku w Departamencie Wojny. W roku 1849 przeniesione zostaje z departamentu Wojny do nowo powstałego Departamentu Spraw Wewnętrznych.
bizmutynit - Większość wystąpień bizmutynitu znajduje się w żyłach rozwiniętych w skałach magmowych, to znaczy utworzonych na znacznej głębokości ze stopu krzemianowego.
Na Ziemi Indian znaleźć go można w Tazna (Boliwia), w Haddam (Connecticut, USA) oraz w Peru.
Bizmut - pierwiastek metaliczny uzyskiwany z bizmutynitu, znany także jako rodzimy - jest przykładem korzystnych i leczących działań minerału, który w normalnych warunkach jest trujący. Jego bardzo trudno rozpuszczalne związki są powszechnie stosowane jako leki na rozstroje żołądkowe, niektóre zatrucia pokarmowe i przy leczeniu uszkodzeń skóry.
Współcześni metalurdzy wiedzą, że bizmut obecny w miedzi czyni brąz ponownie kruchym i łamliwym. W 1915 roku znaleziono w Machu Picchu kawałek brązu utworzony z dwóch części: jedną bogatą w bizmut, którego obecność nie była przypadkowa i drugą - pozbawioną bizmutu, lecz bogatą w cynę. Przedmiotem tym był sztylet. Rękojeść zawierała bizmut, a ostrze zrobiono z czystego brązu.
W Polsce bizmutynit znaleziony został w Szklarskiej Porębie oraz w paśmie łupkowym Starej Kamienicy na Pogórzu Izerskim.
bizon - (Bison bison); należy do przeżuwaczy z rodziny pustorożców i jest spokrewniony z europejskim żubrem, od którego różni się krótszymi nogami, większą przewagą przedniej części ciała nad zadnią, gęstszą sierścią i szerszą głową oraz jedną parą żeber więcej. Indianie Seneca nazywali go degiya'göh, Indianie Cherokee - yunsu, Indianie Creek - yanasa, Indianie Choctaw - yanash, a Indianie Chippewa - waboose. Indianie Caddo nazywali bizona Tanaha i taką też nazwę nosił jeden z dziesięciu ich klanów. Indianie Shawnee bizona nazywali m't, a bizonicę - m'thotho.
Indianie Okanagan opowiadali o Kojocie, który wędrując sobie po świecie, udał się z krainy Indian Salish do kraju Indian Blackfoot. Znalazł po drodze szkielet starego bizona, oddał mocz na czaszkę i poszedł dalej. Niebawem usłyszał za sobą jakiś odgłos, jakby wiatru. Obejrzał się, lecz nic nie zobaczył. Hałas był jednak coraz głośniejszy, więc znowu się obejrzał. Zobaczył Bizona, który zbliżał się do niego z wielką szybkością.
Był to byk, którego czaszkę zbezcześcił. Kojot zaczął uciekać, ale Bizon już go doganiał. Zobaczył wielki głaz i rzucił się w tamtą stronę. Biegł teraz dokoła skały, a bizon deptał mu po piętach. Kojot był wyczerpany, więc krzyknął:
- Dlaczego mnie ścigasz?
- Ponieważ oddałeś mocz na moją czaszkę, gdy byłem martwy - odrzekł Bizon.
- Kto cię zabił? - Spytał Kojot.
Zestarzałem się i zabił mnie młodszy byk. Miałem tępe rogi - odpowiedział Bizon.
- Jeśli przyrzekniesz, że nie zrobisz mi krzywdy, zaostrzę ci rogi, jak tylko trochę odpocznę - rzekł Kojot.
Bizon zatrzymał się. Kojot zebrał smoliste korzenie żółtej sosny, które miały ostre czubki, i przyczepił je do końców rogów Bizona. Potem kazał mu podejść do starego pnia i podrzucić go.
- Idź - powiedział - i spróbuj podnieść ten stary pień. Jeśli zdołasz go podrzucić, nie łamiąc czubków rogów, to znaczy, że są wystarczająco mocne. Jeśli się złamią, przerobię je na inne.
Bizon zrobił, co mu kazano, a rogi wytrzymały próbę. Był z tego bardzo zadowolony i rzekł do Kojota:
- Zostanę twoim przyjacielem. Przez długi czas byłem martwy. Snahauq, który zabrał mi żony, jest gdzieś tu w pobliżu. Chodźmy go poszukać! Zabiję go i odbiorę kobiety, a potem dam ci którąś z nich.
Kojot był zadowolony i zgodził się pójść. Na równinie znaleźli wroga Bizona otoczonego gromadą kobiet.
- To on! - Rzekł Bizon. - A to wszystkie moje żony. Ukryj się, a ja pójdę z nim walczyć. Jeśli mnie po-kona, musisz uciekać, bo jak tylko cię zobaczy, to zabije. Jeżeli go zwyciężę, przyjdź do mnie.
Bizon natarł na byka, zaatakował i rozszarpał na pół. Kojot podszedł do Bizona, który rzekł:
- Przyjacielu, wybierz sobie jedną z tych kobiet, którą tylko chcesz.
- Wybierz dla mnie jakąś tłustą - odparł Kojot. - Mieszkam daleko stąd, więc schudnie po drodze.
Bizon wybrał bardzo tłustą bizonicę i rzekł:
- Ta będzie twoja. Nie wolno ci z nią spać przez trzy noce. Później zaś wszystko będzie wolno i zrobisz z nią, co zechcesz.
Kojot ruszył do domu z nową żoną. Drugiej nocy powiedział do siebie:
- Bizon wyznaczył za długi czas. Od początku świata nie słyszano, żeby ktoś, kto ma żonę, nie spał z nią przez trzy noce.
Chwycił bizonicę i już byłby się z nią złączył, ale zrobiła się niewidzialna i wróciła do swej gromady.
Kojot pomyślał, że poszła do domu, więc także zawrócił. Zastał Bizona i odezwał się do niego:
- Nie podobałem się mojej żonie. Drugiej nocy uciekła ode mnie.
Nie przyznał się, że nie posłuchał nakazów. Bizon zaś rozgniewany rzekł:
- Twoja żona jest tutaj. Nie potraktowałeś jej dobrze. Nie zrobiłeś tak, jak ci kazałem. Ponieważ jesteś jednak moim przyjacielem, oddam ci ją, ale pamiętaj o trzech dniach.
Ten czas wystarczył na przekroczenie gór. Kojot szedł do kraju Indian Kootenay Górnych, czyli Pend d'Oreille. Był wstrzemięźliwy przez trzy noce, potem pokładł się z żoną i był zadowolony.
Następnego dnia poczuł się głodny. Popatrzył na żonę i spostrzegł, że jest bardzo tłusta. Pomyślał so-bie: Moja żona sprawia mi tylko kłopot. Zabiję ją i zjem.
- Ty idź w górę tym wąwozem - rzekł do niej. - Ja pójdę inną drogą i zapoluję.
Pobiegł dokoła wzgórza i spotkał żonę, jak szła pod górę wąwozem. Strzelił do niej dwukrotnie z góry i zabił.
Rozciął bizonicę i stwierdził, że jest bardzo tłusta. Rozciągnął skórę i pomyślał, że będzie miał z niej wspaniałe okrycie. Wtem poczuł, że mus się wyróżnić i odszedł kawałek dalej. Próbował, ale nic nie mógł zrobić. Natężał się, myślał, że pęknie, ale nic nie wychodziło. Pomacał się i zauważył, że ma spuchnięty odbyt. Chwyciły go gwałtowne bóle i nie mógł wstać. wtedy nadleciała Wrona i opadła na ścierwo bizonicy.
Kojot wymyślał Wronie od najgorszych, ale ona nie zwracała na niego uwagi. Potem przyleciał Orzeł, Myszołów i Kruk, a także wszystkie ptaki, które żywą się mięsem. Nadszedł też Wilk i inne mięsożerne zwierzęta i zjadły bizonicę. Kojot nie mógł się bronić. Wymyślał im tylko w brzydki sposób. Ptaki i zwierzęta objadły kości do czysta i rozrzuciły je na wszystkie strony. Potem przybiegł Rosomak, wsadził głowę w kości miednicy i uciekł z nią.
Kojot wydalił wreszcie trochę kału na jedną trzecią długości palca. Będąc złym na te wydzieliny, poło-żył je na skale i zbił na płask.
- To przez ciebie - powiedział. - To przez ciebie straciłem to piękne mięso.
Rozejrzał się za skórą i skrawkami, ale nie zostało ani kawałeczka. Rozejrzał się za kośćmi, ale nie było ani jednej. Poszedł tropami zwierząt i znalazł kila, potem rozpalił ognisko, ugotował i rozłamał kości. Znalazł pęcherz swojej żony i włożył weń szpik. Starczyło akurat, aby go wypełnić. Związał pęcherz i odłożył na bok, żeby ostygł. Położył się i rzekł:
- Będę go pilnował, a jak tylko wystygnie, zjem.
Kilka razy wstawał i sprawdzał, ale pęcherz jeszcze nie wystygł.
- Włożę go do wody - powiedział.
Zaniósł pęcherz do jeziorka i zanurzył w wodzie; nadal jednak nie chciał stwardnieć. Zobaczył, że w pobliżu pływa Piżmoszczur.
- Złap ten pęcherz za koniec i popłyń z nim na głęboką wodę, żeby się ochłodził, aż tłuszcz w nim skrzepnie - powiedział Kojot do Piżmoszczura. Potem nagle tupnął nogą i przestraszył Piżmoszczura, który schował łeb pod wodę. Uważał, że to świetna zabawa, więc dodał:
- Jak wypłynie na wierzch, będę miał jeszcze więcej uciechy.
Kiedy Piżmoszczur wypłynął, Kojot znowu tupnął nogą. Piżmoszczur zanurzył łeb tak nagle, że rozdarł pęcherz. Wyciekł z niego cały szpik.
Kojot wskoczył do jeziorka, żeby nałapać trochę szpiku, ale nabrał tylko wody. Rozzłoszczony porwał kij i wskoczył jeszcze raz d jeziorka, chcąc ukarać Piżmoszczura, ale ten uciekł do domu i nie można go było złapać. Głupi kojot stracił i żonę, i mięso.
Gdyby był mądry i przyprowadził ją do domu, byłoby teraz pełno bizonów w całej krainie Indian Okanagan, a może także i w krainach Indian Thompson i Shushwap.
Bizony nie idą na zachód dalej niż do miejsca, gdzie Kojot zabił swoją żonę. Kiedy zachodnim Indianom zachciało się bizoniego mięsa, musieli iść na wschód, żeby tam polować. Albo też musieli kupować skó-rzane ubrania. Pełno było bizonów w krainie Indian Salish, ale prawie nigdy nie docierały dalej na zachód, za krainę Indian Coeur d'Alene i Kalispel. Od kiedy zaś szpik rozlał się w wodzie, po powierzchni niektórych jezior pływa oliwa albo coś, co ją przypomina.
Densmore wspomina też, że Indianie Pawnee tkali przypominające łapacze snów obręcze. Miały one przedstawiać Kobietę Pająka, ducha, który miał pieczę nad bizonami.
Według Indian Chippewa i Cherokee, bizon jest opiekunem dusz z Północy. Jedna z legend Indian Sioux opowiada o Tsitsetse, skaczącej myszce, którą to bizon ochrania przed drapieżcą podczas jej podróży do miejsca wizji.
Bizonica nie opuszcza młodego nawet wtedy, gdy spotyka się z groźnym drapieżcą.
Według Indian Osage, Dziadek Bizon podarował im cztery gatunki kukurydzy i nauczył ich jak należy je sadzić, pielęgnować i zbierać.
W Ameryce Północnej żyły dwie odmiany bizona: leśna i preriowa. W dawnych czasach milionowe stada bizonów zamieszkiwały ten kontynent od Appalachów do Gór Skalistych i od równin Kanady aż po Zatokę Meksykańską. Stada wędrowały regularnie na wiosnę w północne strony, a w później jesieni na cieplejsze południe. Bizony żyły w stadach: gdy zwietrzyły niebezpieczeństwo, samice otaczały kołem cielęta, podczas gdy byki tworzyły drugi, zewnętrzny pierścień ochronny. Rozjuszone stado mogło szarżować i stratować wroga. Silny instynkt gromadny doprowadzał często do zagłady całe stado, które za swymi przewodnikami biegło na oślep w ruchome piaski, bagna lub spadało w przepaść. W okresie godowym byki toczyły zajadłe boje, które mogły trwać całą dobę, a nawet i dłużej. Na nich w dużej mierze oparta była cywilizacja Indian Równin. Były nie tylko podstawowym źródłem pożywienia, ale też skór na namioty i odzież. Indianie nauczyli się wykorzystywać każdą część pochodzącą z bizona, nawet ich odchody.
Wśród nieprzeliczonych stad bizonów zdarzały się czasem okazy bizona albinosa. Te białe bizony uważane były przez Indian za ponownie przybyłego na Ziemię pierwszego bizona-ducha. Skóra białego bizona traktowana była jako świętość i miała zawierać wielką moc w leczeniu ran. Używano jej do specjalnych ceremonii religijnych.
Przygotowywanie się do polowania na bizony miały swoje tajemne strony; i tak na przykład Indianie Menominee przyzywali bizony przy pomocy pewnych magicznych dla nich grzechotek.
Praktykowany przez wiele plemion Taniec Przybądź Bizonie był w rzeczywistości obrzędem, który zawsze przynosił pożądany skutek, ponieważ szamani i myśliwi tańczyli na zmianę dzień i noc, nieraz nawet przez wiele tygodni, dopóki bizony nie pojawiły się w okolicy, co było wówczas rzeczą zupełnie naturalną, biorąc pod uwagę nieprzeliczone stada wędrujące po Prerii.
Bizon był też podstawą bytu Indian Blackfoot. Jego mięso dostarczało im pożywienia; skóra używana była na odzież i pokrycie tipi; z kości robiono rękojeści narzędzi, igły i inne przybory; z rogów robiono łyżki; surowa skóra używana była do wyrobu toreb; a nawet ogon wykorzystywany był jako oganiacz od much lub jako kropielnic, którą spryskiwano wodą gorące kamienie w szałasie pary.
Nie można się więc dziwić temu, że Indianie Blackfoot uważali bizona za święte zwierzę, podarowane im przez Słońce. W wielu więc swych religijnych ceremoniach składali bizonom specjalne dar, a za każ-dym razem, gdy tylko zabito bizona-albinosa, skórę jego zostawiano jako ofiarę dla Słońca.
Na początku XVIII wieku Indianie Blackfoot stosowali trzy metody polowania na bizony. Najczęściej spotykana metodą było wykorzystywanie piskun, czyli bizonich zeskoków. Było to zazwyczaj strome zbocze, na które zapędzano bizony i jeśli nie padły one spadając w dół, zabijano je zza koralu budowanego wcześniej na dnie doliny. Drugą metodą było wkradanie się w sam środek małego stada. Myśliwi zakłuwali wtedy najlepsze sztuki, podczas gdy pozostałe krążyły wokół mężczyzn. Trzecie, najbardziej podniecającą metodą, była pogoń, podczas której myśliwy na swym najszybszym koniu ścigał uciekające stado i strzelał do zwierząt z małej odległości.
George Catlin, przebywając w latach 30-tych XIX wieku wśród Indian Blackfoot zanotował:
"Skoro tylko ustał północny wiatr pędzący zwały śniegu gdzieś od Alaski czy Yukonu, a promienie słoneczne roziskrzyły tysiącem kolorów powłokę śnieżną, nowe życie wstąpiło w moich gospodarzy. Cała wioska była w ruchu - szykowano się bowiem do wyprawy na bizony, których niedaleką obecność sygnalizowano.
Mimo mrozu zobaczyłem na placu zbornym grypę tancerzy. Nogi pokryte spodniami z wilczych skór, górna część korpusu naga. Wszyscy stali na rakietach śnieżnych, mających chronić przed zapadaniem się w puszysty śnieg. Zobaczyłem taniec Śniegu. Taniec ten ma podwójne przeznaczenie. Albo wita śnieg wróżący łatwiejsze polowanie na bizony, albo zastępuje modlitwę do Wielkiego ducha, aby raczył jak najprędzej spowodować wiosnę.
W moim wypadku zapowiadał polowanie, które odbyło się tego samego dnia. Niestety mogłem być tylko dalekim widzem, gdyż nie umiałem zrobić ani jednego kroku w rakietach. Konieczność szerokiego rozstawiania nóg spowodowała, że przy pierwszym kroku wywróciłem się i dopiero z pomocą Babtysty zdołałem się wydobyć ze śniegu. Indianie natomiast mknęli jak strzała ku miejscu spodziewanego zatrzymania się stada.
Z natury rzeczy polowanie to nie mogło być obliczone na masowe wymordowanie bizonów, jak to się dzieje w lecie, ale w każdym razie zapewniało Indianom Blackfoot możność powiększenia uszczuplonych zapasów mięsa. Aby jednak móc upolować większą ilość zwierzyny Indianie zapędzali stado w głęboki śnieg. Tam już panem położenia był człowiek, bizony bowiem zapadające się po brzuchy nie mogły się bronić ani uciekać. Jedynym ich ratunkiem było jak najszybsze przebrnięcie przez lawinę i wydobycie się na stoki wzgórz pokrytych małym śniegiem. Udało im się, ale w każdym razie kilkadziesiąt sztuk legło na placu łowów.
Przy gorącej ze świeżego mięsa pieczeni opowiadano mi w gronie rodzinnym wodza o przeróżnych sposobach polowania na bizony. Zainteresował mnie szczególnie jeden, którego świadkiem byłem dopiero podczas drugiej wizyty u Indian Blackfoot.
- Był to czas - opowiadał wódz - wojny z Indianami Crow i ich sojusznikami. Cała wioska wyruszyła na bój pozostawiając tylko niedołężnych starców, kobiety i młodzików. Otóż dwóch z nich postanowiło dostarczyć matce bizoniego mięsa, gdyż cały jego zapas wzięli ze sobą wojownicy.
Malcy słyszeli od starszych, że bizon nie boi się wilka, pozwalając mu podejść dość bliska siebie. Prze-brawszy się więc w wilcze skóry podkradli się na strzał z łuku pod stado i zabili dwie potężne sztuki.
Sposób ten jednak należy do niebezpiecznych, gdyż bizony chcąc zmienić miejsce popasu, wpadają czasami na wilki i tratują je na śmierć."
Odwiedzając później Indian Mandan, George Catlin zanotował:
"Indianie Mandan są małym szczepem i ponieważ nie lubią oddalać się zbytnio od swych siedzib, nie chcąc popaść pod przemoc potężniejszych od nich wrogów, narażeni są często na głód. W takim krytycznym położeniu każdy mężczyzna przynosi ze swego namiotu maską (skórę z głowy bizona razem z rogami); każdy jest bowiem obowiązany trzymać zawsze taką maskę w pogotowiu. Wtedy zaczyna się taniec, zwany przez nich Przybądź Bizonie!, którego celem jest nakłonić stada bizonów, aby zmieniły szlaki swych wędrówek, skierowały się w stronę wsi i zaczęły się paść na pięknych wzgórzach i w dolinach okolicznych, gdzie Indianie Mandan będą mogli je ubić i upiec.
Gdy nadal brak jest mięsa, wówczas donosi się o smutnym stanie rzeczy wodzom i czarownikom. Ci przyjmują to do wiadomości na uroczystym zebraniu i postanawiają, że trzeba zastosować starą i pewną metodę, która nigdy jeszcze nie zawiodła.
Wódz każe posłańcom i obwoływaczom głosić swoje zarządzenia. Już w kilka minut później pośrodku wsi, przed wielkim Domem Tajemnic, rozpoczyna się taniec. Wykonywany on jest w grupach po dziesięciu, piętnastu mężczyzn, z których każdy naciąga na głowę swą maskę, rogatą głowę bizona, i trzyma w ręce ulubiony łuk lub włócznię, broń używaną zwykle do polowania na bizony.
Taniec ten zawsze przynosi pożądany skutek. Wykonuje się go bowiem dzień i noc bez przerwy, tak długo, aż zjawą się bizon. Grzmią bębny, brzęczą grzechotki, rozbrzmiewają nieustannie pieśni i okrzyki, a przyglądający się stoją z maskami i bronią w ręku gotowi w każdej chwili do zastąpienia zmęczonego tancerza, który opuszcza plac. Podczas tej podniosłej ceremonii na pobliskich wzgórzach stoją czujki wypatrujące pojawienie się zwierzyny. Ujrzawszy zbliżające się stado, podrzucają w górę swoje płaszcze ze skóry bizonów. Znak ten jest natychmiast zauważony i zrozumiany przez całą wieś. Po odebraniu po-myślnej wiadomości rozlegają się okrzyki dziękczynne na cześć Wielkiego ducha, a w większym jeszcze stopniu na cześć czarowników i tancerzy, oni to bowiem są bezpośrednimi sprawcami sukcesu! Szybko postępują przygotowania do polowania. Najlepsze kawałki mięsa składa się w ofierze Wielkiemu duchowi, po czym następuje uczta, podczas której Indianie Mandan oddają się obżarstwu i pijaństwu.
Taki taniec wykonywano bez chwili przerwy dwa i trzy tygodnie, aż do wielkiego momentu pojawienia się bizonów. Tym sposobem jest on zawsze skuteczny, a tancerze wierz, że to oni sprowadzili zwierzynę.
Według panującego prawa każdy mężczyzna we wsi Indian Mandan jest więc obowiązany mieć w pogotowiu maskę bizona. Wisi ona na słupie u wezgłowia jego legowiska, aby mógł ją włożyć natychmiast, gdy rozlegnie się wezwanie wodza do tańca. Maskę nasuwa się na głowę. Jest ona zwykle zakończona paskiem skóry na całą długość ciała bizon; do tego przyczepiony jest ogon zwierzęcia, który tancerz wlecze za sobą po ziemi. Gdy któryś z tancerzy zmęczy się, daje to poznać w ten sposób, że pochyla się do przodu, zginając ciało do ziemi. Natychmiast jeden z widzów 'strzela' do niego tępą strzała i tancerz pada na ziemię jak trafiony bizon. Stojący dokoła mężczyźni chwytają go za pięty i wyciągają z kręgu tańczących, wymachując nad nim nożami. Następnie umownymi ruchami 'zdzierają skórę' i 'dzielą mięso' rzekomej ofiary, i dopiero po tym tancerz może odejść. Na jego miejsc inny mężczyzna nakłada maskę i przyłącza się do tańczących. Dzięki tym zmianom taniec może trwać bez przerwy dzień i noc aż do osiągnięcia upragnionego celu - przybycia bizonów."
Zbigniew Stolarek w swej książce zatytułowanej "Czerwone oczy maski" zamieścił tekst zatytułowany "Śpiew Pawnisów podczas Tańca Bizona":
Powiedział:
Podnosi się niewidoczny bizon.
To jego słowa.
Podnosi się niewidoczny bizon.
Podnosi się w wielkiej przestrzeni niewidoczny bizon.
Podnosi się niewidoczny.
Do około 1800 roku Indianie Prerii przyswoili sobie sposób polowania na bizony z koni. Pozwalał on myśliwym na zadawanie bawołom śmiertelnych ciosów w przypadku, gdy stado uciekało w panicznym popłochu. Koń umożliwiał też tubylcom szybkie odnajdywanie pasących się stad bawołów. Przy pomocy konia myśliwy mógł też naganiać bawoły do miejsc, gdzie czekała na nich śmierć lub zamknięcie w potrzasku. Jeźdźcy chętnie maskowali konie i siebie samych, używając okryć ze skóry bawolego cielaka lub też wilka. Pozwalało to na swobodne poruszanie się pośrodku bizoniego stada.
W czasie takiego polowania wprawny myśliwy mógł zabić około sześciu bizonów. Sposób ten dostarczał Indianom wiele emocji, umożliwiał wykazanie się odwagą, sprawności oraz dużą umiejętno-ścią sztuki jeździeckiej. Przestawiał on jednak duże niebezpieczeństwo dla myśliwego, przede wszystkim z powodu wierzchowca, który gnając wśród stada, oślepiony kurzem, narażony był na połamanie nóg w przypadku natrafienia na nory piesków preriowych, bądź innych zwierząt. Upadek konia oznaczał dla my-śliwego nieuchronną śmierć przez stratowanie.
Indianie używali stosunkowo krótkich łuków, chociaż w czasie pieszych wędrówek były one nieco dłuższe. Po zdobyciu koni, podczas jazdy wierzchem łatwiej można było posługiwać się krótszym lukiem (około 105 cm długości). Łuki były używane przez Indian jeszcze przez długi czas po zdobyciu koni, ponieważ nabijanie przez lufę ówczesnych muszkietów sprawiało wiele trudności, co uniemożliwiało szybkie strzelanie. Łuki posiadały dużą przewagę nad muszkietami nabijanymi przez lufę. W czasie koniecznym na ponowne naładowanie muszkietu wprawny łucznik mógł wystrzelić z łuku od 12 do 15 strzał.
W czasie gdy strzelby nabijane były przez lufę, stosowanie indiańskich łuków podczas konnego polowania posiadało wielką przewagę nad bronią palną, której ponowne ładowanie było trudne i bardziej czasochłonne.
