haageocereus - (Haageocereus Bckbg.); pochodzące z Peru kaktusy. Tworzą w większości smukłe kolumny o pięknych cierniach, efektownie zabarwione. Znanych jest około 50 gatunków tego rodzaju, z licznymi odmianami.
Haaunyeiri Yamaica
Habby-wake - Pośredniczył w rokowaniach pokojowych z Indianami Kwadahi Quanaha Parkera w kwietniu 1875 roku. Jego synem był informator pułkownika Nye'a - Poafebitty.
Habitoa - Indianie peruwiańscy.
Hacha - Kultura peruwiańska, rozwijająca się w rejonie Wybrzeża Południowego, w okresie od 1500 do 1100 r. p.n.e., choć jej początki sięgają 2000 r. p.n.e. Ludność tej kultury posługiwała się techniką "negatywu" przy malowaniu swej ceramiki. Pozostałością po niej są m.in. ruiny budowli wznoszonych z ubitej ziemi.
Hackensack - Indianie północnoamerykańscy.
Hagueti Caxibo
Hahahay - Indianie brazylijscy.
Hahanana - Indianie kolumbijscy.
Haida - lub Hyda albo Kaigani, czyli Ludzie. Indianie Północno-Zachodniego Wybrzeża Pacyfiku (Queen Charlotte Islands). Zaliczani do algonkińskiej rodziny językowej. Mieszkali w prostokątnych domach z desek. Utrzymywali się z połowu ryb. Łowili też ssaki oceaniczne przy pomocy długich, cedrowych kanu.
Dzielili się na klany rodowe. Dominował wśród nich matrylinealizm. Występujący w mitologii Indian Haida Ptak Grzmotu prowadził uporczywą i niezmordowaną walkę z Wielorybem Zabójcą. Inne mityczne postacie Indian Haida to Roong i Sza-Lana oraz Djilaqons, Qunoqada i Wasgo.
Indianie Haida dzielili rok na 12 miesięcy księżycowych, które okresowo zmieniano, gdyż taki rok księżycowy jest krótszy od roku słonecznego. Położenie promieni słonecznych odnotowywane było każdego poranka i zaznaczane na węglu drzewnym leżącym na podłodze i pokrytym już kreślonymi w ciągu całego roku liniami.
Pierwszy kontakt z białymi mieli w 1774 roku, kiedy to Hiszpanie odkryli dla siebie wyspę Queen Charlotte. Później dotarli do nich Stanozjednoczniki i Anglicy, wraz z kapitanem Cookiem.
Czarna ospa stała się serią problemów pod koniec XVIII wieku i na początku wieku XX.
W 1829 roku przebywał wśród nich misjonarz Jonathan Gree.
Liczebność Indian Haida z 6000 osób w 1835 roku spadła do 800 w roku 1885.
W roku 1880 zaprzestali rzeźbić totemy wyłącznie dla swego użytku. Około 1883 roku jednym z najbardziej sławnych ich rzeźbiarzy był Tsaguya. Około 1888 przebywał wśród nich badacz A. P. Niblack. Pod koniec XIX wieku prowadził wśród nich badania F. Boas.
Do 1915 roku liczebność spadła do 588 osób, ale już po tym zaczęła rosnąć. W 1968 roku liczebność Indian Haida z Masset i Skidegate wynosiła ponad 1500 osób.
W 1970 roku w Kanadzie żyło 1967 Indian Haida, a w USA około 3 tysiące. Kopia ich rzeźbionego totemu, pochodzącego z Tanu, zdobi wejście do Muzeum Victorii
Resztkowe ich grupy żyją na Wyspie Królowej Charlotty i na południowych wybrzeżach Wyspy Księcia Walli. W 1981 roku w Kanadzie żyło 295 osób mówiących językiem Indian Haida. W tym też roku ogólną liczebność Indian Haida szacowano na 2000 osób.
Haiglar - Albo Nopkehe, urodzony około 1710 roku, zmarł 30 sierpnia roku 1763. Wódz Indian Catawba, mówiący dobrze po angielsku i znany kolonistom jako Król Hailgar. Został eractasswą, czyli naczelnym wodzem swego plemienia w 1750 roku. Nastawiony pokojowo do białych, stanął po ich stronie, kiedy w 1759 roku wybuchła wojna między Indianami Cherokee a Południową Karoliną. Zasłynął w zaciętej bitwie na przełęczy Etchoe, w czerwcu 1761 roku, kiedy wojsko pułkownika Jamesa Granta pokonało Indian Cherokee. Haiglar zawsze był świadom spustoszenia, jakie szerzy alkohol wśród Indian, więc w liście do gubernatora Jamesa Glena, z dnia 26 maja 1756 roku, zażądał zakazu sprowadzania go do Indian Catawba. Zginął w zasadzce zastawionej przez Indian Shawnee, kiedy z jednym tylko murzyńskim żyjącym wracał do domu po wizycie u krewnych w okolicy Waxhaw w Północnej Karolinie. Śmierć Haiglara była niepowetowaną stratą dla Indian Catawba, opłakiwali go również koloniści obydwu Karolin. Był człowiekiem prawego charakteru, wierny swemu słowu i swemu narodowi.
Hainai - Indianie z Teksasu. Zaliczani do kaddoańskiej rodziny językowej. Zamieszkiwali słomiane domy. Utrzymywali się głównie z hodowli kukurydzy.
Indianie Hainai byli pokrewni Indianom Caddo i sprzymierzenie z konfederacją Hasininai utworzoną przez mówiącą pokrewnym językiem caddo ludność południowo wschodniego Teksasu. Ich nazwa pochodzi od słowa nayano, co w języku kaddoańskim znaczy "Ludzie". De Soto w 1542 roku i La Salle w roku 1687 zanotowali, że Indianie Haina żyli w teksańskim okręgu Brazos River. Ich wioska w dzisiejszym okręgu Nacogdoches była znaczącym miejscem międzyplemiennych ceremonii religijnych a później stała się miejscem katolickiej misji założonej w roku 1716. W 1864 roku liczyli 150 osób. W czasie Wojny Cywilnej Indianie Hainai stanęli po stronie Konfederacji. Po wojnie osadzeni zostali w 1876 roku w Rezerwacie Wichita-Caddo jako osobne plemię. W tym czasie ich liczebność wynosiła 30 osób.
Haisla (1) - Indianie Północno-Zachodniego Wybrzeża Pacyfiku (Kolumbia Brytyjska). Zaliczani do wakaszańskiej rodziny językowej (pokrewnej rodzinie saliszańskiej). Zamieszkiwali prostokątne domy z desek. Utrzymywali się głównie z rybołówstwa.
Mimo, iż dziś żyją u ujścia kanału Douglas i Gardner, legendy Indian Haisla mówią, że pochodzą oni z Rivers Inlet. Są pokrewni Indianom Kwakiutl, Heiltsuk i Bella Bella. Dziewczyna Indian Haisla słynie z wynalezienia yakatl; rodzaju sieci używanej do połowów przybrzeżnych. Jest ona rurkowata i ma lejkowatego kształtu wejście, które może być zamykane obręczą lub tyczką. Sieć tego typu przejęta została przez Indian Tsimshian a później przez Indian Tlingit i inne plemiona. W 1967 roku było 768 Indian Haisla żyjących w Kanadzie. W 1977 roku językiem Indian Haisla mówiło 250 osób.
haisla (2) - Jedna z trzech gałęzi językowych Indian Kwakiutl, obejmująca grupę Kitamot i Kitlope.
haiu - Nazwa Indian Yanoama stosowana wobec gatunku palmy o jadalnych, czerwonych owocach bardzo lubianych przez tych samych Indian jak i przez ich sąsiadów.
Hajro, Joy - Poetka. Napisała m.in. wiersz zatytułowany "Ona miała kilka koni", prezentowany poniżej w przekładzie Marka Maciołka:
Ona miała kilka koni.
Ona miała konie, które miały ciała z piasku.
Ona miała konie, które miały mapy wykreślone krwią.
Ona miała konie, które miały skóry z wody oceanu.
Ona miała konie, które miały błękit nieba.
Ona miała konie, które miały sierść i zęby.
Ona miała konie, które były z gliny i chciały się rozbić.
Ona miała konie, które były poszarpane czerwoną skałą.
Ona miała kilka koni.
Ona miała konie z długimi ostrymi piersiami.
Ona miała konie z pełnymi brązowymi udami.
Ona miała konie, które za dużo się śmiały.
Ona miała konie, które rzucały kamieniami w szklane domy.
Ona miała konie, które lizały ostrza żyletek.
Ona miała kilka koni.
Ona miała konie, które tańczyły w ramionach swych matek.
Ona miała konie, które myślały, że są słońcem, a ich ciała świeciły i płonęły jak gwiazdy.
Ona miała konie, które tańczyły nocą walca przy księżycu.
Ona miała konie, które były zbyt płochliwe i stały spokojnie w boksach swej własnej roboty.
Ona miała kilka koni.
Ona miała konie, które lubiły pieśni tańca Krików.
Ona miała konie, które rżały z beztroski.
Ona miała konie, które pluły na pedałów, które sprawiły, że bali się siebie.
Ona miała konie, które twierdziły, że się nie boją.
Ona miała konie, które kłamały.
Ona miała konie, które mówiły prawdę, których pozbawiono ich mowy.
Ona miała kilka koni.
Ona miała konie, które same nazywały się "końmi".
Ona miała konie, które same nazywały się "duchami" i trzymały swe głosy w tajemnicy i tylko dla siebie.
Ona miała konie, które nie miały imion.
Ona miała konie, które miały księgi imion.
Ona miała kilka koni.
Ona miała konie, które szeptały w ciemności, które bały się odzywać.
Ona miała konie, które wydzierały się ze strachu przed ciszą, które nosiły noże dla obrony przed upiorami.
Ona miała konie, które oczekiwały zniszczenia.
Ona miała konie, które oczekiwały zmartwychwstania.
Ona miała kilka koni.
Ona miała konie, które padały na kolana przed każdym wybawcą.
Ona miała konie, które sądziły, że uratowała je wysoka cena.
Ona miała konie, które próbowały ją uratować, które wchodziły nocą do jej łóżka i modląc się gwałciły ją.
Ona miała kilka koni.
Ona miała kilka koni, które kochała.
Ona miała kilka koni, które nienawidziła.
To były te same konie.
Hakatonwan - Taką nazwą Indianie Dakota określali Indian Chippewa.
hakonosy - (Callorhinchus); ryby żyjące m.in. u wybrzeży Ameryki Południowej.
Halchidhoma - Indianie Północno-Zachodniego Wybrzeża Pacyfiku. Zaliczani do uto-azteckiej rodziny językowej. Zamieszkiwali kopulaste domy kryte korą, słomą lub skórą. Utrzymywali się głównie ze zbieractwa dzikich roślin oraz polowania na małą zwierzynę.
Indianie Halchidhoma żyli koło Indian Mojave w dolnym biegu rzeki Colorado, wzdłuż obecnej granicy kalifornijsko-arizońskiej. Alfred Kroeber ustalił, że w swym szczytowym rozwoju Indianie Halchidhoma liczyli 3500 osób, z których 950 żyło w dzisiejszej Kalifornii.
Haldas - Kultura peruwiańska, rozwijająca się w rejonie Wybrzeża Środkowego, w latach 1700-1200 p.n.e. Pozostała po niej m.in. świątynia o tej samej nazwie. Ludzie tej społeczności zaczęli stosować przy produkcji ceramiki technikę wybłyszczania na ciemno oraz nacinanych i punktowych wzorów.
halibut - (Hippoglossus, Reinhardfins) lub kulbaki; ryba żyjąca m.in. w okolicach wybrzeży amerykańskich. Łowiony był m.in. przez Indian Makah.
halit - Halit to nazwa minerału znanego powszechnie jako sól, sól kuchenna lub sól kamienna. Powstał dawno temu w wyniku parowania wody morskiej. Złoża w skałach osadowych mają często grubość setek metrów. Jest on szeroko stosowany do konserwacji żywności i jako surowiec w przemyśle chemicznym. Halit ma zwykle barwę białą, ale niektóre okazy zabarwione są na szaro, niebiesko, fioletowo, pomarańczowo lub żółto. Człowiek wykorzystuje go od najdawniejszych czasów. Nazwa minerału wywodzi się od greckiego słowa hals, oznaczającego "morze" lub "sól", co tym samym odzwierciedla fakt, że halit stanowi około 80% soli rozpuszczonym w wodzie morskiej.
Halit jest pospolitym minerałem w złożach ewaporatów powstałych przez odparowanie wody morskiej lub słonych jezior. Często tworzy duże złoża w formie pokładów lub słupów (wysadów) solnych. Występuje razem z gipsem, anhydrytem, sylwinem i innymi minerałami solnymi.
Najbardziej znane, eksploatowane złoża halitu znajdują się w Ontario (Kanada), Argentynie, Kolumbii i Peru. W USA kopalnie soli położone są w Arizonie, Kalifornii, Kansas, Luizjanie i w stanie New York. W Polsce sól wydobywana jest w Wieliczce i Kłodawie.
Muiskowie wydobywali sól w Zipaquira. Złoża soli w okolicy Zipaqiry powstały przed milionami lat w wyniku osuszającego działania Słońca i powietrza na płytką lagunę marską. Według legendy, właściwości i wartości soli odkrył przed Indianami z plemienia Muisków ich mityczny prorok i prawodawca - Bochica, któremu przypisuje się także przekazanie im sposobu przemiany solanki wytryskującej ze skalnych szczelin w kęsy (bryły) soli przez jej odparowanie na ogniu. Kęsy takie były bardzo wygodne do transportu i sól - pozwalająca konserwować mięso i ryby, wzbogacająca żywność i chroniąca zdrowie - stała się na tym regionie cennym towarem oraz środkiem płatniczym.
Również spotykane tu i ówdzie na płaskowyżu źródła słonej wody umożliwiły Muiskom produkcję soli. W tym celu napełniali oni solanką gliniane naczynia a po odparowaniu wody rozbijali je, po czym z wewnętrznej strony skorup zdrapywali osiadły na nich halit. Największy ośrodek wyrobu soli znajdował się w Nemocona. Sól była również najważniejszym artykułem eksportowym Muisków.
Sól w bryłach, jako forma haraczu płacona była Indianom Mexica. Ich bogini soli nosiła imię Huixtocihuatl, czyli Kobietę Sól. Była to też zarazem bogini rozpusty.
Indianie Maya już 900 lat temu odparowywali solanki, a uzyskaną tym sposobem sól rozprowadzali po całej Ameryce Środkowej. Świadczą o tym niedawne odkrycia archeologów dokonane w pobliżu stolicy Meksyku. Badano tam ruiny miast i pozostałości dawnych systemów nawadniających, pozostałych po cywilizacji tych Indian. Uczeni zwrócili uwagę na wyróżniający się tam kompleks kanałów i płytkich zbiorników wodnych zasilanych przez słone źródła. Początkowo przypuszczano, że kanały te porzucono, gdy zasilające je wody uległy zasoleniu i nie nadawały się do nawadniania terenów uprawnych. Badania geologiczne wykazały jednak, że zasolenie znajdujących się tam wód ma charakter naturalny i występuje już od tysięcy lat. W kanałach tych więc od początku ich wybudowania była słona woda, którą, rzecz jasna, nie można nawadniać uprawne pola. Stwierdzono więc, że kanały te, zawierające słoną wodę, nigdy nie służyły do nawadniania, ale spełniały rolę warzelni soli. Odparowywana tam sól była potem formowana w łatwe do transportu bryły i rozprowadza drogą handlową do wszystkich możliwych rejonów. Jak też szacunkowo obliczono, taki system kanałów i zbiorników pozwalał uzyskiwać, dzięki odparowaniu solanki, 10 ton soli rocznie.
Słone jeziora Indian Zuni odwiedzane były i przez inne plemiona. Gifford wymienia Indian Hopi wschodnich Navaho, Warm Springs i Huachuca Chiricahua, którzy pobierali sól z jeziora z zachowaniem pewnego rytuału. Plemię Indian Papago odbywało całą rytualną podróż nad morze po to by zdobyć cenną dla nich sól. Indianie Creek organizowali święto pierwszego spożycia soli w nowym roku, choć uważali ją za szkodliwą i osłabiającą.
W Kolumbii Indianie pracują przy produkcji soli w morskich salinach Pajaro, Manaura i Bahia Honda, gdzie stanowią praktycznie 100% robotników.
Od Orinoko poczynając worki z grubą solą wędrują w głąb puszczy. Żaden Indianin Maquiritare nie wybierze się w podróż bez niewielkiej, bambusowej rurki (lub butelki). Jedząc mianowicie bez tej przyprawy, cierpi on tak samo jak i my. Indianie Guaharibo przeciwnie - mają wprost wstręt do soli.
Jedna z przypowiedni Indian Kallawaya głosi, aby nie jeść dużo soli gdyż przyspiesza ona starość. Boliwijscy czarownicy indiańscy twierdzą, że sól jest symbolem zła i jeśli się ją rozsypie to sprowadzi to nieszczęście. Soli wystrzegają się adepci na znachorów Indian Paez.
Wszystkie plemiona grup południowej Kalifornii stosują tabu na sól w wypadku kiedy chłopiec podlega wtajemniczeniu, uzyskując dojrzałość płciową. Większość tych grup, szczególnie Indianie Shoshone, rozszerzają tabu, któremu podlega kobieta przechodząca menstruację, na jej męża. Niektóre z grup Indian Yuma (ale nie Indianie Shoshone) nakładają tabu soli na zajmującego się pogrzebem, albo na wdowę po zmarłym.
Dziennik Darwina (1833) podaje taka oto notkę dotyczącą Indian z Patagonii:
"Okazało się, że to oddział zaprzyjaźnionego kacyka Bernantino, udający się do saliny po sól. Indianie jedzą dużo soli i dzieci ich liżą ją, jakby to był cukier. Wedle Mungo Parka niezwykły pociąg do soli mają ludzie żywiący się pokarmem roślinnym".
Dawni Indianie Hopi dla zdobycia soli odbywali długie i uporczywe wyprawy, którym towarzyszył skomplikowany rytuał i różne obrzędy. Indianie ci uważali, że sól znajduje się na niebezpiecznym terenie i dawno już temu Bliźniacy Bogowie Wojny ustawili kapliczki i ustalili przepisy bezpiecznej podróży dla Indian Hopi. D. C. Talayesvy w książce "Wódz Słońca" tak oto opisuje jedną z takich wypraw po sól:
"Ojciec kazał głównemu obwoływaczowi oznajmić z dachów domów, że wybiera się po sól i że wszyscy, którzy pragną mu towarzyszyć powinni wyłatać mokasyny, przygotować worki na sól i zebrać osły (...) By zapewnić sobie dobrą podróż i uchronić się przed zmęczeniem, ojciec zatrzymał się przy kapliczce Masau'u, usypał ścieżkę z mąki kukurydzianej prowadzącą na zachód i położył modlitewne pióro z linią oddechu w tym kierunku.
(...) Kiedy znaleźliśmy się przed świętym źródłem, położyliśmy naprzeciwko niego święte pióro. Minęliśmy inne źródło i złożyliśmy podobną ofiarę.
(...) Po przejściu jeszcze jednej mili znaleźliśmy się w pobliżu kapliczki, której skalna podstawa pokryta była setkami emblematów klanowych. Wyrzynali je od wielu pokoleń wybierający się po sól Indianie Hopi. Każdy podróżnik podczas każdej wyprawy wyrzynał kolejny emblemat klanowy na lewo od poprzedniego. Ojciec w ciągu swego życia wyciął symbole jedenastu wydm piaskowych a Talasvuyauoma dziesięć głów kojotów. Wybrałem gładką powierzchnię w pobliżu i wyryłem swój emblemat Słońca a na nim swoje inicjały, ale nie wspomniałem o tym swoim towarzyszom, obawiając się, że mogą to uważać za jakąś niepotrzebną nowość. Gdy skończyłem, umieściłem linię oddechu mego modlitewnego pióra w ustach symbolu Słońca, przyklepałem je kamieniem, żeby się mocno trzymało, posypałem emblemat mąką kukurydzianą i modliłem się tak: Wuju mój, Boże Słońca, zobacz, wyciąłem na kamieniu mój emblemat klanowy. Skieruj nasze kroki ku Kanionowi Solnemu i strzeż nas, póki nie wrócimy bezpiecznie. Daj nam gładką drogę i siły, byśmy się nie męczyli dźwiganiem ciężarów. Modliłem się szczerze, wiedząc, że wkraczamy w krainę duchów i będziemy musieli stawić czoło dziwnym mocom.
Złożyliśmy ofiarę przy innym świętym źródle i modliliśmy się do duchów, które je zamieszkują, by zesłały deszcz na nasze plony a radość w serca naszych krewnych. Od tego miejsca zaczęliśmy wspinać się pod górę i dotarliśmy do kapliczki stojącej w miejscu, gdzie Bliźniacy Bogowie Wojny grali w warcaby Indian Hopi. Po złożeniu piór modlitewnych wszyscy graliśmy w warcaby z niewidzialnymi Bliźniakami, tak ustawiając pionki, by wygrać, po czym modliliśmy się: Bliźniacy Bogowie Wojny, wygraliśmy. Niech w nagrodę otrzymamy deszcz, zdrowie i długie lata życia. Strzeżcie nas, żeby nic złego nas nie spotkało.
(...) Kiedy wspięliśmy się na półkę skalną po przeciwnej stronie jaru, wódz wojenny powiedział:
(...) - Tu stoi kapliczka Solnej Kobiety, będziemy z nią mieli stosunek.
Podszedł do stojącego na niedużym wzniesieniu piaskowca szerokości dwóch stóp i sześciu długości i położył na nim weselną derkę. Następnie zdjął spodnie i przepaskę, wziął do ręki modlitewne pióro i trochę mąki kukurydzianej, wlazł pod derkę i naśladował ruchy, jakie się robi przy kopulacji. Równocześnie wypowiedział imię kobiety, którą wszyscy znaliśmy. Gdy skończył, wstał, podziękował za przyjemność i ubrał się. Ojciec mój zrobił to samo, po czym przyszła kolej na mnie. Wstydziłem się, ale się rozebrałem pozostając w koszuli. Wódz wojenny oświadczył, że muszę się rozebrać do naga, ponieważ jestem kele i to jest moja pierwsza wyprawa po sól a ojciec dodał, że jeśli nie będę posłuszny, mogą nas spotkać w drodze poważne tarapaty. Usłuchałem więc, podszedłem do kamienia, uniosłem derkę i spojrzałem. W środku znajdował się mały czarny kamień w kształcie pochwy z dziurką o średnicy dwóch cali i głębokości ołówka. Na dnie leżały modlitewne pióra i mąka wodza wojennego i ojca. Położyłem moje pióra i mąkę kukurydzianą, wymieniłem imię ciotki Frances, jako partnerki, włożyłem penis do otworu i cztery razy mocno przycisnąłem, ale bez erekcji. Z wyjątkiem 'pochwy' kamień bardziej przypominał zwłoki w czółnie aniżeli nagą kobietę.
Wstałem i podziękowałem Solnej Kobiecie, ubrałem się i zapytałem:
- Ojcowie, chciałbym się dowiedzieć, co oznacza ten zwyczaj?
- Gdy Kobieta-Pająk - odpowiedział wódz wojenny - do której należy sól, wytyczała ścieżkę dla Indian Hopi do Kanionu Solnego, zmęczyła się, zatrzymała w tym miejscu i powiedziała swoim wnukom, Bliźniakom Bogom Wojny, by doprowadzili ścieżkę do kanionu, sama zaś zamieniła się w głaz wskazujący Indianom Hopi drogę do soli. Za każdym razem, gdy mamy z nią stosunek, robimy to, by nasze dzieci rosły a nam przybywało zdrowia. Nie jest to żaden 'świnki kawał', jak zwykli mawiać chrześcijanie ani też oddawanie czci kamiennemu wizerunkowi, wiemy bowiem, że Solna Kobieta jest boginią żyjącą i że stosunek z nią oznacza życie.
(...) Po zachodzie Słońca zatrzymaliśmy się w skalnym wgłębieniu w starym obozowisku, spętaliśmy nasze osły, usiedliśmy, paliliśmy tytoń i wymienialiśmy stopnie pokrewieństwa, wierząc, że nasze prośby dotrą do duchów. (...) Wieczorem starsi opowiedzieli mi o Solnej Kobiecie i Bliźniakach Bogach Wojny a także o wyprawach naszych przodków po sól. Ojciec powiedział, że przed wielu laty wybrał się z towarzyszami po sól i wszyscy mieli stosunek z Solną Kobietą, ale w drodze powrotnej cos się popsuło. Niedługo po minięciu kapliczki jeden z członków wyprawy obejrzał się i zobaczył jakiś biały kształt nadciągający za nimi. Nawet osły się przestraszyły i rozbiegły we wszystkie strony rozsypując cenną sól na przestrzeni całych mili. Nabiedzili się odszukując drogę i zbierając małe grudki soli. Gdy wyprawa zebrała się z powrotem, mężczyzna pełniący obrzędowe funkcje powiedział, że nie mieliby tych przykrości, gdyby wszyscy przestrzegali przepisów.
- Musimy dowiedzieć się prawdy. Kto je złamał?
Jeden z ludzi przyznał się do winy. Przywiózł ze sobą duży kawał soli dla Solnej Kobiety, ale dał jej tylko małą grudkę a wielką bryłę zachował dla siebie.
- Nic dziwnego - powiedziano mu - że wpadliśmy w tarapaty. Zwątpiłeś w wierzenia Indian Hopi i myślałeś, że masz do czynienia z głazem. Teraz już wiesz, że Solna Kobieta jest żywym duchem i nie pozwoli się oszukiwać.
(...) Jedzenie, pióra modlitewne i kule z ciasta zawinęliśmy w derki i poszliśmy na południowo-zachodni skraj mesy, aż do pokruszonej skały, kapliczki Bogów Wojny. Talasvuyauoma wyjaśnił, że gdy Bliźniacy Bogowie Wojny wytyczali ścieżkę wiodącą do soli, młodszy z nich zmęczył się i zamienił w skałę, by wskazywać drogę.
- Ustawcie się do modlitwy - powiedział wódz wojenny, po czym stając przed nami zawołał głośno:
- Bogowie Wojny, jesteśmy nareszcie tutaj. Przybyliśmy po sól. Z czystym sercem i pogodnymi myślami wkraczamy do kanionu. Przyjmijcie nasze ofiary i poprowadźcie nas tak, by nic złego nie przeszło nam drogi. Obyśmy wrócili bezpiecznie, bez żadnych przykrości.
Słyszałem, jak jego modlitwa odbija się echem od ściany kanionu. Wódz usiadł, posypał mąkę w kierunku wschodnim, wetknął pióro modlitewne przed wizerunek boga z linią oddechu skierowaną na wschód, twarz boga natarł słodką mąką kukurydzianą i prosił go, by ją zjadł. Ojciec i ja powtórzyliśmy za nim modlitwy i wszystkie te czynności.
Zeszliśmy na niższą półkę, po czym dalej posuwaliśmy się zygzakiem. Gdy zdarzyło się nam potrącić nogą mały kamień, który staczał się potem w dół, rzucaliśmy szczyptę świętej mąki, by przeprosić duchy. W miejscu zwanym 'Szeroki Zad' wycięte były w skale stopnie, tak że trzeba było stawiać długie kroki. Na wielkiej skale w niektórych miejscach leżały kamienie wskazujące drogę. Doszliśmy do drugiej półki skalnej i od razu zabłądziliśmy. Sforsowałem wodza wojennego i ojca przypominając im, że już tyle razy tędy chodzili. Ojciec ostrzegł, żebym lepiej milczał, bo mogę zabłądzić, gdy będziemy wracali. Położyłem mały kamień na skale, by potem odnaleźć drogę, ale wojownik powiedział, że jest to sprzeczne z prawami Indian Hopi. Jedynie członkowie Bractwa Kwan albo wódz wojenny mogą bezpiecznie stawiać znaki. Cztery kroki dalej zostałem ukarany. Upadłem na skałę i do krwi potłukłem sobie lewe ramię.
(...) Mijając dom Górskich Owiec i miejsce, w którym Indianie Havasupai zbierali agawę na chleb, pomalowaliśmy sobie twarze czerwoną farbą i doszliśmy do przesmyku zwanego miejscem Drapania Nosa. Przepisy Indian Hopi głoszą, że każdy, kto tędy przechodzi, powinien stanąć okrakiem nad przesmykiem z nosem przytkniętym do kamiennej płaskiej ściany, w miejscu naznaczonym czerwoną farbą zdrapaną z nosów poprzednich zbieraczy soli.
(...) Wzięliśmy derki, pióra modlitewne i weszliśmy do pieczary częściowo wypełnionej piaskiem. Wódz wojenny powiedział:
- Tu mieszkają członkowie Bractwa Kwan. Gdy umrę, będę mieszkał w tym domu. Do niedawna pieczara była pusta i pod sufitem widniały zawieszone dwa duże rogi z solą, podobne do tych, jakie noszą członkowie naszego bractwa, ale rzeka zmyła rogi i wypełniła pieczarę piaskiem, a to oznacza, że zbliża się koniec Bractwa Kwan z Oraibi.
Położyliśmy pióra modlitewne i pomodliliśmy się, po czym ruszyliśmy ku małej studni. Na środku studni spoczywał duży kamień, około trzech stóp wysoki, z wgłębieniem na wierzchu. Wysoko nad kamienną misą zwisał z krawędzi skały odwrócony dnem do góry stożek soli, podobny do sopla lodu. Słone lekarstwo kapało ze stożka do misy. Ojciec powiedział mi, że misa jest zawsze wypełniona po brzegi tym lekarstwem. Zajrzałem do niej i zobaczyłem w środku trzy odłamki głazu, jeden był biały i dwa szare, wielkości mego kciuka, przypominające z kształtu górskiego lwa. Dowiedziałem się ze zdumieniem, że każdy może wziąć kawałek ciasta, ulepić je na kształt zwierzęcia i wrzucić do misy z lekarstwem. Pod koniec roku ciasto zamieni się w kamiennego lwa górskiego, podobnego do tych, jakich używa się w czasie obrzędów i jakimi posługują się znachorzy. Jest to cudowny dar bogów-duchów dla ludzi.
(...) Po jeszcze jednej modlitwie zbieraliśmy sól. Chciałem zbierać białą, lśniącą, zwisającą z góry, ale powiedziano mi, że stare bryły solne wygrzebywane z piasku są lepsze. Każdy z nas nabrał pełny wór, pojemności około 60 funtów i mniejszy worek z bryłą soli dla Solnej Kobiety.
(...) Ruszyliśmy spiesznie z solą i przed zapadnięciem zmroku doszliśmy do miejsca w którym spotykają się rzeki (...)
- No i co myślisz synu o wyprawie po sól? - Zapytał ojciec.
- Nielekka - odpowiedziałem. - Soli nie starczy chyba na cały rok, a ja nie mam zamiaru tu wracać.
Starsi roześmiali się.
- Tak teraz myśli większość ludzi.
Po dobrym odpoczynku i wczesnym śniadaniu doszliśmy do kapliczki Solnej Kobiety. Wódz wojenny wyjął dużą bryłkę soli, poszedł do posągu i powiedział:
- Matko maja, bogini, przyniosłem piękny kawał soli. Wystarczy ci na długo.
Pomodliliśmy się i umieściliśmy naszą sól na 'pochwie' bogini ".
Po powrocie do wioski - "Kobiety przykryły na chwilę sól obrzędowym szalem", po czym została podzielona między krewnych.
Dla tychże Indian Hopi sól (i sam obrzęd jej pozyskiwania) był mocno powiązany z wiarą w to, że można w ten sam sposób sprowadzić deszcz. Opis tego znaleźć można również w wyżej cytowanej książce; a oto kilka dotyczących tego cytatów:
"Plony były marne, brakło jedzenia i soli, postanowiłem więc wybrać się z ojcem do jeziora Indian Zuni i spróbować sprowadzić deszcz dla ginących roślin.
(...) Wyruszyliśmy w drogę (...) Przy źródle w pobliżu Drugiej Mesy złożyliśmy ofiary, zaczerpnęliśmy dłońmi wodę i chlustaliśmy nią w kierunku Oraibi, prosząc o deszcz.
(...) Jechaliśmy przez następny las jałowcowy i znaleźliśmy się nad jeziorkiem otoczonym płotem z kolczastego drutu. Wyszedł nam na spotkanie jakiś Meksykańczyk i powiedział, że za dwa lub trzy dolary sprzeda nam tyle soli, ile tylko zechcemy. Ponieważ jednak mieliśmy ofiary dla bogów Indian Hopi, musieliśmy oczywiście dojść do jeziora składając je po drodze i zbierając sól w przepisany sposób, inaczej nie otrzymalibyśmy deszczu i ściągnęlibyśmy na siebie wiele nieszczęść.
Dojechaliśmy do źródła i tam zastaliśmy kilku obozujących pastuchów meksykańskich, ludzi porządnych i uprzejmych, z którymi zjedliśmy obiad. (...) Po objedzie położyliśmy pióra modlitewne przy źródle i modliliśmy się o deszcz. Widać było, że cowboye doceniali nasze starania. Powiedzieli, że im deszcz jest tak samo potrzebny tak samo jak i nam. Widać było, że są to rozsądni biali, którzy rozumieją, jak ważne jest zaklinanie deszczu.
Pojechaliśmy dalej i rozbiliśmy obóz w otwartym polu; przez całą noc musieliśmy podtrzymywać ognisko, by odstraszać kojoty. Ugotowaliśmy tu mięso i najedliśmy się do syta, bowiem ojciec powiedział, że musimy się pozbyć mięsa, zanim przystąpimy do zbierania soli. Następnego ranka zabiłem tłustego świstaka i dotarliśmy do wielkiego jeziora, gdzie złożyliśmy ofiary przy kapliczce Bliźniaków Bogów Wojny.
(...) Upiekliśmy świstaka na węglu i podjedliśmy sobie smacznie, po czym zostawiliśmy nasz ekwipunek i w towarzystwie kilku Meksykańczyków poszliśmy nad jezioro. Tam ojciec powiedział do mnie:
- Będziemy teraz mieć stosunek z Solną Kobietą, która mieszka w jeziorze.
Wstydziłem się Meksykańczyków, myślałem, że będą się z na wyśmiewali pogardliwie tak jak inni biali, ale zdjąłem ubranie, pomodliłem się, położyłem na wodzie moją modlitewną pałeczkę, zanurzyłem brzuch w wodzie i wykonałem kilka ruchów jak przy kopulacji.
(...) Po zakończeniu obrzędów Meksykańczycy powiedzieli:
- Teraz będziemy mieli dużo deszczu.
Byłem zaskoczony ich mądrością i szacunkiem dla naszych obrzędów.
Wiatr stawał się coraz silniejszy, im dalej wchodziliśmy do wody próbując zbierać sól. Mieliśmy zły dzień. Wiatr był tak silny a woda tak wzburzona, że udało nam się zebrać tylko tyle soli, by napełnić dwa worki. Postanowiliśmy wobec tego kupić sól od Meksykańczyka i nakupiliśmy jej tyle, że na każdego silnego osła załadowaliśmy po dwieście funtów, a na słabsze po sto. Każdemu z osłów przywiązaliśmy pióro modlitewne do ogona, by miały więcej siły, i wyruszyliśmy do domu śpiesząc się ze wszystkich sił. Do Drugiej Mesy dotarliśmy piątego dnia. Ludzie cieszyli się na nasz widok, bo już padał deszcz."
Również i Indianie Apache organizowali specjalne wyprawy po sól, o czym to wspomina sam słynny ich wódz w książce zatytułowanej "Geronima żywot własny";
"Sól czerpaliśmy z pewnego jeziorka w górach Gila. Jest to maleńkie jeziorko o bardzo czystej i płytkiej wodzie, z małą wystającą z wody wypukłością pośrodku. Woda jest zbyt słona do picia, a dno jeziorka pokrywa brunatna skorupa. Gdy tę skorupę odłamać, obrasta ona grudkami soli, które można wypłukać do czysta, ale tylko w tym jeziorku, gdyż w każdej innej wodzie się rozpuszczają.
Gdyśmy się wyprawiali po sól nad jeziorko, nie wolno nam było atakować nieprzyjaciół ani nawet zabijać zwierzyny. Każda żywa istota mogła się do nas zbliżyć i oddalić nie niepokojona".
Współczesne kobiety z narodu Misteków owijają sól w totomoxtle, suche liście kukurydzy, robiąc to zawsze w przypadku wychodzenia na pole po to, aby odstraszać krasnoludki chaneques.
Halkomelem - Indianie północnoamerykańscy. W 1977 roku liczyli 6700 osób a ich językiem mówiło wtedy 500 członków plemienia.
Halootesu - Indianie brazylijscy, zaliczeni do rodziny językowej nambiquara
halotriochit - Halotriochit (lub Halotrichit) to silnie uwodniony siarczan żelaza i glinu powstający w efekcie wietrzenia skał zawierających piryt. Spotykany jest najczęściej w szczelinach skał ilastych, gdzie tworzy drobne kryształy igiełkowe lub włókniste o bezbarwnym kolorze.
Ten pospolity, choć nietrwały minerał, występuje m.in. w USA (Kalifornia) i wzdłuż Gila River (Nowy Meksyk). Występuje też i w Chile (Copiapó). Znaleźć go można także i w Polsce.
Halyikwamai Kikima
hama-azita - Nazwa Indian Yanoama drzewa o drobnych liściach. Korę tego drzewa Indianie ci palą, a pozostały popiół służy im do przyrządzania epena - środka oszałamiającego, wdychanego tylko przez mężczyzn. Indianie biorą korę tego drzewa, suszą w słońcu, łamią na kawałki i przypiekają te kawałki na zewnątrz, wciąż obracając, tak, żeby się wewnątrz nie zwęgliły. Potem rozcierają mocno w rękach, ściskając je między udami. Następnie mieszają to z proszkiem otrzymanym z epena oraz maszi-hiri.
hama-haki - Nazwa nadana przez Indian Yanoama drzewu, które służyło im tym samym celom co hama-azita.
Hamaruamomowi - Indianie południowoamerykańscy, zaliczeni do rodziny językowej arawak i podrodziny guahiobo.
Hamasta - Największe tajne stowarzyszenie Indian Kwakiutl. Inicjacje Hamasta należały do najkosztowniejszych. Bractwo to znajdowało się pod opiekę BaxbakualanuXsi'wae, potężnego Ducha Kanibala. Nu'Lmal, Tancerze Błazny, byli pomocnikami Hamasta. Ich zadaniem było utrzymywanie porządku w trakcie odbywania się ceremonii. Innym, poza Duchem Kanibalem, opiekunem Bractwa Hamasta, był Wina'lagilis, Duch Wojownik, którego moc pozwalała wtajemniczonym być odpornym na ból i cierpienie, i sprowadzić na wrogów "niewidzialne", śmiercionośne choroby.
W Stowarzyszeniu Hamasta istniał jeszcze cały panteon różnych duchów, wśród których był między innymi Matem, Duch Ptaka, władający mocą lotu, a także Duch Zjawa, sprawujący pieczę nad siłą zmartwychwstania. Każdemu duchowi podporządkowane były inne tańce. U Indian Kwakiutl przywileje i tytuły taneczne dziedziczone były tylko w linii żeńskiej, natomiast wszystkie świeckie - w męskiej. (U plemion mieszkających na północ od Indian Kwakiutl, czyli Haida, Tsimshian i Tlingit, dziedziczność wszelkich zaszczytów zachodziła tylko w linii żeńskiej. Mąż przynależny był do grupy swojej matki a żona do swoich żeńskich krewnych).
Poprzez "sprytne" małżeństwo, Indianin z odpowiednio zamożnej rodziny mógł zapewnić swojemu synowi członkostwo w wysokiej rangi tajnym stowarzyszeniu.
Młody mężczyzna chcący wstąpić do Bractwa Hamasta, musiał przed ceremonią inicjacji przebywać cztery miesiące na odludziu. W tym czasie delikwent poddawał się różnym torturom, zdobywał języki różnych zwierząt, dzięki czemu uzyskiwał ducha opiekuna i nadnaturalną moc. Po upływie wyznaczonego czasu, zwabiony dźwiękami bębna, powracał niemal w stanie dzikim na rozpoczęcie ceremonii inicjacji, po czym opuszczał zebranych na okres czterech dni. Zanim jednak ponownie wyruszał do lasu, odbywało się uroczyste otwarcie imprezy. Gospodarz, ojciec nowicjusza, prosił swego teścia o skrzynie z przedmiotami ceremonialnymi Hamatsa. Przedmioty te, mocą małżeństwa, zagwarantowane były na przyszłość synowi. Teść, czyli dziadek chłopca, oprócz ceremonialnych skrzyń, zapewniał również jedzenie i inne dobra materialne; również jedzenie i inne dobra materialne, niezbędne do przeprowadzenia uroczystości. Po przekazaniu ceremonialnych skrzyń, rozbrzmiewały odgłosy kościanych gwizdków. Na ich dźwięk, syn właściciela, wtajemniczany Hamasta, znikał. Słychać było tylko jego okrzyki będące oznaką, że zawładnął nim Duch Kanibala.
Przez cztery dni ludzie ucztowali i uczestniczyli w barwnych widowiskach, czekając na powrót nowicjusza. Najważniejszą bowiem rolą, jaką miały spełnić ceremonie i towarzysząca im dramaturgia, było sprowadzenie poprzez śpiew i dźwięk bębna zdziczałego nowicjusza do świata ludzi. Kuszono go więc pięknym, głośnym śpiewem, odgłosem rozmaitych gwizdków i grzechotek, i przede wszystkim, dźwiękiem bębna. Tańce Hamasta rozpoczynały się przedstawieniami nawiązującymi do mitów na temat BaxbakualanuXsi'wae. Każdy Hamasta prezentował swoją legendę w tańcu jaki odziedziczył.
Czwartego dnia uroczystości odbywał się decydujący taniec zwany Tańcem Zjawy. Po nim, w pobliżu wioski można było usłyszeć okrzyki zapowiadające powrót nowicjusza.
Zgromadzeni ludzi udawali się na skraj wioski i szukali delikwenta, by go pochwycić. Gdy usiłowali go złapać, on, jak opętany, zaczynał biegać między zebranymi, starając się ukąsić czyjeś ciało, lub nożykiem odciąć kawałek skóry. Kiedy wreszcie zostawał pojmany, ukazywała się przed nim kobieta-sługa, niosąca ku niemu spreparowane zwłoki ludzkie (zabity na tę okazję niewolnik). Kobieta kusząco machała delikwentowi zwłokami, tuż przed jego nosem, chcąc w ten sposób zwabić go do wejścia do tanecznego domu. Tam, w specjalnym, sekretnym pomieszczeniu, pokonując wszelkie opory, musiał skosztować ludzkiego mięsa.
Po tym wydarzeniu młody nowicjusz przyodziewany był w święte pierścienie wykonane z kory cedrowej, nakładane na głowę, szyję, nadgarstki i kostki.
W trakcie jego pierwszego tańca był on całkiem dziki i rozglądał się za ludzkim mięsem. Tańczył cztery razy wokół ognia, w pozycji kucającej, z rękami rozłożonymi i trzęsącymi się, co świadczyło o ekstazie.
Następnie udawał się do przygotowanej sypialni na odpoczynek. Pozostawał za ma'wiL - dekoracyjnym, drewnianym parawanem, który ukrywał tymczasowo bezczynnych uczestników ceremonii. Później tancerz powracał na salę w masce Kruka, którego uważano za ptaka ludożercę, sługę Ducha Kanibala. Ubrany był w pelerynę z cedrowej kory, zaopatrzoną we frędzle. Pod postacią Kruka tańczył do pieśni o takim, na przykład, powtarzającym się refrenie: "Jego maska wywołuje niepokój serca".
Tancerz, naśladując ruchy ptaka, otwierał i zamykał ruchome części dziobu maski, wywołując tym duży hałas i konsternację wśród widzów. Hamasta wciąż tańcząc, znikał w świętej izbie i zostawał zastępowany przez innego tancerza. Tym razem był to Krzywy Dziób Z Niebios, umownie nazywany Duchem Kanibalem. Obecność tego najpotężniejszego ze wszystkich duchowego opiekuna, była dla publiczności wielkim emocjonalnym przeżyciem.