Drugi sposób polowania, podkradanie się, polegał na pieszym podchodzeniu do stada. Wymagał on od myśliwego zimnej krwi, czujności, skupienia, dokładnej znajomości zwyczajów bizonów oraz umiejętności wykorzystywania rzeźby terenu. Gdy myśliwy pieszo podkradł się do stada, często ukrywając się pod wilczą skórą, spokojnie wybierał odpowiednie zwierzęta i kolejno je zabijał, nie narażając siebie ani swego konia na niebezpieczeństwo. Bizony bowiem nie płoszyły się widokiem padającego obok zwierzęcia, a czasem nawet pozwalały myśliwemu otwarcie podejść do siebie. Przeważnie też nie płoszył je pojedynczy huk broni palnej.
Przed przekroczeniem rzeki Missisipi przez białych kolonistów, milionowe stada bizonów wypasały się na Wielkich Równinach Wewnętrznych, stanowiąc główną podstawę życia tamtejszych Indian. Jednak wciąż wzrastająca ekspansja białych ludzi na zachód, ustawiczne wędrówki przez prerie, zakładanie fortów, osiedli i rancz hodowlanych ogradzanych drutami, budowa linii kolejowych oraz masowe trzebiene bizonów przez białych myśliwych sprawiły nagłe zmniejszanie się pogłowia tych zwierząt.
Biali najpierw wybili bizony na wschód od Missisipi. W 1850 roku niemal ich tam nie było. Trudno powiedzieć, ile bizonów pasło się na równinach. Dzisiaj twierdzi się, że było ich 50-100 milionów. W 1866 roku generał Phil Sheridan ocenił, że między Camp Supply na Terytorium Indiańskim a Fort Dodge (późniejsze Dodge City) było 100 milionów sztuk, a to tylko część wielkich stad.
O zagładzie bizonów zdecydowało kilka czynników. Okazało się, że ogromne stada były poważną przeszkodą w budowie kolei transkontynentalnej; mogły np. zatrzymać pociąg na wiele godzin. Linie kolejowe wynajmowały myśliwych do zabijania bizonów. Organizowały nawet specjalne "myśliwskie" pociągi, których pasażerowie mogli z okien wagonów strzelać do pasących się zwierząt. W tym samym czasie w garbarniach na Wschodzie stwierdzono, że pogardzane do tej pory skóry bizonie doskonale nadają się do celów przemysłowych. Za skórę płacono początkowo 8 dolarów. Szybko obliczono, że na równinach pasie się fortuna i na Zachód ruszyły tłumy myśliwych. Najpierw zaczęto wybijać tzw. stado południowe.
Łowcy polowali samotnie lub w grupach po kilku lub nawet kilkunastu strzelców. Przed wyruszeniem na wyprawę przygotowywali sprzęt i angażowali skórników. Jeden myśliwy potrzebował 2-3 ludzi obsługi. Po przybyciu na teren polowania zakładano obóz i rankiem łowca ruszał na poszukiwanie stada. Po odnalezieniu zwierzyny zajmował stanowisko strzeleckie i otwierał ogień. Jeżeli wszystko dobrze przeprowadził, to huk strzałów i padające ofiary nie płoszyły reszty bizonów, które dalej pasąc się spokojnie stawały się łatwym łupem. Do polowań używano zwykle jednostrzałowych karabinów Sharps i Remington o dużej donośności sile rażenia. Dysponując metalowymi łuskami i spłonkami, amunicję myśliwi robili sobie sami. strzelano opierając broń na widełkach. Po każdych pięciu strzałach lufę chłodzono wodą.
Kilka godzin po łowcy z obozu wyruszał wóz ze skórnikami. Kierowali się na odgłos strzałów. Po przybyciu na miejsce przystępowali do pracy. Doświadczony myśliwy nigdy nie zabijał zbyt wielu zwierząt naraz. Ciała sztywniały i nie można było ściągnąć skór. W relacjach o polowaniach często spotyka się informacje o tzw. postojach. Zdarzało się, że napotkawszy niewielkie stado strzelec wybijał je do ostatniej sztuki. Rekordowe "postoje" to 300, a nawet więcej ofiar.
Z powodu ogromnej podaży ceny na skóry mocno spadły. By utrzymać dotychczasowe dochody, myśliwi zaczęli zabijać więcej. W ciągu roku jedna tylko firma z Dodge City wyekspediowała na Wschód ćwierć miliona skór. W 1879 roku stado południowe przestało istnieć. Przetrwały pojedyncze sztuki, a ostatnie cztery bizony na tym terenie zabito w 1889 roku. W roku 1883 wytrzebiono całkowicie stada północne. W październiku 1883 roku ostatnie stado liczące około 1000 sztuk pojawiło się w pobliżu rezerwatu Indian Sioux, pomiędzy miastem Bismarck a Black Hills. Wtedy to Siedzący Byk wyprowadził Indian Hunkpapa z agencji Standing Rock na polowanie. W przeciągu dwóch dni stado przestało istnieć. Było to ostatnie polowanie Indian Sioux na bizony.
Wielu ludzi uświadomiło sobie, że bizony stanęły w obliczu zagłady. W legislaturze Teksasu złożono nawet projekt objęcia ochroną części bizonów na wydzielonych terenach, niestety, został odrzucony. W obszarach zajętych przez bizony widziano ziemię potrzebną do hodowli wielkich stad bydła. Eksterminacja bizonów miała być również środkiem do ujarzmienia Indian. Pozbawieni podstawowego źródła żywności, zostaliby skazani na wegetację w rezerwatach i uzależnieni od dostaw rządowych. Śmierć bizonów oznaczała śmierć Indian. Proponowano nawet nadawanie specjalnego medalu za zabijanie zwierząt. Na awersie miała widnieć głowa bizona, a na rewersie głowa Indianina. Tego projektu jednak nie przyjęto. Indianie nie patrzyli biernie na wybijanie zwierząt na terenach zagwarantowanych traktatem. Rozpoczęli wojnę z łowcami. Interweniowało wojsko.
Po wybiciu stada południowego przyszła kolej na północne. To znikło w 1884 roku. Opublikowany 1 lipca 1902 roku raport Departamentu Spraw Wewnętrznych stwierdzał, że na swobodzie w Stanach Zjednoczonych żyje 30 bizonów, W Kanadzie 570. W niewoli 664 w USA, 30 w Kanadzie, w Niemczech 46, w Rosji 2, w Anglii 26, w Australii 12, w Belgii, Holandii, Francji po 14, w innych krajach 100. Razem 1494 bizony. W 1903 roku założono American Bison Society i rozpoczęto, uwieńczone sukcesem, prace nad ratowaniem gatunku.
"Tatanka - opowieść o bizonie" - taki tytuł nosiła niecodzienna wystawa rzeźb z brązu autorstwa Peggy Detmers. Posągi przedstawiające 14 bizonów i trzech konnych wojowników Lakota zostały odsłonięte 7 czerwca 2003 roku niedaleko Deadwood w Dakocie Południowej, tuż obok Dunbar Resort, kontrowersyjnego ośrodka rekreacyjnego, który chce wybudować aktor Kevin Costner, znany ze swej życiowej roli w filmie "Tańczący z wilkami". Rzeźby mają stać się nową atrakcją dla turystów. Obok postawiono już sklep z pamiątkami, kawiarnię i bar, w którym serwowane są m.in. steki z bizona. Dorośli muszą zapłacić 6,5 dolara, żeby zwiedzić wystawę, dzieci - 4,5 dolara. Indianie mogący okazać stosowny dokument tożsamości mają wstęp gratis.
Bizoni Chłopiec - Tatan'ka-hokśi'la; Buffalo Boy. Indianin Santee-Yanktonai Sioux. Spełniając ślubowanie złożone podczas Tańca Słońca w wieku 30 lat - holował sześć bizonich czaszek. Ponownie wziął udział w tej ceremonii 10 lat później. Imię jego nawiązuje do wizji w której ukazał mu się bizon.
Bizoni Róg - Zyskał sobie dużo zwolenników w plemieniu pod koniec 1877 roku. Poprzednio był zwiadowcą armii Stanozjednoczników podczas wojen z Indianami Sioux i Nez Perce. Crook, Howard i Miles wysoko sobie cenili jego zdanie. W czasie powstania, które zaczęło się od tego, że 30 maja 1878 roku pijany Indianin Bannock postrzelił dwóch Białych, stanął na czele 200 Indian Bannock, Pajute i Umatilla. Zginął 8 czerwca 1878 roku w starciu z ochotnikami z Silver City.
Bizoni Żołnierze - tak Indianie określali Murzynów służących w armii USA. Na Zachodzie stacjonowały i brały udział w walkach dwa pułki piechoty i dwa kawalerii złożone wyłącznie z Murzynów. Nazwę tę Indianie nadali im ze względu na ich krótkie, kręcone włosy przypominające bizonią sierść. Inna wersja mówi, że nazwa wzięła się od płaszczy z bizoniego futra, chętnie noszonych przez murzyńskich żołnierzy w zimie.
Black Bear, Ben - Tak oto powiedział o roli muzyki w życiu Indian Lakota:
"Pragnę dziś powiedzieć o tym, co już jest poznane. Indianie Lakota nie śpiewają o jednej tylko, określonej rzeczy. Pierwszym tematem są święte drogi. Pewne pieśni zostały dane świętym ludziom, medicine man'om. Poprzez te pieśni mężczyźni i kobiety, chłopcy i dziewczęta, proszą o rzeczy dla siebie - oni także śpiewają święte pieśni. Śpiewają również dla przyjemności, żeby się zabawić. Robią to, żeby się rozerwać i są szczęśliwi. A dalej są pieśni smutku. Oto różne rodzaje pieśni; a jeśli ktoś śpiewa, szybko to polubi. Dlatego właśnie ja sam, śpiewający od kiedy miałem 12 lat, kocham śpiewać. Oto ja. Niech tak będzie.
A teraz opowiem wam o tańczeniu i o tym, jak wielu spośród was to nie interesuje. Wiele spośród was, którzy jednak tańczą i będą tańczyć, zna piękno tańca i wie, że jest to najlepsza rozrywka. Cokolwiek złego zaplanowaliście, nie będzie miało miejsca. Zamknijcie swoje umysły tylko dla tańczenia, wasze ciało będzie się miało świetnie. Nie będzie tłuste. Wasze ciało będzie wyśmienite. I wasze ramiona i ciało będą się miały dobrze. Kto tańczy, nie choruje, Uczestniczenie w tańcach to świetna zabawa, taniec może też poprawić samopoczucie. Nie wiem, jak ktoś, kto tego nie robi może żyć na tej ziemi. Ludzie tańcem napominają tych, którzy lubią bić swoją rodzinę. Dopóki żyjecie, jesteście mieszkaniem dla Wakan Tanka i będziecie oddawać przysługi innym, a potem bawić się i czuć dobrze. Jeśli ktoś tak nie postępuje, wybuchnie od środka. Te trzy rzeczy są najważniejsze. Uświadomcie sobie to. To są prawdy. Niech tak będzie.
Blackfoot (1) - Konfederacja Indian Blackfoot.
Indianie Blackfoot w swym własnym języku określali siebie samych jako Soyi-tapi, czyli Ludzie Prerii. Innym ich dawnym określeniem było Niitsitapi, Prawdziwi Ludzie, ale zaprzestano używania tej nazwy, gdyż zaczęli nią się określać poszczególne osoby indiańskiego pochodzenia, niezależnie od swej przynależności plemiennej.
Niitsitapi ulegali powoli przeobrażeniom i w końcu podzielili się na trzy grupy, lub inaczej klany ( ang. bands ). Grupy te, spokrewnione poprzez mieszane małżeństwa, ściśle ze sobą współpracujące, dokonujące wymiany handlowej, o podobnej kulturze i dialektach powstałych na bazie dawnego, wspólnego języka żyły i polowały, przed przybyciem pierwszych osadników, na wielkim obszarze prerii rozciagającym sie wzdłuż lancucha Gór Skalistych. Po powstaniu Stanow i Kanady oraz rezerwatów po obu stronach granicy, nastąpił kolejny podział.
Obecnie Niitsitapi składa sie z czterech grup ( ang. bands ). Grupy wchodzące w skład Niitsitapi to :
1. Siksika - nazywani Blackfoot - żyją w Kanadzie - rezerwat Siksika w Południowej Albercie, koło Gleichen, na wschód od Calgary.
2. Apatohsipiikani - nazywani Północni Piikani lub Peigan- żyją w Kanadzie - rezerwat Piikani ( Peigan) w Południowej Albercie, na zachód od Fort Macleod.
3. Kainai - nazywani Blood - żyją w Kanadzie - rezerwat Blood w Południowej Albercie,na północ od Cardston.
4. Ammskaapipiikani - nazywani Południowi Piikani lub Blackfeet - żyją w USA - w Montanie, w rezerwacie graniczącym od północy z Kanadą
Świadectwa archeologiczne wykazują istnienie silnych związków Indian Blackfoot z Indianami Cree.
Kiedyś ziemie ich otoczone były ze wszystkich stron przez wrogów. Postanowili wtedy rozdzielić się na trzy obozy, których zadaniem miała być ochrona wspólnej granicy. Jedna grupa udała się na północ, chroniąc pozostałych przed Indianami Cree. Druga grupa poszła na południowy-zachód, zwalczając plemiona górskie. Trzecia grupa udała się na południowy-wschód, chroniąc resztę przed Indianami Crow, Assiniboin i Sioux. W jakiś czas później pewien mężczyzna z grupy północnej przybył z wizytą do dwóch pozostałych, przechodząc po drodze przez spaloną ogniem prerię. Kiedy doszedł do obozu południowo-wschodniego, pytał o wodza, a każdy odpowiadał mu, że to on nim jest. W wyniku tego mężczyzna ten nazwał ich grupę Akainai, Wiele Wodzów, co stało się podstawą do nazwy Kainai, rodzimej nazwy Indian Blood.
Rewanżując się, Indianie Kainai, z racji poczerniałych mokasynów podróżnego, nazwali jego grupę Sik-sikah' - Czarne Stopy.
Gdy wędrowiec przybył do obozu trzeciego, zauważył tam pewną leniwą kobietę, która źle garbowała skóry. W wyniku tego jeden mężczyzna nosił okrycie na którym gniły nadal sterczące kawałki sierści o mięsa. Gość ten nazwał więc tę grupę Apikuni - Skubane Skrobaczki, a określenie to zostało z kolei zmienione na nazwę Indian Peigan.
I tak to powstała Konfederacja Indian Blackfoot, składająca się pierwotnie z trzech plemion: Blood, Blackfoot i Peigan. Wszyscy oni mówili tym samym językiem. Częścią ich konfederacji byli także mówiący odmiennym językiem Indianie Sarcee i Gros Ventre.
Byli to Indianie Równin, podążającymi za bawołami i żyjącymi z myślistwa.
Podstawą ich bytu był bizon. Jego mięso dostarczało im pożywienia; skóra używana była na odzież i pokrycie tipi; z kości robiono rękojeści narzędzi, igły i inne przybory; z rogów robiono łyżki; surowa skóra używana była do wyrobu toreb; a nawet ogon wykorzystywany był jako oganiacz od much lub jako kropielnica, którą spryskiwano wodą gorące kamienie w szałasie pary.
Nie można się więc dziwić temu, że Indianie Blackfoot uważali bizona za święte zwierzę, podarowane im przez Słońce. W wielu więc swych religijnych ceremoniach składali bizonom specjalne dary, a za każdym razem, gdy tylko zabito bizona-albinosa, skórę jego zostawiano jako ofiarę dla Słońca.
Podróżowali w małych grupach, używając psów do ciągnięcia na włókach ich dobytku.
W XVII wieku Indianie Blackfoot kupowali od indiańskich handlarzy takie dobra białych jak noże, siekiery czy też garnki, płacąc za to olbrzymie ceny.
Do połowy XVIII wieku nie widzieli białego, ale zaraz po tym wiedzieli już o nim i o jego zamierzeniach.
Między 1700 a 1725 rokiem Indianie konfederacji Blackfoot weszli w posiadanie koni. Pochodziły one od koni Hiszpanów, które zostały zdobyte i przekazane na północ przez plemiona z Południa. W tym też mniej więcej czasie dotarł do nich David Thomson, opowiadając ustami Indian Blackfoot:
"Nasi wrogowie, Indianie Snake, wraz ze swymi sprzymierzeńcami posiadali Misstutin (Wielkie Psy, czyli konie), na których jeździli tak szybko jak to pędzą jelenia i przy których to pomocy rozbili Indian Peigan, waląc ich po głowach swymi kamiennymi Pukamoggan'ami (maczugami).
David Thomson zapisał też:
"Wojenny wódz koniecznie chciał obejrzeć efekty strzałów z naszych karabinów. Interesował się także celnością strzału a my kazaliśmy ustawić mu tarcze w odległości 60 jardów od nas, przeciętej płaskim terenem. Obserwowali nas mając naciągnięte i gotowe do strzału swe łuki. Każdy z nas skorzystał ze sposobności oddania strzału rozbijając kulą części tarcz, lub je łamiąc, a każdy strzał był celny."
Nauczywszy się dosiadać koni, Indianie konfederacji Blackfoot ścigali też przy ich pomocy bizony. Zdobywane w ten sposób większa zapasy żywności, pozwoliły im poświęcać więcej czasu religijnym stowarzyszeniom, sztuce dekoracyjnej i prowadzeniu wojen. Stworzyło to również możliwość zbierania się w większe grupy, co wzmacniało w całej grupie poczucie wspólnej więzi.
W tym to też okresie Indianie konfederacji Blackfoot stosowali trzy metody polowania na bizony. Najczęściej spotykaną metodą było wykorzystywanie piskun, czyli bizonich zeskoków. Było to zazwyczaj strome zbocze na które zapędzano bizony i jeśli nie padły one spadając w dół, zabijano je zza koralu budowanego wcześniej na dnie doliny. Drugą metodą było wkradanie się w sam środek małego stada. Myśliwi zakłuwali wtedy najlepsze sztuki, podczas gdy pozostałe krążyły wokół mężczyzn. Trzecią, najbardziej podniecającą metodą, była pogoń, podczas której myśliwy na swym najszybszym koniu ścigał uciekające stado i strzelał do zwierząt z małej odległości.
Gdy w 1754 roku dotarł do nich Anthny Henday, Indianie Blackfoot byli już zręcznymi jeźdźcami, będąc dodatkowo wyposażonymi w karabiny, kotły i noże.
W czasie przybycia do Indian konfederacji Blackfoot pierwszych brytyjskich handlarzy, konfederacja tych Indian kontrolowała obszar dochodzący na zachodzie do gór Rocky, na północy poza rzekę North Saskatchewan, na południu poza rzekę Missouri, a na wschodzie do dzisiejszej granicy między kanadyjską prowincją Albeta a Saskatchewan.
Mimo, że południowa część terenów konfederacji Indian Blackfoot rozciągała się na obszarze dzisiejszych Stanów Zjednoczonych, Indianie ci niezbyt chętnie spoglądali na Stanozjednoczników. Stosunek taki utrzymywał się już od 1806 roku, kiedy to ekspedycja Lewisa i Clarka miała starcie z Indianami Peigan. Sytuację tę pogarszał też fakt stosowania przez Stanozjednoczników i Brytyjczyków odmiennych metod zdobywania futer. Na północy angielscy handlarze zakładali forty i zachęcali Indian do przynoszenia tam futer i skór, i do prowadzenia z nimi handlu wymiennego. Na południu zaś Stanozjednoczeniowi ludzie gór i traperzy sami zdobywali futra, unikając jakiegokolwiek handlu z Indianami. Indianie konfederacji Blackfoot mężczyzn tych uważali za złodziei i traktowali ich jako wrogów.
W 1809 roku Alexander Henry oszacował liczebność Indian konfederacji Blackfoot na 5200 osób.
Handlarze futrami donosili w 1815 roku, że Indianie Peigan kontrolowali całe myśliwskie tereny rozciągające się na sto mil do gór; Indianie Blood znajdowali się między rzeką Red Deer a Bow; na północ od nich byli Indianie Blackfoot; Indianie Sarcee - między rzekami Red Deer a Buttle, na wschód od jeziora Beaverhille, a na południu od grupy Blood i na wschód od grupy Peigan żyli Indianie Gros Ventre. W przeciągu jednak kilku następnych lat, wszystkie te plemiona pod wpływem naporu i ataków Indian Cree i Assiniboin, przesunęły się daleko na południe.
W 1823 roku Handlarze z Fort Edmonton donosili, że liczebność Indian konfederacji Blackfoot wynosiła 10800 osób.
W 1831 roku Amerykańska Kompania Futrzana zawarła pokój z plemionami konfederacji Indian Blackfoot i wzniosła nad górną Missouri Fort Peigan. Od tej chwili wśród omawianych plemion zaczął gwałtownie rozwijać się handel w których Indianie śrubowali Stanozjednoczników, chcąc pozyskać jak najlepsze ceny za swe futra.
George Catlin w 1832 roku liczebność Indian konfederacji Blackfoot oszacował na 13200 osób.
W połowie XIX wieku Indianie Peigan rozszerzyli swój obszar, wchodząc na teren dzisiejszej Montany, lecz wycofali się na południe, do rzeki Bow; Indianie Blood byli poniżej obszaru wzgórz Lethbridge-Sweetgrass; Indianie Blackfoot w środku, poniżej przejścia Blackfoot na rzec Red Deer; Gros Ventre znajdowali się na obszarze wzgórz Cypress i na południe od nich, podczas gdy Indianie Sarcee przebywali wzdłuż rzeki Red Deer.
Plemiona te jednakże całkowicie nie opuściły północnych terenów jeszcze do 1841 roku, kiedy to sir George Simpson zaznaczył, że rzeka Saskatchewan tworzyła linię dzielącą Indian Blackfoot od Indian Cree. Simson podróżował wtedy między Fort Pitt a Edmonton.
W 1841 roku sir George Simpson liczebność Indian konfederacji Blackfoot oszacował na 7200 osób. Pisał też o nich, jako o "bardzo interesujących ludziach, którzy wydają się bardziej ciekawi niż jakiekolwiek inne tubylcze plemię Ameryki Północnej".
1 czerwca 1848 roku Paul Kane namalował koło Fort Pitt grupę wodzów konfederacji Indian Blackfoot, wśród których był między innymi Mały Róg, Biały Bizon, Duży Wąż i Żelazny Naszyjnik.
W 1854 roku James Poty liczebność Indian konfederacji Blackfoot oszacował na 6800 osób.
Pierwsze, główne zmiany w stosunkach między Indianami konfederacji Blackfoot a białymi zaistniały w 1855 roku, kiedy to podpisano traktat z rządem USA. W tym czasie Stany Zjednoczone rozważały możliwość budowy drogi żelaznej w kierunku zachodnim i potrzebowały otrzymać prawo do ziemi indiańskiej. Mocą powyższego traktatu plemiona oddały większą część Montany w zamian za wyłączność polowania na pozostawionym im terenie i wypłacanie im rocznej renty i innych korzyści. Traktat ten podpisało 14 wodzów Indian Peigan, 8 wodzów Indian Blood i 4 innych wodzów konfederacji Indian Blackfoot. Wielu Indian Blood i Indian z plemienia Blackfoot nie było obecnych przy podpisywaniu traktatu. Żyli oni prawie wyłącznie na brytyjskiej części swych terenów myśliwskich i nie byli zainteresowani zawieraniem traktatu ze Stanozjedncznikami.
Kilka lat później, przez Montanę zaczęli przechodzić biali. Pierwszymi z nich byli wolni od opłat handlarze i misjonarze. Odkrycie zaś w górach złota spowodowało powódź poszukiwaczy tego kruszcu oraz ciągnących wraz z nimi kupców i hodowców.
W 1861 roku pośród skonfederowanych Indian Blackfoot wybuchła sprzeczka związana z kradzieżą koni, w wyniku czego ze stowarzyszenia wystąpili Indianie Gros Ventre, stając się zajadłymi wrogami Indian Blackfoot.
W 1866 roku doszło do takiej ilości starć pomiędzy Indianami konfederacji Blackfoot a wchodzącymi na ich ziemie białymi, że zaniepokojeni tym mieszkańcy Montany nazwali je Wojną Indian Blackfoot. Zdarzenia te zakończyły się w 1870 roku atakiem kawalerii Stanów Zjednoczonych, dowodzonej przez majora Eugene Bakera, na spokojny obóz Indian Peigan.Po masakrze dokonanej przez Bakera, wielu Indian konfederacji Blackfoot w obawie przez Stanami Zjednoczonymi dążącymi do ich wyniszczenia, przekroczyło granicę, udając się do Kanady.
W 1870 roku Alfred Sully, generał armii Stanów Zjednoczonych oszacował liczebność Indian konfederacji Blackfoot na 6144 osób.
Kiedy w latach 1880-81 łowcy skór Białych wyrzynali olbrzymie stada bizonów, wielu starszych Indian Blackfoot wierzyło, że bizony zostały schowane przez Słońce w dziurze w ziemi, ponieważ gwiazda ta obraziła się na Indian za zniszczenie ich dawnej drogi życia.
W 1869 roku wolni od opłat handlarze wykombinowali, że mogą na południu Alberty i Saskatchewanu sprzedawać whisky, bez obawy zostania zaaresztowanym przez władze Kanady czy też Stanów Zjednoczonych. Pierwszą, placówkę handlową wzniesiono zimą 1869/70 roku. W następnych latach, jak grzyby po deszczu, wyrosły kolejne. Szybko nastąpiła demoralizacja plemion. Jednej tylko zimy w tych placówkach zabito 70 Indian Blood. Ojciec Scollen, tak opisał tę sytuację:
"Woda ognista płynęła tak obficie, jak rwący strumień gór Rocky i setki ubogich Indian padało ofiarą Białych, wyrywających im pieniądze, inni padali od trucizn a jeszcze inni zamarzali na śmierć, lub zostali w stanie oszołomienia alkoholowego zabici przez awanturników białych."