Tańce, które opisywały bardzo dokładnie mityczne wydarzenia, uspakajały nowo przyjętego Hamasta tak, że znów zachowywał się jak człowiek. Właściwy jednak proces jego uczłowieczenia miał dopiero się zacząć.
Na zakończenie tańców gospodarz uroczyście żegnał gości, rozdając wszystkim prezenty i dziękując za przybycie.
Dalsza ceremonia oczyszczania nowego Hamasta odbywać się mogła tylko w obecności członków tajnego stowarzyszenia. Hamasta był zmuszony do przestrzegania przez pewien czas bezwzględnego tabu. Mógł jeść tylko wyznaczone potrawy i używać specjalnych naczyń, w których inni jadać nie mogli. Świeżo po ceremonii podawano mu morską wodę. Miało to spowodować wymioty po zjedzeniu ludzkiego mięsa. Po tych oczyszczeniach pozostawał w samotności przez cztery miesiąc. Przez rok czasu nie mógł pracować. W tym okresie uczył się wszystkiego od nowa, by móc powrócić do społeczności jako w pełni znaczenia człowiek.
Po podboju Północnego-Zachodu przez Białych, praktyki ludożerstwa ceremonialnego zostały administracyjne zabronione. Indianie jednakże nadal organizowali swoje rytuały, ale utrzymywali je w najściślejszej tajemnicy przed obcymi. W obawie przed represjami zrezygnowali z kanibalizmu, a jego sugortem stało się odtąd kąsanie przez "opętanego" nowicjusza ramion uczestników inicjacji do Bractwa Ludożerców oraz zjadanie ciasta uformowanego na kształt ludzkiego ciała. Zmieniło się również pojmowanie sensu tego rytuału. Pod wpływem nauk chrześcijańskich Indianie poczęli uważać te praktyki za odpowiednik katolickiego sakramentu komunii.
hamatokaktus - (Hamatocactus Br. et R.); są to piękne, bujnie rosnące i łatwo kwitnące kaktusy pochodzące z południowego Meksyku, Teksasu i Nowego Meksyku.
Han - Indianie z północnej Alaski. Zaliczani do atapaskańskiej rodziny językowej. Mieszkali w prostokątnych, krytych ziemią domach o dwu-spadzistym dachu. Utrzymywali się głównie z połowu ryb oraz polowania na karibu i łosia amerykańskiego. W 1977 roku w Kanadzie żyło 250 Indian Han, a ich językiem mówiło wtedy 50 osób.
Hanamana - Indianie kubańscy.
Handsome Lake - Prorok Indian Seneca głoszący w XIX wieku kult religijny zwany Dobrą Nowiną. Indianie uwierzyli, że nigdy nie można bezpośrednio ujrzeć Stwórcy, lecz tylko przejawy jego działalności, którymi są wszystkie rzeczy stworzone na Ziemi i we Wszechświecie. O tym to też dowiedział się Handsome Lake w przeżytych przez siebie serii wizji.
Handsome Lake stworzył też dla potrzeb Dobrej Nowiny Cztery Istoty będące specjalnymi strażnikami ludzi na Ziemi.
Hanis - Indianie ze stanozjednoczeniowego stanu Oregon.
Haokah - Mityczny olbrzym Indian Dakota. Miał pół-czerwoną, pół-niebieską twarz i uosabiał elementy sprzeczne z naturą.
haquaru - Rodzina językowa występująca w peruwiańskiej prowincji Yauyos.
Haqui - Małe plemię peruwiańskie.
Harakmbut - Indianie południowoamerykańscy, zaliczeni do rodziny językowej harakmbut.
harapa - Roślina andyjska. Ma owoc w kształcie okaryny. W smaku jest bardzo ostra. Jego wnętrz można suszyć na słońcu i rozbijać kamieniami na wiórki. Można je jeść jako wilgotną papkę o galaretowatej konsystencji. Jest to ulubiony przysmak dzieci.
harbuźnik - (Sicyus L.); roślina o pnącej łodydze, dorastającej do 6 metrów długości. Posiada sztywne owłosienie i rozgałęzione wąsy. Liście ma szorstkie, sercowate, pięciokątne, klapowonawrębne, z ostrymi klapami. Kwiaty - zielonawo białawe, drobne. Pochodzi z Ameryki Północnej. W Polsce, zdziczały, trafia się w różnych okolicach, zwykle przy płotach lub na murach.
Hare - Indianie z Great Bear Lake i Terytorium MacKenzie. Zaliczani do atapaskańskiej rodziny językowej. Mieszkali w dwu-spadzistych tipi. Utrzymywali się głównie z polowania na karibu i łosia amerykańskiego.
Zwani w swym własnym języku Kawchodinnes, byli typowymi myśliwymi podążającymi za stadami karibu. W 1967 roku liczyli 679 osób.
Harjo, Joy - Indianka Muskogee, urodzona w 1951 roku w Tulsa. Poetka, profesor literatury angielskiej na uniwersytetach Colorado i Arizona. Pisze też scenariusze i gra na saksofonie tenorowym. Uczęszczała do Instytutu Sztuki Indian W Santa Fe, gdzie później była wykładowczynią. Ukończyła stanowe uniwersytety Nowego Meksyku (1976) i Iowa (1978). Opublikowała: "The Last Song" (1975), "What Moon Drove Me To This" (1979), "She Had Some Horses" (1983) oraz "In Mad Love and War World" (1990). Za tomik "In Mad Love and War World" otrzymała prestiżową nagrodę im. Williama Carlosa Williamsa (1990), natomiast w 1995roku przyznano jej nagrodę za całokształt dotychczasowej twórczości na IV Festiwalu Literatury Tubylczych Amerykanów organizowanym na Uniwersytecie Oklahomy w Norman.
harpia wielka - (Harpia harpyja); wielki ptak drapieżny z rodziny jastrzębiowych zamieszkujący pierwotne lasy nizinne na obszarach położonych między Argentyną a Ameryką Środkową Ciało osiąga długość około 1 metra. Wierzch ma barwę czarnopopielatą, spód jest białawy. Na głowie ma podwójny, ciemnobrązowy czub. Bardzo mocne i długie palce opatrzone ostrymi pazurami ułatwiają łowienie dużych zwierząt. Poluje w gęstwinie leśnej między gałęziami, a ofiarami są najczęściej małpy, leniwce i inne kręgowce.
Harris, Henry - Wybitny przywódca Indian Choctaw. Dziś, w oklahomskim mieście Haworth, zwiedzać można jego dom wzniesiony w 1867 roku. W miejscu tym eksponowane są również pamiątki ze Szlaku Łez.
Hasubueteri - Grupa Indian Yanoama. Nazwa wywodzi się od słowa hasu będącego nazwą małej ropuszki w czerwone plamki. Być może to ci właśnie Indianie stoczyli walkę z wyprawą badacza Hamiltona Rice. Pod koniec lat 30-tych XX wieku żyła wśród nich porwana przez Indian Helena Valero.
Hatteras - Plemię algonkińskie żyjące w 1701 roku na wschód od Pamlico Sound w Karolinie Północnej.
Hatuey - Na przełomie XV i XVI wieku był przywódcą jednej z grup Indian Taino w krainie Xaragua na Haiti. Kontynuował walkę przeciw Hiszpanom już po straceniu Anacaony i spaleniu większości wodzów krainy Xaragua. W obliczu znacznej przewagi Hiszpanów postanowił uciec wraz ze swymi ludźmi na Kubę. Po wylądowaniu Hiszpanów na Kubie w 1511 roku znowu rozpoczął z nimi walkę. W wyniku zdrady dostał się do niewoli hiszpańskiej i 2 lutego 1512 roku został spalony na stosie.
Haux - Indianie argentyńscy.
Havana - Indianie kubańscy.
Havasupai - lub Supai; Indianie Arizony. Zaliczani do rodziny językowej hokan. Mieszkali w tipi. Utrzymywali się głównie ze zbieractwa dzikich roślin i hodowli kukurydzy.
Znani są ze swej ceramiki i wysokiej jakości czerwonej ochry, którą wykopywali w Wielkim Kanionie w XVII wieku. Ochrę sprzedawali okolicznym plemionom jak i nawet Indianom Santa Fe. Dziś należą do Agencji Truxton Canyon w Arizonie, gdzie w 1985 roku liczyli 430 osób.
Hawikah - Byłe pueblo Indian Zuni i jedno z Siedmiu Miast Cibola z okresu pierwszych Hiszpanów, zlokalizowane 15 mil na południe od obecnego puebla Zuni w Nowym Meksyku.
He Tupian
hebanowiec - (Diospyrus ebenum), zwany jest też jako hurma lub śliwa daktylowa. Drzewo lub krzew obszarów zwrotnikowych. Dla słodkich, jadalnych owoców (jagód) uprawia się h. wschodni (persymorę) i h. wirgiński (D. virginiana).
Dla Indian owoce hebanowca były głównym pożywieniem i lekiem. Indianie Cherokee gotowali owoce śliwy daktylowej na lek przyjmowany przy krwawych stolcach, podczas gdy Indianie Alabama gotowali korzeń na herbatkę używaną przy upławach. Indianie Catawba gotowali korzeń na nalewkę używaną do obmywania niemowlęcych ust podczas ząbkownia.
Hecaine Alacaluf
hedenbergit - Minerał, piroksen tworzący kryształy mieszane z diopsynem. W USA jego najbardziej znane wystąpienia znajdują się w Arizonie, Kalifornii i Kolorado. W Polsce występuje m.in. w skarnach na Garbach Izerskich, w Gębczycach i w Podzamku (Dolny Śląsk).
Hehenawa Hahanana
Heiltsuk - Indianie Północno-Zachodniego Wybrzeża Pacyfiku (wybrzeże Kolumbii Brytyjskiej). Zaliczani do wakaszańskiej rodziny językowej. Żyli między Douglas Channel a Rivers Inlet, naprzeciwko południowej części wyspy Królowej Charlotty. Mieszkali w prostokątnych domach z desek. Utrzymywali się głównie z połowu ryb. W ich mitologii występowała między innymi Komogwa. Indianie Heiltsuk byli częścią pokrewnych lingwinistycznie grup zawierających Indian Bella Bella i kilka innych małych grup zwanych Xaihai. Grupa ta z kolei była pokrewna lingwinistycznie Indianom Kwakiutl. Indianie Heiltsuk handlowali tak z Indianami Bella Coola jak i Indianami Kwakiutl.
W 1862 roku rozgromiono ich wraz z innymi plemionami, paląc obóz jaki wspólnie rozbili wokół Victorii, z powodu rozprzestrzeniania się tam epidemii ospy.
W 1967 roku było 1198 Indian Heiltsuk łowiących u wybrzeży północno-zachodniego Pacyfiku. W 1977 roku ich liczebność szacowano na 1200 osób. Wtedy też ich językiem mówiło 450 osób.
heisteria - (Heisteria pallida); drzewo z amazońskiej selwy. Jego kora, chuchu-huasi, w dużej ilości służy do wytwarzania napojów orzeźwiających, lekko alkoholizowanych, a także jako skuteczny środek przeciwzapalny, przeciwreumatyczny i "czyszczący" krew. Napar z kory ma mieć również właściwości podniecające.
Heketan - Urodzony w 1845 roku ostatni wódz wojenny Indian Osage. Był synem szamana, zapewne dlatego w 1860 roku został przyjęty do bractwa Hethu'shka (dosłownie: Stado). W 1861 r. kierował swą pierwszą wyprawą przeciwko Indianom Comanche - została ona uwieńczona powodzeniem. W grudniu 1864 r. walczył pod Jelesburg nad Platte z ekspedycją pułkownika Collinsa. Niedługo potem ożenił się z dwiema siostrami, miał z nimi 9 dzieci. W listopadzie 1868 roku dowodził oddziałem Indian Osage, którzy dopomogli odnaleźć i zniszczyć 7. pułkowi kawalerii US pod dowództwem Custera obóz Indian Cheyenne nad rzeką Washita. W 1874 roku wspólnie z grupami wojowników z plemienia Indian Comanche, Kiowa, Arapaho i Cheyenne walczył z łowcami bizonów i karawanami emigrantów w Oklahomie i Teksasie. W lutym 1875 roku Hekatan został mianowany przez Stanozjednoczników głównym wodzem Indian Osage. Rok 1880 to czas jego największego triumfu - rada plemienia przyznała mu 62 odznaczenia, prawo do noszenia dwóch rogów bizona i mianowała go opiekunem świętej fajki pokoju. Jednak z biegiem czasu jego wpływy osłabły - uważano, że jest za bardzo ugodowy w stosunku do Stanozjednoczników. Na krótko przed śmiercią stanął na czele pejotystów. Zmarł jadąc do El Reno (Oklahoma) 3 października 1918 roku w Denver (Kolorado).
Hekuraweteri - Grupa Indian Yanoama. Pod konie lat 30-tych XX wieku żyła wśród nich porwana przez Indian Helena Valero. Ich wodzem był wtedy Hekurare, a jedna z ich kobiet nosiła imię Xoxotami.
helikonia - W liście tej rośliny owinięte były m.in. mumie z wenezuelskiej jaskini Ataruipe.
heliocereus - (Heliocereus Br. et R.); pochodzący z Meksyku i Gwatemali kaktus z płożącymi się pędami i pięknie zabarwionymi kwiatami.
heliodor - Heliodor jest szlachetną, żółtą odmianą minerału berylu. W dużych ilościach występuje w pegmatytach okolicy Santa Maria do Puassui w stanie Minas Gerais w Brazylii jak i też w wielu miejscach Stanów Zjednoczonych, z których najważniejsze to kopalnia Roebling w New Milford w Connecticut.
heliotrop - Półszlachetne odmiana minerału chalcedonu, który z kolei jest morfologiczną formą kwarcu.
Znaleźć go można m.in. w Brazylii i w USA.
Ten ciemnozielony kamień z czerwonymi, zawierającymi żelazo plamkami, działa wyrównująco na zawartość żelaza we krwi. Wzmacnia siłę wzroku, przeciwdziała anemii i nadmiernemu krwawieniu menstruacyjnemu. Heliotrop powoduje podniesienie gorąca i energii w ciele. Czyści takie organy jak: wątroba, nerki, śledziona a także odtruwa krew. W tym celu umiejscawiamy go nad odpowiednimi narządami. Działa skutecznie w przypadku dolegliwości słuchu, w zakłóceniach przepływu krwi w sercu i chorobach pęcherza. Właściwości heliotropu pozwalają na przełamanie głęboko zakorzenionych przyczyn chorób. Minerał ten jest środkiem do zwalczania agresji i gwałtowności.
Troszczy się o emocjonalne i duchowe oczyszczenie: prowadzi nas do pokory i budzi współczucie dla otoczenia i wszystkich żywych istot. Wzmacnia intelekt, chroni przed koszmarami sennymi i zapewnia spokojny, słoneczny umysł.
helvin - Minerał, występuje m.in. w Brazylii, Kanadzie i USA (Montana).
W Polsce znaleźć go można w okolicach Strzegomia.
huemal - (Hippocamelus bisuleus); ssak z rodziny jeleniowatych, żyjący w Andach.
hematyt - Hematyt jest minerałem szeroko rozpowszechnionym i występującym w dużych ilościach. Znany jest także jako minerał nerkowy, ponieważ często przybiera formę nerko-kształtnych bryłek. Może mieć kolor stalowo-szary do czarnego a nawet zawierać jasnoczerwone, matowe fragmenty. Stanowi on główną rudę żelaza. Występuje powszechnie w skałach osadowych. Zabarwia na czerwono różne skały. Ładnie wykształcone odmiany hematytu obrabiane są na kamienie ozdobne. Przy szlifowaniu tego kamienia płynie woda o zabarwieniu krwistoczerwonym - stąd pochodzi nazwa minerału; od greckiego słowa "haima" oznaczającego krew.
Największe złoża hematytu stanowią warstwowe formacje żelaziste wieku prekambryjskiego, występujące w Minas Gerais (Brazylia), Quebek (Kanada) i nad Jeziorem Górnym (USA).
W Polsce hematyt eksploatowany był dawniej w Rudkach (Góry Świętokrzyskie) oraz na Dolnym Śląsku. Złoża hematytu znane są także z Tatr (Huciska, Tomanowa).
Wiadomym jest, że hematyt eksploatowany był przez Indian już w 600 roku n.e. Kultura El Tajin z meksykańskiego Veracruz pozostawiła nam po sobie hematytowe zwierciadło z reliefowym wyobrażeniem młodzieńca. Olmecy używali też tego materiału do wyrobu swoich rzeźb. W grobowcach La Venty znaleziono duże tarcze hematytu, które niewątpliwie noszono na piersi. Olmecy używali też krążków hematytu do inkrustowania oczu swoich rzeźb. Indianie Mexica natomiast płytkami tego minerału wypełniali oczodoły czaszek ludzkich znalezionych w później w ruinach ich świątyń.
W grobowcu odkrytym w północnoamerykańskim Pueblo Aztec znaleziono m.in. topór pięknie wykuty z hematytu.
Właściwości hematytu mogą być szczególnie użyteczne w naszych czasach, bowiem pobudza on budowę czerwonych ciałek krwi, co stanowi dużą pomoc przy dzisiejszym zanieczyszczeniu środowiska naturalnego. W trakcie choroby, i zaraz potem, hematyt ułatwia proces powrotu do zdrowia, wzmacnia ciało. Przeciwdziała upływom krwi, goi rany i zaognione wrzody (należy go położyć na chore miejsca).
Hematyt łączy nas z Ziemią i z "tu i teraz". Dodaje odwagi w radzeniu sobie z problemami dnia codziennego. Ponosi poczucie wartości własnej.
hemimorfit - Rozpowszechniony i pospolity minerał. Jeżeli występuje w wystarczająco dużych nagromadzeniach to eksploatowany jest jako ruda cynku. Zazwyczaj bywa bezbarwny, ale może też przybierać kolor żółty lub brązowy.
Sama nazwa "hemimorfit" była pierwotnie nadana smitsonitowi w Wielkiej Brytanii i kalamitowi w USA. Co prawda obydwa zawierają cynk, ale są to różne minerały.
W kopalniach Mapimi i Santa Eulalia w Meksyku hemimorfit znajdowany jest w postaci pięknych grup bezbarwnych kryształów, narośniętych na limonicie. Najbardziej godne uwagi spośród licznych wystąpień w USA znajdują się w stanach Nevada i Kalifornia. Występuje też tam w Pensylwanii (Phoenixville), Kolorado (Lesdville) i w Montanie (Elkhorn).
W Polsce znany jest z rejonu Olkusza, Bytomia i Tarnowskich Gór.
Hendrick - czyli Theyanoguin (1680 - 8 września 1755). Wódz Indian Mohawk. Urodził się koło dzisiejszego Wsetfield w Massachusetts jako syn wojownika Indian Mohegan i kobiety z irokeskiego plemienia Mohawk. Będąc młodym chłopcem, przeniósł się do współplemieńców matki, gdzie przyjęto go do klanu Wilka. Około 1690 roku dał się ochrzcić holenderskiemu pastorowi z fortu Orange (obecne Albany w Nowym Jorku) i z czasem sam zaczął udzielać nauk Indianom Mohawk. Nie powiodło się jezuitom nawrócić go na katolicyzm, choć często odwiedzał osiedla mohawskie nad rzeką Św. Wawrzyńca. Podczas wojny królowej Anny, toczącej się w latach 1701-13 stanął po stronie Anglików, ale nie odegrał w niej większej roli. W 1710 roku, wraz z trzema innymi wodzami irokeskimi, pojechał do Londynu prosić o przysłanie misjonarzy do swego kraju. Tutaj został świeckim kapłanem kościoła anglikańskiego. Jeszcze raz odwiedził Anglię w 1740 roku. W wojnie króla Jerzego lat 1744-48 walczył z powodzeniem przeciwko Francuzom z Kanady, choć jedna z wypraw, którym przewodził, została prawie doszczętnie rozbita. Ściśle współpracował z Williamem Johnsonem na rzecz sojuszu angielsko-irokeskiego, ale z całych sił chronił swój naród przed utratą ziemi i przed demoralizacją, jaka mu groziła ze strony handlarzy i osiedleńców. Był stałym przedstawicielem Indian Mohawk na obradach z Anglikami, łącznie z ostatnią dla niego, słynną konferencją w Albany w lipcu 1754 roku, kiedy w błyskotliwej oracji zarzucił swym białym sojusznikom zaniedbanie umocnień na granicach i wystawienie Indian Iroquois na ataki Francuzów. Na czele dwustu wojowników połączył się jednak z Johnsonem podczas wyprawy na fort Crown Point nad Jeziorem Champlaina. Był już zbyt stary i otyły, aby iść pieszo, więc generał Johnson podarował mu swego konia. Przed wymarszem wygłosił pamiętne słowa: "Jeżeli moi wojownicy mają walczyć, jest ich za mało; jeżeli mają zginąć, jest ich za dużo." Zginął od bagnetu francuskiego żołnierza, kiedy wydobywał się spod zastrzelonego konia, w zwycięskiej dla Anglików bitwie nad Jeziorem Jerzego. Śmierć wodza opłakiwano szczerze po obydwu stronach Atlantyku, gdyż słynął ze swej przyjaźni wobec angielskich kolonistów, będąc ich zdaniem najwybitniejszym Indianinem w Ameryce Północnej. Pod koniec życia często go nazywano, z pełnym przekonaniem, Królem Hendrickiem. Był równie wielkim mężem stanu, jak mówcą i wojownikiem.
Henia - Indianie argentyńscy.
Henson, Lance - Indianin Cheyenne, urodzony w 1944 roku. W roku 1998 mieszkał w Calumet, w Oklahomie. Służył w piechocie morskiej USA. Jest członkiem stowarzyszenia karateków Czarnego Pasa, Stowarzyszenia Żołnierzy Psów oraz Kościoła Tubylczoamerykańskiego. Jego wiersze publikowano w każdej ważniejszej antologii poezji indiańskiej. Do 1998 roku wydał 8 tomików poezji indiańskiej. Zwięzłość i przejrzystość to charakterystyczne cechy jego poezji.
Henya - grupa Indian Tlingit.
hequen - W Chile i Argentynie nazwą tą, pochodzącą ze słownictwa Indian Mapuche, określa się zboże uprawiane przez tychże Indian, będące najprawdopodobniej zdegenerowaną odmianą jęczmienia.
hercampuri - (Gentianella alborosea); jest ot nieduża roślina kwiatowa o długości łodygi do 15 cm, rosnąca głównie w Andach peruwiańskich, na wysokości od 3000 do 4000 m n.p.m., gdzie panują charakterystyczne, z pozoru nieprzyjazne, warunki pogodowe. Liście ma ciemnozielone, lancetowate, kwiaty barwy liliowej, zebrane w kwiatostany, a owoce brązowe lub czarne z dużą ilością nasion.
Surowcem wykorzystywanym w fitoterapii jest łodyga i liście, zawierające substancje gorzkie. Wykorzystuje się jego właściwości żółciopędne i żółciotwórcze, obniżające poziom cholesterol oraz ogólnie usprawniające metabolizm wątroby. Napar i odwary z rośliny wchodzą w skład kuracji odchudzających.
Herisabocono - Indianie boliwijscy.
Herrera - Kultura panamska rozwijająca się w latach 750-1500 n.e. wokół rzeki Tonosi.
hessonit - Już od czasów antycznych używano go do wyrobu biżuterii. Jest pomarańczowo - brunatną odmianą granatu - grossularu. Występuje w skałach magmowych i wapiennych.
Na Ziemi Indian znaleźć go można m.in. w kanadyjskim Quebecu, meksykańskim Zacatacas i Xalostoc oraz w Kalifornii i Vermint w USA.
hessyt - Hessyt jest rzadką ruda srebra. Posiada kolor ołowiany lub stalowoszary. Spotykany jest w złotonośnych lub srebronośnych żyłach kwarcowych. Na Ziemi Indian znaleźć go można w Kalifornii (USA) oraz w Coquimbo (Chile).
Het - Indianie argentyńscy.
heterolis - (Heterolis niloticus); ryba żyjąca m.in. w Ameryce Południowej.
heulandyt - Należy do zeolitów. Występuje w wielu krajach, ale rzadko w znacznych ilościach. Ponieważ tworzy piękne kryształy, jest jednym z bardziej cenionych przez kolekcjonerów minerałów. Znaleźć go można m.in. w Rio Grande do Sul (Brazylia) oraz w New Jersey (USA). W Polsce bywa na Dolnym Śląsku.
hiacynt wodny - (Eichhornia crassipes); pochodzi z tropikalnej i subtropikalnej Ameryki. Obecnie rozpowszechniony jest we wszystkich krajach tropikalnych, gdzie żyje wraz z innymi spokrewnionymi gatunkami na powierzchni zatok, rzek i jezior. Rozmnaża się niezwykle szybko w sposób wegetatywny, uniemożliwiając często komunikację wodną. W sprzyjających warunkach jedna roślina może wydać w ciągu roku 20 milionów osobników.
Cebulki dzikich hiacyntów stanowiły stały pokarm Indian Miwok.
hialofan - Jest to kamień półszlachetny, lecz z powodu swojej miękkości nie ma szerszego zastosowania. Może mieć kolor biały i żółty lub być całkowicie bezbarwnym. Jako oddzielny minerał po raz pierwszy rozpoznany został w 1855 roku.
Hialofany tworzą się w skałach metamorficznych. Często występują w gnejsach i w kontaktowo przeobrażonych pokładach rud manganu.
Na Ziemi Indian jego występowanie odnotowano w stanozjednoczeniowej Kalifornii. W Polsce drobne kryształy hialofanów znane są z ryolitów i amfibolitów na Dolnym Śląsku.
Hianacoto - Indianie kolumbijscy.
Hibito - Indianie peruwiańscy.
hicaco - (Chrysobanus icaco Lin.); roślina wchodząca w skład menu pierwszych mieszkańców Kuby.
Hicha-Analwe - Małe, bardzo przyjazne duszki Indian Araucan o wyglądzie skrzatów, albo krasnali. Pomagają ludziom. Część z nich pełni służbę "wywiadowczą" u potężnych "machi", którzy dzięki nim wiedzą co się dzieje w najdalszych zakamarkach świata. Jako środek transportu służy im puch topolowy, a ich znakiem rozpoznawczym są ogromne, spiczaste uszy.
Hichachapa Corocado
Hidatsa - Grupa Indian Gros Ventre. Zaliczani do rodziny językowej sju. Ogólnie Indianie ci byli znani pod niewłaściwym mianem Gros Ventres Missouri, różnili się od większości plemion północnych równin tym, że prowadzili osadniczy tryb życia i byli pół - rolnikami przy okazji oczywiście zyskując część środków do życia. Ich miejscem pobytu przez wiele pokoleń był brzeg rzeki Missouri od źródła aż do Małej Missouri w Północnej Dakocie. Zamieszkiwali Północną Dakotę, wybrzeże Missouri od jej źródeł aż po Małą Missouri.
Mężczyźni nosili przyozdobione frędzlami biodrowe legginsy, przepaskę na biodra i mokasyny, wszystko wykonane z wywietrzałego pokrycia na namioty. Na ramionach wisiała skóra z bizona. Kobiety ubierały się w suknię do kolan zrobioną z wełny górskiej owcy, ozdobioną w grzechotki wykonane z jelenich kopyt. Getry z jeleniej skóry zakładane były na łydki.
Mieszkali w ziemiankach mających średnicę od 40 do 75 stóp. Pośrodku ustawione w kwadrat o wymiarach od 15 do 18 stóp stały cztery rozwidlające się kolumny wysokie na 25 stóp, które podtrzymywały cztery skrzyżowane belki. Niżej rozwidlające się kłody, wysokie na około 4 stopy ustawione były dookoła obwodu mieszkania, wspierały one szereg słupów, z których krokwie zwrócone były do drewnianego wnętrza. Wierzbowe gałęzie związane były horyzontalnie i pokryte były trawą i nałożoną na to warstwą darniny i ziemi. Wsie Indian Hidatsa dzieliły się na dwie części, z których jedna nazywała się stroną Trzech Klanów, druga - stroną Czterech Klanów.
Religia i obrzędy - Jak przystało na ludzi osiadłych, Indianie Hidatsa przykładali więcej wagi do religijnych obrzędów niż wędrujące plemienia prerii. Obchodzono wiele uroczystości wliczając Taniec Słońca (nie różniący się istotą od reszty), Poświęconego Dziecka - symbolicznie odrodzonego powtórnie, Święto Kukurydzy - wypełnienie ślubu wobec ducha kukurydzy, Podnoszenie Kuli - oparta na legendzie znalezienia tajemniczego garncarskiego naczynia, Ceremonia Wilka - poświęcona aby przemienić mężczyzn w wielkich przywódców wojennych.
Na początku XIX wieku od Indian Hidatsa oderwała się grupa zwana później Indianami Apsaroka.
W 1837 roku dotarła do tych Indian fala epidemii ospy. Zmarła wtedy połowa plemienia.
W połowie XX wieku jeden z ich sławniejszych przedstawicieli nosił nazwiska Edward Goodbird. W 1964 roku liczyli 749 osób, a w 1970 roku ich liczebność określano na około 800 osób, a w roku 1986 na 1200, z których 100 mówiło rodzimym językiem.
hiddenit - Hiddenit jest odmianą spodumenu, ważnej rudy litu, używanego także do produkcji szkieł i ceramiki. Nazwany tak został na cześć W. E. Hiddena, amerykańskiego poszukiwacza, który odkrył go w Północnej Karolinie w 1879 roku.
Otrzymywane m.in. z hiddenitu sole litu mają szerokie zastosowanie. Najważniejszym z nich jest węglan litu, stosowany w psychiatrii jako lek przeciwko depresjom maniakalnym.
Hiddenit znaleźć można w pegmatytach granitoidowych, które utworzyły się na znacznych głębokościach w kwaśnych skałach magmowych.
Na ziemi Indian znajdowany bywa w Minas Gerais (Brazylia) i w Manitobie (Kanada). W USA spotyka się go zazwyczaj ze spodumenem w pegmatytach w Pala (Kalifornia), Stony Point (Północna Karolina) i w Dakocie Południowej.
High Rock, Leslie Carl - Poetka z plemienia Yankton Dakota.
Higueras - Kultura peruwiańska rozwijająca się w rejonie górnej Huallaya, w latach około 300-600 n.e.
hikora - (Carya lub Hicora alba L. Britton); wysokie, jednopienne drzewo z rodziny orzechowatych, rosnące głównie w Ameryce Północnej. Indianie Mohawk nazywali je onennohkara. Występuje w około 20 gatunkach, z których 2 rosną w Azji. Posiada jadalne, smaczne owoce - pestkowiec, kulisty lub wydłużony, żebrowany o zielonej łupinie. Liście jesienią przybierają barwę cytrynowo-żółtą.
Inne polskie nazwy to; orzesznik pięciolistny, przeorzech lub pohikeri. Nazwa anglojęzyczna - hickory; nazwa ta wywodzi się od słowa "pohickery" pochodzącego z jednego z języków Indian wirgińskich.
Indianie Chippewa nazywali to mi'tigwabak', co znaczy "drzewo-łuk" i wykorzystywali w celach praktycznych oraz do leczenia bólu głowy. Indianie ci leczyli też przy pomocy tej rośliny osoby dotknięte konwulsją. W tym celu brali świeże liście i młode odrosty (były to bardzo małe pączki rosnące obok liści)i umieszczali je na gorących kamieniach. Chora osoba miała wdychać pozyskaną w ten sposób parę.
Raz w roku, jesienią, Indianie z plemion Algonquin wyruszali w wysokie regiony na zachód od Missisipi, by zebrać na zimę jak największe zapasy orzechów hikorowego drzewa. Nazywano je "pekan". Same orzechy są nadzwyczaj delikatne w smaku i aromatyczne. Indianie ze słodkawego miąższu wyciskali powcohicora (hikorowe mleko) i dodawali do bulionu z bizona, placków kukurydzianych, mamałygi. Po odpowiedniej fermentacji mleko stawało się także wysoce upajającym trunkiem, podawanym podczas plemiennych świąt. Pierwszym Europejczykiem, który zjadł i opisał orzechy pekanu był Hiszpan Alvar Capeza de Vaca, uczestnik pechowej wyprawy do Zatoki Meksykańskiej. Jego statek rozbił się w 1528 roku u wybrzeży Teksasu, on sam wraz z trzema towarzyszami trafił na wiele lat do indiańskiej niewoli, którą przeżył w dużej mierze na orzechowej diecie. Przez zrządzenie losu znalazł się bowiem w prawdziwym królestwie pekanowców. Do dziś w Teksasie rośnie najwięcej tych potężnych drzew - oblicza się, że około 75 milionów! - I właśnie one są oficjalnym drzewem - symbolem tego stanu. Hikory rosnąć mogą nawet do tysiąca lat, a w dogodnych warunkach osiągają 30 metrów wysokości, przy średnicy pnia dochodzącej do 2 metrów. Wymagają żyznej i odpowiedniej gleby, ale najważniejsza jest temperatura: 140-210 dni bez przymrozków! Przy takich wymaganiach, najdalszy, północny zasięg hikor znajduje się w stanie Illinois. Pewien jednak ogrodnik z Luizjany dokonał przełomu w uprawie pekanowych drzew. W 1847 roku niejaki Oak Alley wynalazł technikę, która pozwoliła szczepić wybrany hikor na przyciętych, młodych pędach. Dalsze prowadzone w tej dziedzinie doświadczenia pozwoliły na szeroką dziś uprawę tych drzew.
Smak pekana przypomina nieco orzech włoski, jest jednak znacznie delikatniejszy i słodszy. Kolejne załogi Apollo dostawały na drogę paczki z pekanami odmiany Desirable. Robiono to dlatego, że te smaczne orzeszki są skondensowanym źródłem energii. 100 gram orzechów to ponad 200 kalorii i 20 gram tłuszczu, ale ten tłusty przysmak jest gorąco polecany przez dietetyków. Tajemnica tkwi w rodzaju tłuszczów (głównie nienasyconych), które nie są zagrożeniem dla tętnic. Ale to jeszcze nie wszystkie zalety. Pekany są świetnym źródłem witaminy E i kwasów tłuszczowych, które bezpośrednio wpływają na funkcjonowanie wątroby, a pośrednio na nasze stany uczuciowe, a zwłaszcza gniew, depresję i niecierpliwość.
Pekany podaje się w Stanach zjednoczonych jako szybką przekąskę - na południu obsmaża się je w maśle z dodatkiem bardzo ostrego sosu tabasco, na północy miesza się je tylko z migdałami i lekko soli.
W Stanach zjednoczonych skorupek orzeszków pekan używa się do brukowania ścieżek a zmielone wykorzystuje przemysł farmaceutyczny do produkcji mydeł i maseczek kosmetycznych.
Drewno hikory, twarde i elastyczne, służy m.in. do wyrobu nart, mebli, fornirów i stosowane jest w przemyśle lotniczym.
Hillabi - miasto narodu Indian Creek leżące na południowy-zachód od Eufaula, między północnym rozwidleniem a głównym nurtem rzeki Canadian w Oklahomie.
Hilabia - grupa Indian Creek.
Hill Patwin - grupa Indian Patwin.
Hills Hadjo - Wódz Indian Seminole. Gdy w grudniu 1817 roku wyprawa Indian Seminole pojmała Stanozjednocznika nazwiskiem Mc Krimmon, zawieziono go do Mikasuki, gdzie rezydujący tam Hillis Hadjo skazał go na stos. Życie uratowała mu interwencja Milly, która zagroziła ojcu, że spłonie razem z jeńcem. Mc Krimmon został sprzedany Hiszpanom i w ten sposób odzyskał wolność. Wkrótce potem Hillis Hadjo wpadł w ręce Stanozjednocznikom i poszedł na szubienicę.
Hill Wintun - Grupa Indian Wintun.
Himeri - Indianie meksykańscy.
Hine - Indianie meksykańscy.
Hio - Indianie meksykańscy.
hipersten - Hipersten, należący do grupy piroksenów, występuje zwykle w postaci zbitej, tworząc łuskowe skupienia ziarniste. Rzadko spotykany jest w formie krystalicznej. Przybiera zwykle zabarwienie czarno-brązowe lub czarno-zielone. Stanowi ważny składnik zasadowych skał magmowych oraz niektórych wylewnych skał wulkanicznych a także gnejsów kordierytowych.
Ozdobne odmiany hiperstenu znane są z półwyspu Labrador (wschodnia część Kanady).
Hipo Ipa
hirara - (Tayra barbata); ssak drapieżny z rodziny łasicowatych. W wypadku braku mięsa żywi się owocami (głównie bananami) i miodem.
Hitchiti - Indianie Południowego Wschodu Ameryki Północnej (Georgia). Zaliczani do muskogeńskiej rodziny językowej. Mieszkali w prostokątnych domach krytych strzechą. Utrzymywali się głównie z hodowli kukurydzy.
Nazwa Hitchiti pochodzi od słowa Indian Creek ahit'chita, oznaczającego "spójrz na strumień". Mimo, że mówili różnymi językami, Indianie Hitchiti stowarzyszyli się z Indianami Creek i w tym samym czasie przenieśli s na Terytorium Indiańskie. W 1832 roku było 9 miast Indian Hitchiti na terenie Georgii i północnej Florydy z łączną populacją wynoszącą 2036 osób. Po ich przeniesieniu na Terytorium Indiańskie żyli wśród Indian Creek i stopniowo zostali wchłonięci przez Naród Indian Creek. Trzech mówiących językiem hitchiti Indian; Legus Perryman, Samuel Checote i Pleasant Porter, służyli jako główni wodzowie Narodu Indian Creek w XIX wieku. Mimo że plemię stopiło się z Indianami Creek, to spis ludności dokonany w 1891 roku wykazał, że wciąż jeszcze żyło 182 Indian Hitchiti w mieście o tej samej nazwie, leżącym na terenie Narodu Indian Creek.
Hixkariana - Indianie brazylijscy, zaliczeni do rodziny językowej caribe.
hoacyn - (Opisthocomus hoazin); ptak z rzędu kuraków. Występują w Ameryce Południowej. Centrum występowania znajduje się w Amazonii. Głowa mała z której wyrasta długi, czerwonobrązowy czub. Młode hoacyny mają na skrzydłach (na pierwszym i drugim palcu) pazury, które pomagają im we wspinaczce po drzewach. U starszych osobników pazury znikają. Ptaki te wydzielają zapach piżma. Odżywiają się roślinami z rodziny obrazkowatych, porastającymi zarośla mangrowe. Dodatkowo zjadają zwierzęta morskie - małe ryby o kraby. Gnieżdżą się w koloniach, Gniazda umieszczają na gałęziach, na wysokości 2-5 metrów.
Hobacana - Indianie brazylijscy.
Hoh - Indianie Północno Zachodniego Wybrzeża Ameryki Północnej (wybrzeże stanu Washington). Zaliczani do saliszańskiej rodziny językowej. Mieszkali w prostokątnych domach z desek. Utrzymywali się głównie z połowu ryb.
Hohokam - Prehistoryczni przodkowie Indian Pima i Papago. W języku Indian Pima nazwa ta znaczy mniej więcej tyle co "Ci, którzy odeszli bez śladu". Kultura Hohokam rozwijała się od 300 roku p.n.e. do roku 1700 w Snaketown - Mieście Węży leżącym 45 kilometrów na południe od Phoenix, stolicy stanozjednoczeniowej Arizony. Byli to spokojnie usposobieni rolnicy, myśliwi i zbieracze, którzy prawdopodobnie nigdy nie prowadzili wojen. Prowadzili za to handel wymienny. Ich główny ośrodek, Snaketown, powstał w 500 roku n.e. a wymarł z niewiadomych przyczyn około roku 1100. Około 1000 roku Indianie ci zaczęli stosować technikę wytrawiania motywów zdobniczych na muszlach. Zasłynęli oni też jako budowniczowie kanałów nawadniających. W latach 1887-1888 Frank Hamilton Cushina zebrał 5000 okazów archeologicznych kultury Hohokam, nie precyzując jednak dokładnie ich pochodzenia.
Kultura Hohokam została więc formalnie odkryta w 1927 roku przez Harolda S. Gladwina. W latach 1934-35 pierwsze badania naukowe nad tą kulturą przeprowadziła grupa pod kierownictwem Emila Waltera Haury, odkrywając na powierzchni 300 akrów pozostałości po 167 ich budowlach. Druga ekspedycja wykopaliskowa została zorganizowana w latach 1964-65. Haury zebrał w sumie 1,5 miliona glinianych skorup i innych reliktów należących do tej kultury. Eksponaty archeologiczne związane z tą kulturą można dziś obejrzeć w stanowym muzeum Arizona i w The Naylor Company.
3 maja 1965 roku teren Snaketown uznano za Narodowe Miejsce Historyczne.
Hohoma Mahoma
Hokan-Coahuiltecan Hokaltecan
hokejówka - (Thayeria boehlkei); ryba z dorzecza Amazonki.
Holder, Stan - Dowódca sił bezpieczeństwa AIM w czasie oblężenia Wounded Knee w roku 1973.
Holikachuk - Indianie północnoamerykańscy. W 1977 roku ich liczebność szacowano na 160 osób, z czego 25 mówiło rodzimym językiem.
Holona - Indianie kolumbijscy.
Holoua Holona
homalocefala - (Homalocephala Br. et R.); jedyny znany gatunek kaktusa, H. texensis, jest rośliną tarczowatego kształtu, o średnicy do 30 cm. Pochodzi z Teksasu, Nowego Meksyku i północnego Meksyku.
Honco - Kultura peruwiańska rozwijająca się w rejo9nie Callejon de Huaylas, w latach 700-1000 n.e.
Honda - Kultura peruwiańska epoki przedceramicznej, rozwijająca się w rejonie Wybrzeża - Daleka Północ, w rejonie Talara, w latach 3500-1700 p.n.e.
Hondiapa - Indianie brazylijscy.
Honeches Waco
honi - Napój narkotyczny, wyrabiany z roślin gatunku Banisteriopsis.
HONOR - Honor Our Neighbors Origins & Rights; Szanować Prawa i Pochodzenie Naszych Sąsiadów.
HONOR stoi u boku Tubylczych Amerykanów aby popierać sprawiedliwość, uznawać prawa traktatowe, szanować plemienną suwerenność i uznawać stosunki międzyplemienne.
Członkowie HONOR-u pragną pokoju i harmonii oraz chcą pracować nad zwiększaniem świadomości o kulturze i historii Rdzennych Amerykanów.
HONOR narodził się z pragnienia Tubylczych Amerykanów do traktowania ich z szacunkiem i honorem, zgodnie z prawem USA, umowami traktatowymi, werdyktami sądów lokalnych i zgodnie z Konstytucją USA.
Organizacja finansuje się z opłat członkowskich, darowizn, sprzedaży itp.
W lutym 1988 roku kilka osób, zrażonych wzrostem antyindiańskiej polemiki i działalności, zwołało w Wausau, stan Wisconsin) spotkanie zainteresowanych. Czterdzieści osób, Indian i nie-Indian, uformowało grupę pragnącą doprowadzić do poszanowania ustaw traktatowych. Dla zgromadzonych osób traktaty były punktem narodowego honoru.
W czerwcu 1988 roku zatwierdzono zasady działania HONOR-u. Organizacja ta stała się koalicją w której każdy członek pamięta o swoich podstawowych zadaniach, ale wspólnie działa, uczy i pracuje, zgodnie z założeniami HONOR-u. HONOR szuka rad i poparcia u przywódców plemiennych.
Narodowe biuro HONOR-u znajduje się w Milwaukee, w stanie Wisconsin.
Do HONOR-u należy ponad 100 organizacji.