W krótkim czasie plemiona konfederacji Indian Blackfoot zostały doprowadzone do nędzy i ubóstwa. Jednakże z pomocą przybył im rząd kanadyjski, przysyłając w 1874 roku na zachód nowoczesną Policję Konną Północnego-Zachodu, która zmusiła do ucieczki nielegalnych handlarzy. Indianie konfederacji Blackfoot zaczęli odbudowywać swe rozbite życie, uzupełnili stada swych oni i na koniec odzyskali swój status panów Równin.
Ale i w Kanadzie na ziemie Indian konfederacji Blackfoot zaczęli napływać osadnicy białych. Pierwsze ich drobne osady powstały wokół fortów wznoszonych przez Police Konną, a następnie powstało tam kilka rancz i farm. Zaalarmowani tymi poczynaniami Indianie konfederacji Blackfoot, odwołali się do rządu Kanady i rok później doszło do zawarcia traktatu. W wyniku tej umowy Indianie konfederacji Blackfoot oddali kanadyjskiemu rządowi całą południową Albertę w zamian za rezerwat zapewniający pięciu osobom obszar 1 mili kwadratowej. Indianie zapewnili sobie też roczną rentę i inne korzyści.
W tym też czasie konfederacja Indian Blackfoot została skutecznie podzielone na dwie części. Indianie Peigan Południowi żyli na terenie Stanów Zjednoczonych, uważając za swój dom rezerwat położony nad rzeką Birch i Two Medicine, podczas gdy Indianie Peigan Północni, Blackfoot i Blood żyli po stronie kanadyjskiej. Do 1880 roku, kiedy całkowicie wyniszczono bizony, kanadyjscy Indianie z plemienia Blackfoot żyli głównie wokół Blackfoot Crossing, 60 mil na wschód od Calgary; Indianie Blood żyli między rzeką St. Mary i Belly, na południe od Fort Mecleod; a Indianie Peigan Północni mieszkali nad rzeką Oldman, 15 mil na zachód od Fort Maclead.
Po 1880 roku historia Indian Blackfoot, Blood i Peigan toczyła się odmiennymi torami. Niekiedy zależało to od urodzaju produktów rolnych, a kiedy indziej od zdolności ich przywódców, przychylności pracowników Departamentu Indian oraz dobrosąsiedzkich stosunków z innymi hodowcami i farmerami.
Blackfoot (2) - Siksika ( Blackfoot ) , Kainai ( Blood ) , Pikanii ( Peigan oraz Blackfeet ) . Indianie z Ameryki Północnej. Zaliczeni do rodziny językowej algonquin. Zamieszkiwali od północnego Saskatchewanu w Kanadzie do południowych źródeł Missouri w Montanie.
Indianie Blackfoot w swym własnym języku określali siebie samych jako Soyi-tapi, czyli Ludzie Prerii. Innym ich dawnym określeniem było Niitsitapi, Prawdziwi Ludzie, ale zaprzestano używania tej nazwy, gdyż zaczęli nią się określać poszczególne osoby indiańskiego pochodzenia, niezależnie od swej przynależności plemiennej.
Niitsitapi ulegali powoli przeobrażeniom i w końcu podzielili się na trzy grupy, lub inaczej klany ( ang. bands ). Grupy te, spokrewnione poprzez mieszane małżeństwa, ściśle ze sobą współpracujące, dokonujące wymiany handlowej, o podobnej kulturze i dialektach powstałych na bazie dawnego, wspólnego języka żyły i polowały, przed przybyciem pierwszych osadników, na wielkim obszarze prerii rozciagającym sie wzdłuż lancucha Gór Skalistych. Po powstaniu Stanow i Kanady oraz rezerwatów po obu stronach granicy, nastąpił kolejny podział.
Obecnie Niitsitapi składa sie z czterech grup ( ang. bands ). Grupy wchodzące w skład Niitsitapi to :
1. Siksika - nazywani Blackfoot - żyją w Kanadzie - rezerwat Siksika w Południowej Albercie, koło Gleichen, na wschód od Calgary.
2. Apatohsipiikani - nazywani Północni Piikani lub Peigan- żyją w Kanadzie - rezerwat Piikani ( Peigan) w Południowej Albercie, na zachód od Fort Macleod.
3. Kainai - nazywani Blood - żyją w Kanadzie - rezerwat Blood w Południowej Albercie,na północ od Cardston.
4. Ammskaapipiikani - nazywani Południowi Piikani lub Blackfeet - żyją w USA - w Montanie, w rezerwacie graniczącym od północy z Kanadą
Kiedyś ziemie ich otoczone były ze wszystkich stron przez wrogów. Postanowili wtedy rozdzielić się na trzy obozy, których zadaniem miała być ochrona wspólnej granicy. Jedna grupa udała się na północ, chroniąc pozostałych przed Indianami Cree. Druga grupa poszła na południowy-zachód, zwalczając plemiona górskie. Trzecia grupa udała się na południowy-wschód, chroniąc resztę przed Indianami Crow, Assiniboin i Sioux. W jakiś czas później pewien mężczyzna z grupy północnej przybył z wizytą do dwóch pozostałych, przechodząc po drodze przez spaloną ogniem prerię. Kiedy doszedł do obozu południowo-wschodniego, pytał o wodza, a każdy odpowiadał mu, że to on nim jest. W wyniku tego mężczyzna ten nazwał ich grupę Akainai, Wiele Wodzów, co stało się podstawą do nazwy Kainai, rodzimej nazwy Indian Blood.
Rewanżując się, Indianie Kainai, z racji poczerniałych mokasynów podróżnego, nazwali jego grupę Sik-sikah' - Czarne Stopy.
I pod tą też nazwą, Czarne Stopy, Indianie ci spopularyzowani są w Polsce. Podejrzewając jednak, że już na samym początku ich nazwa została źle przetłumaczona na język angielski i powinno ich się nazywać raczej Czarnymi Mokasynami, nie chcę dalej stosować ich być może niewłaściwej nazwy, i pozostaję przy tej pierwotnie im przypisanej w języku angielskim - Blackfoot.
Indianie Blackfoot opowiadali sobie między innymi o tym, jak to pewnego razu Stary Człowiek wyruszył na polowanie i wziął ze sobą Lisa. Polowali przez kilka dni, ale nic nie udało im się ubić. Była późna jesień, a pogoda ciepła, przyjemna. Pewnego dnia, gdy głód im już bardzo dokuczał, Starzec wszedł na samą grań i po drugiej stronie zobaczył cztery wielkie bizony leżące na ziemi. Nie było jednak sposobu, żeby dostać się bliżej zwierzyny. Wycofał się chyłkiem do tyłu, aby go nie zobaczyły, i opowiedział Lisowi, co widział. Zastanawiali się długo, jakim sposobem można by zabić byki. W końcu Starzec rzekł do
- Braciszku, przychodzi mi na myśl tylko jeden sposób zdobycia tych byków. Oto mój plan, jeśli się zgodzisz. Wyskubię ci futro z wyjątkiem małego kosmyka na końcu ogona. Potem pójdziesz na drugą stronę wzgórza i będziesz się przechadzał przed bizonami tam i z powrotem, a wydasz im się tak zabawny, że zaśmieją się na śmierć.
Lisowi nie bardzo się to podobało, ale nie mógł wymyślić nic lepszego, zgodził się więc na propozycję. Starzec oskubał go do gołej skóry, z wyjątkiem koniuszka ogona; Lis przeszedł przez grań i zaczął się przechadzać. Kiedy zbliżył się do bizonów, zaczął stroić żarty, chodził na tylnich łapach i wyczyniał różne sztuczki. Bizony podniosły się i zaczęły przyglądać się Lisowi. Nie wiedziały, co o tym sądzić. Potem zaczęły się śmiać, a im dłużej mu się przyglądały, tym głośniej się śmiały, aż w końcu, jeden po drugim, padły z wyczerpania. Wtedy Starzec przeprawił się na drugą stronę góry, poszedł do bizonów i zaczął je oprawiać. Tymczasem zrobiło się zimno.
- Ach, braciszku - odezwał się Starzec do Lisa - spisałeś się znakomicie. Nie dziwię się, że byki padły ze śmiechu. Sam o mało nie umarłem, kiedy patrzyłem na ciebie z góry. Wyglądałeś bardzo śmiesznie.
Mówiąc to obdzierał zwierzęta ze skóry i przygotowywał mięso, aby je zanieść do obozu. Przez cały też czas mówił do Lisa, który stał obok ze skulonym grzbietem, szczękając zębami. Zerwał się północny wiatr, w powietrzu zaczęły fruwać płatki śniegu. Było coraz zimniej. Starzec nie przestawał mówić a Lis siedział za nim w milczeniu, z wysuniętą szczęką, z odsłoniętymi zębami.
W końcu Starzec oprawił bizony i pociął mięso, a wstając odezwał się do
- Robi się bardzo zimno, prawda? No cóż, nie musimy się przejmować chłodem. Mamy dosyć mięsa na zimę, nie będziemy robić nic innego tylko ucztować, tańczyć i śpiewać aż do wiosny.
Lis nie odzywał się słowem. Starzec rozgniewał się i zawołał:
- Dlaczego nic nie odpowiadasz? Nie słyszysz, że do ciebie mówię ?
Lis dalej milczał. Wtedy rozwścieczony Starzec zapytał:
- Cóż to, nie umiesz mówić ?
Zrobił krok w kierunku Lisa i trącił go nogą, a Lis się przewrócił. Był już sztywny, zamarzł na śmierć.
Inne podanie Indian Blackfoot mówi o wodzu-kobiecie, która w przebraniu brzydkiej niewiasty została wzgardzona przez wodza-mężczyznę. Chcąc się zemścić, przemieniła się znowu w piękność, jaką w istocie była, i włożyła na siebie najwspanialsze szaty. Wtedy rozkazała zwracającemu uwagę tylko na powierzchowność zalotnikowi, aby zamienił się w drzewo i zapuścił korzenie tam, gdzie właśnie się znajdował; i tak stał się on drzewem, a teraz wciąż jeszcze gniewa się na swój los i drąży brzeg, na którym stoi.
Indianie Blackfoot układali kamienie w kształt krzyża, aby oddać cześć Staremu Człowiekowi Który Zsyła Wiatry.
Indianie Blackfoot wierzyli, że jedno z trzech plemiennych świętych zawiniątek podarowane im zostało przez Ptaka Grzmotu.
Mówią też, że początki odprawianego przez nich Tańca Słońca sięgają w daleką przeszłoś, w czasy, gdy zamiast koni używali psów jako zwierzęta juczne, a okrycia namiotów nie przytwierdzali jeszcze do ziemi drewnianymi kołkami, ale kamieniami.
Kiedyś Indianie Blackfoot rozbili obóz w pobliżu gór. W pogodną noc dwie młode siostry położyły się spać w wysokiej trawie przed szałasem swoich wodzów. Starsza z dziewcząt o imieniu Skrzydlata, zbudziła się przed świtem, gdy Gwiazda Poranna wschodziła nad prerią. Gwiazda wyglądała bardzo pięknie, błyszcząc w czystym powietrzu o brzasku. Dziewczyna wpatrywała się z zachwytem w niebo i wydawało się jej, że gwiazdą tą jest piękny młodzieniec i że stoi on bardzo blisko niej. Zbudziła więc siostrę, wołając:
- Spójrz na Gwiazdę Poranną! To piękny i z pewności mądry młodzieniec. Wielu chłopców pragnie się ożenić ze mną, ale ja kocham tylko tego jednego.
W kilka miesięcy później, kiedy liście już zżółkły, a gęsi odlatywały na południe, Skrzydlata poszła sama nad rzekę po wodę. Wracając zobaczyła na ścieżce młodego mężczyznę, który jej zastąpił drogę. Skromnie skręciła w bok, żeby go wyminąć, ale nieznajomy wyciągnął rękę, jakby chciał dziewczynę zatrzymać siłą.
Oburzona tym zuchwalstwem krzyknęła:
- Odsuń się z mojej drogi! Nikt nigdy nie ośmielił się zatrzymywać mnie w ten sposób !
- Jestem Gwiazda Poranna - odparł łagodnie. - Pewnego pogodnego ranka w miesiącu kwitnienia zobaczyłem cię śpiącą na trawie przed szałasem i zakochałem się w tobie. Przyszedłem, żeby cię zabrać do nieba, do szałasu mojego ojca Słońca. Będziemy tam żyli razem w zgodzie i szczęściu.
Był on wysoki i przystojny, jego długie, jasne włosy zdobił żółty pióropusz, a w ręku trzymał gałąź jałowca, z której zwieszała się pajęczyna. Od jego pięknego ubrania z miękko wyprawionych skór bił zapach sosen i słodkiej trawy.
Skrzydlata przypomniała sobie, jak wspaniale wyglądał na niebie tamtego letniego świtu, i miłość zbudziła się na nowo w jej sercu. Zapragnęła pójść za nim, ale odpowiedziała niepewnie:
- Muszę najpierw pożegnać się z ojcem i matką.
- Nie ! - Odparł. - Nie wolno ci z nikim rozmawiać. Nie wolno nikomu zradzać tego, dokąd odchodzisz.
Podał jej gałąź jałowca oplecioną siecią pajęczą, wetknął we włosy żółte pióro i pouczył co ma zrobić.
- Ręką uchwyć się górnego pasma pajęczyny, a nogi oprzyj na dolnym. A teraz zamknij oczy!
Kiedy jej pozwolił otworzyć oczy, byli już w podniebnym świecie i stali przed wielkim szałasem.
- To jest dom moich rodziców, Słońca i Księżyca - rzekł Gwiazda Poranna. - Wejdź. Moja matka powita cię życzliwie.
Ojca nie było w domu, bo działo się to w porze dziennej, gdy Słońce wędruje zwykłym szlakiem. Ale matka Księżyc była i syn jej oznajmił:
- Pewnej nocy w miesiącu kwitnienia zobaczyłem tę dziewczynę śpiącą na prerii. Pokochałem ją i przyprowadziłem jako swoją żonę do rodziny.
Matka Księżyc przyjęła Skrzydlatą jako synową, a wódz Słońce, gdy wrócił wieczorem, także się ucieszył z jej przybycia. Teściowa ubrała dziewczynę w suknię z miękkiej jeleniej skóry ozdobioną zębami łosia i świętymi malowidłami.
- Dzięki ci za to - rzekła Księżyc, - że zostałaś żoną naszego syna.
Skrzydlata żyła w podniebnym świecie szczęśliwie ze swoim Gwiazdą Poranna i nauczyła się wielu różnych rzeczy, a gdy urodziła syna, nazwała go Gwiezdnym Chłopcem.
Teściowa podarowała wówczas Skrzydlatej motykę mówiąc:
- Tylko czysta kobieta może używać tej motyki. Będziesz nią wykopywała korzenie, ale ostrzegam; nie wykopuj olbrzymiej rzepy, która rośnie w pobliżu domu Pająka. Masz teraz dziecko. Gdybyś wykopała ten korzeń, ściągnęłabyś na nas wszystkich nieszczęście.
Skrzydlata, gdziekolwiek by nie poszła, zawsze brała ze sobą dziecko i motykę. Często też spoglądała na olbrzymią rzepę, ale bała się ją dotknąć.
Pewnego dnia, przechodząc obok niej i myśląc o tajemniczej przestrodze teściowej, dała się skusić ciekawością i postanowiła zobaczyć, co kryje się pod rzepą. Położyła dziecko w trawie i zaczęła kopać, ale motyka wbita w ziemię utknęła tak, że kobieta nie mogła jej z powrotem wyciągnąć.
Wtedy to ujrzała nad swoją głową lecące dwa wielkie żurawie. Poprosiła je o pomoc. Wołała je trzy razy, lecz dopiero za czwartym razem ptaki zatoczyły koło i sfrunęły do niej. Stanęły po obu stornach olbrzymiej rzepy i wbijając głęboko swoje mocne dzioby, zaczęły ją podważać to z tyłu, to z przodu, śpiewając przy tym:
To jest Korzeń Święty
Gdziekolwiek kopie,
Moje korzenie są święte.
Powtórzyły tę pieśń cztery razy obracając się na północ, na południe, na wschód i na zachód. Za czwartym razem wyciągnęły rzepę z ziemi.
Skrzydlata spojrzała w powstała dziurę i zobaczył daleko w dole ziemski świat. Teraz dopiero zrozumiała, że ogromna rzepa zatykała otwór, przez który Gwiazda Poranna wprowadził ją do Nieba. Zobaczyła daleko w dole obozowisko Indian Blackfoot, miejsce, gdzie przedtem żyła. Widziała zabawy młodych mężczyzn i krzątaninę kobiet, które garbowały skóry, budowały szałasy, zbierały na wzgórzach jagody albo też przechodziły przez łąkę by z rzeki pobrać wodę. Skrzydlata długo wpatrywała się w te znane jej widoki. Wracając do domu, płakała po drodze. Poczuła się samotna, zatęskniła za zieloną prerią i za swym plemieniem.
W szałasie czekała już na nią matka Księżyc i Gwiazda Poranna.
- Wykopałaś święty korzeń! - Krzyknął Gwiazda Poranna.
Skrzydlata nic nie odpowiedziała, a matka Księżyc rzekła:
- Ostrzegałam cię, żebyś nie dotykała wielkiej rzepy, bo kocham Gwiezdnego Chłopca i nie chcę się z nim rozstawać.
Do wieczora już nie rozmawiali na ten temat. Gdy wódz Słońce wrócił ze swojej codziennej wędrówki, wszedł do szałasu i zwrócił się do synowej:
- Co się stało? Dlaczego jesteś smutna? Widzę, że czymś się martwisz.
- Tak - odparła. - Tęsknię do rodzinnych stron. Dzisiaj spojrzałam w dół i zobaczyłam swoich współplemieńców.
Wódz Słońce rozgniewał się i rzekł do syna:
- Twoja żona okazała się nieposłuszna, musisz ją odesłać na Ziemię.
Matka Księżyc próbowała ułagodzić gniew wodza, który jednak nie ustępował:
- Skrzydlata musi wrócić do swoich. Nie będzie już wśród nas szczęśliwa.
Gwiazda Poranna zaprowadził więc żonę do domu Pająka, który kiedyś wciągnął ją w swojej sieci do Nieba. Włożył jej na głowę czarodziejski czepiec, należny tylko czystym kobietom. Włożył Gwiezdnego Chłopca w jej ramiona, owinął ich razem skórą z łosia i pożegnał się a nimi.
Pająk spuścił ostrożnie przez dziurę na dół kobietę wraz z dzieckiem. Była pełnia lata, miesiąc dojrzewania jagód, gdy Skrzydlata wieczorem weszła do szałasu swoich rodziców. Zamieszkała tam, ale nie czuła się szczęśliwa. Często chodziła z Gwiezdnym chłopcem na szczyt wzgórza i płakała z żalu po utraconym mężu. Pewnej nocy została na górze sama. Gdy przed świtem Gwiazda Poranna ukazał się nad równiną, Skrzydlata zaczęła błagać go, żeby zabrał ją znów do nieba. On jednak jej tego odmówił.
- Byłaś nieposłuszna, nie możesz więc do nas wrócić. Z własnej winy cierpisz, sama ściągnęłaś nieszczęście na siebie i na swoich bliskich.
W kilka miesięcy później Skrzydlata zmarła. Umarli też i jej rodzice, a Gwiezdny Chłopiec został sam. Był bardzo biedny, nie miał ani odzieży, ani też nawet mokasynów. Nie śmiał się bawić z innymi dziećmi. Kiedy plemię zwinęło obóz i przeniosło się gdzie indziej, nie odważył się za nim pójść, bo rówieśnicy obrzucali go kamieniami i obelgami. Bardzo też wstydził się swojej tajemniczej blizny, którą miał na twarzy i która stawała się coraz to większa. Wszyscy wyśmiewali się z niego i złośliwie nazywali go Pokiereszowanym.
Będąc bardzo przygnębionym, zwrócił się o radę o starej znachorki, jedynej swej przyjaciółki.
- To twój dziadek, wódz Słońce, naznaczył cię blizną na twarzy - powiedziała znachorka. - Tylko on może cię od niej uwolnić.
Gwiezdny Chłopiec postanowił więc pójść do Nieba, gdzie mieszkał jego dziadek, wódz Słońce. Stara znachorka zrobiła dla młodzieńca mokasyny i dała mu na drogę zapas suszonego mięsa.
Gwiezdny Chłopiec wędrował samotnie przez równiny i góry, aż doszedł nad wielka wodę do miejsca, gdzie Słońce nad nią zachodził. Trzy dni i trzy noce leżał na brzegu poszcząc i modląc się do Słońca. Wieczorem, czwartego dnia, zobaczył na wodzie świetlista ścieżkę. Wbiegł na nią i doszedł w pobliże domu Słońca. Ukrył się i czekał. Rano wódz Słońce wyszedł ze swego szałasu, gotowy do codziennej wędrówki.
Młodzieniec pokazał mu się, lecz dziadek zrazu nie poznał wnuka i wpadł w wielki gniew na widok przybysza z Ziemi. Jednakże babka Księżyc obroniła biedaka. Gwiazda Poranna, wciąż piękny i młody, przyniósł pęk suszonej słodkiej trawy i zapalił ją jako ofiarę, okadzając chłopca dymem. Gwiezdny Chłopiec opowiedział o trudach swej wędrówki i wyjaśnił, że podjął ją z rozpaczy, bo odtrąciła go dziewczyna, którą kocha. Ojciec zrozumiał wówczas, dlaczego syn ma twarz tak smutną i zasępioną, więc ulitował się nad nim.
- Pomogę ci - przyrzekł.
Gwiezdny Chłopiec zamieszkał w szałasie wodza Słońce wraz z babką i ojcem. Pewnego dnia podczas wspólnego polowania uratował życie ojcu, zabijając siedem ogromnych, groźnych ptaków, które go zaatakowały. Wszyscy troje byli mu za to wdzięczni, a wódz Słońce dał się wreszcie przebłagać i spełnił jedyną prośbę Gwiezdnego Chłopca - usunął bliznę z jego twarzy.
- Zrobię cię swoim specjalnym wysłannikiem do Indian Blackfoot - oznajmił potem wnukowi. - Powiedz im, że przywrócę zdrowie chorym z ich plemienia, jeżeli będą raz w roku urządzali święto na moją cześć. Nauczył też Gwiezdnego Chłopca wszystkich sekretów Tańca Słońca oraz modlitw i pieśni, które powinny towarzyszyć obrzędowi. Dał mu też dwa krucze skrzydła jako znak wysłannika Słońca oraz suknie z miękkiej skóry łosia.
- Tę suknie wolno nosić tylko czystej i dobrej kobiecie - rzekł. - Niech taka kobieta urządzi Taniec Słońca, a jej chorzy współplemieńcy zostaną uzdrowieni.
Gwiazda Poranna dał synowi czarodziejski flet i nauczył go przepięknej pieśni.
- Muzyką i śpiewem oczarujesz serce dziewczyny, którą kochasz - zapewnił go.
Gwiezdny Chłopiec wrócił do obozu Indian Blackfoot Drogą Mleczną - najkrótszą ścieżką prowadzącą z Nieba na Ziemię. Powtórzył współplemieńcom wszystko, co wódz Słońce kazał mu przekazać. Spełniła się też obietnica, którą otrzymał od swego ojca - zdobył serce ukochanej. Potem wódz Słońce wziął młodą parę do Nieba i sprawił, że Gwiezdny Chłopiec stał się równie piękny i wspaniały jak jego ojciec. Gdy obaj ukazują się o brzasku na wschodzie, Indianie Blackfoot często mylą ich, nie mogąc odróżnić Gwiazdy Porannej od towarzyszącej mu planety Jowisz, którą tego powodu nazywali Mylną Gwiazdą Poranną. Gwiazda Północna, nieruchomo tkwiąca na firmamencie, to dziura w niebie, przez którą Skrzydlata została niegdyś wciągnięta do szałasu wodza Słońce i przez którą później spuszczono ją z powrotem na Ziemie. Przez te dziurę prześwieca blask pochodzący z domu wodza Słońce. Półkole gwiazd na wschodzie to Szałas Pająka. Gwiazdozbiór nazwany został tak dlatego, że przypomina Indianom kamienie służące do podtrzymywania pokrycia szałasu, jakie pozostawały po opuszczeniu obozowiska.
Podarki przyniesione z Nieba przez Skrzydlatą zostały użyte podczas pierwszego Tańca Słońca, a później służyły podczas wszystkich następnych. Czarodziejski czepiec, suknia z miękkiej skóry obszyta zębami łosia, motyka do kopania rzepy, słodka trawa jako kadzidło i szczypce do wyjmowania z ognia gorących węgli to obrzędowe przedmioty używane przez kobietę, która ślubuje, że zorganizuje ceremonię na cześć Słońca. Ona też przechowuje je potem, aż do następnego Tańca Słońca.
Występujące wśród Indian Blackfoot Stowarzyszenie Wszystkich Przyjaciół składało się z tuzina lub większej ilości tajnych stowarzyszeń, grupujących swych członków pod względem wieku. Musieli oni cechować się życzliwością, śpieszeniem z pomocą i braniem udziału w wojnach, lecz głównie stosowali kary dla osób łamiących zasady tych stowarzyszeń.
Indianie Blackfoot polowali na jelenie, kozy górskie, króliki i inne zwierzęta, ale najbardziej zaangażowani byli w polowanie na bizony. Nadto zbierali owoce i korzenie. Nadmiar żywności suszyli i przechowywali na okres zimy.