Hoonah - Grupa Indian Tlingit
Hoopa Hupa
Hootznahoo - Grupa Indian Tlingit
Hopewell - Nazwa pochodzi od nazwiska kapitana Hopewella, na terenie którego to farmy wznosiło się przeszło 30 kopców tej kultury. Indianie Hopewell ukształtowali swą kulturę przypuszczalnie na terenie dzisiejszego stanu Illinois a stamtąd rozprzestrzenili się na obszary Ohio, Indiana, Michigan, Wisconsin, Iowa i Missouri w pierwszym stuleciu naszej ery. Nie uzgodniono dotychczas ich pochodzenia. Lubowali się w noszeniu ozdób. Prowadzili bardzo szeroki handel wymienny. Uprawiali skomplikowany kult zmarłych. Znali technikę wyżarzania. Znaleziono dużą ilość wykonanych przez nich fajek. Prawdopodobnie występowała wśród nich monarchia dziedziczna. Bardziej znaczące, a wzniesione przez nich kopce, noszą między innymi następujące nazwy: Crooks Mound, Tremper Mound, Whitnah Mound. Naród ten wyginął z niewyjaśnionych powodów około VI wieku n.e. Około 1893 roku na terenie farmy kapitana Hopewella przeprowadził prace wykopaliskowe Warram K. Moorehead. Pozostałości po kulturze Hopewell eksponowane są m.in. w zbiorach Towarzystwa Historycznego Stanu Ohio, na Uniwersytecie Chicago Press i w kolekcji W. C. Shetrone'a.
Hopi - Indianie Południowego Zachodu Ameryki Północnej (Arizona, Kolorado, Nowy Meksyk). Zaliczani do uto-azteckiej rodziny językowej.
Indianie Hopi, których nazwa pochodzi od wyrazu hopitu, znaczącego tyle co "łagodni", są tradycyjnie powiązani kulturowa z Indianami Zuni i Pueblo. Pierwsi kronikarze Białych określali ich nazwą Moqui lub Moki. Wyraz ten w języku Indian Hopi znaczy "śmierć", a sami Indianie nigdy tym określeniem się nie nazywali.
Zamieszkiwali domy (puebla) budowane z adobe. Ściany domów plemienia Hopi skonstruowane są z kawałków surowego kamienia i zespolone tynkiem z błota. Płaski dach składa się z belek zamieszczonych na krawędziach ścian, słupków podłogowych, zespolonych patyków i pokrywającą to wszystko warstwę suchej ziemi. Większość domów była piętrowa, a niektóre miały nawet 4 piętra. Do najwyżej położonych mieszkań dostawało się przez przystawiane z zewnątrz drabiny.
Indianie Hopi na długo przed zetknięciem się z Białymi, znali już tajniki uprawy ziemi w trudnym pustynnym środowisku naturalnym, gdzie opady deszczu były minimalne, a częste burze piaskowe stanowiły dodatkowe zagrożenie pól. W tej sytuacji rozwinęli niezwykle pracochłonny system ochrony swych upraw. Polegał on na wznoszeniu osłon wokół roślin w celu stworzenia zapory przed nacierającym z pustyni piaskiem. Dla zapewnienia zaś choćby minimum wilgotności gleby doprowadzano do poszczególnych sadzonek małe kanaliki. Wszystkie te uciążliwe zabiegi nie dawały jednak gwarancji udanych zbiorów zabezpieczających przed głodem. Kaprysy przyrody mogły błyskawicznie zniszczyć owoce ciężkiej, prawdziwie mrówczej pracy, w którą zaangażowani byli wszyscy Indianie z wyjątkiem bardzo małych dzieci i zniedołężniałych starców. Najcięższe prace polowe wykonywane były przez mężczyzn. Zajmowali się oni uprawą podstawowych dla utrzymania roślin; kukurydzy, fasoli, dyni i słonecznika. Kobiety natomiast opiekowały się pobliskimi ogródkami, w których rosły warzywa i drzewa owocowe przejęte w okresie kolonialnym z inwentarza europejskich roślin uprawnych.
Zestawiając ze sobą dowody, legendy i dokumentację można stwierdzić, że Indianie Hopi składają się z wielu różnych plemion, które weszły na zamieszkiwane przez nich ziemie od północy, wschodu, południa. Te migracje trwały około 300 lat, a możliwe, że nawet dłużej.
Indianie Hopi podczas wędrówek z innych regionów przejęli lub zapożyczyli od innych plemion wiele praktyk religijnych, wynikiem tego jest złożona, reprezentująca wiele anomalii i niezrozumiała obrzędowość. Posiadają duża liczbę bóstw, ale żadne z nich nie może być uznawane za najwyższe. Można wyjaśnić to tym, że każde bóstwo było najwyższe dla danej grupy, która wchodziła w skład obecnych Indian Hopi. Odprawiano wiele obrzędów w zakazanych czasach, które były oznaczone pozycją wschodzącego słońca w odniesieniu do znaków na ziemi lub księżyca.
W mitologii Indian Hopi w kraterze wulkanu mieszka potężny bóg wiatrów zwany Yaponcha.
Indianie Hopi, jakby nie było, przodują w kulcie węża. Ich słynny Taniec Węża również jest w zasadzie wielką modlitwą o deszcz, powtarzaną regularnie co dwa lata (w sierpniu) na przemian z ceremonią Tańca Fletu. Ta pełna tajemniczości ceremonia składa się z następujących części: zbieranie wężów z czterech stron świata, wystawianie ołtarza z kolorowymi rysunkami piaskowymi, mycia wężów, wyścigów i ceremonii oczyszczania. Do samego tańca uczestnicy muszą przygotowywać się przez osiem dni w tajemnych obrzędach dokonywanych w kivach. W samym już tańcu nosi się w ustach żywe węże, chwycone zębami w połowie ich długości. Poważne znaczenie ma wtedy również i zastosowanie orlich piór, oraz "kadzidła" tych Indian - świętej mączki kukurydzianej.
Cała ceremonia Tańca Węża jest w zasadzie 16-dniowym rytuałem, który najprawdopodobniej rozpowszechniony był wśród wszystkich Indian Pueblo znad Rio Grande, mimo, że dziś przetrwał jedynie wśród Indian Hopi.
Ceremonia ta jest odzwierciedleniem podróży młodzieńca Indian Hoipi, który idąc w górę rzeki zwanej dziś Colorado odnalazł jej źródło (jak podają jedne zapiski) lub też zawędrował do jej ujścia (jak piszą inni). Mówi o tym cytowana poniżej legenda.
Młody człowiek imieniem Tiyo, zauważywszy, że rzeka płynie zawsze w tym samym kierunku, zapragnął stwierdzić co ostatecznie dzieje się z tymi wodami. Opuścił więc swój dom, zabierając w podróż przedmioty ofiarne dla bogów, których spodziewał się napotkać po drodze. Uczepiwszy się dryfującego na rzece pnia drzewa, dotarł wraz z nim do morza, gdzie powitała go Kobieta Pająk. Zadowolona ze złożonej jej ofiar zgodziła się pomóc dzielnemu młodzieńcowi w trudnych poszukiwaniach miejsca, gdzie zbierają się wody całego świata. Tiyo, wraz ze swą boską przewodniczką, zawędrował do podziemnej krainy w której spotkał Hikanawaję, bóstwo wyznaczające drogi wędrówek chmur deszczowych po niebie. Zetknął się też i z Muingwą nadzorującym kiełkowanie wszystkich nasion i dojrzewanie roślin. Odwiedził i Słońce, które zaprowadziło go na miejsce swego codziennego wschodu. Na barkach Słońca Tiyo przemierzył niebo, oglądając z góry cały świat. Po powrocie do podziemi spotkał Wężowy Lud, którego przedstawiciele nauczyli go nowych pieśni, odpowiedniego malowania ciała oraz wykonywania pałeczek modlitewnych w celu sprowadzania deszczowych chmur. Naczelnik tego ludu podarował nadto młodzieńcowi dwie Wężowe Dziewczyny, które znały zaklęcia chroniące przed śmiertelnymi ukąszeniami grzechotników. Tak wyekwipowany Tiyo powrócił do swej wioski. Już w nocy przeszły nad nią chmury deszczowe z których opuścił się na Ziemię Wężowy Lud i wszedł do kiv. Następnego ranka wyruszył on w doliny, gdzie zmienił się w różne gatunki gadów. Po kilku dniach sprowadzone ze świata podziemnego dziewczyny nakazały ludziom złapać wszystkie narodzone w ten sposób węże i przynieść je do osiedla, aby wykonać z nimi wspólnie rytualny taniec. Po tym obrzędzie święte węże wróciły do swej podziemnej ojczyzn, zanosząc bóstwom ludzkie prosty i błagania.
Samo zbieranie węzy rozpoczynało się osiem dni przez publicznym rytuałem. Cztery dni spędzano na łowach: jeden dzień w każdym z głównych kierunków. Gdyby członkowie Stowarzyszenia Węża nie przynieśli żadnego węża choćby z jednego z tych miejsc, to ceremonia i w następstwie cała Droga Indian Hopi, mogłaby zostać niebezpiecznie pozbawiona równowagi. Błogosławiąc, łapano wszystkie węże, zarówno te jadowite, jak i niejadowite. W kivach Stowarzyszenia Węży i Stowarzyszenia Antylopy (gdzie przeprowadzano święty i tajemny rytuał) stawiano ołtarze i robiono piaskowe malunki. Codziennie znoszone do kiv węże myto i czyszczono.
W wykonywanym w kivie Tańcu Węża, tancerze Stowarzyszenia Antylopy tańczą naprzeciw tancerzy ze Stowarzyszenia Węża. W pierwszej figurze kapłan Antylopy tańczy w kucki dokoła ołtarza, po czym wycofuje się. Kapłan Węża powtarza to samo za nim. W drugiej figurze Antylopa z pędem winorośli w ustach tańczy przez inicjowanymi. W końcowej figurze Antylopa i Wąż występują razem, ciągle w kuci, i na koniec nie tańczą już dokoła ołtarza, lecz za nim.
Po tajnym cyklu ceremonii Tańca Węża przeprowadzonych w kivach, ósmego dnia o wschodzie Słońca, organizuje się wyścigi Antylop. Uczestnicy biegną do wioski leżącej na szczycie mesy. Na placu zostaje wzniesione zadaszenie wykonane z drzewa bawełnianego, zwane kisi. Przed kisi robi się sipapuni, symbolizuje otwór przez który wyszli ludzie z podziemi. Wieczorem na placu pojawiają się Ludzie Antylopy (o ciałach pomalowanych na szaro) oraz Tancerze Węża (również we właściwych sobie malunkach ciał) i stają naprzeciw siebie w dwóch szeregach koło kisi. Ludzie Antylopy śpiewają a Ludzie Węże tańczą.
Kulminacyjnym momentem uroczystości jest taniec z żywymi, ale pozbawionym jadu wężami w ustach, które w finałowej scenie puszczane są na wolność, aby zaniosły ludzkie modlitwy o deszcz i urodzaj siłom nadprzyrodzonym, zamieszkującym świat podziemny.
Taniec Węża Indian Hopi nie jest kokietowaniem niebezpiecznych i strasznych sił. W naszej cywilizacji istnieje tak powszechny lęk przed wężami, że po prostu błędnie interpretujemy tę ceremonię. Łatwo przypisujemy tancerzom uczucia, których my sami doznalibyśmy w podobnym przypadku. Indianie jednak rzadko boją się węży. Są one dla nich święte i czasami to jedynie ta świętość czyni je "niebezpiecznymi" tak, jak niebezpieczne może być wszystko inne o cechach nadprzyrodzonych, na przykład manitou. Indianie nie reagują jednak, jak my, na widok węży niedorzeczną odrazą. Nie obawiają się również specjalnie ich napaści. Istnieją opowieści indiańskie kończące się słowami "i dlatego grzechotnik nie jest niebezpieczny". Znajomość obyczajów grzechotników ułatwia ich ujarzmienie i Indianie doskonale dają sobie z tym radę. Uczuciem, które żywią tancerze wobec węży w Tańcu Węża, nie jest lęk czy odraza, lecz uczucie właściwe uczestnikom kultu wobec ich zwierzęcego opiekuna. Co więcej; wielokrotnie stwierdzono, że przed tańcem grzechotnikom usuwa się torebki jadowe. Zgniata się je i wyciska jad, a kiedy po Tańcu Węża zostają wypuszczone, torebki te odrastają i znów wypełniają się jadem. W czasie samego tańca węże są po prostu nieszkodliwe. Tak więc w odczuciu tancerza Indian Hopi cała sytuacja nie ma charakteru dionizyjskiego ani w aspekcie świeckim, ani nadprzyrodzonym. Jest to doskonały przykład tego, że samo obiektywne zachowanie może, w zależności od wpojonych wyobrażeń, być albo dionizyjskim zabiegiem o niebezpieczne i odrażające przeżycia, albo uroczystym obrzędem, dopełnianym w stanie absolutnie trzeźwym.
Indianie Pueblo nie szukają, ani też nie tolerują, żadnych przeżyć - uzyskiwanych za pomocą narkotyków, alkoholu, postu, tortury czy tańca - wybiegających poza zwykłe doświadczenia zmysłowe. Nie chcą mieć nic wspólnego z destrukcjami, indywidualnymi przeżyciami tego rodzaju. Właściwe ich cywilizacji zamiłowanie do umiaru nie zostawia po prostu na to miejsca. Jest to też powód dla którego nie ma wśród nich szamanów.
Zbigniew Stolarek w swej książce "Czerwone oczy maski" podał tekst zatytułowany "Śpiew Hopich podczas ceremonii Węża-Antylopy":
Słuchaj, ojcze, jestem tutaj.
Dlaczego nie nadciągają chmury ze wschodu, zachodu, północy, południa?
Dlaczego nie przynoszą deszczu?
Zboże jest zmęczone i przestało rosnąć.
Przygotowałem mój modlitewny kij. Dlaczego deszcz nie nadciąga?
Dlaczego nie słyszę wielkiego szumu chmur,
Płaczliwego głosu spadającej wody?
Żaby rechocą, ale deszcz nie spada.
Dlaczego nie nadciągają chmury i deszcz?
Indianie Hopi są bez wątpienia najbardziej interesującym plemieniem spośród ocalałych Indian Ameryki, jednym z, niewielu, które żyją w niezmieniony sposób od przeszło 100 lat. Zawsze byli spokojnym plemieniem. Prawdą jest, że ich historia zawiera ciemne strony kroniki wojen, ale walczyli oni tylko w obronie pól, plemienia z dzikimi Indianami Ute i Navaho lub z ludami wchodzącymi w skład rodzącego się plemienia Hopi. Uprzejmość oraz dyspozycyjność to właściwe skojarzenia mające określić cechę charakteru przedstawiciela Hopi. Sądząc tą uprzejmość napotyka się na zimny dystans, skrywaną niechęć lub otwartą urazę.
Mężczyźni Hopi nosili prostą koszulę z rękawami lub bez, nie farbowaną, wykonaną z naturalnej bawełny ubieraną jak poncho, tkane bawełniane spodnie sięgające połowy uda oraz bawełniane przepaski na biodra; strój uzupełniały mokasyny z jeleniej skóry. Kobiety ubierały się w suknie z nie farbowanej bawełny, które nosiły przepasane pod lewym ramieniem i przymocowaną nad prawym ramieniem oraz wyszywany pas.
Najstarsze osiedle Indian Hopi nosi nazwę Oraibi.
Jeden z klanów Indian Hopi nosił nazwę Klanu Bambusa.
Księża hiszpańscy zetknęli się z Indianami Hopi po raz pierwszy w roku 1540.
Na początku XVII wieku księża katoliccy zbudowali w Oraibi kaplicę i rezydencję, jednak podczas zbiorowego powstania Indian Pueblo w roku 1680 wymordowano żyjących tam misjonarzy. Po tych wydarzeniach Indianie Hopi całkowicie odizolowali się od Białych.
W 1720 roku zanotowano, że Indianie Hopi kultywowali pejotyzm.
W połowie XIX wieku, raczej z winy otaczających ich Indian Navajo niż białego człowieka, i rozpoczęły się walki między tymi dwoma plemionami.
W roku 1884 J. D. Burke opublikował pierwszy opis Indian Hopi.
W 1890 roku liczebność Indian Hopi żyjących w Oraibi, Moenkopi i sześciu innych wsiach oszacowano na 1500 osób.
W 1900 roku na terenie rezerwatu Indian Hopi żyło 5000 osób.
Dawni Indianie Hopi dla zdobycia soli odbywali długie i uporczywe wyprawy, którym towarzyszył skomplikowany rytuał i różne obrzędy. Indianie ci uważali, że sól znajduje się na niebezpiecznym terenie i dawno już temu Bliźniacy Bogowie Wojny ustawili kapliczki i ustalili przepisy bezpiecznej podróży dla Indian Hopi. D. C. Talayesvy w książce "Wódz Słońca" tak oto opisuje jedną z takich wypraw po sól:
"Ojciec kazał głównemu obwoływaczowi oznajmić z dachów domów, że wybiera się po sól i że wszyscy, którzy pragną mu towarzyszyć powinni wyłatać mokasyny, przygotować worki na sól i zebrać osły (...) By zapewnić sobie dobrą podróż i uchronić się przed zmęczeniem, ojciec zatrzymał się przy kapliczce Masau'u, usypał ścieżkę z mąki kukurydzianej prowadzącą na zachód i położył modlitewne pióro z linią oddechu w tym kierunku.
(...) Kiedy znaleźliśmy się przed świętym źródłem, położyliśmy naprzeciwko niego święte pióro. Minęliśmy inne źródło i złożyliśmy podobną ofiarę.
(...) Po przejściu jeszcze jednej mili znaleźliśmy się w pobliżu kapliczki, której skalna podstawa pokryta była setkami emblematów klanowych. Wyrzynali je od wielu pokoleń wybierający się po sól Indianie Hopi. Każdy podróżnik podczas każdej wyprawy wyrzynał kolejny emblemat klanowy na lewo od poprzedniego. Ojciec w ciągu swego życia wyciął symbole jedenastu wydm piaskowych a Talasvuyauoma dziesięć głów kojotów. Wybrałem gładką powierzchnię w pobliżu i wyryłem swój emblemat Słońca a na nim swoje inicjały, ale nie wspomniałem o tym swoim towarzyszom, obawiając się, że mogą to uważać za jakąś niepotrzebną nowość. Gdy skończyłem, umieściłem linię oddechu mego modlitewnego pióra w ustach symbolu Słońca, przyklepałem je kamieniem, żeby się mocno trzymało, posypałem emblemat mąką kukurydzianą i modliłem się tak: Wuju mój, Boże Słońca, zobacz, wyciąłem na kamieniu mój emblemat klanowy. Skieruj nasze kroki ku Kanionowi Solnemu i strzeż nas, póki nie wrócimy bezpiecznie. Daj nam gładką drogę i siły, byśmy się nie męczyli dźwiganiem ciężarów. Modliłem się szczerze, wiedząc, że wkraczamy w krainę duchów i będziemy musieli stawić czoło dziwnym mocom.
Złożyliśmy ofiarę przy innym świętym źródle i modliliśmy się do duchów, które je zamieszkują, by zesłały deszcz na nasze plony a radość w serca naszych krewnych. Od tego miejsca zaczęliśmy wspinać się pod górę i dotarliśmy do kapliczki stojącej w miejscu, gdzie Bliźniacy Bogowie Wojny grali w warcaby Indian Hopi. Po złożeniu piór modlitewnych wszyscy graliśmy w warcaby z niewidzialnymi Bliźniakami, tak ustawiając pionki, by wygrać, po czym modliliśmy się: Bliźniacy Bogowie Wojny, wygraliśmy. Niech w nagrodę otrzymamy deszcz, zdrowie i długie lata życia. Strzeżcie nas, żeby nic złego nas nie spotkało.
(...) Kiedy wspięliśmy się na półkę skalną po przeciwnej stronie jaru, wódz wojenny powiedział:
(...) - Tu stoi kapliczka Solnej Kobiety, będziemy z nią mieli stosunek.
Podszedł do stojącego na niedużym wzniesieniu piaskowca szerokości dwóch stóp i sześciu długości i położył na nim weselną derkę. Następnie zdjął spodnie i przepaskę, wziął do ręki modlitewne pióro i trochę mąki kukurydzianej, wlazł pod derkę i naśladował ruchy, jakie się robi przy kopulacji. Równocześnie wypowiedział imię kobiety, którą wszyscy znaliśmy. Gdy skończył, wstał, podziękował za przyjemność i ubrał się. Ojciec mój zrobił to samo, po czym przyszła kolej na mnie. Wstydziłem się, ale się rozebrałem pozostając w koszuli. Wódz wojenny oświadczył, że muszę się rozebrać do naga, ponieważ jestem kele i to jest moja pierwsza wyprawa po sól a ojciec dodał, że jeśli nie będę posłuszny, mogą nas spotkać w drodze poważne tarapaty. Usłuchałem więc, podszedłem do kamienia, uniosłem derkę i spojrzałem. W środku znajdował się mały czarny kamień w kształcie pochwy z dziurką o średnicy dwóch cali i głębokości ołówka. Na dnie leżały modlitewne pióra i mąka wodza wojennego i ojca. Położyłem moje pióra i mąkę kukurydzianą, wymieniłem imię ciotki Frances, jako partnerki, włożyłem penis do otworu i cztery razy mocno przycisnąłem, ale bez erekcji. Z wyjątkiem 'pochwy' kamień bardziej przypominał zwłoki w czółnie aniżeli nagą kobietę.
Wstałem i podziękowałem Solnej Kobiecie, ubrałem się i zapytałem:
- Ojcowie, chciałbym się dowiedzieć, co oznacza ten zwyczaj?
- Gdy Kobieta-Pająk - odpowiedział wódz wojenny - do której należy sól, wytyczała ścieżkę dla Indian Hopi do Kanionu Solnego, zmęczyła się, zatrzymała w tym miejscu i powiedziała swoim wnukom, Bliźniakom Bogom Wojny, by doprowadzili ścieżkę do kanionu, sama zaś zamieniła się w głaz wskazujący Indianom Hopi drogę do soli. Za każdym razem, gdy mamy z nią stosunek, robimy to, by nasze dzieci rosły a nam przybywało zdrowia. Nie jest to żaden 'świnki kawał', jak zwykli mawiać chrześcijanie ani też oddawanie czci kamiennemu wizerunkowi, wiemy bowiem, że Solna Kobieta jest boginią żyjącą i że stosunek z nią oznacza życie.
(...) Po zachodzie Słońca zatrzymaliśmy się w skalnym wgłębieniu w starym obozowisku, spętaliśmy nasze osły, usiedliśmy, paliliśmy tytoń i wymienialiśmy stopnie pokrewieństwa, wierząc, że nasze prośby dotrą do duchów. (...) Wieczorem starsi opowiedzieli mi o Solnej Kobiecie i Bliźniakach Bogach Wojny a także o wyprawach naszych przodków po sól. Ojciec powiedział, że przed wielu laty wybrał się z towarzyszami po sól i wszyscy mieli stosunek z Solną Kobietą, ale w drodze powrotnej cos się popsuło. Niedługo po minięciu kapliczki jeden z członków wyprawy obejrzał się i zobaczył jakiś biały kształt nadciągający za nimi. Nawet osły się przestraszyły i rozbiegły we wszystkie strony rozsypując cenną sól na przestrzeni całych mili. Nabiedzili się odszukując drogę i zbierając małe grudki soli. Gdy wyprawa zebrała się z powrotem, mężczyzna pełniący obrzędowe funkcje powiedział, że nie mieliby tych przykrości, gdyby wszyscy przestrzegali przepisów.
- Musimy dowiedzieć się prawdy. Kto je złamał?
Jeden z ludzi przyznał się do winy. Przywiózł ze sobą duży kawał soli dla Solnej Kobiety, ale dał jej tylko małą grudkę a wielką bryłę zachował dla siebie.
- Nic dziwnego - powiedziano mu - że wpadliśmy w tarapaty. Zwątpiłeś w wierzenia Indian Hopi i myślałeś, że masz do czynienia z głazem. Teraz już wiesz, że Solna Kobieta jest żywym duchem i nie pozwoli się oszukiwać.
(...) Jedzenie, pióra modlitewne i kule z ciasta zawinęliśmy w derki i poszliśmy na południowo-zachodni skraj mesy, aż do pokruszonej skały, kapliczki Bogów Wojny. Talasvuyauoma wyjaśnił, że gdy Bliźniacy Bogowie Wojny wytyczali ścieżkę wiodącą do soli, młodszy z nich zmęczył się i zamienił w skałę, by wskazywać drogę.
- Ustawcie się do modlitwy - powiedział wódz wojenny, po czym stając przed nami zawołał głośno: - Bogowie Wojny, jesteśmy nareszcie tutaj. Przybyliśmy po sól. Z czystym sercem i pogodnymi myślami wkraczamy do kanionu. Przyjmijcie nasze ofiary i poprowadźcie nas tak, by nic złego nie przeszło nam drogi. Obyśmy wrócili bezpiecznie, bez żadnych przykrości.
Słyszałem, jak jego modlitwa odbija się echem od ściany kanionu. Wódz usiadł, posypał mąkę w kierunku wschodnim, wetknął pióro modlitewne przed wizerunek boga z linią oddechu skierowaną na wschód, twarz boga natarł słodką mąką kukurydzianą i prosił go, by ją zjadł. Ojciec i ja powtórzyliśmy za nim modlitwy i wszystkie te czynności.
Zeszliśmy na niższą półkę, po czym dalej posuwaliśmy się zygzakiem. Gdy zdarzyło się nam potrącić nogą mały kamień, który staczał się potem w dół, rzucaliśmy szczyptę świętej mąki, by przeprosić duchy. W miejscu zwanym 'Szeroki Zad' wycięte były w skale stopnie, tak że trzeba było stawiać długie kroki. Na wielkiej skale w niektórych miejscach leżały kamienie wskazujące drogę. Doszliśmy do drugiej półki skalnej i od razu zabłądziliśmy. Sforsowałem wodza wojennego i ojca przypominając im, że już tyle razy tędy chodzili. Ojciec ostrzegł, żebym lepiej milczał, bo mogę zabłądzić, gdy będziemy wracali. Położyłem mały kamień na skale, by potem odnaleźć drogę, ale wojownik powiedział, że jest to sprzeczne z prawami Indian Hopi. Jedynie członkowie Bractwa Kwan albo wódz wojenny mogą bezpiecznie stawiać znaki. Cztery kroki dalej zostałem ukarany. Upadłem na skałę i do krwi potłukłem sobie lewe ramię.
(...) Mijając dom Górskich Owiec i miejsce, w którym Indianie Havasupai zbierali agawę na chleb, pomalowaliśmy sobie twarze czerwoną farbą i doszliśmy do przesmyku zwanego miejscem Drapania Nosa. Przepisy Indian Hopi głoszą, że każdy, kto tędy przechodzi, powinien stanąć okrakiem nad przesmykiem z nosem przytkniętym do kamiennej płaskiej ściany, w miejscu naznaczonym czerwoną farbą zdrapaną z nosów poprzednich zbieraczy soli.
(...) Wzięliśmy derki, pióra modlitewne i weszliśmy do pieczary częściowo wypełnionej piaskiem. Wódz wojenny powiedział:
- Tu mieszkają członkowie Bractwa Kwan. Gdy umrę, będę mieszkał w tym domu. Do niedawna pieczara była pusta i pod sufitem widniały zawieszone dwa duże rogi z solą, podobne do tych, jakie noszą członkowie naszego bractwa, ale rzeka zmyła rogi i wypełniła pieczarę piaskiem, a to oznacza, że zbliża się koniec Bractwa Kwan z Oraibi.
Położyliśmy pióra modlitewne i pomodliliśmy się, po czym ruszyliśmy ku małej studni. Na środku studni spoczywał duży kamień, około trzech stóp wysoki, z wgłębieniem na wierzchu. Wysoko nad kamienną misą zwisał z krawędzi skały odwrócony dnem do góry stożek soli, podobny do sopla lodu. Słone lekarstwo kapało ze stożka do misy. Ojciec powiedział mi, że misa jest zawsze wypełniona po brzegi tym lekarstwem. Zajrzałem do niej i zobaczyłem w środku trzy odłamki głazu, jeden był biały i dwa szare, wielkości mego kciuka, przypominające z kształtu górskiego lwa. Dowiedziałem się ze zdumieniem, że każdy może wziąć kawałek ciasta, ulepić je na kształt zwierzęcia i wrzucić do misy z lekarstwem. Pod koniec roku ciasto zamieni się w kamiennego lwa górskiego, podobnego do tych, jakich używa się w czasie obrzędów i jakimi posługują się znachorzy. Jest to cudowny dar bogów-duchów dla ludzi.
(...) Po jeszcze jednej modlitwie zbieraliśmy sól. Chciałem zbierać białą, lśniącą, zwisającą z góry, ale powiedziano mi, że stare bryły solne wygrzebywane z piasku są lepsze. Każdy z nas nabrał pełny wór, pojemności około 60 funtów i mniejszy worek z bryłą soli dla Solnej Kobiety. (...) Ruszyliśmy spiesznie z solą i przed zapadnięciem zmroku doszliśmy do miejsca w którym spotykają się rzeki (...)
- No i co myślisz synu o wyprawie po sól? - Zapytał ojciec.
- Nielekka - odpowiedziałem. - Soli nie starczy chyba na cały rok, a ja nie mam zamiaru tu wracać.
Starsi roześmiali się.
- Tak teraz myśli większość ludzi.
Po dobrym odpoczynku i wczesnym śniadaniu doszliśmy do kapliczki Solnej Kobiety. Wódz wojenny wyjął dużą bryłkę soli, poszedł do posągu i powiedział:
- Matko maja, bogini, przyniosłem piękny kawał soli. Wystarczy ci na długo.
Pomodliliśmy się i umieściliśmy naszą sól na 'pochwie' bogini ".
Po powrocie do wioski - "Kobiety przykryły na chwilę sól obrzędowym szalem", po czym została podzielona między krewnych.
Dla tychże Indian Hopi sól (i sam obrzęd jej pozyskiwania) był mocno powiązany z wiarą w to, że można w ten sam sposób sprowadzić deszcz. Opis tego znaleźć można również w wyżej cytowanej książce; a oto kilka dotyczących tego cytatów:
"Plony były marne, brakło jedzenia i soli, postanowiłem więc wybrać się z ojcem do jeziora Indian Zuni i spróbować sprowadzić deszcz dla ginących roślin.
(...) Wyruszyliśmy w drogę (...) Przy źródle w pobliżu Drugiej Mesy złożyliśmy ofiary, zaczerpnęliśmy dłońmi wodę i chlustaliśmy nią w kierunku Oraibi, prosząc o deszcz.
(...) Jechaliśmy przez następny las jałowcowy i znaleźliśmy się nad jeziorkiem otoczonym płotem z kolczastego drutu. Wyszedł nam na spotkanie jakiś Meksykańczyk i powiedział, że za dwa lub trzy dolary sprzeda nam tyle soli, ile tylko zechcemy. Ponieważ jednak mieliśmy ofiary dla bogów Indian Hopi, musieliśmy oczywiście dojść do jeziora składając je po drodze i zbierając sól w przepisany sposób, inaczej nie otrzymalibyśmy deszczu i ściągnęlibyśmy na siebie wiele nieszczęść.
Dojechaliśmy do źródła i tam zastaliśmy kilku obozujących pastuchów meksykańskich, ludzi porządnych i uprzejmych, z którymi zjedliśmy obiad. (...) Po objedzie położyliśmy pióra modlitewne przy źródle i modliliśmy się o deszcz. Widać było, że cowboye doceniali nasze starania. Powiedzieli, że im deszcz jest tak samo potrzebny tak samo jak i nam. Widać było, że są to rozsądni biali, którzy rozumieją, jak ważne jest zaklinanie deszczu.
Pojechaliśmy dalej i rozbiliśmy obóz w otwartym polu; przez całą noc musieliśmy podtrzymywać ognisko, by odstraszać kojoty. Ugotowaliśmy tu mięso i najedliśmy się do syta, bowiem ojciec powiedział, że musimy się pozbyć mięsa, zanim przystąpimy do zbierania soli. Następnego ranka zabiłem tłustego świstaka i dotarliśmy do wielkiego jeziora, gdzie złożyliśmy ofiary przy kapliczce Bliźniaków Bogów Wojny.
(...) Upiekliśmy świstaka na węglu i podjedliśmy sobie smacznie, po czym zostawiliśmy nasz ekwipunek i w towarzystwie kilku Meksykańczyków poszliśmy nad jezioro. Tam ojciec powiedział do mnie:
- Będziemy teraz mieć stosunek z Solną Kobietą, która mieszka w jeziorze.
Wstydziłem się Meksykańczyków, myślałem, że będą się z na wyśmiewali pogardliwie tak jak inni biali, ale zdjąłem ubranie, pomodliłem się, położyłem na wodzie moją modlitewną pałeczkę, zanurzyłem brzuch w wodzie i wykonałem kilka ruchów jak przy kopulacji.
(...) Po zakończeniu obrzędów Meksykańczycy powiedzieli:
- Teraz będziemy mieli dużo deszczu.
Byłem zaskoczony ich mądrością i szacunkiem dla naszych obrzędów.
Wiatr stawał się coraz silniejszy, im dalej wchodziliśmy do wody próbując zbierać sól. Mieliśmy zły dzień. Wiatr był tak silny a woda tak wzburzona, że udało nam się zebrać tylko tyle soli, by napełnić dwa worki. Postanowiliśmy wobec tego kupić sól od Meksykańczyka i nakupiliśmy jej tyle, że na każdego silnego osła załadowaliśmy po dwieście funtów, a na słabsze po sto. Każdemu z osłów przywiązaliśmy pióro modlitewne do ogona, by miały więcej siły, i wyruszyliśmy do domu śpiesząc się ze wszystkich sił. Do Drugiej Mesy dotarliśmy piątego dnia. Ludzie cieszyli się na nasz widok, bo już padał deszcz."
Z autobiografii D. C. Talayesvy, Indianina Hopi żyjącego na początku XX wieku wcale nie wynika, że koń wśród jego narodu zdołał osiągnąć jakiś bardziej znaczący status, co w przypadku tych wielce uduchowionych Indian może wydawać się dość dziwne, ale co też zarazem świadczy o tym, że ich system wierzeń był tak mocno wśród nich zakorzeniony i rozbudowany, że nie było już w nim miejsca na jakikolwiek kult konia. Indianie Hopi do konia podchodzili raczej w sposób praktyczny. Wiadomym jest, że z końskiego włosia wyrabiali sidła w które chwytali ptaki. Czasami jadano koninę. Koń służył tym Indianom też i dla rozrywki; urządzano wyścigi tak dorosłych zwierząt jak i źrebaków, organizowano przy użyciu koni "wyciąganie kur". Zawitało jednak w rozumieniu świata przez Indian Hopi kilka wierzeń związanych z koniem, do których można zaliczyć wiarę w to, że porażony śmiertelnie przez piorun koń jest przyczyną choroby piorunowej, "od której człowiek staje się bojaźliwy, nerwowy i łatwo się podnieca, szczególnie podczas burzy." "Oczyszczeniem" ze złego wpływu takiej padliny zajmowali się osoby z Bractwa Ahl.
Czytając tę autobiografię, zauważyć można też i to, że koń na początku XX wieku wcale nie był tak bardzo popularny wśród tych Indian, o czym świadczyć mogą słowa Talayesvy:
"Pracowałem jak zawsze ciężko, ale wyglądało na to, że bez koni nie dam sobie rady. Tak więc w zimie zdobyłem kilka turkusów i muszli i cały wolny czas spędzałem na polerowaniu i przygotowywaniu dwóch sznurków paciorków. Sprzedałem je pewnemu Indianinowi Navaho za małego ogiera rozpłodowego zwanego Blackie, związałem go sznurami i kazałem Indianinowi Navaho go wykastrować. Sam nigdy nie zdobyłbym się na ten zabieg, ale nie wzdragałem się przed naznaczeniem go rozpalonym żelazem.
Kupiłem również klacz za dwadzieścia dolarów, które zarobiłem przy zwózce drzewa dla białych, ale była leniwa i bezpłodna, wobec czego zamieniłem ją na dobrze ciągnącego gniadosza (...) Po pewnym czasie nająłem się z zaprzęgiem do robót drogowych w Agencji, potem pracowałem na zaporze w pobliżu Oraibi i pomagałem przy budowie domu, by kupić sobie jeszcze jedną parę koni. Następnie splotłem fantazyjny bat z bykowca i nauczyłem się powozić czwórką koni. Konie orały, pracowały przy pasieniu owiec i przy żniwach. Zwoziłem nimi drzewo i miękki węgiel, ciągnęły zgarniacz drzewa i woziły ładunki dla faktorii. Gdy zaprzęgałem je do wozu, by wieźć Irene i naszych przyjaciół na tańce Katchina, wkładałem na siebie całą biżuterię, jaką posiadałem, przepaskę na włosy w jasnych kolorach i powoziłem szybkim kłusem, zadowolony i szczęśliwy jak człowiek, który z doliny wspiął się na szczyt góry.
Dzięki koniom lżej mi się pracowało i miałem uczucie, że staję się poważnym człowiekiem interesów, ale zmieniło to również mój rozkład dnia. Rano po przebudzeniu się myłem twarz i ręce, gęstym grzebieniem czesałem i odwszawiałem moje długie, jedwabiste, czarne włosy i szedłem na wschodni skraj mesy załatwić swoje potrzeby i pomodlić się. Potem wchodziłem na dach domu i rozglądałem się za końmi. Gdy były w pobliżu, szedłem po nie przed śniadaniem. Jeśli ich nie mogłem dostrzec, zjadałem najpierw śniadanie i niekiedy szukałem ich przez kilka godzin, a nawet przez całe przedpołudnie, szczególnie jeśli któryś z nich oswobodził się z pęt. Woda była poważnym problemem, a w czasie posuchy musiałem jeździć z moimi końmi do odległych źródeł. W zimie rozbijałem lód i pozwalałem im pić z sadzawek na półce skalnej. Troszczenie się o te konie zabierało mi dużo czasu. Trzeba je było każdego wieczora pętać za mesą, by pasły się na skąpej trawie, nie miałem bowiem pieniędzy na siano. Byłem odpowiedzialny za każdą szkodę, jaką mogły wyrządzić u sąsiadów, i musiałem ich nieustannie pilnować w deszcz i pogodę, zimą i latem. Tyle miałem kłopotu z odszukiwaniem ich, że próbowałem przywiązywać im dzwonki na szyi, ale Indianie Navaho kradli wszystkie dzwonki.
Blackie podobał się wielu ludziom. Chcieli go ode mnie kupić, ale stale odpowiadałem, że człowieka nie stać na sprzedanie najlepszego konia. Pewnego dnia koń wystraszył się na skraju mesy na południowy wschód od wsi i zeskoczył na dolną półkę. Skoczyłem za nim i schwyciłem sznur, ale on cofnął się gwałtownie i wylądował na kości ogonowej dziesięć stóp niżej. Nająłem trzech mężczyzn ze szpadlami i łopatami, by wykopali ścieżkę do równego terenu, ale koń był ciężko ranny. Nastąpiło zakażenie, a gdy po otwarciu rany zobaczyłem, że kości są złamane, zastrzeliłem go z litości. Nie mogliśmy jednak jeść tego mięsa z powodu zakażenia."
Ale i koń mógł był dla Talayesvy być źródłem jeszcze większych kłopotów, o czym poniżej:
"Kupiłem małego gniadego ogiera i nazwałem go Długim Ogonem, ponieważ penis zwisał mu zawsze między nogami. Ale gdy weterynarz rządowy przeprowadził próbę krwi na jakąś specjalną chorobę, Długi Ogon został skazany i musiałem go zastrzelić. Pozwoliłem jednemu z przyjaciół pojechać na nim do Moenkopi, ale lekarz, mały, surowy wojskowy, kazał mi go przyprowadzić z powrotem w ciągu dwóch dni albo dostarczyć dowody, że został zabity, w przeciwnym bowiem wypadku każe mnie aresztować. Rozgniewałem się i powiedziałem mu, żeby mnie zastrzelił, wiedząc, że prawo zabrania tego, bo przecież nie byłem ani złodziejem, ani mordercą. W końcu weterynarz zgodził się poczekać cztery dni na zabicie konia. Gdy wyruszyłem do Moenkopi, wrócił mój przyjaciel z wiadomością, że koń zachorował po drodze. Powiedziałem mu, że moja głowa jest w niebezpieczeństwie, i ruszyłem po konia. Gdyby już nie żył, mogłem odciąć piętno i dostarczyć je jako dowód. Ale zastałem go jeszcze żywego i przyprowadziłem z powrotem, okręciwszy mu szyję powrozem, by uratować własną.
- Byłeś o krok od zguby - powiedział mi kierownik szkoły.
Razem poszliśmy do Oraibi Wash, gdzie sprawdził piętno i uniósł strzelb. Odwróciłem głowę czując, że ściska mnie w gardle, a gdy spojrzałem, mój koń już umierał. Ściągnąłem z niego skórę, zawlokłem ją do faktorii i sprzedałem za siedemdziesiąt pięć centów, ale od rządu dostałem dwadzieścia pięć dolarów za Długiego Ogona i za te pieniądze kupiłem sobie pięknego czarnego konia."
Dalej o swych koniach Talayesva mi następująco:
"Kochałem moje konie. Nauczyłem się poznawać ich wiek po zębach, leczyć im rany sadłem niedźwiedzim i uspokajać dobrymi słowami. Zawsze pamiętałem, by podczas Soyalu przywiązywać im do ogonów modlitewne pióro, a gdy konia rozbolał brzuch, dawałem mu sól, przywiązywałem kawałek tytoniu do uzdeczki i trzymałem tlącą się szmatę pod nozdrzami. Jeśli poprawa nie następowała szybko, obcinałem sobie paznokcie, nacierałem rękę i ramię sadłem lub wazeliną, brałem kawałek surowej cebuli i wpychałem go koniowi jak najgłębiej w odbytnic. Zazwyczaj następowało wypróżnienie i cebula bywała wydalana w ciągu pół godziny."
Sam zaś koń wśród Indian Hopi początku XX wieku wcale nie miał łatwego życia, ale sami to prześledźmy w cytowanych niżej kolejnych fragmentach autobiografii Talayesvy:
"Nadal kupowałem i traciłem konie. Było ich zbyt wiele, by wyliczyć je tutaj szczegółowa, chociaż nigdy nie miałem naraz więcej jak pięć lub sześć koni. Gdy były już stare czy słabe i nie nadawały się do roboty, wypuszczałem je, by umarły na wolności. Kiedyś jeden z koni potknął się o kamień i złamał nogę. Mój brat Ira znalazł go leżącego na grzbiecie w parowie i zabił kamieniem. Innym razem jeden koń kopnął drugiego łamiąc nogę. Zabiłem biedaka siekierą na północnym skraju wioski. Kobiety zabrały mięso do jedzenia, a ze skóry wódz zrobił bęben. Inny koń nażarł się rośliny loco i oszalał. Był zaprzężony do wozu i jechaliśmy po stromym brzegu na moje pole, gdy zaczął się zachowywać dziwnie i krnąbrnie. Uderzyłem go batem, a wtedy przewrócił się, zaczął tarzać, po czym zerwał się i próbował mnie ugryźć i kopnąć. Chciałem go zaprząc do kultywatora w polu, ale mi się nie udało. Wracając do dom pasł się przy drodze i zaplątał w lejce. Gdy próbowałem go wyswobodzić, zarżał i chciał mnie ugryźć. Szybko go wyprzęgłem, skrępowałem sznurami, związałem mu głowę i nogi i poderżnąłem rzeźnickim nożem. Przykro mi było zabijać najlepszego konia, ale nie mogłem go puścić, by zjadał plony innych ludzi."
O dużym przywiązaniu Talayesvy do swych koni świadczy jeszcze inny fragment jego biografii:
"W lipcu, prawdopodobnie 1936 roku, zginął mój ulubiony bułany koń. Następnego ranka wsiadłem na kucyka i pojechałem do szałasu Neschelles'a, gdzie mi powiedziano, że wczesnym rankiem przejeżdżał na nim jakiś jeździec. Neschlles osiodłał mi swego najszybszego wierzchowca, bym dogonił złodzieja. Wyjechałem bez jedzenia i popędziłem za nim aż za Niebieski Kanion. W nocy biwakowałem o pustym żołądku. Następnego dnia, jadąc szybko, znalazłem się w lesie jałowcowym w dolinie, ale na szczęście nie zgubiłem drogi. W południe byłem już tak osłabiony, że sznurem podwiązałem sobie brzuch, by wytrzymać głód. Wreszcie dojechałem do pola, na którym była jedna dynia wielkości mojej pięści. Zjadłem ją, ale nie poczułem się lepiej i bałem się, że umrę na pustyni.