Smakowali w korzeniach camssi, które szczególnie obficie rosną na wschodnich zboczach Gór Skalistych. Korzenie te wykopywano, gotowano i suszono. Bulwy zbierano podczas kwitnienia; od połowy czerwca do połowy lipca. Pieczono je w dołach. W wykopanym dole rozpalano duże ognisko, które następnie pokrywano płaskimi kamieniami. Po kilku godzinach, gdy kamienie i ziemia w dole były już bardzo gorące, usuwano węgle i popiół. Dół wykładano trawą i prawie do pełna napełniano bulwami camas. Na nie kładziono warstwę trawy i warstwę gałęzi. Wszystko przykrywano 10 - centymetrową warstwą ziemi. Na tym samym miejscu rozpalano ogień i podtrzymywano go jeden, lub dwa, dni - w zależności od ilości zebranych bulw. Gdy otwierano dół, zbierały się wokół niego małe dzieci i zlizywały bardzo słodki sok, zbierający się na trawie i gałęziach. Świeżo upieczone korzenie camassi smakują jak pieczone kasztany doprawione odrobiną ziemniaków. Wyjęte z dołu korzenie suszono następnie na słońcu i przechowywano w woreczkach. Czasami ucierano je i suszono razem z świdośliwami.
Ciekawostką jest, że Indianie Blackfoot, będąc plemieniem nomadycznym, jako jedyną roślinę uprawiali tytoń. Tytoń przeważnie palili tylko mężczyźni, chociaż małe fajki były używane przez kobiety.
W 1600 roku Indianie Crow i Blackfoot dysponowali już pojedynczymi wierzchowcami. Ponieważ dawniej, do przewozu swych pakunków, używali oni tylko psów, dlatego z początku bardzo się dziwili widząc, że konie z szybkością jeleni tę samą oddawały im usługę i dlatego nazywali je punokomita, czyli jelenio-psami.
David Thompson opowiedział też ustami tych Indian, że:
"Nasi wrogowie, Indianie Snake, wraz ze swymi sprzymierzeńcami posiadali Misstutin (Wielkie Psy, czyli konie) na których jeździli tak szybko jak to pędzą jelenie i przy których to pomocy rozbili Peeagansów, waląc ich po głowach swymi kamiennymi Pukamoggan'ami (maczugami)".
Między 1700 a 1725 rokiem koń stał się już podstawą kultury Indianie Blackfoot. Wkrótce też powstała wśród nich opowieść o tym, jak to kiedyś pewien wielki wódz pozwalał swoim koniom paść się swobodnie na górze Chief Mountain. Konie były piękne, szybkie i silne, pod każdym względem lepsze od innych, a to dlatego, że karmiły się trawą, która nie rośnie nigdzie indziej poza górą Chief Mountain.
Wybierając się ze swoimi ludźmi na polowanie lub wojnę, wódz zawsze zostawiał swe piękne konie pod opieką córki, przekonany, że ona jedna zna tajemną ścieżkę prowadzącą na szczyt.
Mylił się, bo sekret ten odkrył również pewien młody mężczyzna z jego plemienia. Kochał się w pięknej córce wodza, ale i ojciec i córka odtrącali go. Młody mężczyzna zaprzysiągł im zemstę.
Którejś nocy późną jesienią, gdy wódz był z myśliwymi daleko od wioski na polowaniu, młody mężczyzna zaprowadził na szczyt góry bandę nieprzyjaciół. Wiedzieli oni, że wódz ma piękne białe konie, i pragnęli je ukraść. Wiedzieli też, że córka wodza jest piękna, i chcieli ją porwać. Odtrącony przez dziewczynę młodzieniec wskazał więc wrogom jedyną ścieżkę prowadzącą na szczyt i nieprzyjacielscy wojownicy szybko wspięli się na górę. Byli pewni zwycięstwa i cieszyli się na myśl o zdobyczy, która niechybnie wpadnie im w ręce.
Dziewczyna jadąc na ulubionym, białym jak śnieg wierzchowcu spostrzegła nadchodzących wrogów. W pierwszej chwili zdawało się, że nie ma ratunku ani dla niej, ani dla koni. Wiedziała, że na szczyt i ze szczytu prowadzi tylko jedna ścieżka, a właśnie tę drogę zastąpiła jej nieprzyjacielska banda. Wolała śmierć własną i ojcowskich koni niż niewolę.
Nagle znad szczytu zerwała się gwałtowna zamieć śnieżna. Dziewczyna skrzyknęła konie i pchnęła wierzchowca w pełen galop. Na czele stada skoczyła prosto w zawieruchę. Nieprzyjacielscy wojownicy pognali na oślep za nią i wszyscy runęli w przepaść.
Po dziś dzień Indianie widząc śnieżną zamieć wirującą nad górą Chief Mountain mówią:
- Białe konie galopują szybko i wysoko. Wróżą nam szczęśliwe polowanie.
Po zdobyciu koni stale parli na zachód. Wojowali z wszystkimi sąsiadującymi plemionami z wyjątkiem Indian Sarsi i Atsina, którzy z nimi współdziałali. Utrzymywali przyjazne stosunki z angielskimi posterunkami nad Zatoką Hudson w Kanadzie, od których otrzymywali broń palną i amunicję, natomiast byli wrogo usposobieni do białych Amerykanów uzbrajających ich nieprzyjaciół. Epidemie ospy dziesiątkowały ich, lecz nigdy nie byli rugowani z ojczystych stron przez białych, co tak tragicznie dotknęło inne plemiona w Stanach Zjednoczonych.
Około 1730 roku Indianie Blackfoot przejęli od Indian Cree i Assiniboin karabiny i żelazo. Około 1733 roku Indianie Blackfoot przy pomocy Indian Assiniboin i Cree podbili Indian Shoshone i zapoczątkowali okres przesuwania się na zachód i południowy-zachód, w czym też pomogły im posiadane już wcześniej przez nich pistolety i żelazne groty strzał oraz epidemia ospy.
W 1754 roku, gdy do Indian Blackfoot dotarł Anthony Henday, który opisał ich jako zręcznych jeźdźców, dostatecznie dobrze zaopatrzonych w karabiny, konie i noże.
W dawnych tańcach różnych stowarzyszeń Indian Blackfoot, często odbijano na czerwono ślad dłoni na każdej stronie szyi konia, co wraz z innymi rysunkami na piersi, reprezentowało kontakt ciała konia z wrogiem. Inne źródła podają, że namalowany na końskim zadzie czerwony odcisk dłoni, przekazywał informację, że wojownik pragnie pomścić śmierć kogoś bliskiego, przyjaciela lub krewnego. Namalowana na klatce piersiowej na czerwono figura ludzka znaczyła u Indian Blackfoot, że właściciel konia przejechał swego czasu jakiegoś człowieka.
Między 1750 a 1770 rokiem Indianie Blackfoot dokonali kolejnych zmian w lokalizacji i rozmieszczeniu plemion, przesuwając się na południe od rzeki Bow ku dolnemu biegowi Missouri i ujścia Yellowstone. Stało się to w wyniku chęci zdobycia na Indianach Flathead większej ilości koni oraz w wyniku potrzeby uzyskania bardziej rozległego obszaru obfitującego w bizony.
W 1780 roku liczyli 15000 osób.
Aż do około 1800 roku stosunki między Indianami Cree a Blackfoot miały charakter stosunkowo pokojowy. Gdy jednak Indianie Cree zaczęli przesuwać się na zachód (z powodu wyczerpywania się leśnej żywności i zdobywanych przez nich futer), wtargnęli na równiny i wdarli się ostatecznie na terytorium Indian Blackfoot, równiny stały się areną rywalizacji i kontynuowania potyczek z broniącymi swych ziem.
W 1809 roku Alexander Henry oszacował, że Indianie Blackfoot zamieszkiwali 200 namiotów.
W 1823 roku Handlarze z Fort Edmonton donosili, Indianie Blackfoot zamieszkiwali 500 namiotów.
U Indian Blackfoot jeszcze na początku XX wieku zdarzało się niekiedy, że po złożeniu zwłok zmarłego mężczyzny do grobu, zastrzeliwano obok jego konia, wierząc, że będzie on swemu panu towarzyszył w Krainie Zmarłych.
W 1832 roku do Indian Blackfoot dotarł George Catlin:
"Ujrzałem ich w sposób najmniej oczekiwany. Nim zdążyłem zauważyć niepokój mojego półdzikiego mustanga, poczułem na szyi uścisk lassa, a po chwili zobaczyłem przed sobą rosłego prawie całkiem nagiego czerwonoskórego z parą blisko siebie osadzonych oczu. (...) Dostałem się w ręce Indian Blackfoot.
Olbrzymia, pokryta tipi dolina kazała domyśleć się, że plemię to jest jednym z najliczniejszych. I tak było istotnie; liczyło bowiem z górą 40000 osób.
Wleczony wśród mrowia dzieciaków, wśród dzikich okrzyków triumfu, czy zdziwienia, odzyskałem wkrótce zimną krew i pewność siebie. Z podniesioną do góry głową, bynajmniej nie pod wpływem dumy cywilizowanego członka rasy białych, ale dzięki wrodzonej każdemu malarzowi ciekawości i chęci poszukania widoków i typów do malowania, kroczyłem jak zwycięzca przez wioskę aż przed oblicze wodza.
Była to imponująca postać. Jakżeż inna od tych biedaków, których dotychczas spotykałem. Bardzo wysokiego wzrostu, o regularnych rysach, przenikliwym, ale dziwnie inteligentnym spojrzeniu mężczyzna skupiał w sobie wszelkie cechy człowieka, którego przeznaczeniem jest rozkazywać. Powagę jego podnosił strój. Długa do goleni sięgająca koszula ze skóry jeleniej, wybielonej jak płótno, zdobna w przeróżne symboliczne czerwoną farbą wymalowane znaki stanowiła główną cześć odzienia. Obcisłe spodnie kończyły czarne skórzane zawijki, od których jak się z czasem dowiedziałem, pochodziła nazwa całego plemienia. Głowę zdobił pióropusz spadający poniżej kolan, spleciony ze wspaniałych piór skalnego orła. Każde pióro oznaczało jednego w boju zabitego wroga. Powagę podnosiły rogi bawole osadzone ponad obu skroniami.
Rzuciwszy na mnie przelotne spojrzenie zaczął wypytywać wojownika o szczegóły pojmania. Stałem jak na tureckim kazaniu, nie mając bowiem najmniejszego pojęcia o indiańskich narzeczach, orientowałem się tylko dzięki dość wyraźnym gestom, towarzyszącym gardłowej mowie, w którym aż do znudzenia powtarzała się zgłoska "h". Z tych gestów zrozumiałem, że moja paleta z zaschniętymi farbami i sztaluga zwróciły uwagę zarówno wojownika jak i wodza. Zagadka była za trudna, żeby ją mogli bez mojej pomocy rozwiązać i dlatego wezwano tłumacza.
Był to młody Metys włóczęga, w widocznym piętnem francuskiego ojcostwa. Mówił on wszystkimi językami, ale żadnym nie władał. Mieszaniną francuszczyzny z angielszczyzną, podlaną sosem indiańskich okrzyków zagadnął mnie o powody pojawienia się w tak odległych stronach, przy czym ku mojemu zdziwieniu zakończył:
- Niech obcy biały nie pochyla głowy. Wodzowi podoba się odwaga.
- Dziękuję ci za pouczenie, ale powiedz wodzowi, że jestem przyjacielem Indian, że podróżuję, aby ich poznać i Wielkiemu Dobremu Ojcu w Waszyngtonie opowiedzieć o ich życiu i biedzie.
Metys widocznie sumiennie powtórzył moje słowa, bo wódz kazał mnie zwolnić z petów i skinąwszy łaskawie głową wskazał na sztalugi. Nie okazując żadnego zadowolenia i nie dziękując za akt łaski, najspokojniej, jakbym był w mojej nowojorskiej pracowni, ustawiłem sztalugi i zabrałem się do portretowania wodza. W miarę jak na płótnie zarysowywały się kontury postaci, rosło zainteresowanie całego otoczenia. Nie posiadano się z radości, skakano, wrzeszczono i omal nie zatańczono na cześć moją jakiegoś okolicznościowego tańca.
Kiedy szkic był skończony, zapanowała między nami harmonia ukoronowana wypaleniem fajki pokoju. Chociaż kilkadziesiąt pociągnięć dymu z surowego, niczym nie przyprawionego tytoniu powodowała zawroty głowy, wytrwałem do końca, bo w ten sposób zyskiwałem z rąk całej rady sachemów najpewniejszy glejt na dowolne długi pobyt w/śród Indian Blackfoot.
Odprowadzono mnie do oddzielnego tipi, racząc przysmakami z kukurydzy i bawolego szpiku. Metys nie odstępował mnie na krok, a że był miły i wesoły a przede wszystkim bystry i obeznany z różnymi plemionami Ameryki Północnej przyjąłem go na służbę, w której wytrwał do końca mojej dziesięcioletniej wędrówki.
Babtyście (tak się nazywał mój ordynans) nie zamykały się usta. Godny przedstawiciel nadsekwańskiej krwi, opisywał obszernie i malowniczo zwyczaje znanych mu plemion, a szczególnie Indian Blackfoot będących w jego pojęciu ostatecznym wyrazem doskonałości indiańskiej.
- Gdyby monsieur przestraszył się i płakał, dawno by skalp jego zdobił tipi wodza Cztery Niedźwiedzie - zakończył swoją epopeję ku czci naszych gospodarzy.
- Babtysto! Co pleciesz o niedźwiedziach ?! - Przerwałem potok słów mojego informatora.
- Wódz zakuł nożem aż cztery niedźwiedzie. O to bardzo silny i bardzo odważny człowiek. On zabił czterech białych.
- Zabił czterech białych i chodzi bezkarnie po świecie ?
- Nic mu się nie stanie. On ma więcej wojowników pod sobą, niż biali żołnierzy. Zresztą zamordowani oszukali Indian Blackfoot. Wzięli dużo skórek gronostajowych i nic nie zapłacili. Oni tak często robią. Inne plemiona się boją, ale Indianie Blackfoot nie. Kompania futrzana cicho siedziała i jeszcze przysyła dużo tytoniu i dużo noży, aby tylko Cztery niedźwiedzie nie pogniewał się i nie wbił topora na ścieżce do białych z Kanady.
Z dalszego opowiadania dowiedziałem się, że kraina Indian Blackfoot bogata jest tylko w cenne i na rynku poszukiwane skóry przeróżnych odmian łosi, bobrów, niedźwiedzi i oposów, zaś poza tym jest biedna i pozbawiona wszelkich bogactw mineralnych. Ostatnie było raczej szczęściem dla plemienia, gdyż z braku łatwych zysków nie wałęsały się w tych stronach bandy spekulantów i poszukiwaczy złota, tak dotkliwie dających się we znaki innym plemionom.
Indianie Blackfoot zdobywszy opinię niebezpiecznych dzikusów mogły we względnym spokoju żyć i rozwijać się.
Ponieważ plemię to można zaliczyć do klasycznego typu Indian, wolnego od mieszaniny krwi i wpływów innych ras, obserwowałem je ze szczególniejszym zamiłowaniem. Tu dopiero zauważyłem różnice budowy ciała Indianina i Europejczyka i stwierdziłem jak dalece natura jest rzeźbiarką ludzi i jak dalece budowa człowieka ustosunkowuje się do rodzaju pracy."
Opisując rolę kobiet w społecznościach Indian Ameryki Północnej, George Catlin zauważa:
"Podczas dłuższego pobytu wśród Indian Blackfoot miałem sposobność zaobserwowania wspomnianych kwarantan (chodzi o odosobnienie kobiety związane z menstruacją). Naturalnie nie poważyłem się spojrzeć do środka szałasu, gdyż ciekawość taką przepłaciłbym życiem. Śmiałek zaglądający do wnętrza szałasu oczyszczenia sam staje się nieczystym i idzie pod sąd wiedźm, broniących godności płci słabszej, a już lepiej być oskalpowanym za życia, niż ściganym przez rozwścieczone stare baby indiańskie.
Gdy okres się skończy, następuje kąpiel, po niej łaźnia a wreszcie namaszczenie ciała wonnymi ziołami. Dopiero wtedy powraca córka do rodziców, względnie żona do męża."
W dalszej części swych wspomnień, George Catlin pisał, skąd to bierze się nadzwyczajna sprawność Indian we władaniu orężem, opisując to na przykładzie Indian Blackfoot:
"Z brzaskiem dnia zaroiło się na zbornym placu. Z każdego tipi wypełzały małe postacie chłopców. Najstarsi nie przekraczali czternastego roku życia, a najmłodsi ledwo ukończyli piąty rok, przechodząc jednak już pod wyłączną opiekę ojca.
Kilkuset malców pobiegło pędem na polanę, gdzie ich oczekiwali już dwaj starsi wojownicy. Każdy maluch otrzymał łuk, pęk strzał zrobionych z grubej trawy i drewniany nóż, a do włosów przymocował wiązki z trawy mające naśladować bujne zazwyczaj czupryny odwiecznie wrogiego plemienia Indian Crow.
Na dany znak dowódców rozpoczęła się prawdziwa rewia wojskowa. Biegi, podchody i pełzania trwały tak długo, aż oba oddziały stanęły na odległość paru kroków i zasypały się gradem strzał. Każdy trafiony był obowiązany pod groźbą wykluczenia z zabaw wojennych upaść na ziemię i poddać się aktowi skalpowania. Zwycięzca podbiegał do niego, i stanąwszy na niby-trupie skalpował drewnianym nożem, po czym zatkawszy za pas chlubnie zdobytą wiązkę trawy wydawał okrzyk bojowy i powracał do szeregu.
Po dwóch godzinach, a czasem i dłużej następował powrót do wioski na dobrze zasłużony poczęstunek z rąk matek obu drużyn.
Teraz przychodziła kolej na starszych kandydatów na wojowników. Zabawa ta nazywająca się czng-ki polega na szybkości wypuszczania strzał z łuku.
Na obszarze wyklepanym z gliny gromadzą się zawodnicy od lat szesnastu wzwyż, przy czym wskazane jest, aby udział w zabawie brali także wyćwiczeni wojownicy, gdyż w ten sposób w przekonaniu Indian wyrabia się w młodzieży ambicję i chęć dorównania lub pokonania wytrawniejszych i już doświadczonych łuczników.
Następnie, jak przy wszystkich zawodach indiańskich, robione są zakłady o to, kto zostanie zwycięzcą.
Występujący w szrankach zawodnicy trzymają w jednej ręce łuk, a w drugiej dziesięć strzał. Zwycięzcą zostaje ten, który zdoła wypuścić w powietrze największą ilość strzał, nim pierwsza przez niego pionowo w górę wystrzelona spadnie na ziemię.
Ćwiczenia te doprowadzano do tak szalonej wprawy, że Indianin Ameryki Północnej nie ma sobie równego w sprawności używania łuku, przy czym jeszcze przebiją oni strzałami tarcze lub wpuszczają je w cielska bizonów po same pióra. Byłem świadkiem rekordów, podczas których wojownicy wypuszczali do 30 strzał na minutę.
Niewinne te na oko zabawy są nie tylko znakomitą zaprawą wojenną, ale kryją w sobie tajemnicę dłuższego życia. Indianin bowiem wie, że prędzej czy później czeka go kres na polu bitwy. Pragnie więc jak najdłużej żyć i cieszyć się sławą dobrego wojownika, stara się doprowadzić władanie bronią do doskonałości."
W innej części swych wspomnień George Catlin pisze:
"Po trzech miesiącach pobytu wśród moich pierwszych czerwonoskórych przyjaciół czułem się jak u siebie w domu. Indianie z zadziwiającą uprzejmością starali się umilić mi pobyt, a szczególnie szli na rękę ilekroć chciałem zapoznać się z ich zwyczajami. Nie kryli oni niczego zazdrośnice przed oczyma białego, ale odsłaniali wszelkie tajniki swojej bardzo prymitywnej, ale swojskiej i bezpretensjonalnej kultury. Wykończenie każdego portretu lub krajobrazu było dla Indian Blackfoot wydarzeniem dnia, któremu stale poświęcano wypalenie kilku fajek, a nawet obdarowywano mnie cennymi dla moich zbiorów upominkami."
A pewnego dnia:
"Jeszcze oczu dobrze nie przetarłem, gdy do tipi wpadł Babtysta z wiadomością, że za chwilę żony wodza przystąpią do pieczenia indyka i pragną, aby Dobra Biała Twarz była przy tym obecna.
Poszedłem. Opodal tipi wodza wyżłobiono w ziemi otwór wykładając jego ścianki kamieniami i zaklejając otwory gliną. Do tego przedpotopowego pieca włożono starannie oczyszczonego indyka, napełnionego bawolim tłuszczem. Obłożono go jakimś zielem aromatycznym, przykryto warstwą kamieni i nad tym wszystkim zapalono ognisko.
Nie obiecując sobie wiele po oczekującej mnie potrawie obserwowałem z zainteresowaniem inne poprzedzające ucztę przygotowania, a mianowicie wypiek chleba i sporządzanie leguminy. Każda z tych funkcji wymagała odmiennych czynności.
Chleb wypiekano w dużym kopulastym piecu, zrobionym z cegły i kamienia. W chwili, gdy przyszedłem, rozpalano obok niego duże ognisko z aromatycznej sośniny. Rozeszła się przemiła woń. Skoro piec piekarski odpowiednio się rozgrzał, włożono doń ładnie wyrośnięte i zgrabnie uformowane ciasto.
Trzecia partia kucharek przygotowywała dwie leguminy. Pierwsza z nich to małe placuszki z białej mąki, wonnych ziół w proszku i wody. Druga zwana piki stanowi obok bawolej pieczeni narodową potrawę indiańska. Piki jest zrobione z niebieskiej lub czerwonej kukurydzy, rzadko żółtej. Rozdrobnione z wodą ciasto rozsmarowuje się na dużej gładkiej jak szło płycie bazaltowej, pod którą pali się ognisko. W kilka minut ciasto jest upieczone. Pięknie zarumienioną warstwę zsuwają na czyste płótno i odpowiednio do ilości uczestników biesiady łamią na kawałki. Oryginalnie wygląda piki z czerwonej kukurydzy, jest bowiem koloru czerwonej róży. Zauważyłem, że Indianie używają tego pieczywa jak my biszkopcików przy jedzeniu lodów.
Muszę przyznać, że uczta smakowała mi. Indyk nie był co prawda w smaku podobny do naszego, ale był tak dziwnie wonny i tak pięknie zarumieniony, że zjadłem go jako specjał."
W innej części swych zapisków George Catlin zauważa:
"Z wielu opowiadanych mi epizodów wojennych utkwił mi w pamięci jeden, który do złudzenia przypomina starorzymską historię o Horacjuszach i Kuracjuszach.
Plemię Indian Crow napadło raz w nocy Indian Blackfoot, oskalpowało jednego z wojowników i porwało stado koni. Nazajutrz wodzowie zlecili młodemu wojownikowi, a obecnemu wodzowi Cztery Niedźwiedzie, aby zebrawszy pięćdziesięciu wojowników ruszył w pościg za odwiecznym wrogiem. Po dwóch dniach gonitwy dopadli napastników, ale w liczbie pięciokrotnie przewyższającej oddział Indian Blackfoot. Wojownicy radzili, aby posłać po posiłki, ukrywszy się tymczasem w bezpieczne miejsce.
Usłyszawszy taką radę młodzieniec stojący u wrót sławy wbił włócznię w ziemię aż po drzewce i zawołał:
- Do tego doszło, że po dwudniowym pościgu dopadłszy wroga mamy uciekać jak tchórze ? Włócznia moja zbroczona krwią niejednego wroga stoi teraz mocno w ziemi, w ziemię tą niebawem wsiąknie moja krew. Wszyscy możecie wracać do domów, ja sam będę walczył.
Wódz Indian Crow, usłyszawszy te słowa, podjechał do młodzieńca i przekonawszy się, że jest szanowanym wojownikiem, gdyż ma skalpy przytroczone do pasa oraz orle pióro w czuprynie, postanowił stoczyć walkę w pojedynkę. Wbiwszy włócznię obok włóczni młodzieńca ruszył z kopyta i zaczął siać strzały. Przeciwnik nie próżnował i z równą zręcznością posyłał swoje strzały. W końcu padł koń wojownika Indian Blackfoot. Ten zeskoczył i gotował się do nierównej walki z jeźdźcem. Wód Indian Crow jednak również zeskoczył z konia i strzelali dalej aż do ostatniej strzały w kołczanach. Przyszła kolej na nóż, którego młodzieniec nie posiadał. Nie chcąc ustąpić, zasłaniał się łukiem przed razami. Mimo nierównych szans i mimo licznych ran, wojownik Indian Blackfoot zdołał wydrzeć wrogowi nóż z garści i zgładzić go. Walka była zakończona, gdyż wojownicy Indian Crow uszanowali wolę swego poległego wodza i nie napadli na znacznie słabszych wojowników, którzy zabrawszy skalp i włócznię pokonanego powrócili do wioski.
Dzielny młodzieniec został w nagrodę wodzem największego na północy plemienia."
George Catlin postanowił zimę spędzić wśród gościnnych Indian Blackfoot, a i ta pora roku dała mu wiele do obserwacji:
"Skoro tylko ustał północny wiatr pędzący zwały śniegu gdzieś od Alaski czy Yukonu, a promienie słoneczne roziskrzyły tysiącem kolorów powłokę śnieżną, nowe życie wstąpiło w moich gospodarzy. Cała wioska była w ruchu - szykowano się bowiem do wyprawy na bizony, których niedaleką obecność sygnalizowano.
Mimo mrozu zobaczyłem na placu zbornym grupę tancerzy. Nogi pokryte spodniami z wilczych skór, górna część korpusu naga. Wszyscy stali na rakietach śnieżnych, mających chronić przed zapadaniem się w puszysty śnieg. Zobaczyłem taniec Śniegu. Taniec ten ma podwójne przeznaczenie. Albo wita śnieg wróżący łatwiejsze polowanie na bizony, albo zastępuje modlitwę do Wielkiego ducha, aby raczył jak najprędzej spowodować wiosnę.
W moim wypadku zapowiadał polowanie, które odbyło się tego samego dnia. Niestety mogłem być tylko dalekim widzem, gdyż nie umiałem zrobić ani jednego kroku w rakietach. Konieczność szerokiego rozstawiania nóg spowodowała, że przy pierwszym kroku wywróciłem się i dopiero z pomocą Babtysty zdołałem się wydobyć ze śniegu. Indianie natomiast mknęli jak strzała ku miejscu spodziewanego zatrzymania się stada.
Z natury rzeczy polowanie to nie mogło być obliczone na masowe wymordowanie bizonów, jak to się dzieje w lecie, ale w każdym razie zapewniało Indianom Blackfoot możność powiększenia uszczuplonych zapasów mięsa. Aby jednak móc upolować większą ilość zwierzyny Indianie zapędzali stado w głęboki śnieg. Tam już panem położenia był człowiek, bizony bowiem zapadające się po brzuchy nie mogły się bronić ani uciekać. Jedynym ich ratunkiem było jak najszybsze przebrnięcie przez lawinę i wydobycie się na stoki wzgórz pokrytych małym śniegiem. Udało im się, ale w każdym razie kilkadziesiąt sztuk legło na placu łowów.
Przy gorącej ze świeżego mięsa pieczeni opowiadano mi w gronie rodzinnym wodza o przeróżnych sposobach polowania na bizony. Zainteresował mnie szczególnie jeden, którego świadkiem byłem dopiero podczas drugiej wizyty u Indian Blackfoot.
- Był to czas - opowiadał wódz - wojny z Indianami Crow i ich sojusznikami. Cała wioska wyruszyła na bój pozostawiając tylko niedołężnych starców, kobiety i młodzików. Otóż dwóch z nich postanowiło dostarczyć matce bizoniego mięsa, gdyż cały jego zapas wzięli ze sobą wojownicy.
Malcy słyszeli od starszych, że bizon nie boi się wilka, pozwalając mu podejść dość bliska siebie. Przebrawszy się więc w wilcze skóry podkradli się na strzał z łuku pod stado i zabili dwie potężne sztuki.
Sposób ten jednak należy do niebezpiecznych, gdyż bizony chcąc zmienić miejsce popasu, wpadają czasami na wilki i tratują je na śmierć."
W 1841 roku sir George Simpson oszacował, że Indianie Blackfoot zamieszkiwali 300 namiotów.
W połowie XIX wieku Indianie Blackfoot żyli poniżej przejścia Blackfoot na rzec Red Deer.
W 1854 roku James Poty oszacował, że Indianie Blackfoot zamieszkiwali 290 namiotów.
Pierwsze, główne zmiany w stosunkach między Indianami Blackfoot a białymi zaistniały w 1855 roku, kiedy to podpisano traktat z rzędem USA. W tym czasie Stany Zjednoczone rozważały możliwość budowy drogi żelaznej w kierunku zachodnim i potrzebowały otrzymać prawo do ziemi indiańskiej. Mocą powyższego traktatu plemiona oddały większą część Montany w zamian za wyłączność polowania na pozostawionym im terenie, wypłacanie im rocznej renty i innych korzyści. Traktat ten podpisało 26 wodzów konfederacji Indian Blackfoot. Wielu Indian z plemienia Blackfoot nie było obecnych przy podpisywaniu traktatu. Żyli oni prawie wyłącznie na brytyjskiej części swych terenów myśliwskich i nie byli zainteresowani zawieraniem traktatu ze Stanozjedncznikami.
Indianie Blackfoot dalej urządzali ceremonie Tańca Słońca z całym należytym mu ceremoniałem. Opowiadają też, jak to kiedyś w obrzędzie tym uczestniczył pewien człowiek, który nauczył ich pieśni po dziś dzień śpiewanych podczas tego Tańca.
Gdy tak tańczyli i śpiewali, człowiek ten powiedział:
- Teraz ja wam zaśpiewam pieśń szczególnie ważną. Najpierw nauczę jej tych, którzy grają na bębnach, a potem ją odtańczę. Będę tańczył nie dotykając ziemi. Zobaczycie, że moje stopy będą się nad nią unosiły.
Gdy już nauczył bębniarzy nowej pieśni, wyszedł na środek szałasu Tańca Słońca, zatrzymał się przy środkowym słupie i zaczął tańczyć. Po chwili oderwał się od ziemi i wzniósł mniej więcej na wysokość pasa. Ludzie przestali grać na bębnach i śpiewać, patrząc ze zdumieniem na tancerza, który unosił się już nad ich głowami, nad szałasem Tańca Słońca, nad najwyższym słupem i był coraz wyżej i wyżej, aż dosięgnął Nieba.
W końcu zniknął im z oczu i wstąpił do nieba a szaty jego spadły na ziemię.
W rok po tym zdarzeniu znowu urządzono Taniec Słońca. Człowiek, który wstąpił do nieba, wrócił wtedy między swoich i przemówił:
- Przyszedłem raz jeszcze żeby dać wam dobrą radę. Módlcie się zawsze o wschodzie i o zachodzie Słońca, bo Wielki wszechmocny najlepiej wasze głosy słyszy o świcie i gdy noc zapada.
Powiedziawszy to zniknął, rozwiał się jak dym.
Od tej pory Indianie Blackfoot z pokolenia na pokolenie przekazują naukę, że trzeba się modlić rano, gdy Słońce wschodzi, i wieczorem, kiedy zachodzi. I po dziś dzień śpiewają pieśni, których nauczył ich Wielki wszechmocny, gdy przebywał na Ziemi.
Występujący na krytych płótnem tipi Indian Blackfoot motyw, przypominający krzyż maltański, był tradycyjnym symbolem Gwiazdy Porannej, posiadającym moc chronienia osoby, upoważnionej do użycia tego symbolu. Krzyż ten malowany był czerwoną farbą na górze tylnej części tipi.
W 1870 roku Alfred Sully, generał armii Stanów Zjednoczonych oszacował, że Indianie Blackfoot zamieszkiwali 226 namiotów.
W 1875 roku dr R. B. Neavitt naszkicował obóz Indian Blackfoot rozbity w North-West Mounted Police. Grafika przedstawia pewne czynności życia codziennego oraz szczegóły zdobnicze jednego z tipi.
W latach siedemdziesiątych XIX wieku Crowfoot był jedynym wodzem wynajmującym na dwadzieścia cztery godziny strażników do pilnowania swych koni, w rezultacie czego rzadko zdarzało się, aby ktoś ukradł, czy też przepłoszył mu konie. Miał on wtedy około czterystu koni, wśród których były konie do polowania na bizony, konie wyścigowe, do zwykłej jazdy i konie pociągowe. Stado to podzielił na cztery grupy liczące po około sto sztuk każda i pasł je w różnych miejscach. To nie tylko rozwiązywało problem dostatku trawy, ale minimalizowało też ewentualne skutki panicznej ucieczki w przypadku burzy, czy ataku wroga. Strażnik, który zasnął na służbie, mógł nie tylko stracić powierzone mu konie, ale i własne życie, co też dość często się zdarzało w przypadku innych stad. Crowfoot był pod tym względem bardzo wymagający i unosił się gniewem zauważywszy, że jego strażnicy niedbale wykonują swoje obowiązki.
Na ziemie Indian konfederacji Blackfoot zaczęli napływać osadnicy białych. Pierwsze ich drobne osady powstały wokół fortów wznoszonych przez Police Konną, a następnie powstało tam kilka rancz i farm. Zaalarmowani tymi poczynaniami Indianie konfederacji Blackfoot, odwołali się do rządu Kanady i rok później doszło do zawarcia w 1877 roku traktatu. Niektórzy wodzowie byli przeciwni zawieraniu traktatu, uważając, że wszelkie układy zawierane z białymi mogą zakończyć się nieszczęściem. Czując jednakże zaufanie do Policji Konnej, większość grup konfederacji Indian Blackfoot postanowiła zawrzeć takowe układy. Crowfoot jasno przy tym kreślił swoje stanowiska:
- Dlaczego do kraju, w którym chcemy żyć nie miałaby przybyć policja ? Zły człowiek i whisky zabijają nas tak szybko, że niewielu z nas dzisiaj żyjących może przetrwać. Policja chroni nas tak, jak pióra chronią ptaka od chłodu i zimy.
Trzema głównymi wodzami, którzy podpisali traktat w imieniu Indian Blackfoot byli: Crowfoot, Old Sun i jego młodszy brat, Heavy Shield. Zatwierdzającymi go, pomniejszymi wodzami byli: Eagle Rib, Low Horn, Bear Shield, Bull Elk, Big Plume, Calf Robe, White Eagle, Weasel Calf, Rabbit Carrier, Eagle i Eagle White Calf.
W wyniku tej umowy Indianie konfederacji Blackfoot oddali kanadyjskiemu rządowi całą południową Albertę w zamian za rezerwat zapewniający pięciu osobom obszar 1 mili kwadratowej. Wodzowie zdecydowali, aby ich rezerwat znajdował się koło rzeki Bow, a jego centrum miało znajdować się w Blackfoot Crossing, mieszczącym się na południe od dzisiejszej wioski Cluny. Zapewnili sobie też roczną rentę i inne korzyści.
Po zawarciu umowy, wypłacono roczną rentę, którą otrzymało 1515 członków plemienia, ponieważ wiele rodzin znajdowało się wtedy na polowaniu.
Kilka dni później swój podpis pod traktatem złożył Three Bulls, przybrany syn Crowfoota.
Życie Indian Blackfoot nadal skupiało się wokół polowania na bizony. W czasie, gdy podpisywano traktat, rząd zapewniał, że bizon będzie jeszcze królował wśród nich co najmniej 10 lat. Jednakże, jak to przepowiadali niektórzy wodzowie, po podpisaniu traktatu przyszło na nich zło. W kilka miesięcy po tym wydarzeniu zmarło trzech przywódców konfederacji Indian Blackfoot. Ojciec Scallen napisał, że zgony te "bardzo ich niepokoiły i widzieli w tym bardzo zły omen dla swej przyszłości".
Na dodatek do tego wszystkiego, zimą 1877/78 wokół myśliwskich terenów Indian Blackfoot powstał na prerii ogień, który daleko na wschód i południe przepędził stada bizonów.
W roku 1878 niewypłaconą część renty otrzymało 1946 Indian Blackfoot. W tym też roku, z powodu niedostatecznej ilości bizoniego mięsa, co niektórzy zaczęli nawet umierać z głodu. Indianie, próbując daremnie utrzymywać swą wolność, zrozumieli, że muszą iść do Montany za stadami bizonów. Tam też dotarli w 1879 roku.
W roku 1879 kolejną, przyznaną Indianom Blackfoot rentę, wypłacono 2249 osobom.
W tym też czasie Konfederacja Indian Blackfoot została skutecznie podzielone na dwie części. Indianie Peigan Południowi żyli na terenie Stanów Zjednoczonych, uważając za swój dom rezerwat położony nad rzeką Birch i Two Medicine, podczas gdy Indianie Peigan Północni, Blackfoot i Blood żyli po stronie kanadyjskiej.
Do 1880 roku całkowicie wyniszczono bizony.
Po 1880 roku historia Indian Blackfoot, Blood i Peigan toczyła się odmiennymi torami. Niekiedy zależało to od urodzaju produktów rolnych, a kiedy indziej od zdolności ich przywódców, przychylności pracowników Departamentu Indian oraz dobrosąsiedzkich stosunków z innymi hodowcami i farmerami.
Wraz ze zniknięciem bizonów, zniknął dawny styl życia Indian Blackfoot. Nie pozostała im żadna inna możliwość, jak tylko powrót na tereny swojego rezerwatu i zaakceptowanie oraz przyjmowanie wydzielanych przez rząd przydziałów mąki i wołowiny.
Wiosną, roku 1881, Indianie Blackfoot powrócili do Kanady, wymierając z głodu i wycieńczenia. Niektórzy ludzie winą za wyniszczenie bizonów obarczali fakt zawarcia traktatu, a inni mówili, że to Duch Słońce otworzył w ziemi dziurę i wprowadził do niej bizony, ponieważ pogniewał się na Indian za wyrażenie zgody na przyjście białych.
W swym rezerwacie Indianie Blackfoot zaczęli, poza tipi, zamieszkiwać też i domy budowane z pni drzew, a wodzowie zachęcali do rozpoczęcia nowego życia w roli rolników i hodowców. Nie wykazywano jednakże specjalnego entuzjazmu do tego dziwnego i obcego im rodzaju pracy, choć stopniowo zwiększała się wzdłuż rzeki Bow uprawa ziemniaków, buraków i zboża.
W 1882 roku Old Sun zachęcał do przeprowadzenia się w górę rzeki, na nowe obozowisko, gdzie też dla jego grupy wzniesiono nowe domy. Wkrótce zajmowany przez niego teren znany był jako Obóz Północny, podczas gdy koło Blackfoot Crossin znajdował się Obóz Południowy.
W 1883 roku wzdłuż północnej granicy rezerwatu zbudowano linię kolejową Canadian Pacific i wzniesiono stację Cluny i Gleicher. Mimo, że Indianie Blackfoot zgodzili się na budowę tej linii kolejowej, która też była pomocną w dostarczaniu im żywności, stała się ona źródłem konfliktów. Lokomotywy wyrzucały ze swych kominów snopy iskier, które opadały na tysiące akrów preryjnej trawy. Na dodatek - indiańskie konie, wędrujące znaną sobie droga, zabijane były przez mijające je pociągi.
W roku 1883 Indianom Blackfoot odebrano 470 mil kwadratowych terenu rezerwatu. W wyniku przeprowadzonej w tym samym roku inspekcji rezerwatu, zwrócono szczególną uwagę na pewne miejsca, na których spodziewano się znaleźć pokłady węgla. Rząd widział to jako źródło przyszłych dochodów plemienia.
Począwszy też od 1883 roku, na terenie rezerwatu zaczęto otwierać anglikańskie i rzymsko-katolickie misje, zaczynając od Obozu Północnego, a później przechodząc do Obozu Południowego. Przedstawiciele obydwu wyznań zaczęli też otwierać szkoły dzienne.
Mimo jednak złośliwości losu, Indianie Blackfoot próbowali podporządkować się swemu nowemu życiu. Posucha i wczesne przymrozki atakowały ich małe ogrody, ale zbierano jednak niewielkie ilości ziemniaków i jarzyn. Dla przykładu, w 1884 roku rezerwat Indian Blackfoot osiadał 235 akrów ziemi uprawnej, a Indianie zebrali 206 m3 ziemniaków, 91 m3 buraków, 8,5 m3 cebuli, 3,4 m3 marchwi i 3,1 m3 grochu. Mimo, że zasiali wtedy też 66 akrów pszenicy i 27 akrów owsa, nie odnotowano jednak wielkości zebranych plonów tych zbóż, ale agent indiański donosił, że "owies był jedynym, udającym się w hodowli artykułem w ich rezerwacie".
Jednak skoro tylko Indianie Blackfoot zaczęli zbierać wyhodowane przez siebie rośliny i zboża, przyznawane im dotychczas racje wołowiny obcięto o połowę.
Gdy w 1885 roku wybuchło powstanie Louisa Riela, wyrażano wielką obawę o to, czy Indianie Blackfoot zechcą do niego się przyłączyć. Pewien znany misjonarz, ojciec Lacombe, komentował to z niepokojem: "Od chwili rozpoczęcia wojny ci, którzy znają charakter Indian, zauważyli, że byli oni uradowani, gdy mówiono o pobiciu białych, a gdy było inaczej, byli zmartwieni i rozczarowani. Crowfoot przyjmował do swego obozu wiele rodzin Indian Cree, karmiąc ich miesiącami i był bardzo niezadowolony, gdy namawialiśmy go do odesłania tych Indian do rezerwatu".
Crowfoot jednakże nie zdecydował się przystąpić do powstania, ponieważ w ostatnich latach odwiedził miasto Winnipeg i uświadomił sobie jak wielu żołnierzy można wystawić przeciw Indianom. Aby więc uniknąć oczywistego wyniszczenia jego ludzi, zdecydował się pozostać w pokoju.
Stłumienie rebelii Riela zniszczyło wszelkie nadzieje na to, że Indianie mogą pozostać niezależnymi. W następnych latach Indianie Blackfoot stali się doświadczonymi rolnikami i ogrodnikami. W 1895 roku zapewniono Indianom niewielkie stado bydła rogatego, przeznaczone na rozwinięcie przez nich przemysłu hodowlanego. Do roku 1889 podejmowano kroki zmierzające do otwarcia na terenie rezerwatu pierwszej kopalni węgla.
W 1889 roku anglikanie otworzyli na terenie rezerwatu dodatkowo Dom Dla Dziewcząt. Absolwenci tej, i uprzednio już założonych szkół, zmieniali swoje odwieczne tradycje, a starsi ich koledzy wysyłani byli dalej na naukę do szkół zawodowych w Dunbow i Calgary.
W 1890 roku zmarł Crowfoot, co też zakończyło świetność Indian Blackfoot. Chociaż zastąpili go tacy mężowie jak Three Buls, Running Rabbit, Yellow Horse czy też Duck Chief, żaden z nich nie osiągnął jednak międzynarodowego uznania, jakie miał Crowfoot. Na koniec przywództwo nad Indianami objął agent indiański.
Do początku XX wieku dla Indian Blackfoot głównym źródłem dochodu było rolnictwo, ogrodnictwo, hodowla bydła, sianokosy i kopalnie węgla. Do tego też czasu otwarto kilka kopalń prywatnych, a wydobywany w nich węgiel z powodzeniem sprzedawany był pobliskim wioskom i farmom.
W 1910 roku zaszły w życiu Indian Blackfoot zasadnicze zmiany, po zdecydowaniu się przez nich na sprzedanie części swego rezerwatu. Pierwsza sprzedaż dotyczyła ziemi przeznaczonej na przeprowadzenie przez rezerwat kanału nawadniającego a następna - linii kolejowej, biegnącej do Carseland.
W tym też czasie zachód Kanady zalewany był przez falę myśliwych i osadników. W ich ręce przechodziły najlepsze ziemie, na których stawiali swe domy i które zagospodarowywali pod pola uprawne. Ludzie ci, zaczęli też spoglądać na rozległe akry dobrej ziemi różnych rezerwatów. Ponieważ w wyniku chorób i słabej odporności zdrowotnej zmniejszała się liczebność Indian, wiele osób twierdziło, że powinni odsprzedać osadnikom nadmiar należnej im ziemi.
Indianie Blackfoot zgodzili się na opuszczenie prawie połowy swego rezerwatu, leżącej na południe od rzeki i w 1912 roku wymienili 60771 akrów ziemi na 941872 dolary. Kolejnej sprzedaży dokonano w 1918 roku, kiedy to za 55327 akrów otrzymali 1276190 dolarów. Sprzedano także kilka innych, mniejszych kawałków ziemi. Bezpośrednim rezultatem tych sprzedaży było to, że Indianie Blackfoot stali się bogatym plemieniem Kanady i osiągnęli dobrobyt nieznany w innych rezerwatach.
Drewniane domy łączono ze stajniami i przybudówkami. Domy były kompletnie wyposażone w piece, krzesła, łóżka i pościel. Na terenie rezerwatu powstały dobre drogi. Indianie posiadali też i lokomotywę parową. Rolnicy mieli dobry sprzęt gospodarczy. postawiono nawet spichlerze. Część funduszy zużyto na takie inwestycje jak budowa szpitala. Najmowano też za te pieniądze instruktorów rolnictwa. Co tydzień wydawano też Indianom racje żywnościowe, udzielano pomocy rolnikom w postaci pożyczek pieniężnych, a także wypłacano roczną rentę.
Szczególny nacisk kładziono na pomoc agrokulturalną, która rozrosła się bardzo w ciągu kolejnych lat i wielu Indian Blackfoot stało się rolnikami i hodowcami odnoszącymi znaczące sukcesy.
W 1923 roku w Kanadzie żyło 2236 Indian Blackfoot.
W 1939 roku na terenie rezerwatu znajdowało się 11705 akrów ziemi uprawnej, podczas gdy 114 hodowców było właścicielami 3000 sztuk bydła rogatego. Do tego jeszcze dzierżawiono obszerne połacie ziemi, a 5000 akrów oddano pod nawadnianie.
Indianie nadal też zarabiali pieniądze na sianokosach, kopalni węgla, pracując zespołowo lub u pobliskich hodowców. Górnictwo udowodniło, że jest opłacalnym interesem, zwłaszcza po przeprowadzonej w 1931 roku reorganizacji metod produkcji. Nowoczesne wyposażenie pozwoliło na osiągnięcie wydobycia sięgającego 10000 ton rocznie i zapewniało sezonowy dochód dla 50 rodzin.
Zastosowanie po II wojnie światowej gazu ziemnego i powstanie konkurencji na innych obszarach, zaczęło ograniczać stopniowo rynek zbytu górników Indian Blackfoot. Ostatecznie też kopalnia węgla Indian Blackfoot została zamknięta.
II wojna światowa zmieniła też całkowicie ekonomikę Indian Blackfoot. Mimo, że dochód płynący z dzierżawienia ziemi dawał Indianom możliwość utrzymywania funduszu grupy w wysokości ponad 3 milionów dolarów to zwiększające się szybko koszty życia szybko pożerały ten olbrzymi kapitał. Do tego też, w wyniku poprawy opieki zdrowotnej, podwoiła się liczebność plemienia z 800 osób w 1939 roku do 1600 w roku 1958. Osuszyło to fundusz grupy, zubożając osiągnięty przez plemię poziom dobrobytu.
Krok po kroku zaczynała się zmniejszać wielkość Indian Blackfoot. Swój szpital oddali z powrotem rządowi. Wypłacane pieniądze i wydawana żywność zostały zmniejszone, na koniec musiano i z tego zrezygnować a w 1958 roku główny wódz Indian Blackfoot ogłosił, że plemię jest zrujnowane:
- Indianie Blackfoot mają jedno z dwóch wyjść; albo zrzucicie mnie ze stołka, albo pójdziecie spokojnie spać.
Wynikiem tego była stopniowa zmiana programu wspierania plemienia, podobnego do stosowanego względem innych rezerwatów. Wydzierżawiono ziemie uprawne w celu uzyskania dla grupy dodatkowego funduszu, zmieniono całkowicie administrację i zaczęto poszukiwać nowych źródeł dochodu. Na dodatek, na terenie rezerwatu otwarto filię uniwersytetu Mount Royal Colege z Calgary, co miało miejsce w roku 1970 i wielu członków plemienia zaczęło zdobywać takie zawody jak nauczyciel, administrator, doradca czy pielęgniarz.
W latach 60-tych XX wieku na terenie rezerwatu Indian Blackfoot zakończyły się rządy agentów indiańskich.
W 1977 roku liczebność Indian Blackfoot z Kanady szacowano na 15000 osób, z których 9000 mówiło własnym językiem. W roku 1980 liczyli 21964 osoby, a w roku 1990 - 37992.
Black Hills - Czarne Wzgórza; wyizolowany łańcuch gór w południowo-zachodniej Dakocie oraz w północno-wschodnim Wyoming, w widłach rzeki Cheyenne i jej dopływu Belle Fourche. Ich najwyższy szczyt to Harney Peak liczący 2208 metrów. W górach tych znajdują się liczne jaskinie a najdłuższa z nich i najbardziej znana nazywa się Irrsal. Są tu liczne bogactwa naturalne w postaci pokładów złota, srebra, węgla kamiennego, wolframu, cyny, miki i kwarcu. Najważniejsze leżące dziś w Czarnych Wzgórzach miasta to Rapid City, Deadwood i Leod.
Black Hills uważane były przez Indian za uświęcone miejsce w którym mieszkają duchy oraz cienie wymarłych na Ziemi zwierząt i potworów.
Czarne Wzgórza; przyznano je Indianom Lakota traktatem z Fortu Laramie w 1868 roku. W 1874 roku wojskowy rekonesans dowodzony przez pułkownika Custera udał się do Black Hills, gdzie dowództwo armii zamierzało zbudować nowy fort dla ochrony budowniczych kolei. Było to pogwałcenie traktatu z 1868 roku, ale dowództwo armii nie liczyło się z prawami Indian. Rekonesans trwał dwa miesiące. Zanim Indianie Sioux zebrali się w Bear Butta na dorocznej naradzie i zdążyli zorientować się w sytuacji, Custer zakończył badania uwieńczone odkryciem złota w Black Hills. Rozpoczęła się jakże powszechna gorączka w poszukiwaniu tego metalu. Jako że Indianie przeciwstawili się intruzom, do obrony górników rząd USA wysłał wojsko. Później wielokrotnie próbowano przekonać Indian Lakota do zrezygnowania z Czarnych Wzgórz, lecz bez rezultatu. W tej sytuacji w 1877 r. Kongres zatwierdził aneksję Czarnych Wzgórz. Od tamtej pory Indianie Lakota nieustannie walczą o zwrócenie im świętych dla nich terenów i mimo tego, że prawa do nich zostały im oficjalnie przyznane, nie zrobiono nic, by im Czarne Wzgórza zwrócić. Zamiast tego rząd próbował, i nadal próbuje, zrekompensować Indianom Lakota utratę świętych ziem pieniędzmi. Ale Indianie ci nie chcą pieniędzy, chcą odzyskać Czarne Wzgórza.