Wreszcie dotarłem do szałasu Johokimna, przyjaciela, który sprzedawał mi konie. Jedząc opowiedziałem mu całą historię. Zauważyłem, że mina jego staje się coraz poważniejsza i groźniejsza. Wreszcie sam mi zaproponował, że pojedzie ze mną i zabije złodzieja, kazał mi przy tym jeść więcej, żebym nabrał sił do walki.
- Zbierz wszystkie siły i zachowaj się jak mężczyzna - powiedział.
Byłem zadowolony z jego pomocy, a gdy wyjechaliśmy z szałasu, kazał mi podciągnąć popręgi, bo, być może, będziemy musieli stoczyć walkę konno. Jadąc ścieżką po górskim stoku dotarliśmy do innego szałasu, gdzie Johokimn ostro oświadczył, że szukamy złodzieja. Jakiś mężczyzna poinformował nas, że widział syna Tłustego Williamsa na koniu ze znakiem Indian Hopi.
Szybo jadąc natknęliśmy się wkrótce na starego człowieka siedzącego przed łaźnią Indian Navaho. Johokimn zeskoczył z konia, chwycił starego, powalił na ziemię, nazwał koniokradem i zagroził, że go zabije. Wszystko to były żarty, bo stary był tylko dziadkiem prawdziwego złodzieja. Przyszło dwóch Indian Navaho i przywitało się z nami. Jednym z nich był Joe Isaac, mój dziadek klanowy, ponieważ ożenił się z kobietą Klanu Piasku Indian Navaho. On też zaofiarował się z pomocą i obiecał, że złoi chłopcu skórę. Stamtąd popędziliśmy do innego szałasu i weszliśmy do środka nie czekając na zaroszenie; zastaliśmy tam kilka kobiet, które zaczęły nam się bacznie przyglądać. Johokimn zbeształ je i kazał im pomówić ze mną. Oświadczyłem, że od dwóch dni ścigam złodzieja i że gdy go złapię, każę go zamknąć w więzieniu na dziesięć albo piętnaście lat.
- Jeśli staniecie po stronie chłopca - dodałem - też znajdziecie się przed sądem i mogą zamknąć was w więzieniu.
Matka chłopca rozpłakała się i powiedziała, że poszedł do koralu dla bydła.
Postanowiliśmy pójść do pobliskiego szałasu, gdzie śpiewano pieśni mające uzdrowić chorego, aby przedstawić całą sprawę kilku sędziom Indian Navaho, którzy byli tam obecni. W śpiewach uczestniczyło z dziesięciu mężczyzn i zobaczyłem, że głównym lekarzem jest mój brat klanowy Hotlotis z Klanu Słońca Indian Navaho. Przywitał mnie uprzejmie zapytał, jak to się stało, że znalazłem się tak daleko od domu. Joe Isaac i Johokimn wyjaśnili zebranym moją obecność, a Hotlotis przemawiał do sędziów jak biały adwokat, mówiąc, że stara się uratować życie choremu, ale że jeden z nich ukradł konia jego brata klanowego, co może zepsuć śpiewy.
- Wy, Indianie Navaho, - mówił - którzy mieszkacie z dala od Indian Hopi, bardzo psujecie reputację nam, którzy mieszkamy blisko. Musicie zwrócić tego konia.
Dyskutowali przez długi czas i w pewnej chwili tak się podniecili, że myślałem, iż dojdzie do bójki; kątem oka zerkałem na wielką pałkę, która mogła mi się przydać w obronie własnej. Kilka kobiet płakało. Wreszcie mężczyźni uspokoili się, a sędziowie powiedzieli, że złodziej musi być ukarany i że następnego dnia poślą po niego policjanta Navaho. Ale mój przyjaciel Johokimn oświadczył, że sam się wybierze po chłopca, kazał mi czekać w kivie, a sam odjechał konno (..)
Następnego dnia po śniadaniu zobaczyłem, że nadjeżdża Johokimn z chłopcem związanym na siodle.
- Oto złodziej - zawołał. - Możesz go zabić, jeśli chcesz.
Podszedłem do chłopca, przypatrzyłem mu się i zobaczyłem, że dostał już baty od Johokimn. Zrzucił go z konia na ziemię, nie rozwiązując mu rąk, i powiedział do mnie:
- Możesz z nim zrobić, co ci się podoba.
Sędziowie zebrali się i stwierdzili:
- Od ciebie tylko zależy, co ma się stać z chłopakiem, ale jeśli chcesz, by zajął się twoim koniem, może pójść po niego, a ty tu zaczekasz.
Zgodziłem się, złodziej pokornie ruszył po konia, a my tymczasem siedzieliśmy i śpiewaliśmy, by uratować życie chorego.
(...) Pożegnałem się z moim bratem Navaho w Niebieskim Kanionie i przed zachodem słońca dotarłem do szałasu Neschelles'a. Powitał mnie uśmiechając się serdecznie i ku mojemu zdumieniu powiedział mi, że mego konia zwrócono przed kilkoma godzinami.
(...) Odjechałem następnego dnia i do szałasu Hotlotisa dotarłem w południe. On też zarżnął owcę, którą przywiązał mi z tyłu do siodła. Późnym popołudniem na czwarty dzień po moim wyjeździe z Oraibi wróciłem dumny na moim bułanku do wsi prowadząc kucyka obładowanego świeżą baraniną i cennymi darami, co było oczywistym dowodem mojej dzielności. Niewielu bowiem Indianom Hopi starczyłoby odwagi, by ścigać złodzieja Navaho."
Tak więc koń mógł nie tylko dla Indian Hopi stać się powodem do dumy ale i kształtował charakter tak Indian Hopi jak i Navaho, czego bardziej dobitny przykład odnajdujemy w dalszej części autobiografii Talayesvy:
"Chłopiec mój miał już czternaście lat i chciałem kupić mu własnego wierzchowca. Ale wynikł z tego wielki spór z pewnym Indianinem Navaho. Przyszedł do mnie i powiedział:
- Mam na sprzedaż dwa konie, jeden to piękna czteroletnia klacz i tak łagodna, że dzieci mogą na niej jeździć. Sprzedam ją tylko za coś wartościowego.
Kiedy zaprosiłem go do domu, by obejrzał parę turkusowych kolczyków, Julius podszedł do drzwi i powiedział w języku Indian Hopi:
- Don, wiedz o tym, że rząd zmusza Indian Navaho do wybicia koni z powodu suszy i płaci im tylko po dwa dolary za zabitego starego konia. Spróbuj dostać oba za swoje kolczyki.
Podziękowałem mu i zwróciłem się do Navaha w jego języku:
- Przyjacielu, kolczyki te są bardzo cenne. I tak musicie się wyzbyć swoich koni, inaczej rząd je zabije. Daj mi oba konie, bo nie zrobimy interesu.
Zwiesił na chwilę głowę, po czym zapytał:
- A nie masz innych kolczyków?
- Nie. Ale daj mi oba konie za te kolczyki i będziemy dobrymi przyjaciółmi.
Podał mi rękę na znak zgody, a ja zaprosiłem go na śniadanie. Potem odszedł z kolczykami, ja zaś zapędziłem konie do koralu.
Gdy późnym popołudniem wróciłem z Bakabi, Irene powiedziała, że mnie wszędzie szukała.
- Wrócił ten zwariowany Navaho i ma zamiar sprzedać drugiego konia komuś innemu.
Pospieszyłem do koralu o zastałem go tam z kilkoma Indianami Hopi.
- Co ty sobie właściwie wyobrażasz postępując w ten sposób? - Zapytałem. - Ubiliśmy dziś rano interes i rozstaliśmy się jako przyjaciele.
- Dowiedziałem się, że twoje kolczyki nie są warte dwóch koni.
- Nie potrzebuję przyjaciela, któremu do tego stopnia brak rozumu, że nie chce dotrzymać umowy. Znam dobrze twego ojca. Jest to stary człowiek z siwymi włosami i mądrą głową, ale zdaje się, że ty jesteś cholernym głupcem.
Wszedłem do koralu, rozpętałem oba konie i powiedziałem Navahowi, że może sobie z nimi iść, gdy tylko zwróci kolczyki.
- A nie chcesz zatrzymać jednego konia? - Zapytał zdumiony
- Nie. Możesz je zabrać oba i niech rząd je zabija. - Uciąłem krótko rozmowę i ruszyłem do domu.
Niedługo potem przyszedł Andrew z kilkoma innymi Indianami Hopi, którzy towarzyszyli mu, by posłuchać. Podając mi rękę Navaho powiedział:
- Przepraszam cię za to, że złamałem naszą przyjaźń, i proszę, zatrzymaj konie.
- Nic z tego. Przestań się wygłupiać, zabieraj konie i zmykaj.
Andrew powiedział mi w języku Indian Hopi, że dał już temu człowiekowi srebrną bransoletkę za jednego z koni.
- No cóż, bracie. To ty zachęcałeś tego Navaho do oszustwa. Nie chcę, by ktokolwiek kupił jego konie. Niech je zabiera do domu i zabija.
Andrew odebrał swoją bransoletkę i wyszedł, a ja łagodniejszym już tonem zwróciłem się do Navaha:
- To ten człowiek narobił nam kłopotu.
Navaho raz jeszcze podał mi rękę, ale ja pokręciłem głową i zwróciłem się do obecnych w języku Indian Hopi:
- Dam mu teraz nauczkę.
Indianin Navaho miał zmartwioną minę i siedział ze spuszczoną głową. Po długim milczeniu zaproponowałem:
- Może byś już sobie poszedł?
- Przyjacielu - powiedział w końcu - jeśli zatrzymasz konie, wrócę wkrótce ze świeżą baraniną, by poprawić ci humor.
- No dobrze masz jeszcze szansę. - Gdy podszedłem, by podać mu rękę, zobaczyłem w jego oczach łzy. Ruszył do drzwi, ale zawołałem za nim:
- Poczekaj, zjemy coś.
Towarzyszący mi Indianie Hopi śmieli się, ale nie odezwali się słowem. Gdy jedzenie ustawiono już na podłodze, zwróciłem się do nich:
- No cóż, sędziowie, posilmy się - na co wszyscy odpowiedzieli śmiechem.
Po kolacji Indianin Navaho pomógł mi wyprowadzić konie na mesę i spętać je, po czym się pożegnał. Wróciłem do domu i prosiłem Irenę, by mi posłała łóżko, bo długi spór mnie zmęczył. Ale przez pójściem spać powiedziałem do rodziny:
- Mam nadzieję, że ten przeklęty Indianin Navaho nie wróci w nocy i nie ukradnie naszych nowych koni."
W książce "Wódz Słońca. Autobiografia D. C. Talayesvy, Indianina z plemienia Hopi" znajdują się również niżej cytowane wspomnienia jej bohatera, dotyczące właśnie Tańca Węża. "Wkrótce żebraliśmy się w Hotavila na Tańcu Węża. Mój stary wuj Don Coochongva wygłosił przemówienie do zebranych Indian i białych. Przypomniał im, że w dawnych czasach biali i czerwoni wszystkich plemion i narodów żyli szczęśliwie razem w świecie podziemnym. Gdy Istoty O Podwójnych Sercach popsuły życie pod ziemią, nasi przodkowie uciekli przez otwór w ziemi, znajdujący się w pobliżu tego miejsca, gdzie obecnie jest Wielki Kanion. Ale, niestety Istoty O Podwójnych Sercach wyszły razem z ludźmi i spowodowały niezliczone nieszczęścia n Ziemi. Powiedział białym Powiedział białym, że ich przodkowie pośpieszyli na wschód, ale teraz, zgodnie z proroctwem, wracają jako nasi bracia. Przypomniał im również, że nam, Indianom Hopi, obiecał kiedyś pierwszy biały człowiek, że gdy Istoty O Podwójnych Sercach staną się zbyt potężne, do wiosek Indian Hopi powróci wielki biały brat, utnie głowy Istotom O Podwójnych Sercach i zniszczy ich zupełnie. Zakończył mówiąc:
- Dopiero wtedy Indianie Hopi i biali zjednoczą się w jeden naród i będą żyli w pokoju i dobrobycie, takim, jaki istniał niegdyś w świecie podziemnym. Mój ojciec, wódz Yokeoma, wyczekiwał powrotu potężnego białego człowieka, który wymorduje Istoty O Podwójnych Sercach za jego życia, ale rozczarował się. Ja wciąż jeszcze czekam na przybycie naszego Wybranego Białego Brata".
Dziś obrzęd Tańca Węża kultywowany jest tylko w Shungopavi, wiosce Indian Hopi.
Obecnie istnieje 8 puebli Indian Hopi, wszystkie znajdują się na szczytach gór... Wioski te zostały założone w prawie niedostępnych miejscach w celach obronnych i zapewne z tego samego powodu konstruktorzy prawie nigdy nie budowali drzwi po zewnętrznej stronie ścian na parterze, dostęp do pokoi niezmiennie był poprzez luk w suficie.
W 1942 roku L. W. Simmons wydał autobiografię Dona Talayesvy, urodzonego w roku 1890 przywódcy Indian Hopi.
W roku 1944 M. Titier wydał studium głównego osiedla Indian Hopi - Oraibi.
W 1959 roku liczebność Indian Hopi oszacowano na około 1000 osób.
Na przełomie lat 60-tych i 70-tych XX wieku ich przywódcą był Andrew Hermequafter.
W roku 1977 liczebność Indian Hopi szacowano na 6500 osób, z czego 5000 mówiło rodzimym językiem.
W 1978 roku Indianie Hopi wzięli udział w marszu protestacyjnym z San Francisco do Waszyngtonu.
1 czerwca 1983 roku Izba Reprezentantów USA przyjęła ustawę przyznającą 15 milionów dolarów rocznie (począwszy od 1987 roku) dla rodzin Indian Navajo i Hopi, które zdecydują się na pokojowe przesiedlenie z ich ojczystych ziem. W tym też roku nastąpił spór o ziemię między Indianami Navaho a Hopi.
Bobby Lake i Tela J. Lake, omawiając filozofię amerykańskich tubylców na łamach AKWESASNE NOTES w 1984 roku napisali:
"(..) Na przykład na początku świata, Wielki Stwórca dał każdemu z naszych ludów inny rodzaj świętych tańców, ceremonii, rytuałów, leków, mocy, oraz przywódców odpowiedzialnych za różne części Matki Ziemi. Niektóre z tych tańców, ceremonii, rytuałów, leków czy mocy bardzo się różnią w poszczególnych plemionach, inne są bardzo podobne. Zgodnie z naszym rozumieniem prawa Stwórcy, pewne tańce i rytuały mogą być odprawiane, urządzane i użytkowane tylko w prawidłowych i właściwych miejscach, tam, gdzie były pierwotnie dane przez Wielkiego stwórcę i odprawiane w sposób prawidłowy i właściwy przez właściwych ludzi. Święty Taniec Białej Skóry Jelenia plemienia Yurok, Miwok i Hopi na przykład nie może i nie powinien być odprawiany w Nowym Jorku. (...) Jednakże w działaniach organizacji typu New Age zauważamy, że tańce i ceremonie związane z określonym miejscem i plemieniem są odprawiane na całej kuli ziemskiej i zwykle przez niewłaściwych ludzi, zazwyczaj za opłatą i dla celów ekonomicznych, a nie z potrzeby duchowej i dla duchowych celów. Kiedy to się robi, gwałci się praw Stwórcy i naturalne prawa stworzenia. (...) W ten sposób, zgodnie z naszym rozumieniem Taniec Węża Indian Hopi jest naturalny tylko na ich terenie i nie ma sensu na innych terenach, na przykład na Północnym Zachodzie (...)."
W roku 1985 liczebność Indian Hopi określano na 8952 osoby. Zorganizowany też w listopadzie tego roku IX Międzynarodowy Kongres Indian wezwał między innymi do uznania i poparcia walki Indian Hopi i Navajo przesiedlanych siłą z ich rezerwatów.
23 marca 2003 roku, w akcji wojskowej prowadzonej koło Nasirii w Iraku, zginęła Indianka Hopi, Lori Piestewa. Podczas uroczystości na Cmentarzu Narodowym w Arlington, upamiętniającej ofiary wojny w Iraku, Lori Piestewa została pośmiertnie awansowana do stopnia sierżanta. W uroczystości udział wzięli rodzice Lori, dwójka jej małych dzieci oraz inni członkowie rodziny. Odbyli oni m.in. prywatne spotkanie z Jessiką Lynch, która była koleżanką Lori z oddziału i również dostała się do niewoli. Jessikę udało się odbić amerykańskim komandosom. Rodzinę Piestewa uhonorowano też podczas 20 pow-wow Gathering of Nations w Albuquerque. W Phoenix rozpoczęto prace nad przeprowadzeniem zmiany nazwy Parku Rekreacyjnego Squaw Peak na Piestewa Peak, jak również nazwy dwóch ścieżek wewnątrz parku.
Amerykańska first lady, pani Laura Bush, spotkała się 8 maja 2003 z rodziną Lori Piestewy, podczas swej podróży do rezerwatu Indian Navaho, której celem było omówienie spraw związanych z likwidacją analfabetyzmu. Po jej przemówieniu w szkole rezerwatowej, głos zabrał wiceprzewodniczący Narodu Indian Navaho, Frank Dayish Jr. Skrytykował on administrację Busha, mówiąc, że wysyła teraz pieniądze na odbudowę Iraku, a zapomina o mieszkańcach własnego kraju.
Horihi Musuraqui
Horio - Indianie paragwajscy.
hornblenda - Jest najpospolitszym przedstawicielem ważnej grupy minerałów krzemianowych zwanych amfibolami. Składa się z wielu pierwiastków. Wchodzi w skład wielu typów skał magmowych. Tworzy grube, krótkie, sześciościenne kryształy. Barwa oscyluje między zieloną i czarną. Najładniejsze jej okazy pochodzą m.in. z Ontario (Kanada) i ze stanów Kalifornia i New York (USA). W Polsce hornblendę znaleźć można m.in. w Sudetach, Pieninach i Tatrach.
hortensja - (Hydrangea L.); krzew z rodziny skalnicowatych, o kwiatach białych, różowych lub czerwonych, zebranych w duże baldachogrona, rosnąca dziko w 35 gatunkach w Azji i Ameryce Północnej. Niektóre gatunki uprawiane jako rośliny ozdobne.
H. Arborescens L. - hortensja drzewkowata; występuje we wschodniej części Ameryki Północnej.
Jest to tubylcze ziele używane dla celów moczopędnych, co odnotowano w przypadku Indian Cherokee oraz pierwszych osadników, którzy używali go przy wielu dolegliwościach.
Mooney zanotował w końcu XIX wieku, że wschodni Indianie Cherokee używali korzenia hortensji, wraz z innymi roślinami, do robienia wywaru podawanego kobietom, które miały podczas menstruacji dziwne sny.
Houeches Waco
Housetonic - lub Stockbridge; Indianie Północnego Wschodu Ameryki Północnej (Massachusetts). Zaliczani do algonkińskiej rodziny językowej. Mieszkali w prostokątnych domach o cylindrycznym dachu. Utrzymywali się głównie z polowania i hodowli kukurydzy. W XVIII wieku przyłączyli się do Indian Oneida. W roku 1832 zawiązali konfederację z Indianami Munsee, aby odkupić obszar ziemi w Wisconsin, gdzie wciąż żyło wielu z nich. Inni przenieśli się na Terytorium Indiańskie w 1867 roku i osiedli wśród Indian Cherokee. W 1985 roku wspólnota Stockbridge-Munsee z Wisconsin liczyła 799 osób.
Howea - Indianin Yamparika Comanche. Nie brał udziału w wojnie 1874-75. W lutym 1885 roku wyjechał wraz z delegatami Indian Kiowa i Comanche do Waszyngtonu. Była to jego pierwsza podróż do cywilizacji. Słyszał na długo przedtem o mnóstwie Białych żyjących we wschodnich stanach, lecz n był o tym przekonany. Przed wyjazdem zapowiedział, że policzy ich wszystkich i sprawdzi czy jego informatorzy mówili prawdę. W miar, gdy pociąg mijał wioskę za wioską, a potem coraz większe miasta, Howea stracił rachubę licząc Białych. Zarzucił koc na głowę i pogrążył się w niemym zdumieniu. Później, gdy pociąg wjechał do tunelu w Alleghennach, wódz tak się przestraszył, że dostał konwulsji i stracił przytomność.
Huaca de la Luna - Ruiny budowli wzniesionej przez kulturę Mochica. Stanowi je tarasowata platforma o wymiarach 80 x 60 x 21 metrów, posiadająca od frontu i od strony południowej sześć tarasowatych stopni o szerokości 2 metrów i wysokości 3-4 metrów. Piramidy te posiadały najprawdopodobniej charakter kultowy. Zbudowane były też tu obiekty gospodarcze, a zwłaszcza kanały nawadniające i wodociągi.
Huaca del Sol - Ruiny budowli wzniesionej przez kulturę Mochica. Zabudowa ta składała się z tarasowej platformy o długości 228 metrów, szerokości 136 i wysokości 18 metrów oraz z piramidy znajdującej się w południowej części platformy. Piramida miała wymiary: 103 x 103 i 23 metry wysokości.
Huaca Prieta - Kultura peruwiańska rozwijająca się w rejonie Wybrzeża Północnego (w dolinie Chicama) w latach 200-1200 p.n.e. Byli to przede wszystkim rolnicy i rybacy. Najbardziej wyróżniającą cechą kultury Huaca Prieta są jej wyroby artystyczne, a zwłaszcza tkaniny. Archeologiczne dowody odrębności tej kultury znaleziono w śmietnikach, domach mieszkalnych i grobach. Prowadzący badania nad tą kulturą doktor Junius B. Bird stwierdził, że ludność tej grupy nie mogła przekraczać liczebności powyżej kilkuset osób.
Huachi Chapacura
Huachipairi - Indianie peruwiańscy.
Huacho - Indianie peruwiańscy, wchodzący w skład państwa Inków.
Huacrachuco - Indianie peruwiańscy.
Huahmi - Indianie meksykańscy.
Hualaquisa - Indianie z Ekwadoru i Peru.