W 1970 r. Komisja Roszczeń Indiańskich (ICC) przyznała Indianom Sioux 45 mln dolarów za 48 mln akrów tubylczych terenów, które przed nielegalnym zagarnięciem ich przez rząd USA znane były jako Wielki Naród Indian Sioux. 25 mln dolarów przyznano za 14 mln akrów leżących na zachód od rzeki Missouri a 20 mln - za 34 mln akrów położonych na wschód od tej rzeki. Sumę 45 mln dolarów zredukowano następnie do 40 mln w związku z wcześniejszymi rządowymi rekompensatami uznanymi przez Komisję Roszczeń Indiańskich.
Sprawa Czarnych Wzgórz znalazła już oddźwięk w Organizacji Narodów Zjednoczonych, była też przedmiotem jednego z warsztatów podczas berlińskiego Euromeetingu (2-6 sierpnia 1997), gdzie prezentowali ją Milo Yellow Hair, wiceprzewodniczący Narodu Lakota Oglala oraz Edgar Bear Runner.
bledo amarant
bliźniacy - Dzieje bliźniaczych bóstw lub herosów to częsty temat mitów indiańskich. Relacje między mitycznymi braćmi są zróżnicowane, wahają się od ścisłej współpracy po ostry antagonizm. Takie postacie jak Bliźniacy- Bogowie Wojny z mitów plemienia Hopi w większości opowieści działają razem i właściwie się dublują. Znacznie częściej natomiast bliźniaczy bracia są śmiertelnymi wrogami. Jest tak np. w kosmogonicznym micie Indian Huron (bracia Tijuskeha i Tawiskrong) oraz Indian Iroquois (Teharonhiawagon i Tawiskarow). Podobny antagonizm charakteryzuje bliźniaczych bohaterów mitów ludów południowej Kalifornii. Np. w wierzeniach Indian Kauillo, Serrano i Kupenio boscy bliźniacy rywalizując ze sobą w procesie stwarzania tworzą dwa światy, dwie rasy, itd. Ich opozycja jest więc kreatywna, umożliwia rozwój.
Południowoamerykańscy Indianie Zaparo opowiadali o będącej w ciąży z bliźniakami pewnej kobiecie, którą porzucił mąż. W poszukiwaniu straconego męża, kobieta kierowała się głosami nie narodzonych jeszcze bliźniąt, lecz zabłądziła w lesie i dotarła do domu Jaguarów, którzy natychmiast ją pożarli. Bliźnięta jednak zostały zabrane na wychowanie przez matkę Jaguarów. Gdy dzieci dorosły, zemściły się na zabójcach matki.
Wśród Indian Guarani istnieją podania o stworzeniu kobiety przez Stwórcę, pojęciu jej za żonę, a następnie wydaniu przez nią na świat pary bliźniąt, z których jedno było głupie i słabe, drugie natomiast mądre i zdrowe.
Na obszarze andyjskim, według ustnej tradycji, jeden z bogów miał rozkazać wszystkim kobietom, aby żadna z nich nie urodziła więcej niż dwoje dzieci, z których jedno powinno się zawsze ofiarować mu jako pokarm.
Indianie ze środkowych Andów mówią o tym, jak to Stwórca Wszechrzeczy wysłał jednego ze swych sług na Ziemię, w okolice Huamachuco, gdzie ten zgwałcił pewną kobietę, która następnie porodziła dwa jajka i zmarła przy porodzi. Jajka wyrzucono na śmietnisko, gdzie z nich wyszli dwaj chłopcy. Jeden z nic stał się pojęciem zła. Wrócił on na miejsce, gdzie zmarła jego matka i przywrócił ją znów do życia.
Bliźnięta są wśród Indian południowoamerykańskich na ogół uważane za niezbyt pomyślny objaw. Przeważnie uważa się je za wynik zdrady małżeńskiej, lub zgwałcenie kobiety przez jednego ze złych duchów. Wśród większości szczepów bliźnięta nie cieszą się zbytnim poważaniem i jedno z nich najczęściej się zabija. Wśród Indian Saliva kara spada nie tylko na jedno z bliźniąt, ale również na matkę, którą podejrzewa się wówczas o zdradę lub inne kontakty z demonami. Wśród Indian Tereno uważano, że bliźnięta powstały na skutek jedzenia przez matkę podwójnych owoców podczas ciąży.
Indianie Aymara narodziny bliźniaków uważają za dobry oman. Indianie Mojo i Baure uważają bliźniaki za wytwór ojca i ducha opiekuńczego. Matka bliźniąt była osobą poważaną, one same natomiast musiały w przyszłości pozostać w stanie bezżennym, albo też zawrzeć małżeństwo z innymi bliźniętami.
Charakterystycznym szczegółem dzieciobójstwa wśród Indian południowoamerykańskich jest często występująca niechęć rodziców do bliźniąt i konsekwentne zabijanie jednego z nich. Wśród Indian Saliva panowało przekonanie, że jedno z bliźniąt zostało słodzone przez męża kobiety, drugie natomiast jest owocem stosunku kobiety z innym mężczyzną. Dlatego też wśród Indian Saliva jak i wśród Indian Achagua zabijano pierwsze z narodzonych bliźniąt. Narodziny dwojaczków uważano bardzo często za niezbyt pomyślny objaw dla rodziców, a czasem nawet dla całej społeczności i dlatego jedno z nich często zabijano. W ten sposób postępowano między innymi wśród Indian Cashinawa, Zaparo, Roamaina i Chiriguano. Wśród Indian Canello dziecko grzebano żywcem w ziemi, wśród Indian Araucan natomiast jedno z bliźniąt wrzucano do wody lub błota. Indianie Omagua i Cocama również uważali bliźnięta za zły znak i pozbywali się jednego z nich przez umieszczenie go w malowanym naczyniu (wśród Indian Omagua) lub koszyku (wśród Indian Cocama) i pozostawienie go na rzece w nadziei, że czarownik sprowadzi je w jakiś magiczny sposób z powrotem i ktoś zajmie się jego wychowaniem. Następnie wszystkie kobiety wioski oczyszczały się podczas specjalnych uroczystości, kąpiąc się w rzece, piorąc swoje suknie, niszcząc naczynia i czyszcząc paleniska.
Wśród niektórych dawnych szczepów z grupy Tucano narodziny bliźniąt oznaczały dla obojga dzieci śmierć. Grzebano je zwykle pod dachem, skąd ściekała woda deszczowa, która zatapiała dzieci w otworze ziemnym. Wśród dawnych Indian Mbaya urodzone bliźnięta zabierano do czarownika, który zamykał się w swojej chacie, gdzie przeprowadzał konsultacje ze swymi nadprzyrodzonymi protektorami, potrząsał grzechotką i wreszcie wydawał swoje orzeczenie, które przeważnie oznaczało wyrok śmierci dla dzieci. Najczęściej grzebano je żywcem w ziemi lub pozostawiano porzucone w krzakach w lesie. Podobne praktyki przejęli od nich dawni Indianie Tereno. Współcześni Indianie Tereno tłumaczą zabójstwo bliźniąt prawem rodziców do zadecydowania o płci potomstwa. Jeśli tedy oczekują oni chłopca a narodziły się bliźnięta odmiennej płci, dziewczyna może pozostać przy życiu, jeśli jednak na świat przyszło dwóch bliźniaków płci męskiej, jednego z nich zabijano.
Blood - Kiedyś ziemie Indian Blackfoot otoczone były ze wszystkich stron przez wrogów. Postanowili wtedy rozdzielić się na trzy obozy, których zadaniem miała być ochrona wspólnej granicy. Jedna grupa udała się na północ, chroniąc pozostałych przed Indianami Cree. Druga grupa poszła na południowy-zachód, zwalczając plemiona górskie. Trzecia grupa udała się na południowy-wschód, chroniąc resztę przed Indianami Crow, Assiniboin i Sioux. W jakiś czas później pewien mężczyzna z grupy północnej przybył z wizytą do dwóch pozostałych, przechodząc po drodze przez spaloną ogniem prerię. Kiedy doszedł do obozu południowo-wschodniego, pytał o wodza, a każdy odpowiadał mu, że to on nim jest. W wyniku tego mężczyzna ten nazwał ich grupę Akainai, Wiele Wodzów, co stało się podstawą do nazwy Kainai, rodzimej nazwy Indian Blood.
I tak to Indianie Blood weszli w skład konfederacji Indian Blackfoot.
W 1809 roku Alexander Henry oszacował, że Indianie Blood zamieszkiwali 100 namiotów.
Handlarze futrami donosili w 1815 roku, że Indianie Blood znajdowali się między rzeką Red Deer a Bow.
W 1823 roku Handlarze z Fort Edmonton donosili, Indianie Blood zamieszkiwali 450 namiotów.
George Catlin w 1832 roku oszacował, że Indianie Blood zamieszkiwali 450 namiotów.
W 1841 roku sir George Simpson oszacował, że Indianie Blood zamieszkiwali 250 namiotów.
1 czerwca 1848 roku Paul Kane namalował koło Fort Pitt grupę wodzów Indian Blackfoot, wśród których był między innymi Żelazny Naszyjnik, wódz Indian Blood.
W połowie XIX Indianie Blood byli poniżej obszaru wzgórz Lethbridge-Sweetgrass.
W 1854 roku James Poty oszacował, że Indianie Blood zamieszkiwali 270 namiotów.
Pierwsze, główne zmiany w stosunkach między Indianami konfederacji Blood a Białymi zaistniały w 1855 roku, kiedy to podpisano traktat z rzędem USA. W tym czasie Stany Zjednoczone rozważały możliwość budowy drogi żelaznej w kierunku zachodnim i potrzebowały otrzymać prawo do ziemi indiańskiej. Mocą powyższego traktatu plemiona oddały większą część Montany w zamian za wyłączność polowania na pozostawionym im terenie i wypłacanie im rocznej renty i inne korzyści. Traktat ten podpisało 8 wodzów Indian Blood i 18 innych wodzów konfederacji Indian Blackfoot. Wielu Indian Blood nie było obecnych przy podpisywaniu traktatu. Żyli oni prawie wyłącznie na brytyjskiej części swych terenów myśliwskich i nie byli zainteresowani zawieraniem traktatu ze Stanozjedncznikami.
W 1869 roku wolni od opłat handlarze wykombinowali, że mogą na południu Alberty i Saskatchewanu sprzedawać whisky, bez obawy zostania zaaresztowanym przez władze Kanady czy też Stanów Zjedno-czonych. Pierwszą, placówkę handlową wzniesiono zimą 1869/70 roku. W następnych latach, jak grzyby po deszczu, wyrosły kolejne. Szybko nastąpiła demoralizacja plemion. Jednej tylko zimy na tych placów-kach zabito 70 Indian Blood.
W 1870 roku Alfred Sully, generał armii Stanów Zjednoczonych oszacował, że Indianie Blood zamieszkiwali 212 namiotów.
W 1877 roku podpisali Traktat nr 7.
Ale i w Kanadzie na ziemie Indian konfederacji Blackfoot zaczęli napływać osadnicy Białych. Pierwsze ich drobne osady powstały wokół fortów wznoszonych przez Police Konną, a następnie powstało tam kilka rancz i farm. Zaalarmowani tymi poczynaniami Indianie konfederacji Blackfoot, odwołali się do rządu Kanady i rok później doszło do zawarcia traktatu. W wyniku tej umowy Indianie konfederacji Blackfot oddali kanadyjskiemu rządowi całą południową Albertę w zamian za rezerwat zapewniający pięciu osobom obszar 1 mili kwadratowej. Indianie zapewnili sobie też roczną rentę i inne korzyści.
W tym też czasie konfederacja Indian Blackfoot została skutecznie podzielone na dwie części. Indianie Peigan Południowi żyli na terenie Stanów Zjednoczonych, uważając za swój dom rezerwat położony nad rzeką Birch i Two Medicine, podczas gdy Indianie Peigan Północni, Blackfoot i Blood żyli po stronie kanadyjskiej. Do 1880 roku, kiedy całkowicie wyniszczono bizony, kanadyjscy Indianie Blood żyli między rzeką St. Mary i Belly, na południe od Fort Mecleod.
Po 1880 roku historia Indian Blackfot, Blood i Peigan toczyła się odmiennymi torami. Niekiedy zależało to od urodzaju produktów rolnych, a kiedy indziej od zdolności ich przywódców, przychylności pracowników Departamentu Indian oraz dobrosąsiedzkich stosunków z innymi hodowcami i farmerami.
W 1936 roku Indianie Blood przejęli pejotyzm od Indian Cheyenne.
blossfeldia - (Blossfeldia Werd.); najmniejszy ze wszystkich kaktusów. Pochodzi z północno-zachodniej Argentyny i południowej Boliwii. Ma tylko 10-15 mm średnicy. Rośnie w małych skupieniach. Nie ma ani żeber ani też cierni. Opisano 6 gatunków tego rodzaju.
Blue Cloud, Peter - Aroniawenrte; urodzony w 1927 roku w rezerwacie Kahnawake Indianin Mohawk z Klanu Żółwia. Poeta, rzeźbiarz i wydawca. W młodości pracował jako monter konstrukcji stalowych drapaczy chmur. W latach 1975-76 był redaktorem działu poetyckiego AKWESASNE NOTES. W roku 1981 otrzymał nagrodę National Book Award. Wydał m.in. "Alcatraz is not an Island (1972), "Coyote & Friends" (1976), "Turtle, Bear & Wolf" (1976), "Then Tomorrow" (1978), "White Corn Sister" (1979), "Elderberry Flute Song" (1982), "In Winter With Crows" (1984).
bluszczyk kurdybanek - (Glechoma hederacea); bylina z rodziny wargowatych. Występuje w Europie i Ameryce Północnej. W Polsce pospolity w lasach liściastych, przy drogach. Jest rośliną aromatyczną. Ma pełzającą lub wspinającą się łodygę długości około 60 cm i długie, nadziemne rozłogi zakorzeniające się w węzłach. Liście sercowato-okrągłe lub nerkowate, kwiaty niebieskofioletowe. Jest to roślina lecznicza olejkowa.
Surowcem zielarskim jest ziele bluszczyka - działa moczopędnie, żółciopędnie, przeciwzapalnie, tonizująco.
Stosuje się napary z tego ziela w leczeniu chorób nerek, pęcherza, wątroby i pęcherzyka żółciowego, przy nieżytach żołądka, przewlekłych nieżytach oskrzeli. Zewnętrznie - na trudno gojące się rany, ubytki skórne, wrzody, liszaje.
Jest to roślina miododajna. Świeże ziele bluszczyka używa się wiosną do zup.
błączatka - (Hymenocallis caribaea); rośliny cebulowe, niektóre zimozielone. Należą do rodziny amarylkowatych, rosną na Antylach i uprawiane są dla przedziwnych, białych kwiatów.
błotnia - drzewo bagiennych lasów obszarów leśnych USA.
błyskawica - Według wierzeń Indian Araucan, błyskawice miotane były z magicznego grotu włóczni będącej własnością boga Pillana.
błyszczyki - (Moenkhausia) lub makhauzje; ryby Brazylii, Gujany i Wenezueli.
Boa - Indianie nikaraguańscy.
boa dusiciel - (Boa constrictor); duży wąż żyjący w tropikalnych lasach, na obszarach stepowych, a także zagospodarowanych. Występuje na obszarach od północnej Argentyny po Amerykę Środkową. Dorasta do długości 5,5 m i jest bardzo ładnie ubarwiony. Na czerwonawym lub brązowawym tle znajduje się rysunek ciemnych plam i żółtych smug. Prowadzi naziemny i nadrzewny tryb życia i należy do rodziny dusicieli. Aktywny nocą, odżywia się małymi kręgowcami, głównie gryzoniami.
Boabera Mbya
bobrek trójlistny - (Menyanthes trifoliata); bylina wieloletnia o wysokości 15-30 cm i o mięsistym, grubym i pełzającym kłączu. Jej kwiaty są białe lub różowe, zebrane w kwiatostany groniaste na bezlistnych szypułkach. Owoc przyjmuje formę torebki. Występuje na bagnach, mokrych łąkach, rowach i nad brzegami rzek. Zaliczany jest do ziół leczniczych.
Inne nazwy polskie; babak, babik, bobek, bobownik, bobrowe ziele, bobrowniczek, bobrownik, borek, borek trójlistny, bóbrek cancylka, bóbrek cyncylka, ćwikła leśna, koniczyna błotna, koziełki, krupełki, krzyżaki, krzyżełki, trojan wodny, trójka, trójlistek, trójliść, trzylistki, trzylistnik.
Indianie Kwakiutl korzeń tej rośliny myli, łamali na kawałki i gotowali w celu otrzymania wywaru podawanego trzy razy dziennie plującym krwią i przy innych chorobach wewnętrznych. Smith zanotował, że Indianie Menominee używali tej rośliny dla jakiś, nie określonych, celów leczniczych.
Surowcem zielarskim jest liść bobrka - działa uspokajająco, przeciwgorączkowo, żółciopędnie, antyseptycznie, pobudza apetyt.
Stosuje się w postaci naparu przy schorzeniach przewodu pokarmowego, osłabieniu czynności trawiennych, braku łaknienia, bólach jelitowych, w schorzeniach wątroby przy niedostatecznym wydzielaniu żółci. Jako lek pomocniczy używa się go również przy leczeniu żółtaczki, ogólnym osłabieniu, niedokrwistości, migrenach, neurastenii, nerwobólach, chorobach płucnych, gorączkowych i skórnych.
Roślina trująca.
Bocalo - Indianie meksykańscy.
Bocaquea - Indianie wenezuelscy.
bodziszek - (Gerarium maculatum); nazwa anglojęzyczna - wild geranium, alumroot, crane's bill. Jednoroczna roślina zielna z rodziny bodziszkowatych, występująca w kilkuset gatunkach w północnej strefie umiarkowanej. Posiada duże, okrągłe liście i niebieskie, purpurowe lub fioletowe kwiaty. Niektóre hodowane są jako rośliny ozdobne lub użytkowane leczniczo. Niektóre gatunki:
G. robertianum - bodziszek cuchnący
G. pratense - bodziszek łąkowy
G. silvaticum - bodziszek leśny
G. phaeum - bodziszek żałobny.
Indianie Chippewa G. maculatum nazywali be'cigodji'biguk, co znaczy "jakiś korzeń" i używali w lecznictwie na bóle ust oraz wykorzystywali co celów spożywczych.
Barton podkreślał z naciskiem, że jest to środek ściągający i mówił, że zachodni Indianie używali go jako leku reumatycznego. Zgodnie z doktorem Williamem Winderem z Montrealu, bodziszek był jednym z ulubionych leków Indian z wyspy Great Manitorlin jeziora Huron w latach 1840-tych:
"Dla Indian jest to ulubiony zewnętrzny środek ściągający, suszony korzeń stosuje się po sproszkowaniu i umieszczeniu w ustach przy krwawiących naczyniach. Jest też przez nich używany do kąpieli przy białych wypływach".
Indianie Cherokee używali korzenia bodziszka w naparze z winoroślą (Vitis cordifolia) do obmywania ust dzieci przy grzybicy. Dla tego samego celu używano też bodziszka poprzez wdmuchiwanie żółtego włókna w usta. Indianie Menominee stosowali korzeń bodziszka jako opatrunków i używali ich przy wyciekach oraz przy dolegliwościach trzewiowych. Indianie Ojibwa używali tej rośliny zarówno przy wyciekach jak i do leczenia bólu. Meskwaki używali naparu z korzenia do leczenia chorych dziąseł, paradentozy, bólu zębów, nerwobólów, hemoroidów. Na hemoroidy aplikowano okłady ze sproszkowanego korzenia. Później, w kombinacji z innymi substancjami, używali bodziszka jako gorących okładów przy biegunce.
Bohane - Indianie urugwajscy.
Boise - Grupa Indian Shoshone.
bolas - Broń myśliwska składająca się z trzech niewielkich kul połączonych ze sobą rzemieniami o długości około 1 m. Rzucana z odległości 15 - 25 m owija się wokół nóg uciekającego zwierzęcia (np. strusia, guanako lub konia) powalając je na ziemię. Broni tej używali Indianie zamieszkujący Patagonię i Środkowe Andy. Następnie przejęli ją gauchos w Argentynie i Chile.
Bolbo Soboibo
boldo - (Boldu boldus); wiecznie zielona roślina, rodzima dla Peru. Owoce jej używane były jako pokarm przez niektóre plemiona araukańskie. Liście służą za przyprawę. Zawierają one alkaloid, boldyne, dzięki któremu wywar z nich ma właściwości dopingujące i łagodzące - i w ten też sposób roślina ta wykorzystywana jest przez współczesna medycynę. Liście boldo eksportuje się do wielu krajów, w tym do Szwajcarii, gdzie produkuje się z nich pigułki boldine skuteczne przy chorobach wątrobowych. W Polsce wytwarza się podobne tabletki o nazwie boldaloin.
Boloa - Indianie kolumbijscy.
Bolona - Indianie ekwadorscy.
Bomba - Indianie wenezuelscy.
Bombon Chinchaycocha
bomeria - (Bomeria speciosissima). Koliber peruwiański (Loddigesia mirabilis), żyjący w górach Peru, na stokach Chachopoyas, związany jest z zasięgiem występowania kwitnącej bomerii z rodziny złożonych. Kwiaty jej są prawie idealnym źródłem nektaru stanowiącego pokarm tego kolibra.
Bonama - Indianie brazylijscy.
Bonari - Indianie brazylijscy.
Bonbon - Indianie kolumbijscy.
Bonda - Indianie kolumbijscy.
Bora - Indianie kolumbijscy.
boraks - Boraks tworzy miękkie, białe lub słabo zabarwione kryształy. Ma bardzo duże i różnorodne zastosowanie w przemyśle.
Ponad połowa światowego wydobycia boraksu pochodzi z pustynnych rejonów południowej Kalifornii.
Boran Miranyan
bornit - Barwa bornitu waha się w odcieniu od miedzianoczerwonego do brązowego. Ze względu na jaskrawe, plamiste zabarwienie nazywany bywa niekiedy "pstrą rudą miedzi". Najczęściej występuje w postaci skupień zbitych lub ziarnistych; rzadko tworzy kryształy. Największe jego złoża znajdują się w USA (Butte, Montana) i w Meksyku.
W Polsce występuje w dolnośląskich złożach łupków miedzionośnych z okolic Złotoryi, Lubina i Głogowa.
Bororo :
1. Grupa plemion tworząca odrębną grupę językową (bororo) zaliczaną do rodziny pano. Niektórzy badacze (np. Brinton) uważają, że język plemion Bororó należałoby zaliczyć do rodziny językowej tupi-guaraní. Obecnie liczą ok. 1 tys. osób, lecz liczba ich wciąż maleje. Bororó zamieszkują w Brazylii (stan Mato Grosso) i w Boliwii (departament Santa Cruz, prowincja Velasco), głównie w górnym biegu rzeki Paragwaj oraz nad rzekami Jauru, San Lorenzo, Araguaya i Velhas. Do grupy należą plemiona: Bororo, Otupi (zwani też Otuké lub Otuqi). Bororó, niegdyś bardzo liczni, ponieśli szczególnie duże straty w okresie intensywnej penetracji interioru przez poszukiwaczy kauczuku. Obecnie ich liczbę ocenia się na ok. 2 tys. osób. Tradycyjna gospodarka Bororó należała do typu zbieracko-łowieckiego; od Brazylijczyków przejęli uprawę ziemi. Proces zmian kulturowych pod wpływem kontaktów ze społeczeństwem brazylijskim rozpoczął się w latach 20-tych XX w. i przybrał na sile wlatach 60-tych. Bororó utrzymują obecnie stałe kontakty ze światem zewnętrznym poprzez FUNAI oraz za pośrednictwem działających wśród nich misji salezjańskich. Obserwowane systematyczne kurczenie się obszarów plemiennych spowodowane zostało głównie wycofywaniem się przed białymi w bardziej niedostępne okolice. Pod pewnymi względami kulturowymi są pokrewni plemionami należącym do rodziny Ge. Indianie Bororó znacznie różnią się pod względem fizycznym od innych plemion Ameryki Południowej - odznaczają się wysokim wzrostem (mężczyźni od 176 cm do nawet 195 cm, a kobiety przeciętnie 160 cm), atletyczną budową ciała, pociągłą twarzą o wydatnych szczękach.
2. jedno z grupy plemion tej samej nazwy, tworzącej odrębną rodzinę językową. Zamieszkuje w Brazylii (stan Mato Grosso) w rezerwacie Rio Grande do Sol w górnym biegu rzeki Paragwaj. Dawniej zajmowali się myślistwem i zbieractwem, obecnie przede wszystkim uprawą ziemi. Na przełomie XIX i XX w. plemię liczyło ok. 8 tys. osób, obecnie jest ich ok. 400. W latach 1953-67 pojawiła się wśród Indian Bororo religia "kultu śmierci" zakładająca, że skoro Indianie i tak są skazani na wymarcie, to nie powinni mieć dzieci, bo po cóż sprzeciwiać się woli bogów. Wtedy to kobiety spędzały płód, a jeśli niemowlę się już urodziło, to je zabijano.
borówka - (Vaccinium), należy do rodziny wrzosowatych. Nazwy anglojęzyczne: Highbush blueberry, Swamp blueberry. Jest małą rośliną krzewinkową, rosnącą do 150 centymetrów wysokości. Owocem jest niebiesko-czarna, oszroniona jagoda, ceniona jako surowiec w przemyśle spożywczym i w lecznictwie. Porasta widne lasy, wrzosowiska i bagna strefy zimnej i umiarkowanej.
Różne gatunki borówek występowały jako składnik flory okresu zlodowacenia.
Gatunki borówki:
V. vitis - borówka brusznica
V. myrtillus - borówka czernica
V. uliginosum - borówka bagienna
V. uliginosum - łochynia, pijanica.
Borówka bruszwica (V. vitisidaea) jest zimnotrwałą krzewinką (pospolitą też i w Polsce), rosnącą w borach i na wrzosowiskach. Typowa dla tundry. Jej owocem jest czerwona, kwaśna jagoda z licznymi drobnymi nasionami.
Owocem borówki czarnej jest kulista jagoda, czarna, z niebieskawym nalotem woskowym, z wieloma wydłużonymi, brązowymi nasionami.
Pochodząca z Ameryki Północnej borówka ogrodowa (V. corymbosum) może dorastać do ok. 2 m wysokości. Jej owoce, wielkości grochu a nawet czereśni, mają sok nie barwiący się na czerwono (jak u polskiego dzikiego gatunku).
Indianie Chippewa używali wysuszonych liści V. angustifolium do leczenia "zwariowania"; liście kładziono na gorące kamienie i wdychano otrzymywane opary. Indianie ci mówili, że był to jeden z leków ofiarowany im przez Winabojo.
Indianie dodawali borówkę do pemmikanu w celu poprawienia jego smaku.
W dzisiejszej medycynie surowcem zielarskim borówki brusznicy jest liść, który działa moczopędnie, antyseptyczne i ściągająco. Liście tej borówki stosuje się przy chorobach pęcherza, dróg moczowych, nerek, nieżytach żołądka i jelit oraz kamicy żółciowej w postaci naparów i odwarów. Zewnętrznie używa się jagód rozgniecionych do okładów na oparzeliny.
Surowcem zielarskim borówki czarnej jest owoc a czasami liść. Liście działają przeciwbiegunkowo, antyseptycznie, robakopędnie, przeciwgorączkowo i zapierająco. Napar z liści używa się przy cukrzycy, przewlekłych biegunkach, nudnościach, chorobach pęcherza, zmniejszeniu wydalania moczu i dolegliwościach skórnych. Owoce wykazują działanie przeciwskurczowe, ściągające, antyseptyczne i moczopędne. Odwary z owoców stosuje się przy biegunkach, nieżytach przewodu pokarmowego na tle bakteryjnym, czerwonce i robakach jelitowych. Owoce borówki czarnej zaleca się szczególnie osobom starszym i tym, które prowadzą siedzący tryb życia, ponieważ doskonale regulują żołądek.
Boruca - Indianie z Kostaryki.
borsuk amerykański - (Taxidea taxus); Indianie Cheyenne nazywali go ma'háhko'e. Zamieszkuje suche i otwarte tereny środkowej części Ameryki Północnej.
Borun Botocudo
Bosomworth, Mary - Wybitna Indianka z plemienia Creek, znana również jako Mary Mathews i Mary Musgrore. Sprawiła wiele kłopotów rządowi Kolonii Georgia, doprowadzając około 1752 roku niemal do wojny między konfederacją Indian Creek a Anglikami. Cieszyła się wielką popularnością wśród swego ludu, będąc blisko spokrewnioną z czołowymi przywódcami tak Górnych jak i Dolnych Indian Creek. Odznaczała się nieprzeciętną inteligencją i znajomością angielskiego dla których to powodów, i aby zapewnić sobie jej współpracę, Oglethorpe (założyciel kolonii) uczynił ją swym tłumaczem i negocjatorem z Indianami, z pensją 500 dolarów rocznie. Około 1749 roku poślubiła swego trzeciego białego męża, wielebnego Thomasa Rosomwortha, który z racji swego małżeństwa został przez Południową Karolinę mianowany agentem pośród Indian Creek, a który zaledwie w ciągu kilku miesięcy omal nie spowodował wojny domowej wśród Indian i buntu licencjonowanych handlarzy. Pogrążony w długach, podburzył żonę by przyjęła tytuł "Władczyni Narodu Indian Creek" i zarządzała na własność początkowo wysp Ossabaw, St. Catherine i Sapelo przy wybrzeżach Georgii a później dużego terytorium na kontynencie. Po zawiadomieniu gubernatora Oglethorpe'a, że przychodzi po swoje, Mary na czele armii zbrojnych Indian Creek wyruszyła na Savannah. Miasto przygotowało się do obrony, a oddział kawalerii wyruszył naprzeciw Indian i skłonił ich do pozostawienia broni przed wejściem do miasta. Pochód wodzów idących kolejno w zależności od rangi w otoczeniu wojowników prowadził Bosomworth w uroczystym stroju kapłańskim ze swą "królową" u boku. Powitał ich salut armatni i rozpoczęły się kilkudniowe obrady, podczas których Indianom udało się ponownie wejść w posiadanie broni. Nieuchronnej masakrze zapobiegło uwięzienie Mary i jej męża, których zwolniono gdy wyrazili wyrazy ubolewania i obietnicę dobrego zachowania się. Do chwili, gdy niebezpieczeństwo minęło a Indianie odeszli z podarunkami, wojsko i obywatele miasta stali cały czas pod bronią. Nic więcej nie wiadomo o dalszej karierze Mary.
boto - (Sotalia brasiliensis); gatunek delfina.
Botocudo - Dzielili się na liczące 100-300 osób hordy i łączyli w większe grupy tylko w czasie zbiorów orzeszków piniowych. Pierwsze starcia Indian Botocudo z białymi miały miejsce na szlaku północ-południe w końcu XVIII wieku. Około 1800 roku na terenach stanów Santa Catharina i Parana żyło około 8000-12000 Indian Botocudo. W tym też okresie zepchnęli do Parany Indian Coroado. Teoretycznie dysponowali wtedy siłą 2000 wojowników. W 1828 roku zmarło 600 Indian Botocudo z powodu epidemii ospy. Wiosną 1836 roku spalili osadę San Cristobal (zginęło 32 osadników włoskich). Zniszczyli też plantacje niemieckie w okolicy San Miguel. 12 lutego 1881 roku oddział buzgejów liczący 170 ludzi (49 Niemców, 22 Polaków, 91 Brazylijczyków) zaskoczył około 700 Indian Botocudo nad rzeką Ribeirano. Zastrzelono, powieszono lub zasiekano maczetami 381 Indian, 182 dzieci wzięto do niewoli (zostały przekazane misjonarzom). Zaszedł wtedy znamienny wypadek; dowódca oddziału, Zygfryd Walldenck, przy pomocy Niemców i Polaków tylko pod groźbą użycia broni zdołał powstrzymać Brazylijczyków przed wymordowaniem dzieci. Od lutego 1882 roku nastąpiła nowa eskalacja działań zbrojnych. Indianie Botocudo, nie wdając się w walki otwarte, niszczyli plantacje i zabudowania (do września 1882 roku spalili 49 zagród). Zmienili też swoją taktykę wojenną; dotąd ostrzegali przed napadem przysyłając związane na krzyż kije lub liany splecione w podwójny węzeł. Teraz zaniechali tego atakując bez ostrzeżenia. Według danych misjonarzy niemieckich w 1890 roku żyło 3000-3500 Indian Botocudo. W 1891 roku wzrosła ilość starć z Indianami Botocudo. Były one jednak raczej bezkrwawe - Indianie pustoszyli pola. Poza tym podzieli się na wiele drobnych oddziałów liczących poniżej 100 ludzi (tzn. 20-25 wojowników), zaniechali wielkich dorocznych spotkań przy zbiorze orzeszków i z uwagi na to było trudno ich wytropić. Około 1896 roku wybuchła wśród nich epidemia grypy. Zmarło 1000 osób. W kwietniu 1903 roku koloniści zmasakrowali grupę 80 Indian Botocudo (uratowało się dwoje dzieci). Bandy Indian przystąpiły do walki i do sierpnia padło 117 osadników, spłonęły 42 farmy, zginęło lub uprowadzono 1000 sztuk bydła. We wrześniu Indianie Botocudo spalili Palmital. Białych zaczęła ogarniać panika. Przybycie więc generała Luffao von Verbolna potraktowano jak nadejście zbawcy. Luttow zorganizował na nowo tzw. "straż puszczańska" złożoną z Metysów, Murzynów i innej hołoty będącą pod nadzorem niemieckim i liczącą 1200 ludzi. Powstały też "oddziały porządkowe" złożone tylko z osadników niemieckich i polskich w liczbie 312 ludzi oraz szwadron krekusów liczący 126 osób. Armia ta dostała za zadanie wytępienie Indian. Do sierpnia 1908 roku zabito 896 Indian Botocudo, do niewoli wzięto 69 dzieci. W 1910 roku, po wielu klęskach, Indianie Botocudo załamali się; zaprzestali napadów, odeszli dalej w lasy, starali się unikać białych. Ogłoszono wtedy, że z Indianami w stanie Santa Catharina nie będzie już kłopotów. Rozwiązano więc oddziały porządkowe a "szwadron" i "straż puszczańska" zostały zredukowane do 200 ludzi. Metodą dalszego nękania Indian oraz przekupywania ich we wrześniu 1914 roku grupa wodza Horthoi (126 wojowników, 201 kobiet, 186 dzieci) osiadła w rezerwacie Ibiroma (1260 km2). Dwie inne, mniejsze grupy osiedlono w rezerwacie Sao Joao dos Pobres i Seyza de Tabuleiro. W sumie skoszarowano 1611 India, wliczając w to wychowanków misyjnych. Osadnicy z ulgą rozformowali oddział anty-indiański a utworzono fundację na rzecz Indian Botocudo, która dostarczała im bydło, mąkę, narzędzia itp. przedmioty. Zdano sobie wreszcie sprawę z tego, że państwo nie jest w stanie utrzymać rezerwatów, a głodni Indianie są nieobliczalni.
Trwająca w Europie I wojna światowa wywołała ogromną koniunkturę na artykuły spożywcze. Osadnicy zaczęli więc zagospodarowywać nowe obszary. W roku 1916 obszar rezerwatów ograniczono o 1/3. Skasowano dotychczasowe dotacje. Na początku 1917 roku wybuchła wśród Indian epidemia grypy. Zmarło około 400 osób, głównie dzieci. Czarownicy zaczęli tłumaczyć to jako karę bogów zesłaną na niewierny lud. Wielu młodych Indian zaczęło uciekać w lasy, gdzie żyli na swobodzie ich pobratymcy. W marcu 1917 roku władze postanowiły przeprowadzić spis ludności rezerwatów. Indianie odebrali to jako spis ludzi przeznaczonych do pracy na plantacjach kauczuku. 17 marca czarownik Sirotho zabił Silvę, kierownika rezerwatu Ibirama, oraz jego żonę i dwoje dzieci. Następnie dał hasło do powrotu w dżunglę i do 21 marca uszli w lasy, paląc po drodze zabudowania rezerwatów i farmy. Od kwietnia do lica 1917 roku Indianie byli w ofensywie. W niespodziewanych napadach spalili około 1000 zabudowań i zabili 467 osób. Taka duża liczba ofiar białej ludności daje się wytłumaczyć tylko kompletnym jej zaskoczeniem i brakiem zorganizowanych sił zbrojnych. 12 sierpnia 1917 roku Indianie zaatakowali oddział wojsk brazylijskich płynący na czółnach rzeką Itataj. Wywiązała się panika. Zginęło, utonęło lub korzystając z zamieszania zdezerterowało 180 żołnierzy. We wrześniu Indianie Botocudo zniszczyli polską kolonię Nuestro Prima del Santalder. Zginęło 29 Polaków. W październiku osadnicy odnieśli duży sukces; 80 żołnierzy, 200 kolonistów, 150 Indian Coroado pod wodzą pułkownika Jana Olarii Estebana otoczyło obóz Indian Botocudo nad Rio Donuto. Przebywało tam 600-700 Indian czujących się bardzo pewnie po nieprzerwanym okresie sukcesów. Do niewoli wzięto jedynie 17 dzieci. Reszta została wybita. Bitwa ta, właściwie masakra, złamała siłę bojową Indian. Walki trwały jeszcze do czerwca 1918 roku, ale przypominały one już bardziej polowanie a nie wojnę. W lipcu Indian znów zapędzono do rezerwatów (w sumie 98 wojowników, 211 kobiet, 72 dzieci). Na wolności pozostawało jeszcze około 300 Indian. Żyjący w rezerwacie Indianie nie chcieli i nie umieli zająć się rolnictwem ani hodowlą, odrzucali nawet broń palną jako twór białych. Około 1920 roku teren ich rezerwatów obcięto o dalsze 1800 hektarów i jednocześnie zaczęto mówić, aby te trzy rezerwaty skasować a utworzyć jeden nad rzeką Ivani. W 1924 roku 126 Indian Botocudo, wykorzystując zamieszanie związane z walkami białych z Indianami Coroado, uszło znowu w dżunglę, chcą po prostu wrócić do starego stylu życia. 1 maja 1925 roku rząd prowincji Santa Catharina wydał zbuntowanym Indianom nakaz powrotu; jeśli się da po dobroci, a jeśli nie to siłą "albowiem stanową oni zagrożenie dla cywilizacji i kultury". Do października 1925 roku oprowadzono do rezerwatu 32 Indian. Jednocześnie skasowano rezerwat Sao Joao dos Pobres, albowiem było w nim zaledwie 26 Indian. W grudniu 1915 roku było 612 Indian Botocudo w rezerwatach a na wolności około 150.
W 1917 roku liczba Indian w dwóch rezerwatach osiągnęła liczbę 1011 ludzi a na wolności bujało 20-30. Mieli dużo szczęścia. Kierownikiem "agencji" Indian Botocudo został Eduardo Hoerhan, człowiek, który dla spraw Indian poświęcił całe swe życie. Dzięki jego osobistym znajomym, jak i dzięki jednemu z najbogatszych "króli bydła", Sylwestrowi De'Bergare, Indianie mięli w rezerwacie pod dostatkiem żywności. Wszelkie jednak próby nakłonienia Indian do prac rolnych kończyły się klęską. Indianie nie bez racji mówili, że krew i świeże mięso daje życie i odwagę a ziarno gnuśność i choroby.
W 1927 roku zetknął się z Indianami Botocudo Polak, Ostrowski. Kilku z nich pracowało wtedy jako kabokle w misji oo. Salezjanów w San Cristobal de Olinst. Byli to młodzi ludzie (20-24 lata) porwani 10-12 lat wcześniej przez burgejów. Wychowani w misji wstydzili się swego pochodzenia a o rodakach mówili, że są okrutnymi, kanibalami i poganami.
W 1933 roku epidemia cholery wybiła 300 osadników w okolicach rezerwatu Rio Platte. Ponieważ nie było chętnych na tę ziemię, przyznano ją Indianom Botocudo. Tak to dostali 1900 hektarów. Byli oni wtedy w dobrej sytuacji biologicznej. Nie było wśród nich w zasadzie starców i osób niedołężnych, gdyż ci wymarli lub zginęli w czasie walk a plemię liczyło dość młodych kobiet aby się móc odrodzić.
W 1938 roku wśród Indian Botocudo pojawił się "mesjasz" nowej religii - "kultu śmierci". Kult zakładał, że skoro Indianie i tak są skazani na wymarcie, to nie powinni mieć dzieci, bo po cóż sprzeciwiać się woli bogów. Plemię było jednak wtedy młode wiekowo i religia ta nie uzyskała u nich poklasku. Pobudziło to jednak w nich tęsknotę za dawną swobodą.
21 kwietnia 1939 roku zmarł Hoerhan. Jego następcą został Silwer Moiina Coquez; człowiek prawy, ale jednocześnie typowy służbista. Zebrał on w lipcu radę Indian Botocudo i nakazał, aby każda rodzina zbudowała sobie trwały domek na wybranej działce na terenie rezerwatu i wzięła się za rolnictwo. Kto tego nie zrobi, nie dostanie przydziału żywności. W dodatku powiedział też, że 70 Indian zostanie skierowanych do budowy drogi. Następnie stwierdził, że stworzy oddział indiańskiej policji, który będzie pilnować współplemieńców. Wpływ "kultu śmierci", obawa przed prac przymusową, wreszcie wojo9wnczość samych Indian złożyły się razem na wybuch ostatniego powstania. We wrześniu 1939 roku Indianie ruszyli do walki. Do 10 października zabili 37 Brazylijczyków, spalili 72 obiekty osadnicze. Rekcja władz była bezlitosna; rzucono 2 bataliony policji, 6 samolotów i 8 oddziałów ochotników. W sumie - 1250 ludzi. 14 grudnia, od miejscowością Calwaria de San Jose samoloty zbombardowały obozowisko Indian a następnie ostrzelały je z broni maszynowej. Coquez, który dotarł tam 17 października, naliczył 389 zabitych. Jednocześnie policja, obiecując pokój i dary, zwabiła następną grupę Indian Botocudo do rezerwatu Rio Plate, Najpierw "pobawiono się" z młodymi Indiankami a następnie wszystkich wybito bagnetami (amunicja kosztuje!). Zginęło 171 osób. W trakcie dalszych "walk" zabito jeszcze 200-300 Indian. Resztę zagnano znowu do rezerwatów. W 1947 roku epidemia grypy zmniejszyła ich stan o połowę. Do 1964 roku grupki Indian uciekały w puszczę, aby tylko dalej od "cywilizacji".
W 1980 roku ich liczebność szacowano na 137 osób.
bouronit - Bouronit pozyskiwany jest ze względu na dużą zawartość ołowiu i miedzi. Jego kryształy przypominają swoim kształtem koła zębate. Jest często spotykanym minerałem. Znajduje się go m.in. w USA, Boliwii, Kanadzie, Chile, Meksyku i Peru. W Polsce znajdowany jest w okolicach Wałbrzycha i Starej Góry na Dolnym Śląsku.
bovista pila - (Bovista pila B. C. C.); Indianie Chippewa wykorzystywali tę roślinę do celów o charakterze magicznym.
bowenit - Bowenit jest szlachetną odmianą antygorytu, minerału krzemianowego, należącego do grupy serpentynu. Najlepsze jego okazy mają zwykle barwę zieloną, ale bywają także brunatnawe, szare, białe lub nawet żółte.
Bowenit występuje głównie w przeobrażonych, ultra zasadowych skałach magmowych oraz w zmetamorfizowanych dolomitach.
Jedno z bardziej znanych miejsc występowania bowenitu znajduje się w Smithfield (Rhode Island - USA) i okazy stamtąd pochodzące traktowane są jako reprezentatywne dla rozpoznawania tego kamienia. Bowenit znaleziono na Ziemi Indian także i w stanozjednoczeniowej Kalifornii i Utah. W Polsce występuje on w kilku miejscach na Dolnym Śląsku.
Box Elder - Grupa Indian Shoshone.
Boyaca - Indianie kubańscy.
bożykwiat Meada - (Dodecatheon meadia); kępiasta bylina dorastająca do 20 cm wysokości i 15 cm szerokości. Zimotrwała. Rośnie dziko a Ameryce Północnej, ale już od 1744 roku uprawiana jest jako roślina ozdobna o wspaniałych, czerwonych kwiatach charakteryzujących się wyniosłymi płatkami i wystającymi pręcikami. Kwitnie wiosną i latem.
bóbr - (Castor canadensis); Indianie Chippewa nazywali go Ah'mik, Indianie Cherokee - dayi, Shawnee - hamekw, Algonquin - poyawew, Chinook - enagoa inene, Cheyenne - hóma'e, a Indianie Seneca - nö'ganyäsöh.
Z bobrzego ogona Indianie gotowali rodzaj zupy do której dokładali jeszcze mąkę otrzymywaną z dzikiej rzepy. Pęcherz bobra wykorzystywany był przez Indian do pewnych celów leczniczych. W przypadku zranienie lub złamania, Indianie Mohegan nakładali na chore miejsce wydzielinę gruczołów bobra, bandażowali to i pozostawiali na noc. Indianie Penobscot używali jąder bobra na zaburzenia płciowe.
Bracamoro - Indianie z Ekwadoru i Peru.
Brama Słońca - Pozostałość rzeźby-bramy znajdująca się na terenie Calasasaya, obszaru wyodrębnionego w ruinach zwanych ogólnie Tiahuanaco. Zbudowana jest z andezytu. Ma wymiary około 3 x 3,8 metrów a waży około 9-12 ton.
Replikę Bramy Słońca obejrzeć można w Puszczykowie (koło Poznania), w Muzeum im. Arkadego Fiedlera.
Brandywine Wesort
brasja - (Brassia); odmiana storczyka. Występuje w około 55 gatunkach w tropikalnej Ameryce. Nazwa anglojęzyczna - turnip.
Indianie Pawnee proszku pozyskiwanego z tej rośliny używali na ból głowy.
Korzeń brasji używany jest jako jarzyna.
Bravos - Indianie kolumbijscy.
brazylianit - Brazylianit jest jednym z niedawno odkrytych drogich kamieni. Spotyka się go rzadko w sklepach jubilerskich, ale jest bardzo ceniony przez kolekcjonerów minerałów. Odkryty został w 1944 roku w bogatym w minerały stanie Minas Gerais w Brazylii. Pierwsze znalezisko miało miejsce w kopalni Conselheira Pena a wkrótce po tym natrafiono na brazylianit w Corrego Frio leżącym na północ od Sao Tome. Pod koniec lat 40-tych małe kryształy brazylianitu zostały znalezione w New Hampshire w USA (kopalnia Palermo w okręgu Grafton i kopalnia Smith w Newport).
Brazylianit występuje w pegmatytach, tworząc doskonale wykształcone, często zgrupowane w druzy kryształy o żółtym kolorze.
Nie nosi się ozdób z tego kamienia, ponieważ łatwo on pęka i dlatego też należy przechowywać go dla bezpieczeństwa w stałych gablotkach.
Niektóre kryształy brazylijskie mierzą do 15 cm długości. Dwa spośród najpiękniejszych okazów przechowywane są w Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku (USA). Inny, piękny klejnot brazylianitowy o wadze 24 karatów, wystawiony jest w kolekcji minerałów i kamieni szlachetnych Wydziału Geologii i Mineralogii Uniwersytetu Rio de Janeiro w Brazylii.
brazylikaktus - (Brasilicactus Bckbg.); kulisy kaktus z południowej Brazylii (Rio Grande do Sul) mający najwyżej do 10 cm średnicy. Liczne jego żebra są całkowicie podzielone na małe brodawki. Okrywają je gęsto krótkie ciernie. Kwiaty są średniej wielkości. Opisano 3 gatunki tego rodzaju.
brezylka - (Caesalpinia echinata); zrzucające liście lub zimozielone krzewy, drzewa i pnącza.
C. echinata zwane jest też brazylijskim drzewem. Otrzymywany z niego wyciąg używany jest w sposób podobny do wskaźnika lakmusowego.
Indianie Tapinamba (i inne plemiona) używali tego drzewa do pozyskania czerwonego barwnika.
Bribri - Indianie z Costa Rica i Panamy.
Bringhton - Rezerwat przyrody zamieszkiwany przez Indian Seminole.
brochantyt - Minerał ten jest zasadowym siarczanem miedzi i ma podobny skład chemiczny jak antleryt. Ze względu na swą urodę ceniony jest wielce przez kolekcjonerów a niekiedy też stanowi podrzędną rudę miedzi. Ma zazwyczaj kolor szmaragdowozielony, ale niektóre jego okazy mogą być zielonoczarne. Spotyka się go w strefie wietrzenia kruszców miedzi, głównie, (ale nie wyłącznie) w regionach o suchym klimacie.
Na Ziemi Indian w większych ilościach znajdowany bywa w Chile (pustynia Atacama) i USA (Arizona, Nowy Meksyk).
W Polsce rzadko spotykany na Dolnym Śląsku w miejscach, gdzie odsłaniają się łupki miedzionośne.
brodaczek - (Monocirrhus polyacanths); ryba północnej części Ameryki Północnej.
brodawki piersiowe - Mężczyźni teksańskich Indian Iguases nosili w przebijanych brodawkach kawałki trzciny.
bromelia - (Bromelia); roślina z rodziny bromeliowatych, podobna do ananasa, o wiechowatym kwiatostanie i owocu-jagodzie (u niektórych gatunków jadalnym). Występuje w ilości ok. 2000 gatunków. Niektóre z nich są nasienne, ale większość jednak jest epifitami rosnącymi na drzewach. (Epifity wykorzystują drzewa jako podpory, nie pobierając jednak od nich substancji odżywczych, ale spożytkowując deszcz i rozłożone części roślin oraz zwierząt). Rośnie w Ameryce tropikalnej i na wyspach Morza Karaibskiego. Z liści otrzymuje się włókno przędne.
bromasa - (Bromse bromse); ryba atlantycka, występująca od Cape Cod do Nowej Funlandii i Labradoru.
bronco - Przymiotnik, którym Hiszpanie i Meksykanie określali wrogich, nieujarzmionych Indian. Później nazywano tak dzikie konie. Amerykanie przejęli słowo, zamienili w rzeczownik i nazywali tak narowiste konie kowbojskie.
brookit - Brookit (brukit) tworzy niewielkie kryształy o pokroju słupkowym i tabliczkowym. Kolor żółtobrązowy lub czarny. Występuje sporadycznie w gnejsach i jeszcze rzadziej w druzach pegmatytowych.