Hualla Cuzco
Huamachuaco - Kultura peruwiańska, odnaleziona w Huamachuaco i Cajabamba. Odznacza się przede wszystkim budownictwem kamienny, obejmującym masywne mury kamienne sięgające do wysokości trzech pięter, oraz rzeźbą w kamieniu zwierzęcych głów z pióropuszami. Rzeźby te posiadają zakończenia umożliwiające osadzanie ich w murze. Często też występują rzeźbione w kamieniu ludzki głowy z kolczykami i ozdabiane ułożonymi włosami oraz kamienne bloki z płaskorzeźbą o wzorach zoomorficznych i geometrycznych.
Huamali - Indianie peruwiańscy.
Huambiza - lub Huambisa; Indianie z pogranicza Ekwadoru i Peru, żyjący nad rzeką Santiago i prawym brzegiem rzeki Maranon. Zaliczeni do rodziny językowej jivaro i podrodziny shuar. Myśliwi i rybacy.
Huambo - Indianie peruwiańscy.
Huampoya - Indianie z Ekwadoru i Peru.
Huanayo - Indianie z Peru i Boliwii.
Huanca (1) Chachapoya
Huanca (2) - Wymarła kultura peruwiańska.
Huancapampa - Kultura peruwiańska.
Huancavilca - Indianie ekwadorscy z okolic zatoki Guayaquil. Za czasów panowania Inki Huayna Capaca poddali się państwu Tawantinsuyu i weszli w jego skład.
Huanchane Waco
Huancho - Kultura peruwiańska, rozwijająca się w rejonie Wybrzeża Środkowego w południowej części Chillon, dolinie Rimac i Lurin w latach 1000-1500 n.e.. Znana jest z biało-malowanych i dolepianych elementów zdobniczych w ceramice.
Huanta - Kultura peruwiańska, rozwijająca się w rejonie Montaro, w latach 8500-7800 p.n.e.
Huanuco - Indianie peruwiańscy z dorzecza górnej Huallaga.
Huarco - Indianie peruwiańscy.
Huari - Kultura peruwiańska, zliczana do obszaru Górnego Montaro, której nazwa pochodzi od wioski leżącej w pobliżu miasta Ayacucho. Kultura ta była kontynuacją kultury Tiahuanaco. Na przełomie I i II wieku mieszkało w Huari ponad 50 tysięcy ludzi. Huari było państwem wojowników. To prawdopodobnie oni, jako pierwsi, zaczęli używać łuku i strzał. Przyczynili się też di upadku Indian Mochica. Imperium Huari, w okresie pierwszej swej ekspansji (650-700 r n.e.), miało najbardziej wpływowe miasto jakim był Pachacamac leżący w dolinie rzeki Lurin, oraz Puquilauta leżąca w pobliżu Cuzco i Cajamarquilla leżąca na wybrzeżu. Największy rozkwit tej kultury nastąpił w latach 700-750 n.e. W latach 750-800 imperium Huari ponownie zwiększyło swój zasięg, obejmując obszar leżący od Cajamarca i doliny Chicama oraz basenu jeziora Titicaca do doliny Ocona na wybrzeżu. Kulturę tę reprezentują ponadto stanowiska w Cerro Amaru, Viracochapampa oraz budowle wojskowe w Piquilleuta. Oddzielnym stylem Huari jest Vinaque. W 1942 roku badania nad tą kulturą prowadził J. C. Tello. W 1964 roku D. Menzel opracował studium charakteryzujące przebieg ekspansji Huari a w 1973 roku gościła w Polsce wystawa staroperuwiańskiej ceramiki na której były eksponowane między innymi dzieła sztuki Indian Huari.
Huarmey - Indianie peruwiańscy.
Huaro - lub Yauyo; Indianie peruwiańscy, wchodzący w skład państwa Inków.
Huaroc Cuzco (plemię)
Huarpa - Kultura peruwiańska, rozwijająca się w rejonie Montaro, w latach 300-700 n.e.
Huarpe (1) - Indianie argentyńscy.
Huarpe (2) Millcayac
Huarpe (3) Allentiac
Huarpe (4) - Jedno z wyżej wymienionych plemion. Indianie ci praktykowali lewirat. Ich legendarnym bohaterem był między innymi Ischiqualasto, które też imieniem nazwana jest między innymi Dolina Księżycowa w której (w dawnych czasach, gdy była urodzajną ziemią) żyli Indianie Huarpe.
Huasabane - Indianie nikaraguańscy.
Huaskar - Dwunasty władca Inków.
Huasteco - Indianie meksykańscy.
Huatana - Indianie peruwiańscy.
Huatsahuana - Indianie peruwiańscy.
Huaura - Indianie peruwiańscy.
Huave - Indianie meksykańscy.
Huaxteca Huasteco
Huayla - Indianie peruwiańscy.
Huayllacan Cuzco (plemię)
Huayna Capac - Jedenasty władca Inków.
Huaynamota - Indianie meksykańscy.
Huaytara - Indianie wchodzący w skład państwa Inków.
Hubabo Ciguayo
Huchnom - Odłam Indian Yuki z północnej Kalifornii żyjący przy rzece South Eel (lub na przyległym terytorium) oraz przy rzece Russian.
huebneryt - Jeden z najważniejszych kruszców wolframu. Tworzy się w żyłach kwarcowych i pegmatytach granitoidowych. Najładniejsze kryształy huebnerytu pochodzą m.in. z Morococha w Peru. Złoża ważne przemysłowo eksploatowane są w Boliwii i w USA - Kolorado, Idaho, Nevada, Nowy Meksyk. W Polsce huebneeryt znaleziono w Paszowicach koło Strzegomia.
Huekufu - Pan Strachu Indian Araucan. Jednonogi, kosmaty, o wyłupiastych, czerwono palących się oczach. Władca nocy. Służyły mu: węże, jaszczurki, puchacze i ludzie-wampiry. Kochał tylko siebie. Aby przyczynić zgryzot człowiekowi, tworzył fantastyczny, urojony świat pełen widziadeł, zjaw i koszmarów.
Huerero - Indianie z Jamajki.
Huetar - Indianie południowoamerykańscy, zaliczeni do rodziny językowej chibcha.
Huexotzinco - Niezależna państewko zlokalizowane w pobliżu Tlacali. Zamieszkiwane było przez nieznanego pochodzenia lud zbliżony kulturowo do Olmeków.
Huexuo - Indianie argentyńscy.
Hueyzolme Huichol
Huhuteni - Indianie brazylijscy.
Huichol - Indianie meksykańscy. Nazwa ta została nadana przez Hiszpanów (Los Huicholes), podczas gdy ich własna nazwa brzmi Vira rika lub Visa lika, co znaczy tyle co "Prorocy". Ich sąsiedzi, Indianie Tepehuan i Koro tłumaczą tę nazwę jako "Znachorzy", tym bardziej, że tę funkcję pełnią u nich głównie Indianie Huichole.
Większość ich siedzib znajduje się na stokach gór otaczających doliny, gdzie mogą oni uprawiać kukurydzę. Dieta Indian Huichole uzupełniana jest uprawą fasoli i dyni. Wyższe partie gór służą im za tereny łowieckie. Jednym z największych zwierząt łownych są łosie amerykańskie.
W ich mitologii występuje 47 naczelnych bóstw, wśród których są między innymi; Tatevali (lub Tatewari), Tatotsi Mara Kwari i Tametsa Palike Tamoyek, Takotsi Nakawe. Władcą Zachodu, gdzie kończy się Ziemia i gdzie burzą się wody był Amara.
Ich główny bóg, Tatewari, aby utrzymać groźne bóstwo Słońca w odpowiedniej odległości od Ziemi ustawił pięć drzew orzechowych, podtrzymujących cztery strony świata i środek nieba. Podziemia według Indian Huichole mają pięć poziomów. W sferze rytualnej świętą liczbę pięć Indianie Huichole wiążą z krzyżem i okręgiem. "Okrążanie ognia i ustalanie czterech stron świata i środka to najczęściej odprawiane rytuały Indian Huichole, czasami pełniące funkcje "wypełniacza" - łączącego koniec jednej części ceremonii i początek następnej. Rytuały te otwierają i zamykają główne ceremonie, wiążą ich części i umożliwiają działania w przypadku niezręcznych przerw, kiedy nie wiadomo, co ma dalej następować." - pisze B. Myerhoff. Okrążanie polega na obejściu ogniska w ustalonym porządku pod przewodnictwem szamana w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Ustalanie czterech stron świata i środka może polegać na wskazywaniu tych pięciu kierunków ceremonialnymi piórami, na rozrzucaniu pokarmów lub rozpryskiwaniu napojów. Specyficzną formą ustalania kierunków jest rozpalanie ognia, które polega na ułożeniu na krzyż dwóch polan wzdłuż osi wschód - zachód i północ - południe, pod którymi w miejscu przecięcia wykopuje się w ziemi dołek. Dołek ten jest symbolem centrum, dzięki niemu możliwa jest komunikacja z wszystkimi poziomami kosmosu. Tędy wychodzą i powracają Dawni Ludzie. Punkt centralny znajdujący się w miejscu skrzyżowania czterech kierunków jest więc symbolem axis mundi.
W swej medycynie, nieomal na wszystkie choroby, wykorzystywali pejotl.
W latach 1950/60 liczebność Indian Huichole szacowano na 4000 osób, ale według innych źródeł było ich wtedy 7000.
Huite - Indianie meksykańscy.
huito - (Genipa americana); drzewo z Amazonii.
Indianie często używają soku tego drzewa do usunięcia ryby camero, która usadawia się w naturalnych otworach dolnej części ciała człowieka, stając się tym samym przyczyną gangreny. Przeźroczysty sok tego drzewa ma również właściwości ściągające i gojące rany. Skóra zwilżona tym sokiem staje się zupełnie czarna i koloru tego nie daje się niczym zmyć. Po dwóch, trzech tygodniach zabarwienie powoli znika. Brązowe owoce huito mają około 12 centymetrów średnicy, a ich nasiona posiadają właściwości emetyku. Obok zastosowań w lecznictwie tubylczym, huito służy do barwienia na kolor czarny samodziałów i skór zwierzęcych. Genipa - to nazwa czarnej farby lub barwnika otrzymywanego z owoców huito.
Wśród Indian Chama zachowała się następująca wersja legendy o pochodzeniu roślin uprawnych;
Pewien mężczyzna żył samotnie z żoną i córką w chacie, odżywiając się jedynie papką wykonaną z owocu huito. Pewnego dnia, gdy dziewczyna została sama w chacie, przyleciały do niej dwa ptaki. Dziewczyna chciała je poczęstować papką z genipa, lecz jeden z ptaków odmówił przyjęcia papki i polecił dziewczynie uderzyć go w nogi. Dziewczyna uderzyła go w kolano, z którego wypadły dojrzałe banany. Za drugim uderzeniem wydostała z jednego kolana roślinę banana, z drugiego natomiast wypadły bulwy manioku, słodkie ziemniaki, kukurydza i szereg innych roślin.
Huitoto - Indianie kolumbijscy.
Huitzilopochtli - Narodowy bóg Indian Mexica (przywiódł ich z północy do Meksyku), bóg wojny i Słońca w zenicie, władca życia i błyskawic, czczony zwłaszcza w wielkiej świątyni na szczycie piramidy w Tenochtitlan. Od jego drugiego imienia (Mexitli) pochodzi nazwa Meksyk i Meksykanie.
Humacao - Indianie z Puerto Rico.
Huamahuaca Omaguaca
Hume - Indianie meksykańscy.
humit - Humit może być brunatny, ciemno-pomarańczowy, żółty lub biały. Jest minerałem, który użyczył swej nazwy całej grupie minerałów pokrewnych do której zalicza się klinohumit, chondrotyt i norbergit. Występuje m.in. w kopalni rud żelaza Tilly Foster w Brewster (stan Nowy Jork, USA). W Polsce na jego dobre kryształy natrafiono w skałach wapniowo-krzemianowych w Podzamku (Kotlina Kłodzka).
Humptulis - Indianie Północno-Zachodniego Wybrzeża Pacyfiku Ameryki Północnej ( południowo-zachodni stan Washington). Zaliczani do saliszańskiej rodziny językowej. Zamieszkiwali prostokątne domy z desek. Utrzymywali się głównie z rybołówstwa. W 1904 roku liczyła 21 osób.
Humugria - Indianie wenezuelscy.
Hunab Ku - Potężny bóg Indian Maya, którego działalność uznawano za tak ważną, iż nie miał czasu, aby zajmować się codziennymi sprawami ludzi. Stworzył ludzi z kukurydzy.
Hunurana Omurano
Hupa - lub Hoopa; Indianie z północno-zachodniej Kalifornii. Zaliczani do atabaskańskiej rodziny językowej. Zamieszkiwali prostokątne domy z desek. Utrzymywali się głównie z polowania i zbieractwa.
Indianie Hupa byli skupieni w Dolinie Hoopa i dolnym biegu rzeki Trinity, i mieli stosunkowo wyższy poziom zaludnienia niż ich kalifornijscy sąsiedzi. Przypadało tam 5,2 osoby na milę kwadratową.
Tak jak w przypadku innych plemion kalifornijskich - żołędzie były podstawą wyżywienia Indian Hupa, ale polowali oni też i na jelenie oraz łowili ryby w rzekach północnej Kalifornii. W plemiennej strukturze India Hupa pozycja wodza była bardziej znacząca niż to miało miejsce u innych plemion kalifornijskich.
Wioska Indian Hupa był pół stała i zawierała dwa typy domów. Pierwszy miał około 20 stóp kwadratowych i posiadał wydrążony do około 5 stóp środek. Używany był do spania i jako składowisko. Drugim typem był mały szałas pary używany jedynie przez mężczyzn.
U Indian Hupa występowała ceremonia Odnowy Świata podczas której tańczono m.in. Taniec Białej Skóry Jelenia w czasie którego wodzowie trzymali w rękach święty obsydianowy nóż.
W 1867 roku liczebność ich szacowano na 623 osoby. W roku 1869 liczebność ich oceniono już na 975 osób, co było prawdopodobnie spowodowane wprowadzaniem się do rezerwatu pojedynczych osób mieszkających przez ten czas z dal od niego. Od 1869 roku do 1877 roku liczebność Indian Hupa spadła do 427 osób i utrzymała się na poziomie 510 osób na przełomie XIX i XX wieku. W 1914 roku zanotowano 1345 Indian Hupa a w roku 1928 - 1927. W 1970 roku żyło 1271 India Hupa w rezerwacie.
W roku 1977 liczebność Indian Hupa szacowano na 1100 osób, z czego 50 mówiło rodzimym językiem.
W roku1985 Indianie Hupa liczyli 2020 osób.
Huracán - bóg związany zwłaszcza z Indianami Maja Quiché (Gwatemala), władający gromem i błyskawicą (odpowiednik azteckiego Tezcatlipoki). W Popol Vuh (Księga Rady) występuje on jako jeden z boskich stwórców nazywany "Sercem Nieba".
Huramomowi - Indianie południowoamerykańscy, zaliczeni do rodziny językowej arawak i podrodziny guahibo.
Huria - Indianie wenezuelscy.
hurna hebanowiec
Huron - (Héw-ron). Sami siebie nazywają Ouendat, lub Wendat, co być może znaczy "wyspiarze" lub "mieszkający na półwyspie". Nazwa Huron pochodzi od francuskiego słowa oznaczającego najeżone (lub natapirowane) włosy. Stanowili polityczną konfederacje czterech niezależnych narodów. Tereny zamieszkałe przez poszczególne narody były podzielone na dzielnice. Duże ufortyfikowane wioski i mniejsze wioski znajdowały się w każdej dzielnicy. Liczebność dużych osad nie przekraczała 40 do 50 rodzin, małe zamieszkiwało nie więcej niż 10 rodzin. Rodzina była rozbudowaną strukturą społeczną, a jej członkowie byli ze sobą spokrewnieni krwią, pochodzeniem i wspólnymi tradycjami. Bardzo duże rodziny były nazywane klanami i posiadały prawo adopcji całych rodzin, a nawet mniejszych klanów. W ten sposób osada mogła bardzo szybko się powiększyć jak i stracić swoją uprzywilejowaną pozycję. Występujący w mitologii Indian Huron Ptak Grzmotu podobny jest do jaskółki.
Indianie Huron byli wolnymi ludźmi i mogli wybierać gdzie chcą żyć i jak chcą żyć. Jedynie dziedziczne stanowiska zobowiązywały do lojalności wobec plemienia, ale dzięki rodzinnym i społecznym więziom wpływały na siłę i jedność klanu. W XII wieku Ouendat przyswoili sobie zasady agrokultury. Dzięki większej ilości żywności i regularności zbiorów, populacja Indian Huron gwałtownie zaczęła wzrastać, co w dłuższym okresie czasu doprowadziło do powstania handlu i struktur wojskowych. W XIV wieku największe klany postanowiły połączyć swoje wysiłki i stworzyć organizacje zrzeszającą Indian Huron. Tak powstał pierwszy i największy naród Attignousntan, którego totemem był niedźwiedź. Około 1420 roku do związku przystąpiły kolejne klany tworząc naród Attingneenongnahac. Polityczny sojusz zawarty pomiędzy dwoma narodami dał początek konfederacji Indian Huron. Celem sojuszu było ograniczenie i rozwiązywanie konfliktów wybuchających pomiędzy rywalizującymi klanami. Poza tym, silny militarnie związek zapewniał bezpieczeństwo i ochronę handlowych szlaków przed innymi plemionami.
Na czele konfederacji stała rada wybierana z przedstawicieli najbardziej znaczących klanów. Rada podejmowała najważniejsze decyzje wpływające na losy narodów i pośredniczyła w rozwiązywaniu konfliktów. Działalność rady była całkowicie bezinteresowna, sam zaszczyt zasiadania w radzie stanowił najwyższą nobilitacje. Pomimo istnienia sojuszu, każdy naród zachował swoją terytorialną odrębność, tradycje, przywileje i pełną samodzielność w podejmowaniu wewnętrznych decyzji. Każda osada była zarządzana przez swoją własną radę, która delegowała reprezentantów do rady narodów.
Postępujące rozproszenie Indian Iroquois Laurentian zamieszkujących tereny wzdłuż rzeki Św. Wawrzyńca i wschodnich brzegów jeziora Ontario spowodowało przyjęcie dwóch nowych grup do konfederacji Indian Huron. Arendahronon, których totemem była skała przystąpili do konfederacji około 1560 roku. Tohonaenrats, których totemem był jeleń dołączyli do związku około 1570 roku. Każdy z czterech narodów wybierał przedstawicieli do rady konfederacji, która rozszerzyła swój skład do 52 członków. Właśnie wtedy, osada Ossossane stała się siedzibą rady i stolicą Ouendat.
Słowo Ouendake oznaczające ojczyznę, w dosłownym tłumaczeniu określa ludzi żyjących na "oddzielonej ziemi". Terytorium Indian Huron otoczone przez wody zatoki Georgian, jezior Couchiching i Simcoe, mniejszymi rzekami i jeziorami, dosłownie i w przenośni, było dla jej mieszkańców Ouendake. Dzięki takiemu położeniu transport wodny za pomocą canoe wykonanych z brzozowej kory, pozwalał narodom konfederacji docierać do najdalszych terenów położonych wokół zatok Hudsona i Chesapeake, jeziora Winnipeg i rzeki Św. Wawrzyńca.
Pojawienie się Francuzów wzdłuż rzeki Św. Wawrzyńca na początku XVII wieku, rozpoczęło nowy etap w historii narodu Huron. Rozpoczęcie stałego osadnictwa i handlu z tubylczą ludnością zbliżyły do siebie francuskich osadników i mieszkańców Ouendake. Wiedza i umiejętności Indian Huron niezbędne europejskim kupcom doprowadziły do zawiązania sojuszu handlowego pomiędzy Francuzami a Konfederacją Czterech Narodów, ratyfikowanego w Quebec w 1614 roku.
Między 1648 a 1650 rokiem grupa plemienna Indian Huron została zniszczona przez Indian Iroquois ze stanu Nowy Jork; wielu z nich zostało zabitych, a reszta trafiła do niewoli.
Na skutek bliskich kontaktów z białymi osadnikami społeczeństwo Ouendat uległo głębokim przeobrażeniom. Doprowadziło to do asymilacji i stworzenia nowych struktur społecznych, stanowiących o przyszłym współistnieniu ludności tubylczej i emigrantów.
W 1867 roku, żyjące w różnych miejscach południowego Michigan i północnego Ohio pewne grupy Indian Huron osiadły w Oklahomie pod nazwą Wyandot. Inna część plemienia uciekła na stronę Francuzów, a jej potomkowie żyją w Lorette koło Quebecu. W 1933 roku było 783 Indian Huron w Oklahomie i 500 w Quebeku.
hutia - (Capromys pilorides); ssak z rzędu gryzoni, podobny do nutrii. Prowadzi dzienny tryb życia. Żywi się roślinami i drobnymi bezkręgowcami. Żyje parami w lasach na Antylach, głównie na Kubie.
Hyda Haida
hydroboracyt - Hydroboracyt występuje zwykle w niewielkich ilościach a większe jego nagromadzenia stanowią ważne źródło otrzymywania kwasu bornego. Zazwyczaj jest bezbarwny lub biały, mając jednak często żółtawe odcienie. Tworzy najczęściej igiełkowe lub włókniste kryształy. Występuje w skałach osadowych. Można go spotkać razem z gipsem, minerałami solnymi i innymi boranami.
W USA hydroboracyt eksploatuje się na skalę przemysłową w stanie Kalifornia. Złoża tego minerału występują koło Born w Kern County i w rejonie Ryan w Inyo County (fragment Doliny Śmierci).
hydrocleys nymphaeoides - (Hydrocleys nymphaeoides); tę wielokwiatową roślinę wodną, określaną błędnie nazwą Limnocharis humboldtii, można spotkać w basenach szklarniowych. Należy ona do rodzaju limnocharitaceae i pochodzi z tropikalnych krajów Ameryki Południowej.
hydromagnezyt - Minerał, sól magnezu. Syntetyczny jego odpowiednik używany jest jako dodatek do soli kuchennej, zapobiegając jej zbryleniu się. Jest on również dobrym środkiem przeciwko nadkwasocie i przeciw zaparciom. Wchodzi również w skład niektórych szkieł i atramentów.
Naturalny hydromagnezyt nie ma praktycznego zastosowania, gdyż występuje tylko w niewielkich ilościach których eksploatacja jest ekonomicznie nieuzasadniona.