Na Ziemi Indian występuje w stanozjednoczeniowym Arkansasie (rejon Magnet Cave) odmiana zwana lokalnie arkanzytem.
browalia - (Browallia speciosa); półkrzew, osiągający wysokość 30-50 cm o ciemnozielonym ulistnieniu. Niebiesko fioletowe kwiaty o białych wnętrzach pojawiają się licznie między liśćmi. Pochodzi ze strefy tropikalnej Ameryki. Jest trująca.
Bruchac, Joseph - Indianin Abnaki.
brucyt - Brucyt należy do minerałów wodorotlenkowych. Będąc rozpowszechniony na świecie, często występuje w dużych nagromadzeniach. Jako minerał nietopliwy jest powszechnie wykorzystywany do wykładania pieców przemysłowych. Znajdowany jest głównie w skałach przeobrażonych pod wpływem zmian temperatury i ciśnienia, czyli metamorficznych.
Za typowe wystąpienia brucytu uważa się lokalizację Hoboken w New Jersey (USA); tam też znajduje się nemalit, ale nie jest to oficjalnie przyjęta nazwa. Inne, ważne wystąpienie brucytu na Ziemi Indian znajdują się w Kalifornii, Nowym Jorku i Pensylwanii (USA).
W Polsce drobne kryształy spotyka się w rejonie Dębnika w Krakowskiem i w Starej Kamienicy na Pogórzu Izerskim oraz w okolicy góry Ślęży.
Brule - Grupa Indian Teton Lakota Sioux.
brunatnica - (Phaeophyta), typ glonów morskich, występujących w około 1500 gatunkach. Niektóre gatunki dostarczają jodu, sody i kwasu alginowego.
Brunatnica morska (Macrocystis pyrifera), jest najdłuższym glonem świata, rosnącym na amerykańskich brzegach Oceanu Spokojnego. Długość jej przekracza 50 metrów, a masa 100 kilogramów. Jej niby-pędy (kauloidy) są przymocowane do dna morskiego na głębokości od 2 do 40 metrów. Po powierzchni morza pływają płaskie twory (fylloidy) podobne do liści, z pęcherzami pławnymi u nasady. Często tworzą całe pływające wyspy, które w dawnych czasach stanowiły poważną przeszkodę dla okrętów.
Brunca Boruca
Bruneau - Grupa Indian Shoshone.
brunfelsia - (Brunfelsia); do tego rodzaju zalicza się 25 gatunków pochodzących z krajów tropikalnych Ameryki. Niektóre z nich, jak np. brazylijska B. macrophylla (= B. exima), są roślinami szklarniowymi. Brunfelsia, zależnie od odmiany, tworzy duże kwiaty o kolorze białym, żółtym lub różnych odcieniach fioletu. Jest rośliną niezbyt rozgałęzioną, o nikłych pękach. Jest trująca.
Wysuszony korzeń B. grandiflora używana była przez Indian (nie wiadomo których) jako afrozjadyk i do celów szamanistycznych. W medycynie białych używany był do leczenia reumatyzmu i syfilisu.
bruszwica borówka
brylant - Brylantem jest diament lub inny przezroczysty kamień szlachetny szlifowany w specjalny sposób opracowany w XVII wieku; kamień otrzymuje kształt podwójnego ostrosłupa ze ściętymi wierzchołkami.
Brylanty dodają urody brunetką i szatynkom.
brzegówka - (Riparia riparia); ptak z rodziny jaskółek. Występuje w Eurazji, Ameryce Północnej i północnej Afryce. Jest ptakiem wędrownym. Odlatuje na zimowiska do Afryki, Indii i Ameryki Południowej (Amazonia). Podlega ochronie.
brzęczek - Nazwa anglojęzyczna - bullroarer. Ozdobna deseczka, która puszczona w ruch wirowy wydaje odgłos przypominający ryk wołu.
brzoza - (Betula L.); drzewo lub krzew strefy zimnej i umiarkowanej. Sok z pnia (tzw. pskoła) zawiera cukier. Liście posiadają właściwości lecznicze.
Dzięki swemu naturalnemu, dużemu rozprzestrzenieniu, brzoza była też i szeroko używana jako lekarstwo przez Indian. "Kora brzozy" - zapisał Tosselyn, - używana jest przez Indian na stłuczenia i rany". Wywar z wewnętrznej strony kory "górskiej brzozy" używany był przez Indian zachodniego Missisipi jako środek przeciwkaszlowy, przeciwprzeziębieniowy i w chorobach płuc. Hoffman zanotował, że Indianie Ojibwa mieszali wewnętrzną część kory "żółtej brzozy" (B. axcelsa Ait.) z cukrem klonowym w celu otrzymania moczopędnego wywaru. Smith zanotował, że Indianie Ojibwa używali korzenia i papieru brzozy (B. alba L., vax. papyritera) w lecznictwie jako środka wysuszającego. Gotowali także to z klonowym cukrem w celu zrobienia syropu na żołądkowe skurcze. Szyszki brzozy niskiej (B. pumila) Indianie Ojibwa palili na węglach w celu otrzymania dymu leczącego katar. Herbatkę podawano miesiączkującym kobietom oraz jako wzmacniający środek poporodowy. Indianie Potawatomi wyrabiali olej z gałązek i papieru korowego żółtej brzozy (B. lutea Michx.) stosowany do leczniczego hartowania ciała. Papierowa kora brzozowa używana była też przez -Indian Ojibwa do robienia leczniczej lewatywy. Korowy papier brzozowy, mieszany z balsamem jodłowym, jedzony był przez Indian Montagnais jako korzystny przy diecie. Speck zanotował, że Indianie Catawba gotowali nasiona B. nigra L. na syrop służący do wyrobu maści na grzybice i chore, bolące miejsca. Indianie Alabama z Teksasu gotowali korę brzozy na lekarstwo używane przy leczeniu bolących, chorych miejsc oraz kolki u koni. Indianie Crow używali białej brzozy jako lekarstwa przeciwgruźliczego.
B. papyrifera Marsh. (ang. - white birch) nazywana była przez Indian Chippewa wi'gwasa'tig i używana leczniczo w przypadku bólów żołądka oraz stosowana do innych celów praktycznych. Również do celów praktycznych wykorzystywali ją Indianie Sioux.
Friedrich von Gagern w książce "Prawdziwe życie Skórzanej Pończochy" podaje, że Skórzana Warga, na polecenie Tecumseha, otrzymał przez posłańca kawałek kory brzozowej na której narysowany był tomahawk, co oznaczało wydany na niego wyrok śmierci.
Brzoza stanowiła ważny materiał w życiu Indian Leśnych; korą kryli wigwamy, z kory też budowali lekkie łodzie oraz wykonywali z niej pojemniki i naczynia przydatne tak w domu jak i w czasie wędrówek. Sporządzano też z tek kory tak ubrania jak i obuwie. Indianie tego regionu wyrabiali też z drewna brzozowego wiosła. Miały one zazwyczaj 1,2 m długości, z czego mniej więcej połowa przypadała na pióro o szerokości 12-15 cm.
Gałązki brzozy związane w pęczek można używać w szałasie pary dla chłostania ciała, co pomaga w usuwaniu toksyn.
Tradycyjni, Leśni myśliwi, naśladowali głos łosia amerykańskiego przy pomocy zwiniętej w stożek kory brzozowej.
KAYAS OCHI cytuje w swoim 24 numerze Sun Bear'a, który powiedział:
"Mój lud, lud Chippewa-Ojibway, posiada prastare zwitki kory brzozowej, zwane przez nas Zapiskami Wędrówki. Zwitki te mówią o podróży Chippewa przez Cztery Strony."
Zważywszy na tak wielkie znaczenie kory brzozowej w życiu plemion wschodniej strefy lasów, trudno się dziwić, że była ona uważana za materiał święty. Na przykład Indianie Abenaki nazywali brzozę Gluskabe, imieniem jednego ze swych bogów, który poprosił drzewo żeby nimi się zaopiekowało. Rozpowszechniona opowieść mitologiczna wyjaśnia też migrację ptaków do lasów północy. Ptaki są uwięzione w brzozowych pojemnikach, które rozbijają ochotnicy ludzie-zwierzęta z północy i wypuszczają ptaki na wolność. Uwolnione ptaki lecą wówczas na północ, niosą ze sobą ciepło lata i odrodzenie się roślinności. Wedle tej symboliki życie wyłania się z brzozowych pojemników, stąd wydrapywane (techniką sgraffito) po ich zewnętrznej stronie motywy ptaków, roślin i krzewów.
Kanakuk, duchowy przywódca Indian Kickapoo, dawał swoim wyznawcom modlitewne pałeczki wykonane z kory brzozowej i pokryte piktografami. Używano ich podczas modlitwy w ten sposób, że przesuwano palcami od górnych znaków do dolnych, odmawiając i śpiewając modlitwy przez około 10 minut.
Brzoza była świętym drzewem Indian Mapuche.
Z kory brzozowej Indianie Ziemi Ognistej wykonywali swoje łodzie.
Dziś liści świat białych liście brzozy używa m.in. do płukania włosów, co wpływa dodatnio na ich porost.
Współcześni bioenergoterapeuci twierdzą, że przebywanie wśród brzóz budzi podświadomość i zdolność do odróżniania prawdziwych przyjaciół od zakamuflowanych wrogów. Powinniśmy też przytulić się do tego drzewa także wtedy, kiedy musimy podjąć kłopotliwą decyzję lub nie widzimy wyjścia z jakiejś sytuacji. Dzięki brzozie łatwiej nam będzie odkryć nowe, nie uświadomione możliwości.
Kontakt z brzozą przyniesie spokój, wzmocni siły, doda otuchy. Pozwoli rozwinąć intuicję i wrażliwość. Zneutralizuje też szkodliwe promieniowanie. Wskazane jest trzymanie żywych gałązek brzozy w pokoju, gdzie znajduje się telewizor.
Bubure - Indianie wenezuelscy.
Bucobu Picocobge
Bucueta-Sabanero Murine
Buculia Lacalia
Bue - Indianie kolumbijscy.
Buena Vista - Indianie północnoamerykańscy ze wschodnio-środkowej Kalifornii. Należą do rodziny językowej penutian-yokuts. Mieszkali w tipi. Utrzymywali się ze zbieractwa żołędzi i polowania na małe zwierzęta.
Buga - Indianie kolumbijscy.
Bugre Chocren
buk południowy notofagus
bulwotka bulwiasta - (Ullucus tuberosus) zwana też ulluko. Bylina z rodziny bazellowatych. Występuje w Andach od Ekwadoru po Argentynę. Stara roślina uprawna, dostarcza jadalnych bulw skrobiowych, może być uprawiana do 3800 m n.p.m.
Burnette, Robert- Indianin Brule Teton Lakota Sioux. Urodził się w 1926 roku w rezerwacie Rosebud. Przez trzy lata był dyrektorem NCAI.
Bush, Barney - Urodzony w 1946 roku poeta, nauczyciel i podróżnik z plemienia Shawnee/Cayuga. Studiował między innymi w Instytucie Sztuki Indian (IAIA) w Santa Fe. Do 1999 roku wydał co najmniej cztery tomiki poezji wśród których znalazły się: "My Horse and Juke Box, Petroglyphs" (1982) oraz "Inherit the Blood" (1985). Jego wiersze tłumaczono na francuski, hiszpański, serbski, macedoński i, w rzeczy samej - polski.
budleja - (Buddleia), ozdobna, gruntowa roślina zielna a rodziny połatowatych, występująca w około 100 gatunkach roślin zielnych, krzewów lub drzew. Rośnie w umiarkowanej i podzwrotnikowej części Ameryki, Azji i Afryki. Purpurowe i białe, drobne i pachnące przyciągają duża liczbę motyli - stąd spotykana czasem potoczna nazwa "krzew motyli". Zwana także omżynem.
Rosnąca w Andach B. longifolia nazywana tam jest quishuar lub incana. Ma formę drzewa podobnego do topoli. Posiada prawie białe, twarde i zwarte drewno, które było wysoce cenione w czasach Inków rzeźbiących w nim bogato zdobione posągi swoich bóstw. Posągi te następnie palone były w czasie święta zwanego Raimi. Dziś odmiana ta ceniona jest ze względu na doskonałe drewno opałowe.
bugenilla kącicierń
Buhagana - Indianie kolumbijscy.
Bujay - Indianie wenezuelscy.
buk - (Fagus), drzewo z rodziny bukowatych o srebrzystej, gładkiej korze, jajowatych lub eliptycznych liściach, jednopłciowych kwiatach i jadalnych owocach. Rośnie w północnej strefie umiarkowanej.
Indianie Rappahannock z Wirginii brali garść kory buku z północnej strony drzewa, moczyli w wodzie do której dosypywali sól i używali takiej namoczki do obmywania chorych miejsc dotkniętych trującym bluszczem.
Indianie Yamana palili w swych łodziach ogniska używając do tego kory bukowej (czemu też Ziemia Ognista zawdzięcza swoją nazw).
Z kory bukowej Indianie Chiricahua pozyskiwali jeden ze swoich barwników.
Współcześni energoterapeuci twierdzą, że mieszkać wśród buczynowego lasu to tak, jakby codziennie pić ze zdroju młodości i szczęścia. Potężna, pozytywna energia buka promieniuje nawet do 10 metrów i tworzy najsilniejsze pole energetyczne. Przechadzki po bukowym lesie poprawiają krążenia i uspokajają skołatane nerwy. Buk rozjaśnia umysł, dodaje sił duchowych, wymywa z pamięci złe wspomnienia. Przytulenie się do buka pomoże zwłaszcza tym, których codzienne życie obfituje w stresy, a także osobom mającym kłopoty z krążeniem i koncentracją. Jeśli ktoś ma taką możliwość, powinien zasadzić choćby jeden buk koło swego domu.
buldenaż - (Viburnum opulus), odmiana kaliny koralowej. Ozdobny krzew parkowy o dekoracyjnych, kulistych kwiatostanach złożonych z samych kwiatów płonnych białych lub różowych.
Indianie Catawba tak korę buldeneżu jak i głogu miażdżyli na papkę i po zmieszaniu jej z pszenną mąką i wodą, podawali ją chorym na biegunkę. Herbatkę zaś robioną z korzeni podawano przy zaburzeniach pracy żołądka.
Indianie Menominee używali wewnętrznej kory V. acerifolium do parzenia herbatki pitej przy skurczach żołądka lub przy kolce. Indianie Pillager Ojibwa stosowali natomiast V. lentago do parzenia herbatki moczopędnej.
bull-boats - Anglojęzyczna nazwa rodzaju łodzi indiańskich służących jedynie do przepraw przez rzekę, nie przystosowanych do odbywania w nich dłuższych podróży. Łódź taka składała się z ramy wykonanej z wierzbowych gałęzi pokrytych skórą bizona. Wyglądał jak rozpięty, odwrócony, duży parasol bez rączki. Pływanie nią nie wymagało zręczności i doświadczenia a lekkość łodzi pozwalała na przenoszenie się z miejsca na miejsce. Pierwotnymi budowniczymi bull-boats'ów byli najprawdopodobniej Indianie Mandan.
bulwotka ulluco - (Vllucus tuberosus); rośnie w Andach, gdzie też nazywana jest melloco. Uprawia się ją ze względu na jadalne bulwy.
Bungi - Grupa Indian Chippewa.
Buninahua - Indianie peruwiańscy.
untigua Bintucua
burak - (Beta vulgaris), roślina dwuletnia z rodziny komosowatych, pochodząca z okolic nadśródziemnomorskich, uprawiana w licznych odmianach w strefie umiarkowanej wszystkich kontynentów.
Po zadomowieniu tej rośliny w Amerykach, Indianie Mapuche wykorzystywali ją m.in. do wytwarzania barwnika koloru czerwonego.
Burba - Indianie wenezuelscy.
Burbusay - Indianie wenezuelscy.
Burede - Indianie wenezuelscy.
Burgua - Indianie wenezuelscy.
Burica - Indianie z Costa Rica i Panamy.
Buriquero - Indianie wenezuelscy.
Buritacat - Indianie kolumbijscy.
Buritica - Indianie kolumbijscy.
bursa bursa-pastoris - (Bursa bursa-pastoris [L.] Britton); nazwa anglojęzyczna - shepherd's-purse. Indianie Chippewa nazywali to i'ckode'wabji'bik (ognisty korzeń) i używali do leczenia dyzenterii.
bursztyn - Bursztyn jest substancją, która powstała z żywicy wydzielanej z drzew szpilkowych a następnie skamieniałej. Nazywany bywa też jantarem, kapolitem lub sukcynitem.
Najbardziej ceniony bursztyn bałtycki występuje w złożach zlokalizowanych wzdłuż południowych wybrzeży Bałtyku. Kamień ten znajdowany jest też m.in. w Meksyku i USA.
Najlepszej jakości bursztyn jest przezroczysty i wyrabia się z niego biżuterię, amulety, krzyżyki, figurki, ustniki do fajek. Z płytek bursztynu układa się mozaiki, inkrustuje szkatułki, meble i sprzęt biurowy.
W bursztynowe ozdoby ubierali się dawni Indianie meksykańscy.
Bursztyn znany jest człowiekowi od tysięcy lat, ale starożytni nie znali jego prawdziwego pochodzenia. Wokół genezy tego kamienia narosło wiele mitów i barwnych legend z których niektóre wydają nam się obecnie zadziwiająco naiwne. Niektórzy sądzili, że bursztyn jest zbliżony do ambry, woskowej substancji produkowanej przez kaszaloty z rodziny waleni i (podobnie jak bursztyn) znajdowanej na brzegach mórz. Inni wierzyli, że bursztyn powstał z promieni słonecznych, które zostały zebrane i zestalone o zmierzchu (tłumaczyło to złocistą barwę kamienia). Były także wypowiadane sugestie, że bursztyn powstał z moczu rysia. W wielu legendach stanowi on skamieniałe łzy różnych postaci.
Starożytni Grecy zauważyli, że bursztyn pocierany kawałkiem tkaniny elektryzuje się i przyciąga kurz. Obserwacja ta miała wielka wagę naukową i przyczyniła się do rozwoju nauki o elektryczności. Bursztynowi przypisywano także wiele fantastycznych właściwości. Wierzono, że ma on własności terapeutyczne i pomaga w leczeniu wielu chorób.
Współczesna medycyna podchodzi do bursztynu, jako do leku, raczej negatywnie, opierając swoje stanowisko na analizie chemicznej, która poza węglem, wodorem, tlenem i terpentyną nie znalazła w nim niczego nadzwyczajnego. Są jednak zagorzali zwolennicy bursztynu, którzy wierzą w jego uzdrowicielską moc. Według ich opinii bursztyn ma niewątpliwe właściwości bakteriobójcze i neutralizujące zapalenia wirusowe. Bursztyn pomaga leczyć grypę, zapalenie oskrzeli, dychawicę oskrzelową i choroby tarczycy. Moc leczniczą ma spirytusowa nalewka bursztynowa, którą pije się do herbaty lub wciera się w bolące miejsca, np. w głowę lub klatkę piersiową.
W sposób podobny wypowiada się Pani Ewa Katarzyna Tabis w swojej pracy "Lecznicza energia kamieni":
"Bursztyn (...) znajduje zastosowanie przy dolegliwościach szyi, takich jak zapalenie migdałków. Stosuje się go również przy gorączce, bólach uszu i astmie. Kładziemy go na chore miejsce. Bursztyn czyści organizm - przejmuje od nas chorobotwórcze negatywne energie, które jednak, gdy go nie oczyścimy wpromieniowują na powrót. Może wtedy stać się matowy. Czyścimy go tak jak inne kamienie - trzymając pod bieżącą wodą i suszymy, najlepiej na słońcu.
Wzmacnia nasz wzrok i mentalne dobre samopoczucie. Udziela jasności i czystości uczuć. Wyrównuje pole elektromagnetyczne ciała. Obdarza rzadką zdolnością: zachowania pogody ducha i wyrozumiałości wśród niepowodzeń i burzy życia. Daruje siłę i mądrość w zakresie spraw materialnych".
Burubora Purubora
Burucaca - Indianie z Costa Rica.
Burue - Indianie brazylijscy.
Burumaquena - Indianie wenezuelscy.
Busintana Ica
Busquipani - Indianie peruwiańscy.
bylica - (Artemisia); bylina, rzadziej roślina roczna lub niski półkrzew ze zdrewniałym korzeniem. Kwiaty drobne, obupłciowe, zebrane w małe koszyczki, a te zebrane w grona. Znanych jest około 400 gatunków rosnących głównie na półkuli północnej.
Nazwy anglojęzyczne: wormword, sagebrush, prairie sage, absinth.
Kiedy książę Maximilian z Wiednia był w górnym biegu Missouri w 1833 roku, zanotował, że kobieta Indian Gros Ventre, która ucięła sobie na znak żałoby kawałek palca, powstrzymywała krwawienie ściskając w garści liście bylicy.
Kilka gatunków bylicy i pokrewnych jej roślin, używanych było przez zachodnich Indian dla różnych celów leczniczych. Indianie Potawatomi z Wisconsin wprowadzili na swój obszar A. frigida Willd. z zachodu, używając ją do celów medycznych. Listowie i kwiaty używane były do okadzania leżącego w letargu pacjenta - aby odzyskał siły; dym był wdmuchiwany bezpośrednio w nozdrza poprzez papierowy lejek.
A. absinthium L. (ang. - warmword); Indianie Chippewa nazywali tę odmianę muse'odji'bik, co znaczy "robaczy korzeń" i używali w lecznictwie przy leczeniu zwichnięć.
A. dracunculoides Pursh. (ang. - mugwort); Indianie Chippewa nazywali to bu'giso'win, ("Kąpanie się"), ba'sunukuk', jin'gwakwan'dug (różowy), i'ckode'bug (ognisty liść), ba'sibuguk' (mały liść), o'gima'wuck (Wódz lekarstwo) i wykorzystywany był m.in. do leczenie dyzenterii. Inne plemiona wykorzystywali ten gatunek do leczenia gorączki.
A. frigda Willd. (ang. - prairie sage); Indianie Chippewa nazywali to bi'jikiwin'guck (bydlęce zioło) i używali w leczeniu konwulsji, krwotoku, oraz używali jako środka wzmacniającego i jako odtrutkę". Indianie Sioux stosowali tę roślinę na ból głowy. Jako lek ogólnego stosowania używany był przez plemiona znad Missouri. W leczeniu niestrawności używana była przez Indian Tewa.
A. gnaphalodes Nutt. (ang. - white mugwort); Indianie Chippewa nazywali to nokwe'jigun (coś miękkiego) i używali jako odtrutkę oraz do celów magicznych. Inne plemiona używały tego przy zaburzeniach żołądkowych.
Bliżej nie określony gatunek bylicy Indianie Chippewa używali do leczenia palpitacji serca, co też czynili na dwa sposoby:
1. Garść suszonych liści i kwiatów moczono w około 0,75 l wody. Podawano koło 1 kubka do wypicia, po czym pacjent odpoczywał; dawkę ponawiano co pół godziny, aż do ulżenia choremu.
2. Polecano żucie świeżych liści.
Jeden z klanów Indian Navaho nosił nazwę Wzgórze Bylicy.
Chequeesh, znachorka Indian Chumash, powiedziała w 1985 roku badaczowi Willemu Nofke, że swoje rodzime dziedzictwo poznała dzięki stosowaniu "ziela snu", bylicy pospolitej. Przybyła do lokalnego uzdrawiacza z Point Concepcion, pościła przez cztery dni i noce, następnie sama udała się na pobliską górę. Tam zażyła ziele, żeby uzyskać "wizję". We śnie otrzymała duchowe imię i ujrzała przeznaczoną jej ścieżkę uzdrawiania.
Spośród gatunków uprawianych w różnych krajach znaczenie lecznicze mają: bylica boże drzewko (A. aborotanum), bylica piołun (A. absinthium), bylica cytwarowa (A. cina), bylica estragon (A. dracunculus), bylica nadmorska (A. maritima), bylica pontycka (A. ponica) i bylica pospolita (A. vulgaris).
Właściwości lecznice bylic znane były od dawna w Rosji i Turcji. Bylice zawierają znaczne ilości olejków eterycznych, flawonoidy, kumaryny, seskwiterpenowe laktony, witaminy, kwasy organiczne, cukry, śluzy i niedużą ilość alkaloidów. Niektóre gatunki zawierają w olejkach eterycznych azuleny; cyneol zawarty w olejkach eterycznych wielu bylic warunkuje ich właściwości przeciwrobaczne. Kompleks frakcji polifenolowych ma wpływ żółciotwórczy (bylica Gmelina). Występowaniu kwasu izowalerianowego przypisać można uspokajające działanie niektórych gatunków bylicy. Różnorodność składu chemicznego zapewnia szeroki zakres działania terapeutycznego i powszechne stosownie bylic w lecznictwie ludowym.
Bylica piołun stosowana jest także jako dzikie warzywo w postaci korzennej przyprawy do zup ziołowych. Z powodu jednak gorzkiego smaku należy stosować ją w sposób umiarkowany a większe jej ilości mogą działać nawet szkodliwie.
Byore Uchicrin
bystrzyki - (Hyphessobrycom); ryby dorzecza Amazonki i Panamy.